Czy na pewno chodzi tu o tę samą masturbację, która przynosiła Ci tyle wstydu i zażenowania, gdy byłaś nastolatką? Kiedy to szaleńczo i cudownie przeżywałaś pocieranie między udami, a jednocześnie nadstawiałaś uszu, czy przypadkiem nie wejdzie mama, by pocałować Cię na dobranoc?
Oczywiście, że tak. I co więcej, ta sama masturbacja może dopomóc Ci w badaniu reakcji Twego ciała oraz lepszym przygotowaniu na przyjemności i rozkosze kochanki doskonałej.
W książce „ Wnętrze” Lindy Lovelace, wydanej przez Pinnacle'a, Linda Lovelace opowiada:
„Zaczęłam się brandzlować w wieku jedenastu lub dwunastu lat – wtedy zaczęło mi się to podobać – prowokując co rusz awantury rodzinne, bo godzinami przesiadywałam w łazience. Najpierw odkryłam fantastyczne odczucie pocierania butelką od szamponu Prello o wargi sromowe i łechtaczkę. Kiedy indziej mógł mnie podniecić kawałek śliskiego mydła. W takim celu stosowałam przede wszystkim różnego rodzaju przedmioty. Czasami uciekałam się do pomocy palca, ale niezbyt często. Najbardziej lubiłam jednak pocieranie wszelkimi przedmiotami. Później oczywiście odkryłam wibrator i od tego czasu stałam się niejako jego niewolnicą. Oprócz zwykłego kochania się, co robię bardzo często, doprowadzam się do orgazmu masturbacją co najmniej, powiedziałabym, z pięćdziesiąt razy dziennie."
Oczywiście, jeśli prowadzisz w miarę normalny tryb życia, z całą pewnością nie będziesz miała czasu, żeby masturbować się pięćdziesiąt razy dziennie. Nie chodzi tu jednak o liczbę szczytowań – chodzi o Twoją postawę wobec autostymulacji. Jeżeli zaczniesz pojmować ją w kategoriach zupełnie nieszkodliwej rozrywki, będzie to ogromny krok do przodu w Twym rozwoju seksualnym. Jeżeli następnie zrozumiesz, że oprócz samej rozrywki, masturbacja ma szereg innych cennych zalet, znajdziesz się na najlepszej drodze do obdzielenia siebie i Twego ukochanego niewyobrażalną radością, jaką może dać tylko wygrana pięciuset milionów w totolotka.
Pomimo tego, że w nadawanych późnym wieczorem wywiadach telewizyjnych, pewne siebie damy ze zdumiewającą łatwością szafują słowem „masturbacja", Ty sama wcale nie musisz przejawiać w tej chwili podobnej pewności siebie. Nie przejmuj się – nawet w obecnym czasie rewolucji seksualnej, nie jesteś w tym osamotniona. Nawet najbardziej wyrafinowane kochanki nadal stwierdzają, że z zażenowaniem przychodzi im przyznanie się do masturbacji, tym większym, gdyby miały to uczynić publicznie.
Nie ma w tym nic zaskakującego. Jeszcze kilka lat temu uznawano masturbację za „rzecz nieczystą" i „grzech w samotności". Masturbacja była brudna. Była zabawianiem się z samym sobą. Nasi rodzice podchodzili do niej z nieco większą tolerancją niż ich rodzice, których edukacja seksualna opierała się na takich słusznych dziełach, jak Co każda młoda kobieta wiedzieć powinna, w których straszono 15-letnie dziewczynki potępieniem w dniu Sądu Ostatecznego za „sekretny występek". Tak czy owak, nasi rodzice w zdecydowanej większości nie zaakceptowali faktu, że masturbacja jest fizycznie nieszkodliwa, może natomiast powodować urazy w sferze psychiki, jeśli wzbudza u danej osoby poczucie winy.
Możesz się masturbować aż do granicy omdlenia, aż będziesz sina na twarzy, a jedynym bólem, jaki poczujesz będzie ból nadgarstka. Nie grozi ci natomiast ani oziębłość, ani nimfomania, ani niepłodność. Na pewno też nie będziesz musiała brać pod uwagę którejkolwiek z najdziwniejszych i najbardziej zdumiewających „kuracji" uważanych za niezbędne przez dziewiętnastowiecznych lekarzy – takich, jak związywanie rąk na noc, noszenie pasa cnoty, czy nawet wypalanie łechtaczki rozgrzanym do białości żelazem. W 1894 roku w szpitalu w Ohio dokonano operacji usunięcia łechtaczki u dziewczyny, która przejawiała nadmierną skłonność do ciągłej masturbacji.
Prawie każda kobieta masturbuje się w ten czy inny sposób, w tym czy innym wieku. Jest to miłe i pobudzające, a może nawet być czymś więcej. Może być sposobem przygotowania zakończeń nerwów do najbardziej wyrafinowanych przeżyć seksualnych. Jeśli się nie masturbujesz i dopóki się nie będziesz masturbować, nie dowiesz się zbyt wiele ani o swoich seksualnych preferencjach i awersjach, ani o „geografii" Twoich reakcji genitalnych. Nikt nie zdoła wygrać turnieju brydżowego, dopóki nie opanuje reguł gry, tak samo Ty musisz poznać wszystkie „kontry" i „rekontry" swoich narządów płciowych.
Masters i Johnson w ich najnowszym studium
0 ułomnościach seksualnych człowieka, wydanym przez Little, Brown & Co., wyjaśniają, że: „chociaż poradniki małżeńskie podkreślają rolę pobudzenia łechtaczki podczas wstępnej gry miłosnej, niewiele powiedziano dotychczas, jak należy to robić i jak długo". W trakcie pracy w poradniach, Masters i Johnson prowadzili obserwacje masturbacji kobiet i ustalili, że występuje różnorodność technik pobudzania łechtaczki. Okazało się, że każda z obserwowanych kobiet masturbowała się w odmienny i niepowtarzalny sposób. Najczęściej stymulowały one całą sferę genitalną, co wywoływało reakcję łechtaczki, bez względu na pośrednie na nią oddziaływanie dotykiem. W wyniku takich globalnych manipulacji, pobudzenie następuje wolniej, ale prowadzi do w pełni zadawalającego szczytowania, przy czym mniejsze jest prawdopodobieństwo bólu lub podrażnienia.
Widzisz sama, co dotychczas napisano. Napisano, że żadna książka na świecie nie jest w stanie wyjaśnić Ci, jak najlepiej pobudzić narządy płciowe. Wyłącznie Ty sama możesz to odkryć, a jedyna droga do tego odkrycia prowadzi poprzez masturbację. W odróżnieniu od autorki Kobiety zmysłowej, która proponuje Ci, abyś od czasu do czasu zaciągnęła zasłony na okna i poszła do łóżka ze swą ulubioną szczotką do włosów, czyniąc użytek z jej uchwytu, ja jestem przekonany, że najprostszy i najbardziej praktyczny sposób na maksymalną korzyść z masturbacji polega na jej regularnym i przemyślanym stosowaniu jako jednego ze składników zaplanowanego treningu seksualnego.
Nie zrozum mnie źle – nie mam najmniejszego zamiaru traktować Twych narządów płciowych niczym rozłożonego na części motocykla kawasaki. Mastur bację powinien przepełniać seks i fantazja; powinna ona również służyć jakiemuś celowi i sprzyjać Twemu głębszemu spełnieniu. Spróbuj jednak uświadomić sobie, dlaczego to robisz i co masz z tego mieć – a przede wszystkim, co może to wnieść do jakości współżycia z mężczyzną, którego pożądasz.
Zacznij od rozebrania się – całkiem do naga. Powinnaś była zrobić to już przy lekturze rozdziału 3., ale chyba Ci wybaczę, jeśli zrobisz to dopiero teraz. Książkę weź do lewej ręki. Połóż się na łóżku lub na tapczanie. Teraz rozsuń uda i niech między nimi błądzą kusząco palce Twojej prawej dłoni. Wyobraź sobie, że to palce Twego ukochanego, a nie Twoje. Jeśli chcesz, wyobraź sobie, że są to moje palce – słynę z bardzo erotycznych opuszków palców.
Teraz połóż koniuszek wskazującego palca na maleńkim dołku, gdzie zaczyna się szczelina pochwy, gdzieś pośród włosów łonowych. Czujesz ten maleńki dołek? Pieść go i obserwuj, co się dzieje.
Kieruj palec stopniowo ku dołowi, wsuwając go między wargi sromowe, w taki sposób, w jaki pług odrzuca mokrą skibę. Wyczuj splot podstawy łechtaczki. Dotykaj ją. Następnie wsuń zagięty palec od spodu, i gdy staje się większa oraz pojędrniona, pocieraj ją delikatnie, aż wysunie się do góry. Zbadaj cały obszar wokół łechtaczki, szukając miejsca, które pobudza Cię najmocniej.
Читать дальше