Amy wymierzyła Liz niezbyt silny policzek.
– Słuchaj. Słuchaj, co mówię. To się dzieje naprawdę, a ja jestem śmiertelnie przerażona, więc przestań pieprzyć i zjeżdżajmy stąd.
Liz zamrugała i oblizała wargi.
– Tak. Masz rację. Przepraszam. Gdybym… gdybym tylko nie była tak cholernie napruta.
Buzz zapalił zapałkę, potem drugą i trzecią, a dwie dziewczyny podążały za nim w kierunku wyjścia z Tunelu Strachu.
* * *
Joey stał z naganiaczem przed Tunelem Strachu, usiłując przypomnieć sobie, dlaczego przedtem bał się tego mężczyzny. Teraz lunapark owiec zachowywał się wobec niego nader przyjaźnie i uśmiechał się tak promiennie, że Joey również nie mógł się powstrzymać.
– Byłeś już w moim Tunelu Strachu, synu? – spytał naganiacz.
– Nie – rzekł Joey. – Ale byłem już w paru miejscach.
Omijał Tunel Strachu, ponieważ czuł się głupio wobec tego człowieka, chociaż dał mu dwie darmowe wejściówki.
– Mój Tunel Strachu jest największą atrakcją lunaparku – pochwalił się Conrad. – Dlaczego nie miałbym zabrać cię na specjalną przejażdżkę po tunelu – z przewodnikiem? Co ty na to? Nie na zwykłą przejażdżkę, jak wszyscy inni klienci, ale na specjalną, w towarzystwie samego właściciela tunelu. Mogę ci pokazać jak tam w środku wszystko działa. Zobaczyłbyś to, czego nie widzą zwyczajni zjadacze chleba. Pokażę ci, jak są zbudowane potwory, jak się poruszają, warczą i zgrzytają zębami. Wszystko. Bez wyjątku. Pokażę ci to, czego powinni dowiedzieć się wszyscy, którzy mają TO COŚ.
– Jejku! – rozpromienił się Joey. – Serio?
– Oczywiście – odrzekł naganiacz serdecznie. -I jak zapewne zauważyłeś, zamknąłem już na dziś tunel. Kasa jest nieczynna. Właśnie wysłałem na przejażdżkę ostatni wagonik z czwórką nastolatków.
– Była wśród nich moja siostra – powiedział Joey.
– Och, naprawdę? Poczekaj, niech zgadnę. Była tam dziewczyna wyglądająca jak ty. Ciemnowłosa, w zielonych szortach.
– To ona – rzekł Joey. – Nie wie, że dziś tu przyszedłem. Chciałem zaczekać, aż wyjedzie na zewnątrz… aby zrobić jej niespodzianką. A może ją też mógłby pan zabrać na specjalną przejażdżkę? Co pan na to? Założę się, że Amy będzie zachwycona.
* * *
Frontowe drzwi Tunelu Strachu otwierały się hydraulicznie do wewnątrz. Nie miały klamek ani niczego, za co można byłoby uchwycić lub pociągnąć.
– Gdybym mógł włożyć palce w szczelinę – powiedział Buzz – może udałoby mi sieje otworzyć na siłę. Ale są diabelnie szczelnie zamknięte.
– Nawet gdyby to ci się udało – zauważyła Amy – nie zdołałbyś ich otworzyć. Założę się, że są takie same jak hydrauliczne drzwi od naszego garażu. Dopóki są podłączone do systemu hydraulicznego, nie da się ich otworzyć ręcznie
– Taak – mruknął Buzz. – Masz rację. Powinienem był o tym pomyśleć. Amy dziwiła się, że tak dobrze się trzyma. Bała się i czuła się okropnie dręczyła ją potworna mieszanina smutku i odrazy, kiedy przypomniała sobie, co stało się z Richiem. Nie traciła jednak głowy. Chociaż wypaliła skręta, w pełni nad sobą panowała. Prawdę mówiąc, myślała szybciej i logiczniej od Buzza. Nie uważała się za silną osobę; mama zawsze twierdziła, że była słaba, skażona. Ale teraz nie mogła się nadziwić własnej odwadze. Liz tymczasem coraz bardziej się załamywała. Oczy miała podpuchnięte od ciągłego płaczu. Wyglądała na zmęczoną i dużo starszą niż przed paroma minutami. Piszczała jak przerażone kocię.
– Nie wpadaj w panikę – pocieszał ją Buzz. – Mam jeszcze siekierę. Amy zapaliła kilka zapałek, a Buzz zamachnął się siekierą i uderzył pięć, dziesięć, dwadzieścia razy w grube drzwi. W końcu przestał, zdyszany.
– Kiepsko. To cholerne ostrze jest diabelnie tępe.
– Ktoś MUSIAŁ usłyszeć ten hałas – stwierdziła Liz.
– Wątpię- odparła Amy. – Nie zapominaj, że wejście do Tunelu Strachu znajduje się dobrych piętnaście stóp od kasy i placu, za podestem na samym końcu korytarza wejściowego. Nikt przechodzący tamtędy nie usłyszałby odgłosów siekiery… nie kiedy tak głośno gra muzyka i rechocze ten ogromny klaun.
– Ale gdzieś tam musi być przecież naganiacz – stwierdziła Liz. – On nas usłyszy
– Na miłość boską, Liz – rzekł Buzz – pomyśl logicznie. On nie jest PONASZEJ STRONIE. Najwidoczniej również bierze w tym wszystkim udział. To on nas w to wciągnął.
– Żeby jakiś dziwoląg mógł nas zabić? – spytała Liz. – Przecież to bezsensu. To idiotyczne. On nawet nas nie zna. Czemu miałby wybierać przypadkową gromadkę dzieciaków i ciskać je… temu czemuś?
– Nie słuchasz wiadomości w telewizji? – spytał Buzz. – Cały świat spoi na głowie. Od wariatów aż się roi. Pojęcie normalności z wolna wypada z o-biegu.
– Ale dlaczego on to robi? – chciała wiedzieć Liz.
– Może go to rajcuje – stwierdziła Amy.
– Będziemy krzyczeć – wymyśliła Liz. – Na całe gardło.
– Tak – poparł ją Buzz.
– Nie – wtrąciła Amy. – To również nic nie da. Muzyka gra głośniej niż zazwyczaj i śmiech klauna również został podkręcony. Nikt nas nie usłyszy… a gdyby nawet, stwierdzi, że doskonale się tu wszyscy bawimy. W Tunelu Strachu ludzie POWINNI krzyczeć.
– I co teraz zrobimy? – zapytała Liz. – Nie możemy tu po prostu czekać, aż to COŚ wróci. Musimy coś zrobić, do cholery!
– Zawrócimy do platformy z tymi mechanicznymi potworami i sprawdzimy, czy nie ma tam czegoś w rodzaju siekiery, co moglibyśmy wykorzystać do obrony – odezwał się Buzz.
– Siekiera nawet nie jest ostra – odparowała Liz. – Co to nam da?
– Jest dostatecznie ostra, aby powstrzymać to COŚ – zaopiniował Buzz, ważąc siekierę w dłoniach. – Może jest zbyt tępa, by ciąć drewno, ale na pewno udałoby mi się przy jej użyciu przefasonować facjatę temu sukinsynowi.
– Jedyny sposób, aby powstrzymać tego potwora, to rozwalić go z dubeltówki – powiedziała drżącym głosem Liz.
Kiedy płomyk zbliżył się do palców Amy, upuściła trzymaną zapałkę. Zgasła, nim spadła na podłogę. Przez kilka sekund stali w ciemności. Amy nigdy dotąd nie doświadczyła czegoś podobnego. Mrok nie tyle skrywał w sobie zagrożenie, ale wręcz SAM BYŁ ZAGROŻENIEM. Wydawał się żywą, złą, posługującą się własną spaczoną logiką, mroczną istotą, która owijała się wokół niej, szukając i dotykając chłodnymi, czarnymi rękoma.
Liz jęknęła cicho.
Amy zapaliła kolejną zapałkę i w jej świetle powiedziała:
– Buzz ma rację. Musimy się uzbroić. Ale to nie wystarczy. Nawet strzelba może nie wystarczyć. Ten stwór mógłby zeskoczyć z sufitu albo wyskoczyć spod podłogi tak szybko, że nawet nie zdążyłbyś pociągnąć za spust. Musimy znaleźć stąd jakieś wyjście.
– Stąd nie ma wyjścia – zapewniła Liz. – Drzwi wyjściowe będą zamknięte na głucho, tak jak wejściowe. Nie zdołasz ich otworzyć ani sforsować siekierą. Jesteśmy w pułapce.
– Musi być gdzieś wyjście ewakuacyjne – powiedziała Amy.
– Racja! – wtrącił Buzz. – Gdzieś tu musi być wyjście ewakuacyjne. I może wejście służbowe.
– Uzbroimy się najlepiej, jak się da – dokończyła Amy – a potem zaczniemy szukać wyjścia.
– Chcecie kręcić się po tym tunelu? – spytała z niedowierzaniem w głosie Liz. – Czyście poszaleli? Jeżeli wejdziemy w głąb tunelu, TO na pewno nas dopadnie.
Читать дальше