Яцек Дукай - Starość aksolotla

Здесь есть возможность читать онлайн «Яцек Дукай - Starość aksolotla» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2015, Издательство: Allegro, Жанр: sf_postapocalyptic, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Starość aksolotla: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Starość aksolotla»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Starość aksolotla — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Starość aksolotla», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Na początek wyświetlano na nich sieciowe wizytówki — nie rozpoznasz przecież transformera po wyglądzie jego aktualnej maszyny. Wybiła północ i pod główną kopułą Expo poruszało się kilkanaście robotów. Gdy Grześ sprawdzał we Władywostoku, na Helsińskiej Liście Transformerów widniało siedemnaście tysięcy dziewięćset czterdzieści sześć nazwisk. Tylu ludzi zdążyło się sczytać za pomocą IS3.

Kiedy zsortował HTL według narodowości, pod ikoną biało-czerwonej flagi doliczył się dwudziestu siedmiu nazwisk. Transpolonia spotykała się w parku mechów na terenach dawnego Expo we Wrocławiu.

Grześ okazał się tu jedynym nowym i z miejsca spowodował istny karambol ciekawskiego żelastwa. Stłoczone wokół roboty zasypały go pytaniami, jakimi normalnie klienci dręczą serwis IT.

Nic dziwnego, przecież ledwo się był wpisał na HTL, wyguglali go aż do pradziadka i szczegółów fejsbukowej diety.

Baryłkowata ośmiornica wielonarzędziowa głosem piskliwego syntezatora indagowała Grzesia o metody odzyskiwania danych z usmażonych dysków, a policyjny bot do kierowania ruchem ulicznym wymachiwał wszystkimi ramionami, wołając o soft do kalibracji wielordzeniowego procka.

— Bardzo przepraszam, ale nie jestem informatykiem.

— Ale naprawisz mi synch audio? Naprawisz? Naprawisz?

Grześ przestraszył się, że jeszcze chwila i zmiażdżą go te czołgi rozbrykane.

Uratował go pomalowany w czerwono-żółte pasy robot-szkieleciarz, otaczając ramionami-wężami i odciągając za szklane przepierzenie, dawną budkę ochrony.

Wyświetlał się jako SoulEater39 — zapewne nick sieciowy sprzed Zagłady — i najwyraźniej cieszył się tu sporym poważaniem, skoro inne mechy niechętnie odpuściły.

— Nie zwracaj uwagi, to zbłąkane dusze.

Jak na zawołanie o przepierzenie uderzył tytanowym udem masywny mech towarowy.

— Tato, czy ktoś widział mojego tatę, szukam taty, tato, tato!

I tak w kółko, a basy jego głośników sprzęgały się w przeciągły jęk wieloryba.

— Wiesz, jak niewielu fachowców się zajesowało?

Grzesiu jeszcze nie podłapał żargonu.

— Zajesowało…?

— Przetransformowało za pomocą IS3.

— Noo, spodziewałbym się, że informatyków właśnie będzie najwięcej: to oni mieli sprzęt pod ręką i w dniu Zagłady —

— Sprzęt to mieli głównie gracze, i ich jest tu najwięcej. Mają gotowe struktury, gildie. Tworzą się teraz całe alianse.

I SoulEater wyświetlił Grzesiowi mapę świata z kolorowymi kropkami zalogowanych transformerów.

Ponieważ w Godzinie Zero Promień Śmierci przyprażył od Seattle do Omanu, nikt z Azji nie miał czasu zareagować. Sczytali się tym kulawym neurosoftem niemal wyłącznie ludzie z Europy, Afryki, ze Stanów Zjednoczonych i z Ameryki Południowej. Grześ zauważył wyraźną nadreprezentację Meksyku i Kalifornii, do których Południk Śmierci dotarł na samym końcu.

— A te białe…?

— Freelancerzy. Jeszcze nieprzypisani. O, ty jesteś tutaj. — Zjadacz Dusz wskazał pajęczym paluchem białą kropkę Grzesia. — Rzucą się na ciebie gildie wszystkich stref językowych.

Grześ odruchowo odtoczył się wstecz, pod samą ścianę.

— Ale czemu…?

— Każdy fachman od komputerów czy robotyki jest bezcenny. Wiesz, ilu mamy prawdziwych informatyków? Jednego! Jednego na całą Ziemię!

— Niech się skopiuje.

— Już się skopiował. Ale to nie doda nam wiedzy: kopiuje ciągle te same umiejętności, nie wyczaruje nowych.

— Ale dlaczego tak? — Grześ wycelował swój manipulator w display Zjadacza Dusz. — Widzę, że najwięcej ludzi przetransformowało się przy granicy drugiej półkuli, tam mieli najwięcej czasu na reakcję — i najwięcej wśród nich powinno być informatyków.

— I było. Zaraz po zajesowaniu. A potem wyszli w otwartą sieć — bo oni właśnie wiedzieli, jak to zrobić, jak umysłem wypłynąć na Internet — no i szlag ich trafił.

Grześ przypomniał sobie pierwszy punkt FAQ.

— To jakiś błąd programu? Usterka IS3?

— Cholera wie. Może rozpuszczony po sieci malware, a może niekompatybilność samego naszego softu. Nie był przecież pisany pod tym kątem. Na razie jedyny bezpieczny sposób to takie dedykowane połączenia z zamkniętymi maszynami, sformatowanymi wcześniej do zera, i pod ciasnym protokołem RioBit. Musiałeś sobie go ściągnąć i zainstalować, żeby się tu zalogować, nie? Jest w FAQ.

— Ale to okropnie niewygodne: pisać na klawiaturach, stukać w ekrany, kiedy masz tylko te żelazne paluchy.

— Pracujemy nad filtrami USB, nad obejściami. No ale właśnie: nie mamy informatyków. Kto pracuje? Amatorzy, ignoranci, gracze nastolatki. Jak w ogóle ty się uratowałeś? Nie próbowałeś wyjść od razu w net?

— Próbowałem, na pewno próbowałem.

Gdyby miał kręgosłup, przeszedłby teraz po nim zimny prąd. (Zimne prądy błądzące chodziły po nim od kół do anten). W owym momencie Grześ uświadomił sobie, że ocalał tylko dlatego, że władywostocki port LNG, jako strategiczna placówka objęta protokołami Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej, zatrzasnął się wkrótce po Zagładzie w spóźnionej reakcji przeciwko „atakowi terrorystycznemu”, a szpital Pacyficznego Państwowego Uniwersytetu Medycznego nie miał zapasowego routera.

Dopiero czwarta kopia nie dała się po przebudzeniu zjeść rozpuszczonemu po sieci malware’owi.

— Jeśli to malware. Ci na zachodnim krańcu naszej półkuli mieli dwanaście godzin na ruch, cały półobrót Ziemi. I tak, masz rację, najwięcej ich wczytywało się na samym końcu, kilkadziesiąt osób, może kilkaset. Logiczne, że część nie zdążyła dopełnić procesu — Południk przeciął ich w trakcie ajesunku. I istnieje teoria, poczytasz sobie na forach, teoria-religia, że stąd właśnie wzięły się te wściekłe programy umysłożerne.

— Umysły niedokopiowane, kawałki neuro, takie strzępy struktur mózgowych?

— Tak. Ale jeszcze bardziej nekrusowo: że tam się zeskanowała sama Śmierć, to znaczy moment wypalania ich mózgów białkowych — byli wpięci w IS3, kiedy przeszedł po nich Południk. I to się teraz szerzy po serwerach, kopiuje i zaraża.

— Znaczy — co się szerzy?

— No mówię: Śmierć.

Przez Expo, niczym Dziki Gon stali i plastiku, przetaczała się gonitwa dźwigowego mastodonta fabrycznego (mech dwutonowy) i policyjnego mobilnego pachołka (mech dziesięciokilowy). Grześ i SoulEater musieli umknąć ze swojego kąta, by uniknąć zgniecenia.

— Idiota zajesował swojego ukochanego jamnika.

Jamnik to był ten słoniowaty dźwigacz.

Grzesiu miał coraz bardziej przemożne wrażenie, że wpadł do pastiszowej kreskówki dla nerdów.

SoulEater mrugnął doń LED-ami.

— Szok, co?

Grześ wyświetlił muppetowego Zwierzaka bijącego łbem o mur.

— Jakbym został pogrzebany żywcem, a to wszystko — to są jakieś sny-swędzenia kory mózgowej.

— Wejdź na MTL, na listę moskiewską, tam masz transformerów w rozbiciu na poszczególne kopie. W ten sposób testują na sobie coping mechanisms : jakie aplikacje i pluginy stabilizują ci psychikę, a jakie prowadzą do samobójstwa. Bo nic prostszego, niż się wykasować. Wszystkich nas swędzi to samo uczucie.

Grześ instynktownie poszukał obiektywem twarzy SoulEatera, ale tam był tylko display — który nadal wyświetlał światową mapę transu.

— Dużo przemyśleliście przez te trzy tygodnie.

— A ty gdzie się podziewałeś?

Grześ błysnął ponuro lampami.

— Zdołowało mnie, zwolniłem się do letargu.

— No więc inni na odwrót: przyspieszali się, ile procek dał. Jesteśmy trzy depresje przed tobą.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Starość aksolotla»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Starość aksolotla» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Лёд
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Собор (сборник)
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Zanim noc
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Extensa
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Szkola
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Król Bólu
Яцек Дукай
Отзывы о книге «Starość aksolotla»

Обсуждение, отзывы о книге «Starość aksolotla» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x