Яцек Дукай - Starość aksolotla

Здесь есть возможность читать онлайн «Яцек Дукай - Starość aksolotla» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2015, Издательство: Allegro, Жанр: sf_postapocalyptic, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Starość aksolotla: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Starość aksolotla»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Starość aksolotla — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Starość aksolotla», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Frances mówiła, a Grześ stał martwym klocem metalu — słuchał i myślał.

— To się nie uda.

— Dlaczego?

— Żeby żyć, organizm biologiczny musi mieć dokoła siebie cały świat biologii. Popraw mnie, jeśli się mylę; nie jestem biologiem, ale trochę książek się przeczytało. Najprostsza rzecz: flora bakteryjna w żołądku. A co z wyżywieniem? Człowiek spożywa także białko: kilogramy innego życia. Tony, setki ton w skali lat. To się nie uda.

Wyświetliła mu dygającą nisko damę dworu w balowych krynolinach.

— Oczywiście. Cały świat biologii. W tym rzecz. Lata pracy. Wchodzisz?

A machine-made man . Reset dokonany przez Złego Boga, po którym odwracają się wszystkie porządki: roboty stwarzają człowieka. Grześ uniósł łapę metalową i przesunął ostrym kantem palucha po gładkiej, lśniącej obudowie syntezatora RNA/DNA — naciskając mocno, aż pojawiła się rysa — metal on metal , wizg wysoki, od którego zabolałyby go uszy (gdyby miał uszy).

— Wchodzisz?

Show must go on

Lubił przechadzać się po pustych i naturalnie bezludnych plażach oceanicznych, i lubił dachy wieżowców Minato. Miał prosty program do wchodzenia po schodach — wypuszczał mecha wzwyż przez sto pięter, a samemu wracał doń dopiero, gdy robot wspiął się już na szczyt. W nocy Tokio widziane z tej podniebnej perspektywy wyglądało jak poprzepalana pocztówka z Tokio: wielkie nieregularne plamy całkowitej ciemności, a tu i ówdzie — wypryski reklam, neonów, megaekranów LED-owych, kilka laserów 3D oraz fragmenty oświetlonego labiryntu ulic. Dopóki Royal Alliance kontrolował elektrownię w Hamaoce, dopóty gigawaty będą szły w te puste scenografie: transformery królewskie raz po raz głosowały za oświetlaniem bezludnej metropolii. Nie wytrzymałyby psychicznie w całkowicie zaciemnionym mieście.

Grześ lubił podchodzić swoim mechem do samej krawędzi dachu, aż żyroskopy dygotały od byle podmuchu wiatru, i z brzegu tej monumentalnej przepaści oglądać życie martwego miasta, urban zombie . Jednej nocy dostrzegł ruch czerwonych punktów na niebie ponad wieżowcami — to Patagoni wypuścili się air-dronami w dzielnice RA. Innej nocy zrobił ten kolejny krok naprzód i poleciał na bruk. Zapisując cały lot milisekunda po milisekundzie.

Zaczął był chadzać na nocne patrole w okolicy Aiko Tower, gdy Patagoni i Czarny Zamek obrabowali mu trzeci sex shop pod rząd; części zamienne do Hond też się kiedyś w końcu wyczerpią. Dotąd nie przywiązywał wagi do przepychanek terytorialnych między aliansami, a teraz codziennie sprawdzał mapy wpływów i raporty o obcych mechach napotkanych na terenie RA, sygnały alarmowe maternicy Tokio. Zabierał Plujnicę i dodatkowe baterie (i tak nie czuł ich ciężaru) i wychodził na długie spacery. Pod bieżnikowanym metalem stóp chrzęściły kości Japończyków oraz drobniejsze kośćce elektronicznych gadżetów i plastikowego śmiecia. Aż zza drapaczy chmur Shiodome wysuwało się tłuściutkie Słońce i Grześ mógł nareszcie odfajkować kolejną noc zimnej samotności. (Nie doczekali się wciąż dobrego pluginu do snu).

Tak obracał się mechaniczny kalendarz Postapokalipsy. Patagonia i Black Castle zaczęli się tłuc między sobą, seksbot kontra seksbot, piąchą po polimerowej gębie. Ktoś w Chūō Akachōchin rozsiewał plotki o zamachu na elektrownię Trzech Przełomów. Zeszły z orbit i spaliły się dwa następne satelity komunikacyjne. 1011 PostApo niejaki Ernesto Iguarte z Patagonów zapadł na ciężką schizogenię i począł się kopiować bez opamiętania; zapchał wszystkie serwery Patagonii i wylał się na maszyny B&B. Kolejne alianse odcinały się od otwartej sieci satelitarnej. IRS ponoć ostrzelał jakieś instalacje na wybrzeżu Nowej Zelandii. Grzesiu skopiował się na sąsiednią partycję i przeprowadził wielogodzinną rozmowę ze sobą. Potem jeden z Grzesiów zdeletował się do czysta.

Nadal lubił te spacery po nocnym Tokio. W ruchu było życie, ruch był życiem. Przez chwilę próbował nauczyć się japońskiego; poległ. Więc jednak — obcy w obcym kraju. Dokoła niego jakieś symbole, twarze jakichś polityków, jakieś hasła, wszystko zbyt dziwne, oddalające, wypychające, spowalniające. Ksenoarcheologia. Stanął przed witryną sklepu sprzedającego peruki, okulary i garnitury Elvisa Presleya, przeskalowane na rozmiar azjatycki. Skośnooki Presley zapętlony na ekranie podczas występu na scenie w Las Vegas szczerzył fluorescencyjnie białe uzębienie. Grześ stanął i stał, i nie mógł się oderwać, coś się zapętliło w nim samym, jakby wszystkie gałęzie algorytmu prowadziły do tego samego węzła, do żółtoskórego Króla Rocka. Aż dostał w łeb młotem stukilowym i wleciał do sklepu przez rozbitą szybę witryny.

Would you kindly… kill!

To nie był młot, to była łapa industrialnego Schmitta. Czerwono-zielony mech asymetrycznego szkieletu zdeptał ekrany, peruki i okulary i zabierał się do kafarowego deptania Grzesia. Nie mieścił się w witrynie — rozpruł sufit swoją główką szpiczastą-iglastą, na bojowisko sypał się tynk i gips. Grześ nawet nie wiedział, czy to ktoś z Czarnego Zamku, czy z Patagonów. Pingnął alarmowo na częstotliwości RA. Schmitt zmiażdżył mu świeżo doprawioną nogę. A potem wystrzelił spod pięści na Star Troopera Miharayasuhiro własną siatkę Faradaya. Był półtora raza większy i cztery razy cięższy, Star Trooper się już nie podniesie spod jego łomotu — Grześ zdecydował się wylogować i czym prędzej wrócić na miejsce pancernym Drill Masterem GE.

Nie spostrzegł, kiedy zgubił Plujnicę; zapewne przelatując przez szybę witryny. Zorientował się, ujrzawszy Totoro i dwóch Puchatków przeskakujących z manekina Elvisa na barki Schmitta i naciągających na mecha Grzesiową siatkę na Drucie uziemienia. Schmitt zamachał łapskami, usiłując je strącić, ale przez wystawę i po półkach i manekinach przelała się zaraz druga i trzecia fala irigochi, i w parę sekund już dwa tuziny pluszaków — cała neurofamilia Grzesia — skakały i tuptały i tańcowały po przemysłowym kafarowcu. Któryś z nich musiał był też nacisnąć spust Plujnicy: nie czekały na uziemienie i odcięcie sygnału, tylko przepaliły robota na wylot, tak jak zwykł to robić Grześ.

Schmitt gruchnął na posadzkę niczym obalony pomnik, wybijając dziurę jak trumnę. Przygniótł pechowo jednego pokemona. Grześ wydobył go ostrożnie, sprawdził nóżki i rączki, pokręcił jego główką. Inne irigochi obsiadły Star Troopera od kolan do barków i popiskiwały po swojemu, gestykulując naokoło małpio-ludzko.

— Tylko mnie nie zaduście.

Podźwignął się na jednej nodze. Mały Totoro wyciągnął do niego łapkę, jakby oferując pomoc-podparcie półtonowemu robotowi. Grześ emotnął głęboki śmiech. Inteligencja połowów! Odpowiedział lustrzanym gestem, i tak wyszli na ulicę przedświtu: kuternoga Miharayasuhiro wsparty na Plujnicy oraz uczepiony jego stalowego kciuka pękaty Totoro, a za nimi rozdokazywana reszta Grzesiowego potomka.

10K P

OST

A

PO

Pierwsza Wojna Transformerów wybuchła o zasoby, tak jak przewidywał był SoulEater. Wybuchła, przetoczyła się przez Ziemię i zgasła: każdy już dokładnie wiedział, do kogo należą wszystkie działające serwerownie i elektrownie.

4529 PostApo ostatnia biała kropka zniknęła z mapy świata. Żaden transformer nie był w stanie zapewnić sobie w pojedynkę stałej konserwacji hardware’u oraz ciągłości zasilania.

— Wchodzimy w okres feudalny — żartował Grześ. — Zamiast warowni na wzgórzu — kuźnia robotów.

7899 PostApo coś nawaliło w ostatnim z satelitów telekomunikacyjnych odbijających dotąd sygnał ponad Oceanem Atlantyckim. Kable pociągnięte po dnie morskim poddały się już wcześniej — drobne naprawy, które ludzie wykonywali byli na bieżąco, niezauważalnie dla miliardów internautów, ustały w dniu Zagłady, i nieuchronna kumulacja usterek tudzież pospolitej entropii pokonała jedną po drugiej wszystkie linie transoceaniczne. Prace inżynieryjne w głębinach morskich to jedna z tych rzeczy, za które nie ma co się zabierać bez zaplecza całej cywilizacji.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Starość aksolotla»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Starość aksolotla» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Лёд
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Собор (сборник)
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Zanim noc
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Extensa
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Szkola
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Król Bólu
Яцек Дукай
Отзывы о книге «Starość aksolotla»

Обсуждение, отзывы о книге «Starość aksolotla» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x