Яцек Дукай - Starość aksolotla

Здесь есть возможность читать онлайн «Яцек Дукай - Starość aksolotla» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2015, Издательство: Allegro, Жанр: sf_postapocalyptic, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Starość aksolotla: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Starość aksolotla»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Starość aksolotla — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Starość aksolotla», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

I teraz wszyscy mają już pewność, że to legenda.

Grześ zasiadł przy samej krawędzi tarasu, jego rekwizytem sentymentalnym jest puszka piwa, budweiser pokryty krzykliwymi znakami katakany, a kiedy tę puszkę postawisz pionowo na blacie, zaczyna się kiwać i gibać niczym tancerka z hula-hoop. Grześ dzierży puszkę nieruchomo w kilodżulowym uścisku Star Troopera.

Wszyscy jesteśmy gadżetami, myśli. W oddali, na wysokościach czterdziestych pięter, wiatr kolebie oderwanym kablem i co jakiś czas sypią się na ciemne Tokio fontanny elektrycznych iskier. Grześ przez moment zastanawia się, ile prądu w ten sposób wycieka z królewskich elektrowni. Potem myśli o sztucznych ogniach i efektach specjalnych Hollywoodu. Wiatr jest zimny, ale metal nie czuje wiatru. Metal nie czuje niczego.

Tak spędza wieczory, tak spędza noce.

Obcy w obcym kraju. Tym bardziej, że wśród transformerów nie ma ani jednego Japończyka, całą Japonię ścięło od razu w momencie uderzenia Promienia; w chwili Zero Azja znajdowała się na półkuli śmierci.

Anyway .

Druga jest legenda o raju.

— Udało im się. Zrobili to. Na serwerach jednego z wielkich studiów w Kalifornii, wykorzystując gotowe skany, postawili cały świat po drugiej stronie Uncanny Valley. A przynajmniej dom, ogród, ciała. I stworzyli stuprocentowo pewny filtr, że możesz się nareszcie bezpośrednio podłączyć do sieci, mind-to-mech , a nawet mind-to-mind , i żaden malware nie rozpruje ci pamięci i nie zarazi świadomości. Więc tam się wlogowują, tam, po drugiej stronie, znowu mają organizmy miękkie, ciepłe, wilgotne, cudownie cielesne w dotyku, znowu mają dotyk, mają węch, smak — Dagenskyoll się rozpędza, a kanciaste roboty zgromadzone naokoło w zasłuchanym kręgu jeszcze bardziej się przybliżają, nachylają, wysuwają języki-mikrofony, wąsy-skanery. — Mają smak, i piją, i jedzą, i piją — unosi kieliszek wódki i rozlega się wokół przeciągłe metaliczne brzęczenie, krrrszaaachrrr, sprzęg głośników i mikrofonów, a może westchnienie wstydliwej maszynerii — i piją, piją, i śpią, nawet jeśli nie śnią, i chodzą po trawie, i grzeją się w słońcu —

Krrrszaaachrrr…!

— I mają psy, koty, ptaki, owady, gryzą ich komary, pyłki i nasiona wpadają do oczu, oślepia ich Słońce, tam zawsze wschodzi Słońce, i urządzają sobie barbecue, i parzą sobie palce —

Krrrszaaachrrr…!

— Jedząc gorące mięso —

Tego już za wiele, roboty napierają na Dagenskyolla, prawie go miażdżąc.

— Znasz IP?

— Tylko szefowie aliansów znają. To oni się tam spotykają — żeby omówić strategie na najbliższą przyszłość, wymienić informacje, rozstrzygnąć spory.

Czarny mech medicus ryczy Dagenskyollowi z przesterowanego głośnika prosto w czołowy wyświetlacz:

— ALE GDZIE! GDZIE TO JEST!

— Kalifornia, House of the Rising Sun .

Death is not the end

Legenda, legenda zbyt piękna, by była prawdziwa.

Tymczasem do Grzesia przysiada się Johny. Johny rozwalił swojego pokazowego mecha-Terminatora i teraz chodzi w takim samym seksbocie, co większość transformerów w Japonii: wersja żeńska, twarz z taśmy, Geisha V albo VI.

— Ktoś cię szuka.

— Kto?

Johny wyświetla fotkę robota pomalowanego w żółto-czarne pasy, o wielkich obręczach barkowych.

— Pierwsze widzę, jakiś składak z odzysku — dziwi się Grześ. — Czemu nie posłał maila?

— Ha! Może się nie lubi z Bysiami.

Bull & Bull Alliance jest jednym z najmniej licznych, ale ponieważ kontroluje serwery Google’a, większość transformerów uważa B&B za szarą eminencję świata po Zagładzie, współczesny odpowiednik Illuminatów i masonów. Panuje przekonanie, że Bysie odziedziczyły też skarbce i klucze NSA i czytają wszystkie maile, obojętnie jak mocno szyfrowane; że usiłują się wślizgnąć do umysłów transformerów przez niestarannie sformatowany hardware.

— Przedstawił się?

— Słyszałem tylko, że pytał o ciebie Zjadacza Dusz, mieli dłuższą pogawędkę tam nad Topielą.

Grześ jeszcze raz zerka na display Johny’ego.

— Ale że w ogóle dali mu mecha — musi być w przyjaźni.

— Albo przyszedł na piechotę.

W Japonii rezydują prawie wszystkie alianse. Tylko tutaj mają do dyspozycji taką obfitość humanoidalnych robotów. W których znowu, chociaż trochę, chociaż w cudzysłowie i w metalu, mogą się transformery poczuć żywymi w żywym świecie.

Głównie są to rozmaite wersje mechanicznych lalek z sex shopów i burdeli — słusznie słynęli Japończycy ze swej inwencji w dziedzinach perwersji — oraz medyczne roboty zaprojektowane do opieki nad osobami starszymi, niedołężnymi, domowe medicusy. W chwili Zagłady Japonia była najstarszym społeczeństwem Ziemi, robotyka medyczna stanowiła już potężną gałąź ich przemysłu.

I tylko tutaj infrastruktura konieczna dla przetrwania transformerów — czyli serwery i ich zasilanie — w tak dużym stopniu polegała na obsłudze automatycznej, nie wymagając ludzi do podtrzymania funkcjonowania. Po trzech latach Tokio nadal nie zgasło do reszty. Japońskie elektrownie jądrowe zostały po Fukushimie tak paranoicznie zabezpieczone przed wszelkimi dopustami natury i człowieka, włącznie z biblijnym tsunami, wojną jądrową i atakiem Godzilli — że będą działać bezludnie, dopóki materii nie pokona entropia lub póki nie wyczerpią się zapasy uranu.

Tymczasem rozpada się reszta świata człowieka. Kabel elektryczny bije o okna budynku i sypie iskrami, śmieci pędzą kanionami ulic w spiralnych tumanach.

Trzecia jest legenda o Złym Bogu.

— …i wtedy nacisnął RESET, i wszystko, co żyje, zaczęło umierać…

Grzesiu dotyka końcem palca-chwytaka puszki i patrzy, jak budweiser kolebie się przed nim w lewo i w prawo. Mech potrafi znieruchomieć jak żaden organizm żywy, ruch jest tym, co nadaje mechowi życie. Robot, który nie pracuje, to kupa złomu, nic więcej. Grzesiu i Johny, zastygnąwszy tak kamiennie, przyglądają się tańczącej puszce. Na wielkim ekranie u góry jaśnieje milionami świateł nocne miasto Blade Runnera — prawdziwa feeria na tle mrocznego Tokio PostApo.

Jakby do rytmu tej rozgibanej puszki gną się i kolebią metalowo-plastikowe cielska dwóch seksbotów, odgrywających na podium w głębi baru straszliwą parodię aktu seksualnego człowieka. Geisha i Geisha, dwa żeńskie mechy na nieznanych transformerach, symulują z precyzją i czułością hartowanej stali pocałunki lesbijskie, pieszczoty piersi i pośladków, pancerne palce na pancernych łonach, taniec pożądania zwierzęcego wypotworniały w zimnym obrzędzie maszyny, pod strumieniami laserowych blasków, w oblewie żołnierskiej muzyki striptizu. Grześ patrzy, patrzy i emotuje duszną żenadę. Ileż tu pięter sztuczności, ile warstw cudzysłowów — gubi się, gdy usiłuje je zliczyć. Nie mogą się upić, nie mają nawet programów do symulacji upicia. Nie mogą uprawiać seksu, nie mają programów do połączeń i podnieceń seksualnych. Co im pozostało — suchy teatr seksu, w tych robotach skonstruowanych dla erotycznej obsługi prawdziwych, organicznych ludzi. Posągowo znieruchomiały Grześ obserwuje to przez dwieście osiemdziesiąt siedem sekund i wreszcie nie wytrzymuje, wstaje z wizgiem ścięgien. Przelała się czara tokijskiej goryczy.

— Melancholia król, melancholia mikado…

Nazajutrz SoulEater39 zaprosił Grzesia do przybrzeżnych magazynów Royal Alliance’u w Strefie Przemysłowej Keiyō. Dwa kwartały dalej zaczynała się Topiel. SoulEater wlogował się w swojego szoguna (jako lider aliansu na Japonię i szef GOATs miał zawsze pierwszeństwo wyboru maszyny), i pomaszerowali ponad pustymi ulicami i dachami budynków, po monotorze kolejki napowietrznej.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Starość aksolotla»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Starość aksolotla» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Лёд
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Собор (сборник)
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
libcat.ru: книга без обложки
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Zanim noc
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Extensa
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Szkola
Яцек Дукай
Яцек Дукай - Król Bólu
Яцек Дукай
Отзывы о книге «Starość aksolotla»

Обсуждение, отзывы о книге «Starość aksolotla» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x