— Cholera! — warknęła z uczuciem, pierwszy raz żałując, że Reidela nie ma na pokładzie.
Skoro Komitet zwalił jej na kark szpicla, to sukinsyn powinien on przynajmniej być na miejscu, kiedy pierwszy raz byłby użyteczny. Bo ten sam Komitet z jednej strony rozkazał jej zwalczać statki należące do Królestwa Manticore i za wszelką cenę uniemożliwić im ucieczkę, by utrzymać w tajemnicy obecność Zespołu Wydzielonego, a z drugiej — chronić i pomagać wszystkim statkom zarejestrowanym w Imperium Andermańskim. A na dodatek musiała powstrzymać uciekający liniowiec pasażerski, czego z pewnością Giscard i Pritchard nie przewidywali, wydając tak kategoryczne rozkazy. Ale wydali je i wiedziała, że jeśli liniowiec nie zatrzyma się na wezwanie, będzie musiała go zniszczyć. Wiedziała też, że nigdy sobie nie daruje wymordowania kilku tysięcy cywilów… nie miał na to najmniejszego wpływu fakt, iż liniowiec był uzbrojony, więc w świetle międzyplanetarnego prawa zaliczał się do krążowników pomocniczych i mogła go legalnie rozstrzelać. Ani też to, że Informacja natychmiast to wykorzysta, jak zwykle robiąc z ofiar winnych. To ona będzie musiała codziennie spoglądać w lustro…
A druga sprawa — co miała zrobić z andermańskim frachtowcem, który będzie świadkiem masakry. Też miała go zniszczyć i wystrzelać załogę? Żeby Informacja mogła bezproblemowo rozpowszechniać swoje kłamstwa? O tym akurat rozkazy milczały…
— Połączcie się z tym frachtowcem i powiedzcie, żeby się trzymał z daleka albo nie biorę odpowiedzialności za to, co się z nim stanie! — warknęła.
— Aye, aye, skipper.
* * *
— Możemy zapomnieć o jakichkolwiek zejściach awaryjnych, skipper — oznajmił zwięźle Cheney. — Mamy dwa uszkodzone sektory na głównej linii przesyłu danych, spalony główny komputer i zapasowy po przepięciu. Siedemdziesiąt pięć procent szans, że albo komputer, albo linia wywalą w połowie manewru.
— Ile potrzebujesz na wymianę uszkodzonych sektorów? — spytała Fuchien.
— Nawet jeśli je wymienię, z komputerem nic nie zrobię.
— Wiem — zdawała sobie sprawę, że się łudzi, ale nic więcej jej nie pozostało. — Jeśli zdołamy zmniejszyć ryzyko, to…
— Moi ludzie nad tym pracują, ale to robota na dwanaście godzin. Staramy się i sądzę, że w sześć się uda, ale to i tak za długo, prawda?
— Tak, Sid — przyznała miękko.
— Przykro mi, Maggie — głos Cheneya był jeszcze łagodniejszy niż jej. — Zrobię, co będę mógł.
— Wiem.
Margaret Fuchien zmusiła się do głębokiego oddechu i wyprostowania przygarbionych ramion. Sondy nie zwiodły pościgu i za osiemnaście minut krążownik będzie miał jej statek w maksymalnym zasięgu rakiet. A przy tak uszkodzonym generatorze hipernapędu Artemis nie był w stanie wystarczająco szybko zejść na niższe pasmo, by umknąć zupełnie jego sensorom.
Spojrzała na ekran taktyczny i zmarszczyła brwi — andermański frachtowiec zbliżał się szybko i to pod takim kątem, że za niespełna piętnaście minut wyrówna kurs z kursem jej statku. Co prawda nie zdoła długo dotrzymać kroku Artemis, nawet biorąc pod uwagę uszkodzenia napędu liniowca, ale w chwili, gdy ich kursy się wyrównają, obie jednostki będą się poruszały z tymi samymi prędkościami. Pojęcia nie miała, dlaczego kapitan andermańskiego statku to robił, ale podziwiała doskonałość manewru i precyzję obliczeń.
— Krążownik się odzywał? — spytała na wszelki wypadek.
— Nie, skipper — padła pełna napięcia odpowiedź. Fuchien zmusiła się do uśmiechu i spokojnego rozejrzenia po mostku. Tak naprawdę nie miała żadnego wyboru: kiedy znajdzie się w zasięgu rakiet, jedynym, co jej pozostało, to poddać statek. Jakiekolwiek inne rozwiązanie byłoby szaleństwem.
— Skipper! — zawołał nagle oficer łącznościowy. — Frachtowiec nas wywołuje!
* * *
— No i spotkali się — skomentował Edwards. — I co teraz?
— Nie wiem — przyznała rozeźlona Stellingetti. — Odpowiedział chociaż na nasze ostrzeżenie?
— Nie, skipper — zameldował oficer taktyczny. — W żaden sposób.
— Co on kombinuje, do ciężkiej cholery?! — warknęła, wbijając się w fotel i przyglądając nieżyczliwie ekranowi taktycznemu.
Jakiekolwiek by były ostateczne zamiary kapitana imperialnego frachtowca, już zdołał pokrzyżować jej plany i przekreślić opcję natychmiastowego ataku. Trzymał się bowiem tak blisko celu, że rakiety, obojętnie jak starannie zostałyby zaprogramowane, mogły wybrać za cel jego statek, zwłaszcza z tak dużej odległości. Kapitan liniowca też to wiedział, bo zmniejszył przyspieszenie i leciał z tą samą co frachtowiec prędkością, nieco tylko go wyprzedzając, by tym skuteczniej użyć jako tarczy. Stellingetti zgrzytnęła zębami, klnąc pod nosem.
— Imperium nie będzie się podobało, że operujemy tak blisko ich granic, skipper — powiedział cicho Edwards. — Ten błazen może nas próbować odstraszyć…
— Jeśli to zrobi, to będzie miał największą niespodziankę w życiu! — warknęła kapitan Stellingetti.
* * *
Kerebin kontynuował pościg, zmniejszając szybko odległość dzielącą go od pary frachtowiec — liniowiec. Daleko za jego rufą krążownik Durandel także użył pinas do poszukiwania i ratowania rozbitków z HMS Hawkwing. Pinasy Kerebina zebrały ich już ponad osiemdziesięciu, co najlepiej świadczyło o determinacji poszukujących. Działanie to skutecznie wyłączyło okręt z akcji, ale czterdzieści minut wcześniej wyprzedził go krążownik liniowy Achmed, który z rosnącą prędkością podążał śladem Kerebina i miał szansę wyprzedzić zarówno jego, jak i Artemis przy odpowiednio długim pościgu.
Inne okręty Ludowej Marynarki także zbliżały się w rejon starcia. Jeden z nich namierzył już i ścigał frachtowiec Voyager, a inny podążał śladem RMMS Palimpsest. Ogólnie sytuacja była mocno chaotyczna, ale okręty Ludowej Marynarki zdawały się stopniowo ją opanowywać. A odległość między Kerebinem a Artemis ciągle się zmniejszała…
* * *
— Odległość osiemset tysięcy kilometrów — oznajmił Edwards.
Stellingetti mruknęła potwierdzająco — jeszcze półtorej sekundy świetlnej i ścigany znajdzie się w zasięgu jej dział, a przed tym nie uratuje go żaden wścibski, wtrącający się w nie swoje sprawy andermański frachtowiec. Kiedy kapitan liniowca zorientuje się, że nie zdoła umknąć, pozostanie mu tylko jedno wyjście…
— Rakiety! — wrzasnął nagle Edwards i Marie Stellingetti uniosło z fotela.
To, co widziała, było niemożliwe! Tak gigantycznej salwy nie mógł oddać liniowiec, bo gdyby mógł, nigdy nie zostawiłby na jej łasce niszczyciela! Więc musiał wystrzelić ją frachtowiec, ale…
— Skręt na lewą burtę i obrót! — krzyknęła. — Ostrzelać frachtowiec!
Kerebin gorączkowo próbował równocześnie wykonać zwrot i obrócić się ekranem ku nadlatującej lawinie ognia. Zdołał oddać jedną salwę, nim kontrola ogniowa straciła namiar w efekcie dzikich uników, i nikt nie był w stanie sprawdzić, czy którakolwiek rakieta dotrze do celu, bo wystrzelone przez frachtowiec dopadły okręt dwadzieścia sekund wcześniej, w ostatniej fazie lotu rozdzielając się, by zaatakować z różnych kierunków. Obrona antyrakietowa krążownika liniowego, tak aktywna, jak i pasywna, robiła, co mogła — ponad setka rakiet straciła namiar lub została zniszczona przez antyrakiety i detonowała, otaczając Kerebin morzem ognia przypominającym tchnienie smoka.
Читать дальше