Сергей Лукьяненко - Zimne brzegi

Здесь есть возможность читать онлайн «Сергей Лукьяненко - Zimne brzegi» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zimne brzegi: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zimne brzegi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zimne brzegi — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zimne brzegi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

- Wysłuchaj nas - powiedział szybko. - Wysłuchaj mnie i siostrę Luizę.

Helen już się opanowała. Wstała i gestem gościnnej gospodyni wskazała kanapę.

Gościnność gościnnością, ale sadzała ich tak, żeby byli dobrze widoczni w świetle.

- Hrabina Helen, awiator. Nocna Wiedźma.

Ująłem rękę siostry Luizy, dotknąłem ustami.

- Rad jestem niezmiernie, że mogę was poznać, siostro. Hrabia Ilmar, złodziej.

Chyba siostra Luiza była nieco stropiona. Wszystko działo się szybciej, niż się spodziewała. Czy naprawdę myślała, że nie poznam w damskiej odzieży chłopca, z którym uciekałem z katorgi?

- Siostra Luiza - powiedziała w końcu. - Przeorysza klasztoru Uzdrawiających Łez. Pokój wam, hrabio i hrabino.

- Jeśli chcecie się obmyć - zaczęła Helen, ale siostra Luiza zerknęła na nią i przerwała jej ostro:

- Odłóżmy uprzejmości, Nocna Wiedźmo. Nie jesteśmy w twoim zamku w Bohemii, i to nie będzie salonowa rozmowa.

- Jak sobie życzycie... siostro Luizo. - Helen wzruszyła ramionami. - Siadajcie, proszę... Książę Markusie, przepraszam, w istocie was nie poznałam.

Chłopak uśmiechnął się lekko, znowu narzucając chustkę na głowę.

- Zapewne trudno sobie wyobrazić, że syn Władcy zniża się do podobnych rzeczy? Okropnie wyglądam, prawda?

- Ależ nie, nawet ci pasuje - odparła kpiąco Helen - Jak nas zaleźliście? Chłopiec aktor?

Siostra Luiza popchnęła Marka do kanapy i siadła obok, kładąc ręce na kolanach.

- Tak. Markus był pewien, że Ilmar będzie próbował go odszukać. Ja... ja zastawiłam kilka pułapek. Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się, że zadziała właśnie ta w teatrze.

- I któż wpadł w ową pułapkę? - zainteresowała się Helen.

Wydawało mi się, że pomiędzy kobietami błyskawicznie i bez żadnego powodu pojawiła się wrogość. Niedobrze, ale w takich wypadkach wtrącanie się oznaczałoby dolewanie oliwy do ognia.

- My wszyscy - siostra Luiza zignorowała złośliwość. - Pozwólcie, że coś wam opowiem.

Nie podobało mi się to wszystko.

Skoro chcemy złapać Marka i go wydać - nie powinniśmy niczego słuchać. Związać chłopaka, zatkać mu usta kneblem i dostawić szybowcem prosto do Wersalu czy Urbisu. Miejscowej Straży nie można ufać, przywłaszczą sobie całą zasługę pojmania zbiega...

Na słuchanie zwierzeń nie ma czasu...

- Ilmar, nie jesteście przecież człowiekiem zgubionym, proszę, wysłuchajcie mnie...

Siostra Luiza patrzyła mi prosto w oczy, jakby czytała moje myśli.

- Mówcie - powiedziałem. - Ale ja będę uczciwy do końca. Markus, byliśmy prawie przyjaciółmi...

Chłopiec stał się czujny.

- Ale ja nie mam innego wyjścia. Od początku mnie okłamywałeś, wykorzystałeś i porzuciłeś, odszedłeś. Jesteśmy kwita. Przez ciebie szukają mnie w całym Mocarstwie, jestem zaszczuty jak dzikie zwierzę. Nie mam wyboru. Mogę tylko...

- Wydać mnie?

- Tak.

Patrzyliśmy na siebie.

- Gdybyś od początku był ze mną szczery, Mark, nigdy bym tego nie zrobił. Ale teraz - wybacz.

- Wysłuchajcie mnie, Ilmar! - siostra Luiza mówiła cicho, ale władczo.

Zamilkłem, rozłożyłem ręce. Dobrze, ja uprzedzałem, moje sumienie jest czyste.

- Markusa, młodszego księcia Domu, znam od trzech lat. Gdy delegacja Domu przybyła na Capri, powierzono mi opiekę nad nim...

Przeorysza zerknęła na Marka. Albo mi się przywidziało, albo rzeczywiście zobaczyłem ciepło w jej spojrzeniu...

- Szkoda, że młodsi książęta nie mogą dziedziczyć tronu. Choć raz na czele Mocarstwa stanąłby dobry człowiek.

Helen na podobną rokosz nie zareagowała, mnie było wszystko jedno. Luizę osadził Mark:

- Siostro, nie mówcie tak.

- Wybacz, chłopcze... Hrabino, hrabio, chcę powiedzieć, że ukrywałabym Marka nawet wówczas, gdyby rzeczywiście był czemuś winien. Ale...

Znowu popatrzyła na chłopca. Zrozumiałem, że pomiędzy nimi toczy się niewidoczny dialog, że opiekunce młodszy książę zaufał znacznie bardziej niż na przykład mnie.

- To, co chłopiec wziął z Wersalu, nie należy do Władcy. To wspólna własność.

- Co jest w tej księdze? - zapytałem ostro. Siostra drgnęła.

- Ja nic nie mówiłem! - powiedział szybko Mark.

- Co w niej jest? - powtórzyłem. - Święta siostro, jesteś bliżej Boga, łatwiej ci decydować. Ale jeśli chcesz mnie przekonać...

Helen nadal masowała palce zdrowej ręki, kreśliła nimi w powietrzu jakieś znaki. W jednej chwili pojąłem, że ona nie zmieni zdania.

A ja?... Czy gotów jestem zrezygnować ze schwytania Marka? Czy zacznę mu pomagać?

Co się ze mną dzieje?

- Księga, która trafiła do rąk Markusa... - zaczęła Luiza i zabrzmiało to absolutnie jednoznacznie: - nie chłopak znalazł książkę, lecz ona pozwoliła mu się znaleźć. Została napisana przez Siostrę.

Poczułem dreszcz na plecach i ogień na twarzy. To niemożliwe...

A może możliwe?

Helen westchnęła - w ciszy westchnienie zabrzmiało zbyt wyraźnie, by można było je zignorować.

- Siostro nasza... całym sercem rada jestem tak cudownemu znalezisku. Każdy obywatel Mocarstwa gotów byłby pogratulować księciu Markusowi i pomodlić się w jego intencji. Tylko... dobra siostro... nie mogę zrozumieć, dlaczego ukrywano ową Boską Księgę? Mało tego... - Helen na chwilę zamilkła. - Uważam, że książę Markus rzeczywiście jest winien, jeśli ośmielił się ukryć przed świętym Kościołem i Domem tak cenną relikwię.

Wróciło mi opanowanie. Helen miała absolutną rację.

- Markus... - siostra Luiza popatrzyła na chłopca. - Pokaż im księgę, dziecko.

To było zbyt łatwe!

Niewiarygodnie łatwe.

To, za czym uganiało się całe Mocarstwo, co próbowali wytrząsnąć święci paladyni i sam Władca - właśnie to mieliśmy zaraz zobaczyć!

Mark powoli wstał. Rzucił Helen szybkie, czujne spojrzenie i sięgnął w Chłód. Widziałem, jak wpiła się w niego napiętym spojrzeniem, najwyraźniej próbując zrozumieć, zaobserwować, zapamiętać słowo. Ja nawet się nie starałem. Gdzie mnie, durniowi, do takich mądrości?

Powiało lodowatym wiatrem i rozstąpiła się Nicość, posłuszna Słowu Bożemu. W rękach Marka, zaszczutego chłopca, tak śmiesznego w dziewczęcym stroju, pojawił się mały tomik w ciemnej skórze.

Książka napisana przez samą Siostrę!

Siostrę, która stała się równa Zbawicielowi, i to nie na polecenie Boga, który pięć tysięcy lat temu wybrał sobie spośród ludzi przybranego syna, ale ze względu na własną szlachetność i cnotę.

Przez sama Siostrę...

Orędowniczkę grzeszników, obrończynię poniżonych...

Sam nie zauważyłem, jak wstałem, wyciągnąłem rękę i... natrafiłem na szalony wzrok Marka.

- Stój... - wyszeptał młodszy książę i wiedziałem, że zaraz schowa księgę na Słowie.

- Nie trzeba - powiedziała szybko. - Pokaż tylko z daleka. Daj popatrzeć na pismo Siostry... Przeczytać choćby słowo! Mark!

W moim spojrzeniu musiało być błaganie - Mark trochę się uspokoił. Ostrożnie podniósł tomik i otworzył go - żółtawy, mocny pergamin, atrament wcale nie wyblakł, a zdania, napisane w nieznanym języku, były bardzo wyraźne.

- Nie powiedziałabym, że ta księga ma dwa tysiące lat - odezwała się Helen. Nadal siedziała w fotelu, nawet nie próbując podejść.

- Trzymano ją na Słowie - wyjaśnił spokojnie Mark. - Na końcu są zapiski. Każdy, kto ją chronił, zostawił swoje imię, przechodziła z ojca na syna, przez ponad półtora tysiąca lat, niemal bez przerwy. Trzydzieści pięć imion. Ostatni nie miał komu oddać świętej księgi... i ukrył ją wśród manuskryptów.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zimne brzegi»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zimne brzegi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Сергей Лукьяненко
Сергей Лукьяненко - Трикс (авторский сборник)
Сергей Лукьяненко
Сергей Лукьяненко - Участковый
Сергей Лукьяненко
Сергей Лукьяненко - Именем Земли
Сергей Лукьяненко
Сергей Лукьяненко - Конкуренты
Сергей Лукьяненко
libcat.ru: книга без обложки
Сергей Лукьяненко
libcat.ru: книга без обложки
Сергей Лукьяненко
Отзывы о книге «Zimne brzegi»

Обсуждение, отзывы о книге «Zimne brzegi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x