Сергей Лукьяненко - Zimne brzegi

Здесь есть возможность читать онлайн «Сергей Лукьяненко - Zimne brzegi» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zimne brzegi: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zimne brzegi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zimne brzegi — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zimne brzegi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

To, co Napoleon zdobył w Rosji i co zabrał ze sobą, pod Borodino szablą kozaczą ugodzony... Skarby Cromwella i Marii Antoniny. Cudowne maszyny Leonarda... skarbce baronów, hrabiów i markizów... Skarbce Władcy, rękojmia całej jego władzy... bogactwa Kościoła... drobiazgi trzymane na Słowie przez zwykłych ludzi... ilu było takich nieznanych posiadaczy Słowa...

- Ratuj, Siostro... - wyszeptałem. - Zbaw nas, Zbawicielu...

Mark jakby się osunął i poszarzał, gdy powiedział nam o początkowym Słowie. Siostra Luiza ponuro patrzyła na Helen.

- Że też ty jeszcze żyjesz, książę... - wyszeptała Helen. - Że też uciekłeś z takim... z taką siłą...

- Siostra go chroniła! - wygłosiła uroczyście Luiza.

- Siostra tego chroni, kto sam umie się o siebie zatroszczyć... - Helen z mocą przycisnęła dłonie do twarzy, jakby zapominając, że jedną rękę ma złamaną. - To śmierć. Śmierć, chłopcze. Wszystkim, którzy cię poznali. Wszystkim, którzy stali obok. Tak po prostu... na wszelki wypadek... A ja myślałam, że kłamali...

- O czym kłamali? - zapytał cicho Mark.

- Że wasz nieszczęsny transport, na który ty, mały, trafiłeś... że wszystkich katorżników torturowali, przesłuchiwali i zagonili z powrotem na statek, kazali odpłynąć od brzegu... a potem liniowiec spalił go ze szczętem... nie pożałowali ognistych bomb...

Nawet nie krzyknąłem - z gardła ściśniętego przerażeniem wydobył się cichy syk. Krzyknął Mark:

- Co? - skoczył do Helen, chwycił ją za ręce, powtórzył: - Co?

- To! Z głównego kalibru! Razem z załogą! Jak zadżumionych w czarnych latach!

Przed oczami zawirowały mi ciemne kręgi. Jakbym ich wszystkich zobaczył - i zbója Sławko, i kowala, i sprytnego Loki, i nieszkodliwego śpiewaka Wolly, i Łysego, i nadzorcę Kpiarza, i tych, których imiona już zapomniałem, i marynarzy z załogi...

- Gad - szepnęła Helen. - Co za gad... żebyś tak zdechł bez pokajania.

Nie mówiła tego do Marka - wiszącego na sobie chłopca nawet nie zauważyła. I nie do mnie. Przekleństwo adresowane było do kogoś innego, dalekiego.

Ogień i woda. Złote cielsko liniowca kołysze się na falach i wali ze wszystkich dział jednocześnie. Nad tobą ogień, pod tobą woda, na rękach pęta... płonie pokład, walą się maszty, w ładowni, czując śmierć, wyją katorżnicy, przerażony kapitan daje sygnały liniowcowi...

Śmierć. Ogień i woda wszystko przykryją. Może chłopiec zdradził komuś Pierwotne Słowo? Sam zrozumiał i innym przekazał?

Może nagle ktoś zdobędzie nad światem taką władzę, jakiej nikt nigdy nie miał?

- Coś ty narobił! - krzyknąłem zrywając się z miejsca. Odepchnąłem chłopca od Helen, rzuciłem na podłogę. - Dlaczego? Dlaczego znalazłeś tę księgę? Dlaczego brałeś ją do rąk, dlaczego o niej powiedziałeś, jak śmiałeś z nią odejść?

Gdy ja wędrowałem przez Luzytanię, żelazo na monety zamieniając, gdy komfortowo jechałem przez Mocarstwo, moim towarzyszom ogień i woda okrutną śmierć zadawały... Nie miałem wśród nich przyjaciół, ale to bez znaczenia, los nas połączył, a potem...

Potem Mark, nie znając zasad prostego życia, trafił do więzienia. Sędziemu nawymyślał, zapominając, kim jest... i poszedł do transportu, jak zadżumiony do zdrowej wioski.

Potrząsałem młodszym księciem, a on się nawet nie sprzeciwiał. Idiotyczna chustka, kryjąca krótkie włosy, spadła na podłogę.

- Dlaczego? - krzyczałem. - Dlaczego, dlaczego...

Jakbym zapomniał wszystkie inne słowa.

- Myślałem, że nie będą za bardzo szukać... - powiedział wyraźnie Mark. - Myślałem, że nie zrozumieją, co mam na Słowie. A oni zrozumieli. Wiedzieli. Wiedzieli o tej księdze, tylko nie mogli jej znaleźć. Szukali nie tam, gdzie trzeba. Puść mnie, Ilmar! Puść!

Jego władczy ton na mnie nie działał. Zapamiętałem go z transportu jako bezradnego chłopca i już nigdy nie będzie dla mnie wysoko urodzonym księciem. Otrzeźwiło mnie co innego - w jego oczach były łzy. Mały książę Markus płakał. Nie nad sobą, głuptasem, którego życie było niczym płomyk gasnącej świecy, lecz nad tymi, których przemieniono w żywe pochodnie. Nad tępym Sławko, który nie przegapił okazji, żeby z niego zakpić, i nad prostodusznym Wollym, który wiecznie zachęcał małego do śpiewania, i za Słowianina kowala, który łagodnie uspokajał przestraszonego chłopca...

Mark tego nie chciał. Nie chciał i nie spodziewał się.

Puściłem chłopca i stałem, chwiejąc się, łykając łzy. Milczała przeorysza Luiza i duma, która jeszcze przed chwilą była w jej oczach - „rozumiecie teraz?” - znikła. Milczała Helen, przestając balansować na granicy wypowiedzenia własnego Słowa. Milczałem i ja, patrząc w okno, za którym strzelały fajerwerki i trwał karnawał. Objąłem Marka, poklepałem po plecach, a potem spojrzałem w oczy Helen.

- Nie zapomniałaś o czymś, Nocna Wiedźmo?

- O czym mówisz, Ilmarze złodzieju?

- Helen, nie trzeba! Mów szczerze!

- O co ty mnie oskarżasz, Ilmar?

- Prowadzisz podwójną grę, Helen!

Potrząsnęła głową, zapytała z ironią:

- Dawno zacząłeś mnie podejrzewać?

- Gdy tu lecieliśmy. Zbyt zręcznie ciągnęłaś dźwignie złamaną ręką.

Helen w milczeniu spojrzała na swoją rękę. Westchnęła.

- Masz rację, Ilmar. Nie ma tam ani złamania, ani pęknięcia. Tylko uderzenie...

Przeorysza ze smutkiem pokiwała głową.

- Postanowiłaś wydać Marka Władcy - stwierdziłem. - Posłużyć się mną jak psem gończym, a żebym cię nie podejrzewał, nie spodziewał się nieszczęścia - udawałeś kalekę.

- Nie wydać, tylko dostarczyć do Domu - odparła niechętnie Helen. - Tobie, Ilmar, też obiecano przebaczenie - całkowite. Wiec... nie kłamałam. Tak by wszystko poszło, jak ci mówiłam. Markusowi - wybaczenie i zesłanie, mnie - absolutna rehabilitacja, tobie - przebaczenie i potwierdzenie tytułu.

- I ty uwierzyłaś? - zapytałem.

- Tak. Nie wiedziałem przecież, co jest w tej księdze. Nie wiedziałam!

Mark powoli odsunął się ode mnie i zapytał, zaglądając Helen w twarz:

- Miałaś audiencje u Władcy?

Helen milczała.

Młodszy książę Domu popatrzył na mnie przelotnie. Oczy mu błyszczały już nie tylko od łez, również od nieśmiałej nadziei.

- Sam to powiedział? Nocna Wiedźmo, czy on sam powiedział, że dostanę przebaczenie?

- Nie - powiedziała niechętnie Helen. - Nie, chłopcze. Nie on. Przekazał mi to człowiek, któremu absolutnie wierzę. Polecenie Władcy. Przechwycić złodzieja Ilmara, jadącego biskupią karetą z Brukseli do Lyonu. Wyjaśnić mu, że jedyny ratunek to odszukanie Markusa i dostarczenie go do Wersalu. I... i nagroda dla mnie, wybaczenie dla ciebie, pobłażliwość wobec Ilmara.

- Władca nie kłamie... ale tylko wtedy, gdy sam daje obietnice.

- Temu, kto przekazywał rozkaz, wierzyłam jak samej sobie!

- Głupie jesteście, kobiety - westchnął Mark.

- Nie aż tak jak wy, mężczyźni.

Przeorysza Luiza wstała, wyciągnęła ręce w górę, jakby wzywając wszystkich do milczenia:

- Ostudźcie zapał, wysoko urodzeni! Hrabino Helen, dostałaś polecenie odbicia Ilmara świętemu paladynowi Kościoła?

- Tak!

W zapale sporu nie zwróciłem uwagi na te słowa Helen. A teraz zrobiło mi się niedobrze.

Kościół próbował w tajemnicy przed Domem dostarczyć mnie do Urbisu, Władca, dowiedziawszy się o tym, wysłał Helen... zresztą, pewnie nie tylko Helen... żeby mnie odbić i wykorzystać jako psa gończego. Co tu dużo mówić, Władca postąpił mądrze, widocznie lepiej znał swojego pozamałżeńskiego potomka, wiedział, że on nie podzielił się ze mną tajemnicą.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zimne brzegi»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zimne brzegi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


libcat.ru: книга без обложки
Сергей Лукьяненко
Сергей Лукьяненко - Трикс (авторский сборник)
Сергей Лукьяненко
Сергей Лукьяненко - Участковый
Сергей Лукьяненко
Сергей Лукьяненко - Именем Земли
Сергей Лукьяненко
Сергей Лукьяненко - Конкуренты
Сергей Лукьяненко
libcat.ru: книга без обложки
Сергей Лукьяненко
libcat.ru: книга без обложки
Сергей Лукьяненко
Отзывы о книге «Zimne brzegi»

Обсуждение, отзывы о книге «Zimne brzegi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x