Сергей Лукьяненко - Zimne brzegi
Здесь есть возможность читать онлайн «Сергей Лукьяненко - Zimne brzegi» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Zimne brzegi
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Zimne brzegi: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zimne brzegi»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Zimne brzegi — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zimne brzegi», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Też bym tu zajrzał. Oczywiście nie dlatego, żeby mierzyć się siłą z maszyną, i nie dlatego, żeby otwierać skomplikowane zamki - to by znaczyło krzyknąć na cały głos: „jestem złodziejem!”. Chciałem obejrzeć maszynerię, popatrzeć, z czym przyjdzie mi się spotkać w innych domach - takiej nauce warto było poświęcić czas.
- Często tu kradną - powiedziała nieoczekiwanie Helen, rzucając spojrzenie na pawilon.
- Tak? Kto?
- Arystokraci. Ten, kto ma Słowo i miejsce na Słowie... dotknie drogiej rzeczy, zabierze w Chłód i idzie dalej. Jaki pracownik zaryzykuje i oskarży barona czy hrabiego o kradzież? Tym bardziej, gdy już niczego nie można udowodnić.
Skinąłem głową. Jasna sprawa...
Dalej pawilony były mniejsze, mniej ciekawe i już mnie tak nie martwiło, że je omijamy. Gdzieniegdzie stały zagraniczne cuda, swoje bogactwa demonstrowały Chiny, osmańskie Imperium i kolonie. Nawet półdzicy Afrykańczycy, którzy nigdy nie byli w dobrych stosunkach z Mocarstwem, postawili tu wspaniałe pawilony - i górny Egipt, i Numidia... tylko Aztekowie byli w Miraculousie w postaci kukieł, w muzeum etnografii - jaki wariat pozwoliłby tym krwiożerczym potworom chodzić między ludźmi? Niemal wszystkie kraje zostawiły jakiś ślad w Krainie Cudów. Tylko ich pawilony postawiono gdzieś na drugim końcu wyspy...
Wokół Kryształowego Pałacu też było sporo interesujących miejsc. Zauważyłem, że Helen zerka na Galerię Sztuk i Podium Mód. Pomyślałem, że jeśli poprosi, pójdziemy tam. Ale widocznie postanowiła trzymać się do końca i zademonstrować swoją odporność na pokusy. Dołączyliśmy do ożywionego tłumu i poszliśmy w stronę ogromnego łuku bramy, prowadzącej do Kryształowego Pałacu. Odruchowo przycisnąłem ręce do kieszeni. Jeśli tu nawet wysoko urodzeni kradną, to co mam powiedzieć ja, prosty człowiek?
Z bliska Paląc robił jeszcze większe wrażenie. Stal i szkło, wszystko błyszczy, wszystko widać na wylot. I dopiero gdy podeszliśmy bardzo blisko, mogłem przyjrzeć się konstrukcji.
- Helen, przecież to żeliwo! - powiedziałem głośno. Ludzie zaczęli spoglądać na mnie z niezadowoleniem.
Konstrukcja pałacu rzeczywiście była żeliwna, dokładnie obłożona cienką warstewką błyszczącej stali. Tylko gdzieniegdzie przebijały styki.
- No i co z tego? - odpowiedziała spokojnie Helen. - Wiem. Wyobraź sobie, ile by kosztowało zbudowanie stalowego pałacu. I tak cena wyszła...
Mały chłopczyk, drepczący obok mamusi, otworzył usta i patrzył na mnie okrągłymi oczami. Płaczliwym głosem wykrzyknął:
- Mamo, to nie jest prawdziwe?
Kobieta obrzuciła mnie niezadowolonym spojrzeniem i powiedziała uspokajająco:
- Prawdziwe, prawdziwe. Widzisz jak błyszczy?
Ugryzłem się w język. Kryształowy Pałac tak czy inaczej był cudem nad cudami i nie było sensu psuć ludziom zabawy.
Wewnątrz panował mechaniczny szum. Nic dziwnego - wszystkie pietra pałacu były połączone windami, schodami prawie nikt nie chodził. Sale o przezroczystych ścianach wypełniono eksponatami, każda prezentowała jedno z osiągnięć Mocarstwa. Najpierw - jakoś tak wyszło - weszliśmy na piętro żeglugi powietrznej. Z sufitu na mocnych niciach zwisały makiety - wystarczająco wysoko, żeby nie można ich było dotknąć. Tam były nasze szybowce, były rosyjskie, a nawet chińskie. A pośrodku stały trzy prawdziwe szybowce, nadające się do lotu; jeden starodawny, widocznie kopia chińskiego, który kiedyś ukradziono; drugi - taki sam jak stary szybowiec Helen, nawet z pchaczami pod spodem; trzeci wyglądał dziwnie - miał po dwa skrzydła z każdej strony, jedno nad drugim, pomiędzy nimi pchacze, na dole przypominający łódkę korpus z trzema pływakami. Na nich właśnie stał szybowiec - nie było żadnych kół.
- Król Mórz - powiedziała Helen. - Już ich nie budują.
- Dlaczego?
- Okazał się bardzo drogi i zbyt skomplikowany do sterowania. Za to może lądować na wodzie. Pierwsze potężne pchacze po raz pierwszy wypróbowano właśnie na nim. Tylko one i wyposażenie, które opracowywano dla Króla Mórz, weszły do użytku, ale on sam już nie lata...
Obeszła szybowiec dookoła, prawie go obwąchując i zaczęła cały wykład. Zwiedzający słuchali z uwagą. Helen była tak podekscytowana, że rozwinęła barwną opowieść. Mówiła, jak dwa takie szybowce spalił rosyjski krążownik na Morzu Północnym. Jeden spadł i awiator na pewno by zginął, ale jego towarzysz wylądował obok. Wyciągnął przyjaciela z lodowatej wody. Nawet próbował wzbić się w powietrze, co jeszcze nikomu się nie udało, ale pchacze zamokły i nic z tego nie wyszło. I tak kołysali się na falach całą dobę, czekając, aż pierwszy poryw wiatru rozniesie ich szybowiec na kawałki. Ale na szczęście przepływał tamtędy statek handlowy i wziął na pokład bohaterów i maszynę.
Wokół Helen zebrał się już cały tłum i teraz zaczął klaskać. W stronę Helen przecisnął się pracownik, patrząc na nią z wyraźnym zachwytem:
- Przepraszam... hrabina Helen?
Już dawno dawałem jej znaki, ale ona dopiero teraz zamilkła.
- Żadnych komentarzy - ucięła Helen i poszliśmy, zostawiając zwiedzających w osłupieniu.
- Teraz już każdy będzie wiedział, że sławny awiator jest w Krainie Cudów...
- Trudno... i tak by zaczęli gadać...
Nie miałem do niej pretensji, opowieść rzeczywiście była wspaniała. Oczywiście, jeśli Mark tu jest i dowie się o Helen, rzuci się do ucieczki. Ale czy mały książę się tu gdzieś ukrywa?...
Wjechaliśmy widną piętro wyżej. Przeszliśmy przez salę magnetyzmu, gdzie pokazywano, jak magnes przyciąga żelazo, a chętnym proponowano rozciągnięcie dwóch gigantycznych magnesów. Pośrodku, w przezroczystym, szklanym sześcianie pływała ogromna strzałka magnetyczna i wskazywała północ. Sprzedawano tu lecznicze magnesy, od bransoletek chroniących przed uderzeniem i poprawiających pamięć do magnetycznych skrzyń, w których można wyleczyć się od dowolnej choroby. Trwał ożywiony handel, chyba wszystko można było tu kupić. Co prawda, nikt nie spieszył się z wyłożeniem pieniędzy za skrzynię - nawet w Miraculousie nie warto demonstrować takich bogactw. Za to wielu płaciło stalową markę, żeby poleżeć w skrzyni kwadrans. Mężczyźni brali magnesy-podkowy i pili żelazistą wodę. Nie wiem, na ile ten środek był efektywny, ale modny był bez wątpienia. Damy chichotały, odwracając się w udawanym zawstydzeniu od kawalerów. Za to odgrywały się przy stoisku, gdzie sprzedawano magnetyczne maski na twarz, usuwające zmarszczki. Kosztowały one duże pieniądze, aleje kupowano. Do Helen przyczepił się pewien pracownik, chcąc namówić ją do kupna magnetycznej bransolety, która „tak nastawi kości, że nawet ślad nie zostanie!” Zatrzymała się i przez chwilę pomyślałem, że wysoko urodzona hrabina sięgnie po pieniądze.
Ale okazało się, że słabo ją znałem.
Bardzo krótko, acz z uczuciem, wyjaśniła pracownikowi, co ma zrobić ze swoją bransoletką, jak jej użyć i co się stanie, jeśli jeszcze raz do nas podejdzie. Biedny pracownik znikł w tłumie. Widocznie wiedział, że gniew arystokraty to nie żarty.
- Dlaczego go tak?
- To szarlataneria. Nasi lekarze sprawdzali, magnesy z niczego nie leczą.
- Naprawdę? Ale może oni o tym nie wiedzą...
- Nie bój się, wszystko wiedzą. Pracować tu i nie wiedzieć, to trzeba być zupełnie tępym. Magnes lubi żelazo, ale ludzkie ciało jest mu obojętne.
Obejrzała się na kobiety wysłuchujące opowieści o cudownej masce i uśmiechnęła się.
- Zaszkodzić nie zaszkodzą, ale pożytku z nich żadnego, najwyżej - dla skarbu Mocarstwa...
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Zimne brzegi»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zimne brzegi» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Zimne brzegi» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.