Анджей Пилипюк - Homo Bimbrownikus

Здесь есть возможность читать онлайн «Анджей Пилипюк - Homo Bimbrownikus» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2015, Издательство: Fabryka Slów, Жанр: Фэнтези, sf_irony, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Homo Bimbrownikus: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Homo Bimbrownikus»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jakub Wędrowycz polską odpowiedzią na Conana Barbarzyńcę. - Andriej Bielanin
Że bimbrownik, degenerat i społeczny pasożyt? A kto ochronił ludzkość przed Golemem i skrzyżowaniem wąglika z chorobą wściekłych krów? Dzięki komu doszło do obrad Okrągłego Stołu? Kto niby w 1948. uratował Świętego Mikołaja przed komunistami? Wędrowycz żywi, poi, ubiera, Wędrowycz nigdy nie umiera. Właśnie rusza na podbój stolicy.

Homo Bimbrownikus — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Homo Bimbrownikus», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Czyś parobkiem jest, czy klechą, Na gałęzi cię obwieszą.

Faktycznie, dwa typki, z gęby znajome, niechlujnie odziane, identyczne jak oni, stały na podwórzu.

- Wróciliśmy znaczy - Jakub też to zauważył. - No to po cholerę teraz lecieć? Co to za przygoda, jak wiesz, że szczęśliwie wrócisz do domu?

Pokazał samemu sobie „międzynarodowy gest pokoju". Tamten Wędrowycz tylko splunął w odpowiedzi.

- No fakt, adrenaliny trochę zabraknie... Ale pozwiedzamy sobie - nudził Semen.

- Jak ty taki turysta, to w Zamościu jest muzeum, a bilet na pekaes najwyżej dychę kosztuje!

- A jak nie polecimy, to czterech nas będzie?

- No, może i tak. I co z tego?

- Na czterech to flaszka szybciej wyjdzie.

Egzorcysta zamarł. Ten argument posiadał swój ciężar gatunkowy. Dlaczego sam o tym nie pomyślał?

- A, pal diabli, jak się tak upierasz, to sobie skoczymy parę latek w tył - burknął.

- Się pospieszcie! - doradził Wędrowycz stojący na podwórzu. - Bo fajną bitkę w knajpie możecie przegapić.

- Dobra, dobra. Niby mało w życiu karczemnych burd widzieliśmy? - ględził egzorcysta. - Ale jak mus, to mus.

Wyjął ze skrzyni magiczne zwierciadło, popluł na szkło, przetarł rękawem. Ustawił na stole tak, aby ich odbijało, coś wymamrotał i polecieli.

Czyś pobożnym, czy niecnotą, W gnojowicy wnet utopią.

Lwów, 1603

Samiłło Niemirycz obudził się jak zwykle na kacu. Łeb bolał go upiornie, znacznie gorzej niż po pamiętnej wyprawie na Sicz. Uchylił powieki. Nad sobą zobaczył nieheblowane dechy. Dłuższą chwilę zbierał myśli, zanim zrozumiał, że leży pod stołem. Z wysiłkiem przetoczył głowę w bok. Sądząc po znajomych rzeźbieniach na nogach krzesła, najprawdopodobniej znajdował się w swojej kamienicy.

Odetchnął z ulgą, rozsiewając wokół woń przetrawionego wina. Zupełnie nie pamiętał, co robił

poprzedniego dnia wieczorem. Dźwignął się z trudem, ale nogi coś nie chciały słuchać. Zatoczył się i tylko oparcie o ścianę uchroniło go przed upadkiem.

- Pańko! - wychrypiał.

Niewysoki, płowowłosy pacholik, mogący sobie liczyć nie więcej niż piętnaście wiosen, pojawił

się jak spod ziemi.

- Tak, panie? - Służący zamiótł papachą podłogę.

- Tego, no... - Niemirycz nadal nie mógł zebrać myśli. Poskrobał się po czaszce, a potem stuknął

palcami w skroń, usiłując przypomnieć sobie odpowiedni wyraz.

- Klina - podpowiedział sługa.

- Klina! - westchnął Samiłło z ulgą. - A potem, no...

- Bania nagrzana, kąpiel przygotowana. Ubranie zaraz wezmę do prania. Marynę wezwać, żeby waszmościowi towarzystwa w balii dotrzymała? Choć pewnie nie przyjdzie, mówiła ostatnio, że talara za usługi jej winniście.

- Nie... Nie dzisiaj. Słabym coś - znalazł wybieg. - A może chorym... Węgrzyn nie posłużył czy ki diabeł... W kiszkach rwie, jakbym się struł. Co to było wczoraj?

- Napiliście się, panie, z kompanami, lataliście z szablą po dachu, rzucaliście księgami przez okno i wreszcie zmordowani tym wszystkim legliście na posadzce...

- Ach, tak - udał, że sobie przypomina. - Długośmy przy stole siedzieli?

Nie bardzo wiedział, jak inaczej obliczyć straty w zasobach wina. Miał tylko nadzieję, że coś jednak zostało.

- Przed świtem dopiero skończyły się węgrzyn i gorzałka, toście poklęli i legli. Oni jeszcze śpią.

A Jersillo znowu po pijanemu nieprzystojne propozycje mi składał...

- Hmm, tak. Ma on takie... Wykastrujem go wieczorem... A, wciórności! Dawaj likarstwo, potem się zastanowimy, co by tu robić w ten pogodny wtorkowy ranek.

- Panie...

- Czego znowu?

- Ranek był dawno. Słońce ku zachodowi się skłania... A i środa dzisiaj, wtorek był wczoraj.

- Tedy budź tych zawszonych opojów i obiad podawaj żywo, bom głodny!

Przy kontuszu srebrna spinka? Wykończy cię ta rodzinka. Masz na nogach buty

nowe? Odpiłują twoją głowę.

Huknęło, błysnęło i obaj starcy runęli jak podcięci. Ziemia wyjechała im spod nóg.

- Ty, czego nas tak sponiewierało? - Semen pierwszy dźwignął się z gleby i otrzepał mundur.

- Bo ziemia się obraca, no nie? - Wędrowycz wzruszył ramionami. - Z jadącej fury nigdy nie skakałeś? To tak samo.

- A gdzie tak właściwie jesteśmy?

- W przeszłości, tak jak chciałeś.

- Nie, no czekaj, tyle to i ja się domyśliłem. Biega mi o to, w jakiej przeszłości.

- No - Jakub rozejrzał się wokoło - znaczy się chyba nie w tej z dinozaurami ani nie w tej z mamutami, bo wtedy był tu lodowiec chyba... To taka niezbyt głęboka historia. Średniowiecze może albo coś w tym guście. Ten drugi ja mówił coś o knajpie. Znaczy się jest tu już jakaś cywilizacja.

- Miała być carska Rosja!

- To czegoś, bałwanie, nie powiedział?

- Dobra, nieważne. A gdzie jesteśmy?

- Co? Czy ci się od skoku w czasie mózg poprzestawiał? - Jakub spojrzał na kumpla zaskoczony.

- Toż już o to pytałeś chwilę temu. Zapomniałeś?

- Chodziło mi o to, w jakiej okolicy.

- No tu, gdzie kiedyś stała moja chałupa. To znaczy gdzie w przyszłości stanie. - Egzorcysta poskrobał się po głowie. - Trudno to tak detaliczno wyjaśnić. Stary Majdan w każdym razie. To znaczy miejsce, gdzie będzie kiedyś Stary Majdan, bo go jeszcze najwyraźniej nie zasiedlili.

- No i wszystko jasne. A Wojsławice już są?

- Pewnie tak. A może i nie? Zależy, jak głęboko nas wbiło. Może dopiero Chełm założyli, albo i jeszcze wcześniej jesteśmy? Grody Czerwieńskie czy cóś.

Nie ma co mielić ozorem po próżnicy, chodźmy, poszukamy tej cywilizacji, to sami ocenimy, który jest rok. Albo i ludzi się zapyta, powinni wiedzieć.

Przedzierając się przez krzaki, zeszli na dno „debry".

- Więc mówisz, że skacząc w przeszłość, nie wybierałeś epoki, tylko tak skoczyłeś na pałę? -

marudził kozak.

- Dostosowałem się do wzorca energetycznego.

- A co to znaczy?

- Że trafiliśmy w odpowiedni czas i odpowiednie miejsce. No tak zupełnie łopatologicznie mam wyjaśniać? - westchnął Wędrowycz, widząc, że przyjaciel nie kapuje. - Tu nas wrzuciło, gdzie jesteśmy potrzebni - tłumaczył cierpliwie. - Mamy tu jakieś zadanie do wykonania.

- Zadanie - zafrasował się kozak.

- No. Przecież chciałeś mieć przygody - zirytował się Jakub. - To przeniosłem nas w miejsce, gdzie będą przygody. A i ludziom się do czegoś przydamy.

Masz przy siodle spyży worek? Lepiej szybko zmów paciorek. Wędrowycze

ciągną drogą? Święci Pańscy nie pomogą!

Nieco oprzytomniawszy w bani, Samiłło zszedł do sieni swej kamienicy. Stół zastawiony na trzy osoby już czekał. Kompani takoż. Po lewej na trzech poduszkach spoczywał jak kupka nieszczęścia karzeł, z racji rozmiarów pewnej części ciała zwany Ptaszkiem. Jego skośne chińskie oczy zmrużone były w wąskie szparki; gdy był na kacu, bardzo raziło go światło. Po prawej w rzeźbionym fotelu rozparł się wysoki Mulat o imieniu Jersillo. Wielkim, ostrym jak brzytwa majchrem dłubał sobie pod paznokciem.

- Co na śniadanie? - zapytał kozak.

- Chleb i maślanka - zameldował sługa. - W spiżarce pustki, nie było pieniędzy na nic więcej. A ja w poniedziałek odchodzę, siedem złotych już mi wisicie.

- Zastawię wilczą szubę, to ci zapłacę.

- Szuba już dawno sprzedana Żydom. Samiłło siadł u szczytu stołu.

- Mości panowie - wychrypiał i zaraz przezornie zwilżył gardło maślanką - zawodzi mnie pamięć. Wyimaginujcie sobie, że nijak nie mogę dojść, co uradziliśmy w czasie wczorajszej...

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Homo Bimbrownikus»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Homo Bimbrownikus» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Анджей Пилипюк - 2586 кроків
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Костлявая
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Trucizna
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wieszać każdy może
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wilcze leże
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wampir z MO
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wampir z M-3
Анджей Пилипюк
Отзывы о книге «Homo Bimbrownikus»

Обсуждение, отзывы о книге «Homo Bimbrownikus» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x