Zapytałam Sahrę:
— Jak chcesz to załatwić?
Jej głos pobrzmiewał tonami ostrymi niczym odgłos odłamków krzemienia ocierających się o siebie:
— Jeśli o mnie chodzi, to wrzućcie go do ciemnicy, razem z Singhiem i Córką Nocy.
— Wróg mojego wroga jest moim wrogiem, co?
— Nigdy za bardzo nie lubiłam Doja. Wedle zasad Nyueng Bao jest on wielkim i honorowym człowiekiem, bohaterem, któremu należy oddać wszelki szacunek. I równocześnie jest wcieleniem wszystkiego, co w moim ludzie przepełniało mnie niesmakiem.
— Tajemniczość, co?
Na jej ustach zaigrał nieznaczny uśmiech. Pod tym względem była taka sama jak pozostali Nyueng Bao.
— To mamy we krwi.
Tobo zauważył, że patrzymy i rozmawiamy. Podskoczył w naszą stronę. Był na tyle podekscytowany, że zapomniał już o tym, iż jest zawiedzionym młodym człowiekiem.
— Mamo, Wujek Doj wrócił.
— Też go widziałam. Powiedział, czego tym razem chce?
Ostrzegawczym gestem delikatnie przykryłam dłonią jej dłoń. Nie warto wszczynać sporów.
Doj, rzecz jasna, świetnie zdawał sobie sprawę z naszej obecności. Nigdy dotąd nie spotkałam człowieka tak doskonale świadomego tego, co dzieje się w całym otoczeniu. Niewykluczone, że słyszał również każde słowo, jakie wyszeptałyśmy. Nie postawiłabym złamanego grosza na to, że czas osłabił jego słuch. Żuł ryż i nie zwracał na nas żadnej uwagi.
Zwróciłam się do Sahry:
— Idź i powiedz mu cześć. Ja potrzebuję chwili, aby zrobić sobie twarz.
— Powinnam posłać po Szarych. Niech zrobią najazd na to miejsce. Jestem już tym wszystkim zbyt zmęczona. — Nawet nie zatroszczyła się, aby mówić ciszej.
— Mamo!
20
Bez mrugnięcia wytrzymałam spojrzenie Doja. Moja twarz pozostała chłodna i opanowana. W głosie nie pobrzmiewał nawet odległy ton emocji, gdy zapytałam:
— Co to jest Klucz? — Narayan Singh oraz Córka Nocy związani i zakneblowani, patrzyli, czekając na swoją kolej.
W oczach Doja zaigrała ledwie widoczna iskierka zaskoczenia. Nie byłam tą, po której spodziewałby się inkwizytorskich zapędów.
Znowu weszłam więc w rolę, tym razem egzekutora z gangu, który obraził nas kilka lat temu, Yajry Węża. Gang wypadł z interesu, zaś Vajra Wąż przeniósł się do lepszego świata, jednak spadek, jaki mi zostawił, niekiedy okazywał się użyteczny.
Doj mógł czerpać pociechę z uzasadnionego przypuszczenia, że nie będzie torturowany. Nie miałam zamiaru posunąć się aż tak daleko. Przynajmniej w jego przypadku. Losy Kompanii i Nyueng Bao do tego stopnia splotły się z sobą, że nie mogłabym Doja potraktować naprawdę brutalnie, nie czyniąc sobie równocześnie wrogów z naszych najlepszych sprzymierzeńców.
Doj nic nie odpowiedział. Nie oczekiwałam zresztą po nim choć odrobinę większej wymowności, niż można się spodziewać po kamieniu. Ciągnęłam więc dalej:
— Musimy otworzyć przejście na równinę lśniącego kamienia. Wiemy, że ty nie posiadasz Klucza. Wiemy też, gdzie należy zacząć poszukiwania. Z największą radością zwrócimy ci go, kiedy już uwolnimy naszych braci. — Przerwałam, dając mu czas, aby zaskoczył mnie odpowiedzią. Nie zrobił tego. — Ty zapewne masz swoje filozoficzne racje przemawiające za tym, by nie otwierać drogi. W tej kwestii musimy cię rozczarować. Droga zostanie otwarta. Tak czy inaczej. Przed tobą stoi tylko wybór, czy weźmiesz w tym udział, czy nie.
Wzrok Doja umknął w bok dokładnie na ułamek sekundy. Chciał coś wyczytać z postawy Sahry.
Stanowisko Sahry było całkowicie jasne. Jej mąż spoczywał pogrzebany pod równiną lśniącego kamienia. Życzenia samotnego kapłana, tudzież jakieś niejasne, nigdy do końca nie wyjaśnione kwestie okultystyczne nie miały dla niej żadnego znaczenia.
Nawet Banh Do Trang czy Ky Gota nie oferowali mu wyraźnego poparcia, aczkolwiek ostatecznie z pewnością zdecydują się opowiedzieć za nim, choćby mocą inercji dziesiątków lat.
— Jeśli nie będziesz z nami współpracował, wówczas nawet kiedy już zrobimy co trzeba, nie zwrócimy ci Klucza. Poza tym to my decydujemy, jaki jest charakter współpracy. Pierwszym jej krokiem jest położenie kresu wieloznaczności cechującej zazwyczaj rozmowę z Nyueng Bao, wymijającym odpowiedziom i selektywnej głuchocie.
Vajra Wąż nie był postacią, którą bym szczególnie lubiła. Imię wziął od mitycznych istot wężowych, zwanych tutaj nagami, żyjących pod ziemią i drwiących z umiłowania, jakim człowiek darzy swe dzieła. Problem z tą postacią polegał na tym, że potrafiłam wślizgnąć się w nią tak łatwo, jakby została na mnie skrojona. Aby stać się Vajrą Wężem, musiałam jedynie trochę zniekształcić własne emocje.
— Masz coś, czego potrzebujemy. Księgę. — Teraz już poruszałam się po omacku, mając nadzieję, że poprawnie wydedukowałam lub wręcz intuicyjnie wyczułam tok rozmaitych niejasnych wydarzeń, opierając się na tym, co wydobyłam z Murgena i lektury jego Kronik. — Ma mniej więcej tyle na tyle i jest gdzieś taka gruba, oprawiona w garbowaną skórę. W środku nie-wyćwiczonym charakterem pisma zapełniono karty w języku, którym nie mówił nikt od siedmiu stuleci. Jednym słowem, mowa o pierwszym tomie Księgi Umarłych, zagubionego świętego tekstu Dzieci Kiny. Być może nie zdajesz sobie z tego sprawy.
Natomiast Narayan i nawet Córka Nocy wyraźnie zareagowali na moje słowa.
Ciągnęłam dalej:
— Księga została wykradziona z fortecy Przeoczenia przez czarownika o imieniu Wyjęć. Ukrył ją, ponieważ nie chciał, aby wpadła w ręce Duszołap, nie chciał też, żeby dzieciak ją zatrzymał. Ty albo widziałeś, gdzie on ją schował, albo natknąłeś się na nią zaraz po tym, gdy to zrobił. Później takoż ukryłeś ją w miejscu tylko tobie wiadomym, niepomny faktu, że nic nie może na zawsze pozostać w ukryciu. W końcu czyjś wzrok spocznie na każdej rzeczy.
Ponownie dałam Dojowi czas, by powiedział coś od siebie. Znowu nie skorzystał z tego.
— Możesz więc wybierać. Powiadam ci wszak, że stajesz się coraz starszy, że następca, którego sobie wybrałeś, pogrzebany jest pod równiną wraz z moimi braćmi i że nie masz sprzymierzeńców bardziej ci oddanych niż Gota, której entuzjazm wszelako budzi ostatnimi czasy pewne podejrzenia. Możesz zdecydować, że nic nigdy nie powiesz, wówczas prawda powędruje za tobą w mrok. Klucz jednak zostanie tutaj. W cudzych dłoniach. Dano ci jeść? Czy Do Trang okazał się dobrym gospodarzem? Czy ktoś nie zechciałby naszemu gościowi podać czegoś do picia? Nie chcielibyśmy przecież, aby nam zarzucono brak gościnności.
— Nie wydobędziesz z niego ani słowa — poskarżył się Jednooki, gdy tylko znalazł się tam, gdzie Doj nie mógł już go słyszeć.
— Nie oczekiwałam tego. Chciałam tylko, żeby miał o czym myśleć przez jakiś czas. Porozmawiajmy więc z tą dwójką. Daj tu Singha, wyjmij mu knebel i odwróć tak, aby nie mógł odbierać znaków od dziewczyny. — Była naprawdę przerażająca. Nawet związana i zakneblowana, wręcz promieniowała niepokojącą siłą osobowości. Umieść ją wśród ludzi gotowych uwierzyć, że została muśnięta dłonią mrocznej boskości, a zrozumiesz, dlaczego kult Kłamców przeżywa tak gwałtowne odrodzenie. Ciekawe jednak, że było to zjawisko ostatnich lat. Że przez ponad dekadę ona i Narayan byli uciekinierami rozpaczliwie próbującymi zachować kontrolę nad nielicznymi ocalałymi Dusicielami i unikającymi agentów Protektorki, a teraz, dokładnie w chwili gdy m y mamy zamiar poszarpać kilka bród, o n i również oznajmiają wszem i wobec, że przetrwali.
Читать дальше