Marina i Siergiej Diaczenko - Magom wszystko wolno

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina i Siergiej Diaczenko - Magom wszystko wolno» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Magom wszystko wolno: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Magom wszystko wolno»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Magom wszystko wolno — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Magom wszystko wolno», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jego młodego przyjaciela nikt już nigdy nie widział. Przez jakiś czas staruszka bolało serce - sam nie podejrzewał, że jest w stanie tak się przywiązać do innej istoty ludzkiej, w dodatku różniącej się od niego pod każdym względem. Czas jednak płynął i rany na duszy się zagoiły (w tym momencie pomyślałem, że dusza staruszka jest żywotna jak karaluch). Jedynie wisior męczył kupca; kilkakrotnie próbował go wyrzucić, jednak za każdym razem, stękając, powstrzymywał rękę. Nigdy nie wyrzucał, ani nikomu bez przyczyny nie oddawał drogich rzeczy; po zastanowieniu zdecydował, że przy pierwszej okazji sprzeda kamień. Dwóch handlarzy błyskotkami pod różnymi pretekstami zrezygnowało z kupna, po czym zjawiłem sieja ze swymi pieniędzmi, błyskawicami i ciekawością.

Po wysłuchaniu staruszka delikatnie zainteresowałem się jego psychicznym samopoczuciem. Czy nie zaczął zauważać czegoś nowego w swoim zachowaniu, lub może otoczenie zauważyło, że po porwaniu się zmienił?

Staruszek długo spoglądał na mnie z ironią. Wszystko zrozumiałem i przeprosiłem za nietaktowne pytanie.

Węża Atropkę odnaleźliśmy dzięki wrzaskom jakiejś kobiety - dochodzącym z kuchni. Żółtobrzuch spadł kucharce na głowę z dymnika i cudem uniknął kotła z wrzątkiem; przez pięć minut próbowano węża złapać i wrzucić do pustego garnka. Rzucony do moich nóg Atropka miał dziwaczny i żałosny wygląd; pod spojrzeniami wystraszonej czeladzi zażądałem odosobnionego pokoju do powrotnej zamiany.

Udostępniono mi ciasną, lecz względnie czystą klitkę.

Z pewnym wysiłkiem - zmęczenie i nerwy - przywróciłem Atropce ludzką postać. I nie czekając, aż półżywy chwat podniesie się z podłogi, złapałem go za kołnierz i zbliżyłem jego oszalałe oczy do swojej twarzy:

- Mów! Jak zmienił się gospodarz po tej awanturze? Po tym, jak to niby zmartwychwstał? Mów, jak się zmienił, bo zamienię cię w żabę!

Atropka miał czkawkę. Przestraszyłem się, że wpadnie w omdlenie.

- Stał się lepszy czy gorszy?

Dziwne poruszenie głową.

- Stał się bardziej hojny, czy skąpy? Hojny?

Tym razem gest był całkowicie czytelny: „Nie”.

- Powiedz - rzekłem najłagodniej, jak potrafiłem. - Czy przychodziło ci do głowy, że stracił rozum?

„Nie”

- A jednak widziałeś, że się zmienił?

„Tak”.

- Inni też widzieli?

- Tak - poruszyły się wargi Atropki. - Niech mnie pan puści, panie magu, niech mnie pan oszczędzi, oj-oj-oj...

Jego twarz wykrzywiła się płaczliwie.

- Mów! - przyciągnąłem go bliżej. - Mów, jak zmienił się gospodarz i w tej chwili cię wypuszczę! No?

- P-przestał śpiewać - wydusił z siebie Atropka, starając się jak najdalej ode mnie odsunąć.

- Śpiewać?!

- Wcześniej zdarzało się, że ciągle śpiewał... W drodze, na jarmarku... Nawet jak kogoś batem ćwiczył - też pogwizdywał... A teraz nie. Milczy. Zawsze.

Po wypuszczeniu Atropki poczułem nagłe zmęczenie. Każde krzywe spojrzenie - a przecież cały zajazd patrzył na mnie krzywo - budziło rozdrażnienie. Futerał z atrapą niewygodnie ocierał się o bok.

Śpiewający staruszek. Słowiczek, żeby go pokręciło...

- Konfitury! Kupujcie, zacni panowie, konfitury!

- U mnie pierogi, komu pierogi!

Przywołałem handlarkę palcem. Kupiłem okrągłą bułkę, zażyczyłem sobie, by od razu posmarowano ją konfiturami i żując ją po drodze (wybacz mi wątrobo!) powlokłem się w kierunku hotelu „Odważny suseł”.

Wydawało się, że gruby zeszyt na łańcuszku strzeże wejścia.

Zeszyt łańcuchowy. Przez dni, które wisiał na straży, spuchł nieprzyzwoicie. Kartki się marszczyły, tu i ówdzie ciemniały plamy atramentu. Wolnego miejsca już nie było i ostatni interesanci zostawiali swoje skargi na samej okładce.

Okazał się także ciężki jak cegła. Ciążył mi, gdy zaciskając ten balast skarg pod pachą, wspinałem się po schodach do swego pokoju.

Na widok pokojówki zażyczyłem sobie, aby w moim numerze rozpalono kominek. Nawet jeśli się zdziwiła, nie dała tego po sobie poznać - kamienne ściany ciągle jeszcze pamiętają potworny upał, wieczór jest jasny i ciepły, jak świeże mleko, jednak życzenia pana maga nie muszą mieć wcale logicznego wytłumaczenia. Kominek znaczy kominek.

Gdy drwa dobrze się rozpaliły, usiadłem przed kratą kominka i przez dziesięć minut patrzyłem w ogień. Potem wyciągnąłem rękę i wrzuciłem do ognia gruby, zapisany maczkiem zeszyt.

I tyle.

Patrzyłem, jak przeciąg kartkuje brudne liliowe stronice, jak skręcają się na brzegach, ciemnieją i gasną. Krzyki i jęki o zemście, karze i niesprawiedliwości sączyły się dymkiem i znikały w wywietrzniku kominka. Niemal bezgłośnie.

Wybaczcie mi, dobrzy ludzie, ale wszystkim wam na pewno nie będę mógł pomóc. Ani wdowom, ani sierotom, ani ograbionym, ani oszukanym - szczerze mówiąc, do rozwiązania waszych problemów niepotrzebna jest żadna Kara.

Z trudem oderwałem wzrok od dopalającego się zeszytu. Podszedłem do stołu i wyciągnąłem z woreczka błękitny kamyk na łańcuszku. Przyjazna psia (wilcza?) morda.

I jeszcze jeden, z krwawnika, z dwojgiem smutnych oczu, przypominających mi o starej małpie.

I jeszcze jeden - pokryty kopciem, zdjęty z szyi spalonego żywcem starca.

...Ogień, rozpalona krata, obłąkany starzec, którego mógłbym uratować, gdybym znalazł się we właściwym czasie w odpowiednim miejscu.

Czy rzeczywiście chcę go pomścić? Sobiepana, tyrana, starego barona Jatera, który już od dawna był dla mnie obcym człowiekiem?

Zamknąłem oczy. W wyobraźni zobaczyłem jeszcze jeden kamyk - nie mogłem położyć go na stole obok trzech pozostałych, gdyż został przy pasie krnąbrnej damy w czerni. Przedstawiał żółty tygrysi pysk.

Ptaszki z jednego gniazda. Zabawki stworzone ręką jednego mistrza. Prawdziwego mistrza. Mistrza z dużej litery. Kogoś tak potężnego, że na samą myśl o granicach jego możliwości przechodziły mnie ciarki. Kogoś” pomysłowego, podstępnego i pozbawionego uczuć. Bez wątpienia potężnego maga.

„Im sprawiedliwsza będzie Kara...”

Nie może być bardziej sprawiedliwa! Obłąkany wujek Dow, żywa pochodnia... Zony jubilera oraz starego kupca można nie brać pod uwagę, to prawda, nic strasznego im się nie slalo... Lecz istnieją przecież inne ofiary mistrza kamieni. Na pewno.

Złapałem się na tym, że dłubię w nosie małym palcem. Spróbować? Rozwikłać ten kłębek? Zapłatą będzie na pewno wielka sława. A jeśli staruszek dmuchawiec mówił prawdę - także potęga.

I Dow de Jater zostanie pomszczony.

Zastanawiałem się jeszcze przez chwilę.

Potem usiadłem na parapecie i zwabiłem z sąsiedniego dachu najbardziej tłustego i silnego z wyglądu gołębia. Droga będzie długa, ale ten powinien dolecieć.

„Drogi Iw! W imię naszej przyjaźni zgadzam się podjąć niesłychane ryzyko... trudności i wydatki...”

Drewniany koń na kółkach - polerowany cud, znacznie bardziej fascynujący, niż wszystkie rasowe konie ze stajni Jaterów. Za tego konia wujek Dow zapłacił więcej, niż za całą uprząż; Iw chce się przejechać pierwszy, ja jednak odsuwam go, wskakuję na aksamitne siodło i nieustraszenie przesuwam dźwigienkę - kola zaczynają się kręcić. Mechaniczny wierzchowiec rusza z miejsca, jedzie jednak zbyt powoli; Iw biegnie obok co sił, wyprzedza mnie i już jest przede mną; odwraca się, na twarzy maluje mu się strach: „Zatrzymaj się! Z górki lepiej nie!”.

Bez drżenia zjeżdżam na swoim wierzchowcu z górki. Rozpędza się coraz bardziej, drzewa i kamienie pędzą mi na spotkanie, mój zadek nieoczekiwanie boleśnie obija się o siodło, lecz ja znoszę to i nawet wykrzykuję coś zuchowato. W końcu kółka nie wytrzymują, koń najpierw się przechyla, potem wywraca z hukiem, a ja padam w kurz - nie zdążając przypomnieć sobie w locie żadnego przydatnego zaklęcia. Ląduję na ostrym kamieniu - strasznie boli; z trudem powstrzymuję się, by nie wrzasnąć, a łzy już płyną mi po policzkach, żłobiąc siady w kurzu. Koń leży obok - nieodwracalnie zepsuły, pęknięty, z odłamaną prawą nogą. Z góry biegnie, krzycząc i szlochając, Iw, a za nim pędzi wujek Dow, milczący i straszny. Oblizuję wargi, zamierzając powiedzieć mu o mieszku srebra, który mój ojciec na pewno mu zwróci.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Magom wszystko wolno»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Magom wszystko wolno» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Zoo
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Tron
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Rytuał
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Miedziany Król
Marina Diaczenko
Sergej Dyachenko - Das Jahrhundert der Hexen
Sergej Dyachenko
Sergey Dyachenko - Vita Nostra
Sergey Dyachenko
Marina Diaczenko - Awanturnik
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Dzika energia
Marina Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Magom wszystko wolno»

Обсуждение, отзывы о книге «Magom wszystko wolno» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x