Marina i Siergiej Diaczenko - Kaźń

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina i Siergiej Diaczenko - Kaźń» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kaźń: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kaźń»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kaźń — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kaźń», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Cicho i subtelnie ćwierkały cykady.

Co takiego było na tych kartkach?!

Trzeba było je przeczytać. Odrzucić strach, wstyd i kompleksy... Jeśli sama napisała te opowiadania, to dlaczego ich, u diabła, od razu nie przeczytała?!

– Zostały wykradzione z pokoju w gospodzie – poskarżyła się w mrok.

Rycerz chrząknął.

– Niech mi pan wyjaśni, Rek... co jest w nich takiego karygodnego? Jakie znowu szkodliwe przypowieści?

– Najwyższy Interpretator wie lepiej... – A więc to Najwyższy Interpretator chce mnie przesłuchać... aby ustalić stopień mojej winy?

– Jestem tylko rycerzem, Ireno. – Rek ze znużeniem opuścił powieki.

– Pan to wie – rzekła z uporem. – Wszak pan... czytał... te przypowieści. To znaczy opowiadania?

Otworzył oczy. Usiadł prosto.

– Jak się pani... domyśliła?

Jego twarz znów była po sztubacku skupiona. Wygięte, jasne brwi, płaskie i białe jak papier policzki...

Odwróciła się. I rzekła, bojąc się popełnić błąd; bojąc, że się zdziwi albo ją wyśmieje.

– Gdyby pan ich nie czytał... nie zadzierałby pan dla mnie... ze sługami Wysokiego Dachu. Choćby był pan po trzykroć rycerzem.

Nie pomyliła się. Rek milczał.

– A tak, przy okazji – jej głos nagle ochrypł. – Czy to się... panu podobało?

Przez dłuższą chwilę słychać było tylko ćwierkanie cykad.

– Zostałem tym, kim jestem... gdyż przeczytałem „Historię o rycerzu".

Irena się zasępiła. Znów jakiś bałagan z upływem czasu. Ile Rek może mieć lat i jak dawno napisała... Poczuła pustkę w głowie.

– Zapewne zbytnio się pan... rozgorączkował, Rek. Widzi pan... wpływ książek na ludzi jest silnie przesadzony. Tak nie bywa, Rek...

Rzucił jej szybkie, pełne wyrzutu spojrzenie. Z nieba spadała gwiazda. Irena odruchowo uniosła wzrok; no proszę, jaka wierna imitacja.

– Dobrze – westchnęła. – Dlaczego więc nakaz wydano dopiero przed miesiącem?!

Rek również wydał krótkie westchnienie.

– Nakaz został wydany... przecież sama pani wie. Głównie z powodu „Tego, który okazał skruchę".

Głos rycerza dziwnie się zmienił, jakby wymawiał zakazane słowa.

– Pojawiły się kopie... a miesiąc temu wycofano je z wszystkich bibliotek. Właśnie wtedy pojawił się nakaz.

„Może mi pan podpowie, drogi Reku, co takiego tam napisałam?"

– I co mam teraz robić? – zająknęła się. – Wie pan przecież, że za jakiś czas będę musiała...

Zerknął na jej brzuch. W tej sukni z gorsetem trudno było cokolwiek ukryć.

– Pomogę pani... Trzeba będzie znaleźć nową kryjówkę. Jakąś rodzinę w wiosce, która by panią przygarnęła... Być może – zawahał się, jednak zdecydowanie zmarszczył brwi. – Być może przydałby się pani mąż. Zamężnej kobiecie jest łatwiej... ukrywać się i w ogóle...

Wybaczyła mu ten rycerski nietakt.

– Nie mogę się ukrywać, Rek. Muszę odnaleźć Andrzeja Kromara.

Rek zasępił się jeszcze bardziej, sądząc najwyraźniej, że Andrzej jest ojcem dziecka.

– ...i odnaleźć Jana Semirola – zakończyła, ostatecznie zbijając rycerza z tropu. – Muszę wrócić do miasta.

– Od razu zostanie pani pojmana – rzekł zrezygnowanym tonem.

* * *

Minęli most zwodzony. Irenie przez moment zdawało się, że czas zatoczył pętlę; że to Semirol prowadzi konia za uzdę i po raz pierwszy wchodzą do miasta.

Rek, który zamienił swój rycerski płaszcz na chłopski kaftan, szedł miarowym i równym krokiem, jak przystało na wędrowca, który w końcu dotarł do celu. Niewygodnie usadowiona w siodle Irena szczelniej otuliła się chustą i starała się nie rozglądać. Co było błędem, bo przecież przyjezdni, po minięciu bramy, zaczynają właśnie od wybałuszania na wszystko oczu.

Rek szedł, powierzając ich losy wiszącemu nad tym światem Objawieniu. Jeśli zostaną rozpoznani... cóż, cała ta awantura zakończy się, zanim się w ogóle zaczęła. Rek był dumny i skory do poświęceń, a Irena wciąż nie mogła się zdecydować na oznajmienie mu, że jest jedynie lalką w rękach Stwórcy, fragmentem modelu, stworzonym tylko po to, by potwierdzać bądź przeczyć teoretycznym założeniom pana Kromara.

Rycerz i kobieta potrzebująca jego pomocy przegadali prawie dobę. Rek zasępiał się, dziwił, zapadał w długie milczenie, a w końcu nawet nie wytrzymał: może pani z nieba spadła?! Tak, radośnie potwierdziła Irena. Niech pan sobie wyobrazi, że rzeczywiście spadłam z nieba, że przez sto lat spałam zaczarowanym snem, tylko niech mi pan, na Stwórcę, opowie o Interpretatorach. Muszę wiedzieć o nich jak najwięcej. Mam to opowiedzieć pani, drgnął Rek, autorce „Tego, który okazał skruchę"?! To dziwne, przecież mógłbym pani nie uwierzyć; może wcale nie jest pani Ireną Chmiel, lecz dziwaczną kobietą marzącą o sławie; ale przecież czuję, widzę, że to właśnie pani! A może próbuje mnie pani sprawdzić? Przekonać się, czy nieprzypadkowo przystałem do Bezinteresownych? Na pewno nieprzypadkowo, uspokoiła go zmęczona już Irena, nawet przez chwilę nie wątpiłam... Rek, muszę zdobyć kopię „Tego, który okazał skruchę". Ukradziono mi moje opowiadania – lecz może są ludzie, którzy zachowali jakieś kopie?

I oto wjechali do miasta, w którym na Irenę czekały prześladowania, a na Reka... Cóż, Objawienie samo zadba, by ten, który komuś zawinił, został ukarany; już to zresztą zrobiło... Jednak Rek zawinił nie tylko przed ludźmi, lecz także przed Wysokim Dachem, i zapewne czeka go dodatkowa kara.

Przejechali obok instytutu (będącego teraz chyba uniwersytetem). Irena sądziła, że Rek się zatrzyma, lecz on tylko mocniej zacisnął usta i szedł dalej. Irena z żalem zerknęła na harpie – kamienne potworki były dokładnie takie same jak w zewnętrznym, prawdziwym świecie; jeśli coś weszło w skład tego modelu niezmienione, to właśnie harpie.

Przydałoby się zajrzeć do „Trzech kóz"... Było to oczywiście niemożliwe, a szkoda, bo mogłaby zostawić informację dla Semirola. Gdyż wampir nie może po prostu przepaść bez wieści, nie wrócić po swoje nienarodzone dziecko.

Choć czy to nie przed nim uciekała, wpadając do „Świątecznych niespodzianek" i do tego idiotycznego świata, będącego poligonem doświadczalnym szalonego Stwórcy?!

Rek zatrzymał się w dzielnicy rzemieślniczej. Wszedł gdzieś tylnym wejściem, a Irena została na zewnątrz, słuchając stukania młotków i wdychając zapach garbowanych skór. Czekała bardzo długo i zaczęła już się obawiać, że to koniec, że znów jest sama, a jej nowy kompan po prostu zostawił ją bez wyrzutów...

Jakby chcąc ją zawstydzić, Rek wyszedł z podwórka, jak zwykle skupiony i posępny. Pokręcił głową.

– Niestety, spalili je. Boją się...

Irena o nic więcej nie pytała.

* * *

Nocowali w karczmie – ciasnej i brudnej. Irena nie przywykła do spania na rojącej się od robactwa słomie. Niemal zapadła już w drzemkę, gdy nagle podskoczyła na łóżku. Nie spowodowało tego jednak ugryzienie pchły. Wydało jej się po prostu, że słyszy głos Semirola. Przez dłuższą chwilę przysłuchiwała się, wsparta na łokciu; lecz ciszę noclegowni zakłócało jedynie smaczne chrapanie znużonych furmanów, poganiaczy, przyjezdnych chłopów i innych wędrowców.

Potem miała wrażenie, że ten, który w niej mieszka, poruszył się.

Było to złudzenie – wiedziała, że jeszcze nieprędko poczuje jego ruchy. A może dziecko Semirola w taki sposób zareagowało na intensywną myśl o swym ojcu?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kaźń»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kaźń» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Zoo
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Tron
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Rytuał
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Miedziany Król
Marina Diaczenko
Sergej Dyachenko - Das Jahrhundert der Hexen
Sergej Dyachenko
Sergey Dyachenko - Vita Nostra
Sergey Dyachenko
Marina Diaczenko - Awanturnik
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Dzika energia
Marina Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Kaźń»

Обсуждение, отзывы о книге «Kaźń» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x