Marina i Siergiej Diaczenko - Armaged-dom

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina i Siergiej Diaczenko - Armaged-dom» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Armaged-dom: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Armaged-dom»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Armaged-dom — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Armaged-dom», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Pisarz milczał.

- Witalik - odezwała się Lidka zmienionym głosem. - Ja... miałam sen. O tym, jak Andriuszka... Od dawna mi się to śni, jeszcze był dzieckiem, kiedy... W rozmaity sposób śni mi się jedno i to samo...

- Ty się po prostu boisz go stracić.

- Wszyscy rodzice się boją!

- Ale twoja bojaźń jest szczególna. Dodaj do tego ten kretyński przesąd o dzieciach ze sztucznego zapłodnienia. Nijak się nie możesz od niego uwolnić.

Zapadła długa pauza.

- Witalik, jesteś fantastą... Czyli powinieneś wierzyć w sny i w zjawiska nadprzyrodzone.

- Owszem, jestem fantastą, ale nie wariatem - łagodnie sprzeciwił się Wielikow. - Lida, posłuchaj... Nawet jeżeli ci się nie uda...

- Uda mi się! - podniosła na niego spojrzenie suchych już oczu. - Dość o tym. Koniec sprawy.

* * *

...szczególnie wśród młodzieży. Czyż trzeba mówić o tym, jak szkodliwe i bezbożne w istocie są te wymysły? Jakże może jeden człowiek, choćby nie wiedzieć jak szlachetny i sprawiedliwy, wziąć na siebie grzechy wielu pokoleń? Jakim sposobem ofiara z człowieka może być miła Bogu? Stanowisko Kościoła jest niewzruszone i jednoznaczne: sekciarze, mówiący o tak zwanym Zbawcy, są w istocie heretykami i kacerzami...

(Gazeta „Parafianin”, 18-go maja 20-go roku)

* * *

Sasza zaczęła bywać u nich coraz częściej. Znacznie częściej, niż mogłaby sobie tego życzyć Lidka.

Lidka widziała Saszę jako pustą szklaną banieczkę, na powierzchni której namalowano lasy, oceany, oryginalny umysł i głębokie myśli. Ale... pierwszy lepszy deszczyk zmyje piękną powłokę, pierwsze zadrapanie albo skaleczenie obnaży mętną pustkę wewnątrz bańki. Lidka była tego pewna, jak tego, że dwa i dwa to cztery, cierpiała też w milczeniu, widząc, jak Andriusza ochoczo daje się nabrać na piękną powierzchowność szklanej dziewczęcej banieczki.

Ale to nic. Naprawdę nic; wszystko rozstrzygnie się nie teraz, a podczas pierwszych lat nowego cyklu. O, wtedy to już pójdzie na ostre, do tego czasu Sasza albo się czymś zdradzi, albo Andriej zmądrzeje. Nowy cykl, nowe życie...

Lidka wiedziała, co o niej teraz mówią w akademickim środowisku. Paskudnie mówiono, osiemdziesiąt procent z tego było prawdą i tylko pozostałe dwadzieścia należało do sfery domysłów, zgodnych z modą; dotrzymując umowy zawartej z Szarym Kurduplem, faktycznie postępowała po świńsku. Jednego tylko bacznie pilnowała - żeby plotki nie docierały do Andrieja - co prawda ukryć się go pod kloszem nie dało i niekiedy przychodził do domu ponury i osowiały, a czasami z siniakami na twarzy i zadrapaniami na knykciach.

Nigdy go wtedy o nic nie pytała - żeby nie popadać w kolejne łgarstwa.

On zaś dawał się zwieść jej spokojowi. I powoli odzyskiwał humor. „Człowiekowi na wysokim stanowisku zawsze nie brakuje zawistników...”

A potem nie bez zdziwienia Lidka odkryła, że pod jej skrzydłami syn prowadzi jednak jakieś drugie, osobne i nieznane jej życie. I że nawet Sasza była w tym życiu tylko dodatkiem.

- Mamo, nie wrócę dziś na noc, dobrze?

- A gdzie...

- U Witka. Będziemy do późnej nocy oglądać mecz piłki nożnej...

Tak rzadko ją okłamywał, że przyłapywanie go na kłamstwie akurat teraz uznała za nieładne i nieludzkie. Z pewnością nie idzie do Witka, ale w końcu to dorosły chłopak, przecież nie będzie go śledzić.

Zacisnęła zęby, ignorując ukłucie niepokoju. Z tą Saszą i tak widuje się codziennie. Takie są współczesne obyczaje, czy co? Czym oni będą się zajmować przez całą noc?!

Nie, nie chodzi o Saszę. Lidka szybko by się też połapała, gdyby chodziło o jakąś inną dziewczynę. Co to za nocne posiedzenia? Karty? Gry hazardowe?

Udało jej się wziąć w garść tylko dzięki ogromnemu wysiłkowi woli. Odpowiedziała jakby nigdy nic:

- A, mecz? No, dobrze...

Spało jej się wyjątkowo źle. Cały czas słyszała bezczelny głos Saszy; śniło jej się, że w mieszkaniu pękła jakaś rura kanalizacyjna, spod porcelanowego zlewozmywaka chlusta jakaś mętna ciecz, ona zaś nieustannie zbierają brudną szmatą do zardzewiałej miski.

Syn wrócił o dziesiątej rano, kiedy zaczęła się już nie na żarty niepokoić. Spojrzawszy na niego, Lidka oparła się o framugę drzwi:

- Andriuszka! Co z tobą?!

- Nic takiego - odpowiedział, uśmiechając się spokojnym, jasnym uśmiechem. - Jestem zmęczony, to wszystko...

Niczego sobie nocne przyjacielskie zebranie. Takie, po którym człowiek przychodzi rano wychudzony, jak z tygodniowej głodówki i blady niczym jajko.

- Wiesz, mamo, prześpię się...

- No to się prześpij...

Przez następne dwa tygodnie zachowywał się normalnie, czytał jakieś książki, przygotowywał się do egzaminów, spotykał z przyjaciółmi; aż któregoś dnia, jakoś tak pod wieczór, znów wszedł do gabinetu Lidki, bardzo skupiony i poważny:

- Mamo, dziś znów nie wrócę na noc, dobrze?

Lidka długo patrzyła mu prosto w oczy, licząc na jakieś wyjaśnienia. On jednak stwierdził tylko, jakby nigdy nic:

- Uczymy się z chłopakami do egzaminu z chemii. W domu u Wadika.

Wadik nie miał telefonu. Lidka zresztą nie zniżyłaby się do tego, żeby sprawdzać prawdomówność Andrieja.

- No dobrze... tylko się nie zmęcz!

Uśmiechnął się i kiwnął głową.

Tej nocy wrócił bardzo wcześnie, zaraz po siódmej, o świcie. Lidka usłyszała szczęk klucza w zamku i natychmiast wynurzyła się z niespokojnego, płytkiego snu.

Chłopak zdjął buty w przedpokoju. W samych skarpetkach przeszedł do kuchni; jasne, nic mu nie jest. Kiedy młody człowiek zaraz po powrocie do domu rusza do lodówki - znaczy, wszystko w porządku.

Lidka włożyła szlafrok i bezszelestnie poszła za nim.

Andriuszka stał przed otwartą lodówką, w jednej ręce miał kawał kiełbasy, w drugiej trzymał butelkę kefiru. Był właściwie siny, wargi miał wyschnięte i popękane, a na jego nadgarstkach wyraźnie rysowały się ślady po bandażach; ujrzawszy Lidkę, wzdrygnął się, jakby stanęła przed nim nie matka w szlafroku, ale co najmniej groźnie rozdymająca swój kaptur królewska kobra.

- Trochę zgłodniałem - stwierdził tonem usprawiedliwienia.

Lidka patrzyła, a jej niepokój rósł, gęstniał i przekształcał się w solidną pewność.

I nie zadawszy żadnego pytania, wróciła do swego pokoju.

* * *

- Nie mam do Andriuszy żadnych zastrzeżeń - stwierdziła wychowawczyni Andriuszy, dama mniej więcej w jej wieku, ucząca biologii.

Lidka kiwnęła głową.

Była to jej dawna szkoła, choć zmieniona nie do poznania i opustoszała, ponieważ starsza i średnia grupa pozdawały już egzaminy i zanurzyły się w odmęty dorosłego życia. Atmosfera szkoły żywo przypominała Lidce wydarzenia sprzed dwudziestu lat; wzdrygnęła się nawet, ujrzawszy przed tablicą z wywieszonym na niej szkolnym regulaminem czytającego ciemnowłosego chłopaka.

Co prawda natychmiast się wyjaśniło, że chłopak z zapałem ozdabia kredką twarz wywieszonej na tablicy fotografii wzorowej uczennicy, domalowując jej sumiaste wąsy. Ujrzawszy to, Lidka westchnęła z ulgą.

Nauczycielka biologii siedziała w opustoszałej klasie; profesor Sotowa została powitana ciepło, ale bez uniżoności.

- Andriusza mniej więcej jest przygotowany do egzaminów. Choć, o czym pani sama wie doskonale, młodsza grupa kończy szkołę z trudem. W przeddzień apokalipsy są roztrzepani, gadatliwi, podatni na rozmaite nastroje... osobliwie dziewczęta. Wie pani, u nas w liceum to jeszcze nic, ale w zwykłych szkołach prawie w ogóle nikt już się nie uczy. Tańce przytulani-obmacywanki, alkohol, narkotyki. Nie, u nas się tego pilnuje. Szkolny lekarz otrzymał dokładne instrukcje, codziennie przy wejściu stoi ochroniarz. W dziesiątej „B” dwóch chłopaków dosłownie zdjęto z igły, w dziesiątych „G” i „H” dziewczyny trafiły w złe towarzystwo... Dwie trzeba było nawet wyrzucić ze szkoły. Ale to bardzo niewiele w porównaniu z przeciętnymi wskaźnikami w mieście. Sądzę, że Andriusza jest czysty, to bardzo poważny chłopak, bardzo...

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Armaged-dom»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Armaged-dom» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Tron
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Ostatni Don Kichot
Marina Diaczenko
Sergej Dyachenko - Das Jahrhundert der Hexen
Sergej Dyachenko
Sergey Dyachenko - Vita Nostra
Sergey Dyachenko
Marina Diaczenko - Awanturnik
Marina Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Armaged-dom»

Обсуждение, отзывы о книге «Armaged-dom» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x