Marina i Siergiej Diaczenko - Armaged-dom

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina i Siergiej Diaczenko - Armaged-dom» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Armaged-dom: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Armaged-dom»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Armaged-dom — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Armaged-dom», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Chłopcy byli kompanami Andriuszy od dawna. Walik i Witia wpadali do Sotowych niemal co tydzień; Lidka przywitała ich jak starych znajomych.

W pokoju Andrieja ustawiono na stole niezbyt wyszukane potrawy i włączono muzykę; Lidka zostawszy u siebie, przysłuchiwała się głosom gości i starała się zrozumieć, o czym mowa. Mniej więcej o ósmej - bez uprzedzenia wparował Wielikow.

- Siedź cicho, Witalik. Tam są twoi wielbiciele, jak odkryją, że tu jesteś, to sobie nie pogadamy...

Wielikow kiwnął głową, obiecując zachowywać się cicho, jak mysz, co dobiera się do żołnierskiego chlebaka. Przekradli się więc do kuchni, gdzie w milczeniu usiedli do herbaty; ciasteczka pisarz przyniósł ze sobą.

- I jak? - zapytał Wielikow w dwudziestej pierwszej minucie milczenia.

- Na razie nijak - odpowiedziała Lidka, odwracając głowę w bok.

- Nie wykręcaj się - zastrzegł Wielikow.

Lidka uśmiechnęła się krzywo:

- I kto to mówi?

Wielikow oblizał ubrudzony kremem palec:

- Wybacz...

W pokoju Andrieja słychać było śmiech dziewcząt; wysoki, jakby zawistny śmiech Julii i niski, pewny siebie - Saszy.

Wielikow westchnął. Lidka pomyślała, że przyjaciel ostatnimi czasy mocno się postarzał. I że z siwizną wcale mu nie do twarzy, w odróżnieniu od szlachetnych starców z klasycznych dramatów i współczesnych powieści kryminalnych.

- Witalik, ufarbowałbyś włosy...

- Nie jestem babą - odezwał się Wielikow w zadumie. - Ale ogolić się na pałę - to po męsku...

Przez chwilę znów milczał, utkwiwszy spojrzenie w dnie filiżanki i osiadłych na nim fusach.

- Wiesz, Lido, kiedy byłem małym chłopcem, często chciałem, żeby cały świat, rozumiesz, cała ludzkość składała się tylko ze mnie. Nie, nie to, żebym był sam jak palec - żeby wszyscy wokół byli dokładnie jak ja, niczym odbicia w lustrze. Tak fajnie byłoby w klasie - i nauczycielom łatwiej, i mnie byłoby przyjemnie. Łatwo byłoby o wszystkim rozstrzygać - rozumielibyśmy się bez słów. Świat byłby spokojny i szczęśliwy - ręczę, że nie jestem zły, już wtedy wiedziałem to na pewno. Nikt nie musiałby się mnie bać. Nikomu niczego bym nie zazdrościł. Podczas apokalipsy nikt by nikogo nie popychał - wszyscy byśmy się dogadali... To znaczy dogadałbym się ze sobą. Rozumiesz?

- To twoja nowa powieść? - zapytała Lidka, ponownie napełniając filiżankę.

- Nie. To taka dziecięca fantazja. Potem podzieliłem się tym pomysłem z bratem, a ten pomyślał chwilkę i orzekł, że wtedy nikt nie zarzynałby prosiaków i nie ściągał z nich skór. Nikt nie otwierałby nieboszczyków w prosektorium, nie wywoziłby nieczystości do morza, nie spalałby śmieci na zwałowiskach... Nikt nie chciałby wykonywać całej masy innych, koniecznych i niezbędnych, ale absolutnie nie interesujących mnie rzeczy. I że tylko niewielu moich sobowtórów mogłoby tworzyć te moje „pisałki” - tak się wyrażał o mojej twórczości. A całą buchalterię, wydobywanie i przeróbkę ropy naftowej, strzyżenie owiec i dojenie krów, hodowanie buraków, obróbkę żelaza i inne codzienne sprawy musiałaby wykonywać pozostała część ludności, co uczyniłoby ją, to jest mnie, nieszczęśliwymi do końca życia.

W pokoju Andrieja nieco ściszono muzykę. Młodzi za to sprzeczali się, głośno i zajadle; nawet przez zamknięte drzwi do siedzących w kuchni dolatywały urywki zdań:

... jakiś tam procent ludzi, którzy wszystkie twoje pomysły mają gdzieś! Nie zdołają pokochać nikogo, oprócz siebie samych, to fiz-jo-lo-gia!

...zdradzić... uwierzyć...

...spróbuj to wyjaśnić choćby naszej chemicy...

... A co ma fizjologia do miłości?...

- Rosną dzieciaki - stwierdził Wielikow, nie bez zmieszania w głosie.

- A ty wiesz - nachmurzyła się Lidka - że oni wszyscy dostali bzika na punkcie twojej „Ostatniej ofiary”? Czasami mi się wydaje, że nie jest to naturalne. Pojawiają się fanatycy, a ja nie lubię fanatyzmu.

- Sam go nie lubię - stwierdził Wielikow. - Mam z tą książką... No, krótko mówiąc, postanowiłem jej więcej nie wydawać.

Lidka uniosła brwi w górę.

- Owszem - Wielikow bezradnie potarł dłonią o dłoń. - Wszystko pięknie, wielbiciele, zwolennicy, niby tak powinno być... Ale w „Ofierze” dokopali się do tego, czego w niej nie ma. W każdym razie JA tam tego nie umieściłem. Oni za poważnie... włącznie z teoriami, że niektórzy zapaleńcy uważają, iż należy składać się w ofierze dla otwarcia Wrót. Dosłownie. Przeprowadzają przyczynkowe badania i dowodzą, że każdej apokalipsie, każdemu otwarciu Wrót towarzyszą ofiary niewinnych ludzi...

Pisarz umilkł na chwilę, a potem spojrzał na Lidkę dość dziwnym wzrokiem:

- Uwierz mi... spróbuj sobie wyobrazić, jakie to wszystko dla mnie niemiłe. Za jedną z tych ofiar uznali Zarudnego...

Lidka milczała.

- Nie patrz tak na mnie... Dlaczego, u licha, nikomu nie przyszło do głowy, żeby stworzyć „podwodną orkiestrę” i zabawiać dalfiny muzyką. Albo rozgryzanie układu obłoków na niebie, jak to robił bohater „Utraconego Klucza”, co?

- To mryga - stwierdziła Lidka wbrew samej sobie. - Teraz ludzie będą wariować, daj im tylko powód...

W pokoju obok darli się, przerywając sobie nawzajem, Andriej, Witia i Walik:

- Nie można wszystkich mierzyć jedną miarą! Egoizm to zdrowe uczucie, tak samo instynkt samozachowawczy...

- Egoiści nie przeżyją!

- To altruiści nie przeżyją, jeżeli będą wszystkim ustępować na drodze do Wrót!

- Jakież mądre rozmowy prowadzi się dzisiaj - stwierdził Wielikow z westchnieniem.

Lidka sięgnęła nad stołem i pogładziła go po dłoni:

- Dziękuję ci, Witalik, żeś przyszedł akurat dzisiaj. Po tej rozmowie...

- Rozumiem... Ale ty nie potrafisz się wykręcać...

Ujęła jego wyciągniętą rękę:

- Nie... ale mimo wszystko dziękuję.

Wielikow dojadł ciastko, posiedział jeszcze trochę, objął ją na pożegnanie, cmoknął w policzek i wyszedł. A po jakimś czasie, gdzieś tak przed północą, młodzież przypomniała sobie, że jutro trzeba iść do szkoły.

- Świetna dziewczyna - stwierdziła Lidka, zwracając się do szykującego się do nocy Andrieja.

- Aha! - potwierdził entuzjastycznie Andriej. - Tobie też się spodobała?

- Jakże mogłaby mi się nie spodobać? - zaśmiała się Lidka. - Od razu widać, mądra, inteligentna, szczera. Mało dziś takich.

Twarz Andrieja rozświetlił radosny uśmiech, jakby to jego pochwalono:

- Tak, jest bardzo mądra! Wiesz, jaką ma ksywę? Werliber, Saszka Werliber!

- Kto? - zapytała Lidka, czując nagły chłód.

- Saszka - Andrieja zdziwiła niedomyślność matki. - Przecież o niej mówimy...

- Aha - odpowiedziała Lidka i przeszła do łazienki, by umyć się przed snem.

* * *

...Miniony weekend był niespokojny i dla obywateli, i dla miejskiej milicji, co należy przypisać wzrostowi narkomanii i przestępczości wśród młodzieży. W barze „Czerwony Kamień” w rezultacie utarczki pomiędzy dwiema bandami wyrostków zginęły dwie postronne osoby: trzydziestoletnia kobieta i pięćdziesięcioośmioletni mężczyzna. Dziewiętnastoletni Konstantin E. zmarł w szpitalu wskutek licznych ran zadanych nożem. Sześciu siedemnastoletnich wyrostków, uczniów liceum numer 408, w stanie upojenia alkoholowego zgwałciło dwie koleżanki, osiemnastoletnią i dziewiętnastoletnią... Nocą, z soboty na niedzielę, w pobliżu przystanku pospiesznego tramwaju przy Instytucie Politechnicznym stoczono masową bójkę. Do chwili obecnej w okolicznych szpitalach zarejestrowano dwustu dziesięciu młodych ludzi, którzy zgłosili się z prośbami o pomoc medyczną...

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Armaged-dom»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Armaged-dom» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Tron
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Ostatni Don Kichot
Marina Diaczenko
Sergej Dyachenko - Das Jahrhundert der Hexen
Sergej Dyachenko
Sergey Dyachenko - Vita Nostra
Sergey Dyachenko
Marina Diaczenko - Awanturnik
Marina Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Armaged-dom»

Обсуждение, отзывы о книге «Armaged-dom» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x