W głuchej ciszy, głęboko i ciężko wzdychając, Runa patrzyła na tego człowieka, próbując opanować gonitwę myśli, które nagle niczym błyskawice wybuchły pełną i niepohamowaną radością. W tym momencie dziewczyna jakby zupełnie oszalała, z całkowitą, niewątpliwą dla siebie oczywistością ujrzała tego, kto tak boleśnie i dotkliwie, sam o tym nie wiedząc, zawładnął jej zdławionym sercem. Wtem wszyscy zamilkli i odstąpili nieco, gdy Runa zaczęła mówić.
— Mówicie — cicho powiedziała Runa, pochwyciwszy część przelotnej rozmowy — że ten człowiek, to samobójca. Mówicie, że rzucił się z okna. O nie! To on, mój wróg! Lecz ziemia jest silniejsza do niego; teraz on jest martwy, a ja znowu będę żyć tak, jak żyłam.
Uśmiechała się, ujrzała jak niektórzy, patrząc na nią, przekazują coś szeptem sąsiadom. Upadła na kolana i przycisnęła do ust ciepłą rękę leżącego. Gdy wstała, ręka z łoskotem uderzyła o ziemię.
— Wybacz — powiedziała. — Wszystko mi wybacz. W tym świecie, gdzie teraz jesteś, nie ma nienawiści, nie ma trwogi; ty jesteś martwy, a ja odpocznę. Zachwiała się, zamarła i tracąc przytomność, znalazła się w rękach tych, którzy doskakując zdążyli ją podtrzymać. Normalne w takich wypadkach zamieszanie zakończyło się pojawieniem lekarza i wezwaniem własnego zaprzęgu Runy, jako że niektórzy z tłumu ją poznali.
Oto i wszystko, co trzeba, co można, co należało powiedzieć o tej wielkiej duszy, która legła twarzą ku ziemi. Jednak jeszcze kilka słów, one być może w pełni usatysfakcjonują dociekliwego czytelnika sięgającego myślą dalej od autora, i w jednej historii doszukującego się innej, dopóki nie spełnią się wszystkie przeżycia, wszystkie miłości, wszystkie spotkania i zdarzenia, dopóki łagodne wzgórki mogił, porośnięte zielenią i kwiatami, nie ukryją losów wszystkich bohaterów, wszystkich postaci tej skromnej opowieści o zmaganiach, i stanach duchowych. I tak, podążając za dziewczyną, która po wyzdrowieniu zdążyła jednak zapomnieć o wszystkim, odnotujmy jej małżeństwo z Kwinsey'em, dzięki któremu na powrót poznała cudowne kwiaty życia, jego radość i wszystko, czym oddycha i żyje człowiek, gdy los mu przychylny. Tylko chwilami, zwracając wzrok ku niebu, na którym swobodne sylwetki ptaków od jednego krańca horyzontu po drugi wytyczają swój błękitny szlak, Runa Kwinsey starała się coś sobie przypomnieć, w zamyśleniu marszczyła swoje cienkie brwi, ale chwila gasła i tylko jej cień jasnym echem powracał z oddali, szeptał słowa — czy to podsłuchane gdzieś, czy też zrodzone z cudzej woli, a może zasłyszane jeszcze w dzieciństwie:
Jeśli mnie nie zapomnisz,
jak fala falę inną…
14 listopada 1921 r. — 28 marca 1923 r.
Aleksander Grin, właściwie Gryniewski (1880–1932), jest pisarzem znanym i chętnie czytanym w Polsce. Przełożono już na język polski sporo jego opowiadań, opowieści i niemal wszystkie powieści (Biegnąca po falach, Droga donikąd, Złoty łańcuch). Polskiemu czytelnikowi została wreszcie udostępniona jedna z najciekawszych powieści tego pisarza rosyjskiego Migotliwy świat, która może przykuć uwagę swoją sensacyjno-przygodową fabułą, utopijną futurologią, nietypową fantastyką i tajemniczością.
Grin przystąpił do pisania Migotliwego świata w drugiej połowie 1921 roku po zakończeniu znakomitych Szkarłatnych żagli, pełnych optymizmu i wyniosłych nadziei. Pierwodruk powieści ukazał się w miesięczniku „Krasnaja Niwa” w 1923 roku. Pierwsze wydanie książkowe pojawiło się w wielkim wówczas wydawnictwie „Ziemia i Fabrika” w 1924 roku. Wszystkie te edycje zostały jednak poważnie zmienione, skrócone i przeredagowane. Zgodnie z ówczesną manierą usunięto między innymi bardzo ważny epizod w cerkwi, nie przydając znaczenia ani jego istotnej wymowie ideowej, ani też swoistej postawie autora wobec dogmatów religii chrześcijańskiej.
Właściwie dopiero wydanie Migotliwego świata z 1965 roku i jego późniejsze wielokrotne wznowienia oparte zostały na rękopisie autora wraz z jego poprawkami przeznaczonymi do publikacji pierwodruku. Ta poprawna wersja powieści stała się też podstawą przekładu polskiego.
Powieść z chwilą ukazania się wywołała spore zainteresowanie czytelników oraz kontrowersyjne oceny krytyczne. Interesujące, że już wówczas pojawiła się między innymi rozbieżność stanowisk interpretacyjnych między autorem i krytykami. Cała sprawa nie sprowadzała się li tylko do nietypowości gatunku, ale także do zasadniczej wymowy utworu. Otóż, jeśli na przykład nawet Jurij Olesza, znakomity prozaik radziecki, odnajdywał w nim tylko „fantastyczną powieść o latającym człowieku”, to autor, żywo protestując przeciwko takiej wąskiej interpretacji, wychodził już poza problemy formalne, genologiczne. Uważał bowiem, że jest to „powieść symboliczna, a nie fantastyczna! To lata — pisał — bynajmniej nie człowiek, to unosi się duch!”.
Dziś wydaje się, że w tym wypadku należy kroczyć tropem autorskiej interpretacji powieści. W tej sytuacji konstatacja pisarza o symboliczności utworu prowokuje do poszukiwania jego więzi z symbolizmem — niezbyt odległym w czasie potężnym kierunkiem literackim w Rosji. Jego wieloraki wpływ na literaturę radziecką lat dwudziestych był niewątpliwy. Problem owego oddziaływania sprowadzał się przy tym nie tylko do kontynuacji, lecz przede wszystkim do polemiki, przezwyciężania jego założeń ideowych oraz rozwinięcia niewątpliwych zdobyczy formalnych.
Grin między innymi w Migotliwym świecie wyraźnie zademonstrował swoją ambiwalentną, ale równocześnie twórczą postawę wobec symbolizmu. Z jednej bowiem strony odnaleźć można w tym i w innych utworach pisarza dość ścisłe powiązania z tym kierunkiem (poetycki styl, preferencja symboliki, synkretyzm sztuk, ponadczasowa problematyka walki dobra i zła, wzniosłości i przyziemności, wolności i niewoli) z drugiej — odejście od założeń programowych symbolizmu tak bardzo widoczne nie tylko w ogólnej wymowie dzieła, lecz również (co jest trudniej uchwytne) w jego formalnym kształcie.
Warto pamiętać, że autor Drogi donikąd niejednokrotnie polemizował zwłaszcza z symbolizmem mistycznym (np. Dymitra Mereżkowskiego), o czym świadczy nie tylko nieopublikowana ballada Przed starożytnym krzyżem przy wejściu, ale także Szkarłatne żagle, Kapitan Due, Cios lwa i in. Kapitalnego znaczenia w wyjaśnieniu tej kwestii nabrał również wymowny epizod w cerkwi przedstawiony w Migotliwym świecie, w którym jednej z postaci (Runie) główny bohater (Drud) jawi się jako nauczyciel Chrystusa, gdyż podaje mu muszlę morską, by wsłuchiwał się w odgłosy ludzkiego życia, i wskazuje na kompas wyznaczający drogę ludzkości. Grin jest zatem bogobórcą stawiającym swego niezwykłego bohatera nawet ponad Bogiem, który jak gdyby zapomniał o stworzonym przezeń świecie.
Grinowi nie odpowiadała też koncepcja korespondencji światów (bardziej realnego i rzeczywistego) zawarta między innymi w programowym wierszu Andrieja Biełe-go pt. Telegrafista. Wydaje się także, że właśnie w Migotliwym świecie został sparodiowany ten czołowy symbolista pod postacią poety Stubbsa. Potwierdza to poniekąd interpretacja jego utworów lirycznych dokonana przez Druda, alias latającego człowieka „Podwójnej Gwiazdy”, alias Kruksa.
W rezultacie Grin inaczej pojmował „symbolizm” swoich utworów. Nie chodziło mu więc o tworzenie w dziele symboli świata idealniejszego w sensie mistycznym czy też dualistycznych konstrukcji filozoficznych oraz szukania ich korespondencji ze światem empirycznym jako przy tym środka moralnej odnowy człowieka, co tak chętnie czynili tzw. młodsi symboliści rosyjscy (Aleksander Błok, Andriej Bieły, Wiaczesław Iwanow). Symboliczność tego utworu Grina wynika z sensu całości dzieła. Ma więc wybitnie literacki, a nie pozaliteracki charakter.
Читать дальше