Kirył Yeskov - Ostatni władca pierścienia

Здесь есть возможность читать онлайн «Kirył Yeskov - Ostatni władca pierścienia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Olsztyn, Год выпуска: 2002, ISBN: 2002, Издательство: Solaris, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ostatni władca pierścienia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ostatni władca pierścienia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Nowe, odkrywcze spojrzenie na historię Śródziemia. Wojna o Pierścień wybucha z powodów ekonomicznych i ekologicznych. Mordor buduje cywilizację technologiczną, wynajduje proch, buduje huty i fabryki, ale ma kłopoty z żywnością, bo to kraina jałowa pod względem rolniczym. Elfy, ludzie z Gondoru zawiązują antymordorską koalicję, która ma na celu „Ostaeczne rozwiązanie kwestii mordorskiej”, zgodnie z planem Gandalfa. Koalicja obawia się wzrostu potęgi Mordoru dzięki zdobyczom techniki i wskutek kilku sprytnych prowokacji doprowadza do wojny. Rozpoczyna się krwawa rozgrywka tajnych służb elfów i Mordoru o pozyskanie potężnych sojuszników…

Ostatni władca pierścienia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ostatni władca pierścienia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Rankorn pochował Lianikę sam — starucha nie przeżyła śmierci wnuczki i trzeciego dnia zgasła, nie odzyskując przytomności. Sąsiedzi przyszli na cmentarz głównie z ciekawości — położy leśniczy na świeżym kopczyku strzałę z czarnym opierzeniem, przysięgając zemstę? Ale nie, nie zaryzykował… No i słusznie — wyżej tyłka nie podskoczysz. Co z tego, że jest „człowiekiem króla” — król daleko, a drużyna landlorda, osiemnastu zbirów do których szubienica wzdycha, tuż obok. A z drugiej strony, trzęsą się chłopu kolanka, nie taki z niego chwat, jak się wydawało… Ten ostatni punkt widzenia wypowiadany był przede wszystkim przez tych, co się onegdaj pozakładali, dwa do jednego, albo i trzy, stawiając na to, że Rankorn ogłosi zemstę i teraz, kwaśno się uśmiechając, wypłacali przegrane pieniążki na lepki od piwa stół w „Trzech pintach”.

Młody senior jednakże tak nie myślał: we wszystkim, co nie dotyczyło jego odchylenia na punkcie różowego mięska, był naprawdę przewidujący i ostrożny. Leśniczy nie sprawiał na nim wrażenia człowieka, który zostawi tę historię bez konsekwencji, albo — co na jedno wychodzi — przyjdzie potykać się o progi sądów i smarować supliki. Ta sprytna pejzanka, którą mimochodem uszczęśliwił na leśnej ścieżce, mimo pewnych jej oporów (diabli, ugryziony palec boli do dziś)… Szczerze mówiąc, gdyby wiedział, że poważnie trzyma na niej oko taki chłop jak Rankorn, to po prostu przejechałby obok… Tym bardziej, że dziewczyna — tfu, patrzeć nie było na co. Ale co teraz gadać. Co się stało, to się nie odstanie. Skonfrontowawszy swoje wrażenie z opinią dowódcy drużyny, landlord ustalił: nie ma się co cieszyć z braku czarnej strzały, znaczy to tylko, że Rankorn nie jest miłośnikiem teatralnych gestów i ma w nosie opinię gapiów. Poważny człowiek to i traktowania wymaga poważnego… Tej samej nocy stojący na uboczu dom leśniczego zaczął płonąć ze wszystkich czterech rogów. Drzwi wejściowe okazały się podparte belką, a gdy purpurowo zabarwione od wewnątrz okno na strychu zakrył cień zamierzającego wyjść na zewnątrz człowieka, z dołu, z ciemności posypały się strzały; więcej już nikt nie usiłował wyrwać się z płonącego budynku.

Spalony żywcem leśniczy, to nie jakiś zawszony wieśniak, który z własnej głupoty wpadł pod kopyta pańskiego konia na polowaniu, tu się nie da wszystkiego ukryć pod korcem. Ale…

— Cały okrąg, sir, sądzi, że to kłusownicy. Nieboszczyk, niech mu ziemia lekką będzie, trzymał ich twardo, więc zemścili się. Fatalna historia… Jeszcze wina? — Te słowa młody senior adresował do przybyłego z Harlondu komornika, który — tak wyszło — zatrzymał się pod jego gościnnym dachem.

— Tak, tak, dziękuję! Wspaniały claret, dawno już nie miałem okazji próbować takiego — rzeczowo pokiwał głową komornik — pulchny senny staruszek z wianuszkiem siwych włosów dokoła różowej jak wiejska słonina łysiny. Długo wpatrywał się w płomień kominka przez wino, nalane do kielicha umbarskiego mistrza, a potem przeniósł na gospodarza swe wyblakłe błękitne oczka, które nagle utraciły swą senność i stały się przenikliwie lodowate.

— A, właśnie, ta topielica… To nie pańska poddana?

— Jaka topielica?

— Proszę posłuchać, czyżby tak wiele się u pana topiło, co dwa, trzy dni?

— Ach, ta… Nie, ona była gdzieś z północy. A dlaczego pan pyta, czy to ma jakieś znaczenie?

— Może tak się stać, że będzie miało. A może, i nie. — Komornik uniósł kielich na wysokość oczu i w zamyśleniu powiedział: — Pański majątek, drogi panie, cieszy oko swym zagospodarowaniem. To przykład godny naśladowania dla wszystkich okolicznych ziemian. Według mojego szacunku, co najmniej dwieście pięćdziesiąt marek rocznej renty, nieprawdaż?

— Półtorej setki — nie mrugnąwszy okiem, zełgał landlordi z ulgą odetchnął — chwała Eru! Rozmowa, chyba przeszła na płaszczyznę pragmatyki. — A do tego niemal połowa idzie na podatki… no i akt hipoteczny…

Cóż, kłusownicy, to kłusownicy. Odpowiedniego kandydata wybrano szybko; powisial stosowną chwilę w dybach nad węglami, złożył wyczerpujące zeznania, po czym został statecznie i w majestacie prawa nabity na pal ku przestrodze innym chłopom. Komornik wrócił do miasta, czule przyciskając do boku sakiewkę, cięższą o sto osiemdziesiąt srebrnych marek…

No to koniec…

Diabła tam — koniec!

Landlord od początku był zaniepokojony tym, że nie znaleziono w pogorzelisku żadnych kości. Dowódca drużyny, który osobiście dowodził nocną akcją, uspokajał pana: ściany drewniane i grube, podłoga drewniana, nie klepisko, paliło się ponad godzinę — trup spłonął doszczętnie, takie rzeczy często się zdarzają. Młody senior, jednak, będąc — jak już powiedzieliśmy — człowiekiem nad swój wiek przewidującym, posłał ludzi, by jeszcze raz przeszukali pogorzelisko… No i potwierdziły się jego najgorsze przeczucia. Okazało się, że sztuka przewidywania nie była obca również leśniczemu, w życiu którego występowało już wcześniej parę niespodzianek: z piwnicy prowadził na zewnątrz podziemny tunel długości trzydziestu jardów, na podłodze którego widniały nie stare plamy krwi — jedna z nocnych strzał musiała trafić w cel.

— Szukać! — zarządził młody senior — niezbyt głośno, ale takim tonem, żeby ustawionych w szeregu drużynników, chłopów na schwał, pokryła gęsia skórka. — Albo on, albo my i nie ma odwrotu. Na razie, chwała Orome, leczy się gdzie w lesie. Jeśli umknie jestem trupem, ale wy — wszyscy! — umrzecie przede mną, to wam gwarantuję!

Landlord osobiście dowodził pościgiem, oświadczywszy, że tym razem się nie uspokoi, póki nie zobaczy osobiście ciała Rankorna. Prowadzące w głąb lasu tropy uciekiniera przez cały dzień były czytelne i wyraźne: ścigany nawet nie usiłował ich maskować, widocznie uważając, że nikt już go nie widzi wśród żywych. Co prawda, pod wieczór dowódca drużynników znalazł w krzakach obok tropu nastawiony samostrzał… Lepiej byłoby powiedzieć, że sam samostrzał został wykryty później, kiedy strzała aż po lotki siedziała w bebechach dowódcy. Póki drużynnicy gaworzyli zgrupowani wokół rannego, nie wiadomo skąd nadleciała druga strzała i wpiła się w szyję jeszcze jednego zucha. Ale tu Rankorn się zdradził: jego sylwetka mignęła wśród drzew o jakieś trzydzieści jardów poniżej, na zboczu zagajnika, i wtedy cała wataha runęła za nim wąską luką między krzewami leszczyny… A taki był właśnie plan, żeby ruszyli wszyscy naraz i biegiem, nie patrząc pod nogi. W sumie do wilczego dołu trafiło za jednym zamachem troje. Na taki sukces, szczerze mówiąc, Rankorn nawet nie liczył. Zbóje Eggi-Pusttelgi, którzy zmajstrowali tę konstrukcję, napracowali się uczciwie — osiem stóp głębokości, na dnie kołki wysmarowane mięsną zgnilizną, tak że zakażenie krwi gwarantowane w każdym przypadku.

Zmierzch tymczasem zapadał gwałtownie. Teraz już drużynnicy stali się przesadnie nawet ostrożni: chodzili tylko parami, a kiedy przeczesywali las i zauważyli w końcu przyczajonego w krzewach Rankorna, nie ryzykowali i naszpikowali go strzałami z dwudziestu jardów. Niestety, gdy podeszli bliżej, akurat pod uderzenie pięcsetfuntowej kłody, znaleźli zamiast wymarzonego trupa zwitek kory z naciągniętymi nań szmatami… Dopiero wtedy landlord zdał sobie sprawę, że nawet ucieczka z „rejonu umocnionego” bandy Eggi, dokąd ich tak sprytnie wciągnął ów przeklęty Wos — nie będzie sprawą łatwą: dokoła las jest naszpikowany śmiertelnymi pułapkami, a czworo ciężko rannych, nie licząc dwóch zabitych, całkowicie pozbawiły oddział mobilności. Zrozumiał też, że ich miażdżąca przewaga liczebna w tym układzie nie ma zupełnie żadnego znaczenia, i aż do świtu, podczas tego polowania, rolę zwierzyny przyjdzie odgrywać właśnie im.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ostatni władca pierścienia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ostatni władca pierścienia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Ostatni Don Kichot
Marina Diaczenko
Jerry Ahern - Ostatni Deszcz
Jerry Ahern
William Golding - Władca Much
William Golding
Bob Shaw - Ostatni lot
Bob Shaw
Gleb Anfiłow - Ostatni z Atlantydy
Gleb Anfiłow
Kirył Bułyczow - Żuraw w garści
Kirył Bułyczow
Kirył Bułyczow - Przełęcz. Osada
Kirył Bułyczow
Foraine Amukoyo Gift - Réparer Le Chemin Et L’Âme
Foraine Amukoyo Gift
Lange Antoni - Władca czasu
Lange Antoni
Gabriela Zapolska - Ostatni promień
Gabriela Zapolska
Отзывы о книге «Ostatni władca pierścienia»

Обсуждение, отзывы о книге «Ostatni władca pierścienia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x