Robert Silverberg - Kroniki Majipooru

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Kroniki Majipooru» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1996, ISBN: 1996, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kroniki Majipooru: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kroniki Majipooru»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czternastoletni Hissume, towarzysz lorda Valentine'a z czasów wyprawy, która miała na celu odzyskanie tronu koronala władającego ogromnym światem Majipooru, urozmaica sobie monotoną pracę w archiwach Labityntu nielegalnymi wyprawami do Rejestru Dusz.
Dzięki specjalnym urządzeniom do odtwarzania myslowych zapisów można tam przeżyć to, czego kiedyś doświadczały miliony rozumnych istot zamieszkujacych planetęprzez kilkanaście tysięcy lat. Wcielająca się na krótko w rozmaite postacie — władców, bohaterów, a także zwykłych mężczyzn i kobiet — Hissume w ciągu czterech lat zdobyła doswiadczenie, które pozwoli mu zrozumieć Majipoor…

Kroniki Majipooru — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kroniki Majipooru», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Ze wszystkich miejsc, które odwiedzała z Sidounem w wolne popołudnia, Inyanna najbardziej upodobała sobie jednak Galerię Gossamer. Na dwukilometrowy ciąg handlowy, zawieszony wysoko nad ulicą, składały się najlepsze sklepy w Ni-moya, a więc najlepsze na całym Zimroelu, a więc najlepsze w ogóle — po wspaniałościach Zamkowej Góry. Idąc tam, oboje ubierali się elegancko w stroje ukradzione z najlepszych stoisk na Wielkim Bazarze — trudno je było nawet porównać z ubraniami arystokratów, ale i tak wyglądały znacznie lepiej niż to, co nosili na co dzień. Zwłaszcza Inyanna cieszyła się, mogąc wreszcie zrzucić męskie szaty złodzieja Kulibhaja i ubrać się w obcisłe piękne purpurowe i zielone szaty, rozpuścić długie rude włosy. Trzymając się za ręce wędrowali Galerią, pogrążeni w rozkosznych marzeniach, oglądając maski z piór o oczach z drogich kamieni, polerowane amulety i metalowe drobiazgi dostępne tylko dla prawdziwych bogaczy za garść albo i dwie garści lśniących rojalów. Wiedziała, że niczego nigdy tu sobie nie kupi, że złodziej tak bogaty, by pozwolić sobie na zakupy w Galerii, naruszałby stabilność społeczności Bazaru, lecz radość sprawiało jej choćby oglądanie wystaw, więc chodziła tam i robiła zakupy w marzeniach.

Właśnie podczas jednej z wypraw do Galerii Gossamer skrzyżowały się po raz pierwszy drogi Inyanny i książęcego brata, Calaina.

8

Oczywiście nie miała pojęcia o tym, co się wydarzy. Myślała tylko o niewinnym flircie, podobnym do oglądania wystaw, tak nierealnym jak marzenia o zakupach w Galerii. Właśnie nadeszło lato, noc była ciepła. Inyanna miała na sobie jedną ze swych najlżejszych sukni, niemal tak delikatną jak liny, na których wisiała Galeria Gossamer. Stali z Sidounem w sklepie z rzeźbami z kości smoków morskich, podziwiając nie większe od paznokcia, wręcz nieprawdopodobne cudeńka ze srebra i kości, dzieła Skandara, kapitana jednego ze statków łowców smoków, kiedy do środka weszło czterech mężczyzn, ubranych jak bogaci arystokraci. Słdoun natychmiast znikł w najciemniejszym kącie, doskonale wiedząc, że ubranie, zachowanie i fryzura zdradzają go jako prostaka, lecz Inyanna, świadoma urody swego ciała i chłodnego spojrzenia zielonych oczu, co powinno zrównoważyć niedoskonałość manier, dumnie została przy ladzie. Jeden z mężczyzn spojrzał na dzieło, które trzymała w dłoni i powiedział:

— Jeśli zdecyduje się pani to kupić, zrobi pani dobry interes.

— Ale jeszcze się nie zdecydowałam.

— Czy mogę więc obejrzeć rzeźbę?

Podała ją, jednocześnie patrząc mu w oczy. Mężczyzna uśmiechnął się, ale zainteresowała go głównie rzeźba, globus przedstawiający Majipoor, zrobiony z kilkunastu nałożonych na siebie kawałków kości. Po chwili spytał właściciela sklepu:

— Ile?

— To prezent — odpowiedział właściciel, delikatny, poważny Ghayrog.

— Doskonale. A więc ja dam to w prezencie pani — stwierdził arystokrata, oddając rzeźbę zdumionej Inyannie. Uśmiechnął się nieco cieplej. — Pani mieszka w Ni-moya? — spytał cicho.

— Tak. W Strelain.

— Czy często jada pani na Wyspie Narabal?

— Gdy mam na to ochotę.

— Doskonale. Czy przyjdzie tam pani jutro o zachodzie słońca? Ktoś bardzo chciałby się z panią spotkać.

Inyanna ukłoniła się, ukrywając zdumienie. Mężczyzna oddał jej ukłon, kupił trzy kościane miniaturki, zostawił na ladzie mieszek rojalów i odszedł. Sidoun wyłonił się z cieni.

— Wart chyba z piętnaście rojalów! — szepnął. — Odsprzedaj go właścicielowi.

— Nie! — odparła Inyanna i zwróciła się do Ghayroga pytając: — Kim był ten człowiek?

— Pani go nie zna?

— Gdybym znała, nie pytałabym, kim jest.

— Tak, oczywiście. — Ghayrog wydał z siebie cichy syk. — To Durand Livolk, szambelan księcia.

— A pozostali trzej?

— Dwaj z nich służą księciu, a trzeci jest przyjacielem książęcego brata, Calaina.

— Aha. — Inyanna wyciągnęła ku niemu maleńki, kościany globus. — Czy mógłby pan zawiesić mi go na łańcuszku?

— Zajmie to tylko chwilkę.

— A ile kosztowałby odpowiedni łańcuszek?

Ghayrog zmierzył ją długim, wyrachowanym spojrzeniem.

— Łańcuszek to zaledwie dodatek do rzeźby, a ponieważ była ona darem, jego także otrzyma pani w prezencie.

— Co najmniej dwadzieścia rojali z łańcuszkiem — szepnął zdumiony Sidoun. — Zanieś ją do sąsiedniego sklepu i sprzedaj!

— To prezent — odparła chłodno. — Założę go jutro, udając się na kolację na Wyspie Narabal.

Nie mogła pójść tam w stroju, który miała na sobie tego wieczora; na zdobycie nowego, równie drogiego i przezroczystego, poświęciła następnego dnia aż dwie godziny. W końcu znalazła suknię, w której wydawała się niemal naga, lecz która zasłaniała wszystko mgłą tajemnicy; założyła ją przed udaniem się na Wyspę Narabal. Kościaną kulę zawiesiła na złotym łańcuszku między piersiami.

W restauracji nie musiała nawet podać nazwiska. Przy prowadzących z promu schodkach czekał na nią poważny, dystyngowany Vroon w książęcej liberii, który poprowadził ją wśród gęstych pnączy i paproci do ukrytej salki, przytulnej i pachnącej, oddzielonej od głównej sali gęstymi roślinami. Przy stole z polerowanego drzewa kwiatu nocy, pod pnączami, z których włochatych łodyg wyrastały wielkie okrągłe błękitne kwiaty, czekały na nią trzy osoby: Durand Livolk (to on dał jej w prezencie kościaną rzeźbę), ciemnowłosa, smukła, elegancka jak drewno, z którego wykonano stół kobieta i kruchy mężczyzna o miękkich rysach twarzy i zaciśniętych ustach, mniej więcej dwukrotnie starszy od Inyanny. Wszyscy oni ubrani byli tak wspaniale, że Inyanna aż skuliła się w swej sukni, która nagle wydała się jej łachmanem. Lecz dostrzegłszy ją Durand Livolk poderwał się natychmiast, podszedł szybko i powiedział jej na ucho:

— Wygląda pani jeszcze piękniej niż wczoraj wieczorem. Proszę pozwolić sobie przedstawić kilku przyjaciół. To moja towarzyszka, lady Tisorne. A to…

Delikatnie zbudowany mężczyzna wstał.

— Nazywam się Calain z Ni-moya — powiedział po prostu łagodnym, cichym głosem.

Inyanna poczuła zmieszanie, lecz tylko na chwilę. Sądziła, że szambelan księcia pragnie jej dla siebie i dopiero teraz zrozumiała, iż Durand Livolk szukał po prostu kobiety dla książęcego brata. Oburzyła się na tę myśl, ale gniew znikł tak szybko, jak się pojawił. O co miałaby się obrażać? Jak wiele młodych kobiet z Ni-moya miało kiedykolwiek szansę zjeść kolację na Wyspie Narabal w towarzystwie książęcego brata? Być może niektóre z nich na jej miejscu uważałyby, że zostały wykorzystane? Niech i tak będzie. Nie miała zamiaru nie wyciągnąć profitów z tego spotkania.

Czekało na nią miejsce przy Calainie. Gdy je zajęła, natychmiast pojawił się Vroon z tacą trunków, z których żadnego nie znała; ich kolory przenikały się, mieszały i fosforyzowały. Wybrała czarkę na chybił trafił. Napój smakował jak górska mgła, lecz po jednym kieliszku poczuła mrowienie delikatnej skóry uszu ł policzków. Zaczął padać deszcz, przed którym gości chroniły wielkie liście. Inyanna doskonale wiedziała, że wspaniałe, tropikalne rośliny często skraplane są sztucznym deszczem; utrzymywano tu atmosferę możliwie najbardziej zbliżoną do wilgotnego, dusznego klimatu Narabal.

— Czy ma tu pani jakieś ulubione danie? — spytał Calain.

— Wolałabym, żeby pan coś dla mnie zamówił.

— Jak pani sobie życzy. Nie mówi pani z akcentem z Ni-moya.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kroniki Majipooru»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kroniki Majipooru» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Kroniki Majipooru»

Обсуждение, отзывы о книге «Kroniki Majipooru» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x