Robert Silverberg - Kroniki Majipooru

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Silverberg - Kroniki Majipooru» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1996, ISBN: 1996, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Kroniki Majipooru: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Kroniki Majipooru»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Czternastoletni Hissume, towarzysz lorda Valentine'a z czasów wyprawy, która miała na celu odzyskanie tronu koronala władającego ogromnym światem Majipooru, urozmaica sobie monotoną pracę w archiwach Labityntu nielegalnymi wyprawami do Rejestru Dusz.
Dzięki specjalnym urządzeniom do odtwarzania myslowych zapisów można tam przeżyć to, czego kiedyś doświadczały miliony rozumnych istot zamieszkujacych planetęprzez kilkanaście tysięcy lat. Wcielająca się na krótko w rozmaite postacie — władców, bohaterów, a także zwykłych mężczyzn i kobiet — Hissume w ciągu czterech lat zdobyła doswiadczenie, które pozwoli mu zrozumieć Majipoor…

Kroniki Majipooru — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Kroniki Majipooru», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Milczała. Tuląc się do Vismaana zapadła w końcu w sen — głębszy, niż zdarzało się to w ciągu wielu ostatnich tygodni.

6

Rano czuła się dziwnie, ale nie żałowała niczego. Nie rozmawiali o tym, co zdarzyło się w nocy. Vismaan odtwarzał swoje kubiki, ona poszła rankiem wziąć kąpiel, co zmniejszyło nieco dokuczliwy ból głowy, a potem posprzątała resztki bilantoona, zrobiła im śniadanie, poszła na długi spacer w kierunku północnym, do małej zarośniętej mchem jaskini, i przesiedziała w niej niemal do południa, wspominając dotyk jego ciała na swoim ciele, jego dłoń na swych udach i dziki spazm rozkoszy, którego doświadczyła. Nie, nie w tym rzecz, by uznała go za atrakcyjnego w jakimkolwiek sensie tego słowa. Rozwidlony język, włosy jak żywe węże, ciało pokryte łuską… nie, nie, nie… To, co zdarzyło się w nocy nie miało nic wspólnego z pociągiem fizycznym — zdecydowała. Więc czemu w ogóle się zdarzyło? Wino i thokka — powiedziała sobie — i samotność, ł gotowość, by na każdym kroku buntować się przeciw konwencjonalnym wartościom, czczonym przez obywateli Narabalu. Oddać się Ghayrogowi było najwspanialszym sposobem, by okazać pogardę temu, w co wierzyli ci ludzie. Lecz, oczywiście, ten akt buntu nie będzie miał najmniejszego znaczenia, póki ludzie się o nim nie dowiedzą. Zdecydowała więc, że zabierze Vismaana do Narabalu, gdy tylko będzie zdolny dotrzeć tam o własnych siłach.

Dzielili łóżko każdej nocy — spać dalej na ziemi wydawało się jej nonsensem — lecz nie kochali się ani drugiej, ani trzeciej, ani czwartej; leżeli obok siebie nawet się nie dotykając, nawet nie rozmawiając. Thesma gotowa była oddać się mu, gdyby po nią sięgnął, lecz on tego nie zrobił, a ona nie chciała przejąć inicjatywy. Zapanowało żenujące ją milczenie, które bała się przerwać z obawy przed usłyszeniem czegoś, czego nie chciałaby usłyszeć — że nie spodobał mu się tamten miłosny akt, że uznał go za obsceniczny i nienaturalny, że zrobił to, bo mu się narzuciła, albo że zdał sobie sprawę, iż Thesma tak naprawdę wcale go nie pożąda, lecz używa go jako broni w walce z konwenansami. Pod koniec tygodnia, uginając się pod ciężarem niepewności, Thesma przytuliła się do niego, gdy tylko znalazła się w łóżku, dbając oczywiście, by sprawiało to wrażenie czegoś najzupełniej przypadkowego, a on objął ją chętnie i swobodnie, bez wahania zamykając ją w uścisku. Po tym kochali się w niektóre noce, a w inne nie i było to zawsze coś przypadkowego, spontanicznego, zwykłego, niemal trywialnego — coś, co robiło się przed zaśnięciem, coś pozbawionego tajemnicy i magii. Za każdym razem odczuwała wielką rozkosz. Wkrótce przestała zwracać uwagę na obcość, inność jego ciała.

Vismaan poruszał się już bez kuli, z dnia na dzień spacerował coraz dalej i dalej. Najpierw z Thesma, a potem sam, szukał w dżungli nowych ścieżek, chodząc najpierw ostrożnie, a potem coraz śmielej, prawie już nie kulejąc. Pływanie najwyraźniej dobrze mu robiło, bowiem godzinami chlapał się w jeziorku Thesmy, strasznie denerwując gromwarka, mieszkającego w błocie przy brzegu. Powolne, leciwe już stworzenie widząc go wyłaziło z ukrycia i układało się na brzegu, nieruchome jak jakiś stary, porwany, porzucony worek; przyglądało się Ghayrogowi ponuro i nie wracało do wody, póki ten nie skończył pływać. Thesma próbowała wynagrodzić mu niewygody młodymi zielonymi roślinkami, zbieranymi w górze strumienia, daleko poza zasięgiem jego małych, wyposażonych w przyssawki nóżek.

— Kiedy zabierzesz mnie do Narabalu? — spytał ją Vismaan pewnego deszczowego wieczoru.

— Może jutro? — rzuciła.

Ruszyli o świcie. Drobniutki deszczyk wkrótce przestał padać, pogoda zrobiła się piękna. Początkowo Thesma szła powoli, lecz wkrótce doszła do przekonania, że Ghayrog jest już najzupełniej zdrowy i przyspieszyła kroku. Vismaan szedł obok niej, nie mając najmniejszych kłopotów z utrzymaniem tempa. Mówiła do niego szybko, bez przerwy — wymieniała nazwy roślin i napotykanych po drodze zwierząt, opowiadała fragmenty historii miasteczka, mówiła o braciach, siostrach i ludziach, których znała. Tak bardzo chciała, by zobaczyli ich oboje — patrzcie, to mój kochanek z dalekiej planety, to jest ten Ghayrog, z którym sypiam! — więc kiedy znaleźli się wśród otaczających miasteczko farm, pilnie rozglądała się wokół, spodziewając się spotkać kogoś znajomego, ale na polach nie było prawie nikogo, a ludzi, których widziała, nie znała.

— Widzisz, jak się na nas gapią? — szepnęła, kiedy znaleźli się na gęściej zabudowanej ulicy. — Boją się ciebie. Myślą, że stanowisz przednią straż jakiejś inwazji obcych. I zastanawiają się, co ja z tobą robię, dlaczego traktuję cię jak kogoś równego sobie.

— Wcale tego nie widzę — stwierdził Vismaan. — Tak, są mną zaciekawieni, oczywiście, ale nie odczuwam strachu ani wrogości. Czy to dlatego, że nie potrafię interpretować wyrazu ludzkiej twarzy? A ja myślałem, że nauczyłem się już tego dość dobrze!

— Tylko zaczekaj — powiedziała mu Thesma, ale musiała przyznać sama przed sobą, że przesadziła troszkę, a może nawet bardziej niż troszkę. Znaleźli się już niemal w centrum Narabalu, niektórzy ludzie przyglądali się Vismaanowi. Zaskoczeni i zainteresowani — tak, ale wzrok im szybko łagodniał, a inni po prostu kiwali głowami i uśmiechali się, jakby było rzeczą najzwyklejszą w świecie, że jakiś obcy z innej planety wędruje uliczkami ich miasteczka. Prawdziwej wrogości nie odkryła ani za grosz i to ją zezłościło. Ci łagodni, mili ludzie, ci zwykli, sympatyczni ludzie nie mieli zamiaru reagować tak, jak się spodziewała. Nawet kiedy w końcu spotkała znajomych: Khanidora, najlepszego przyjaciela swego najstarszego brata, Hennimota Sibroya, właściciela niewielkiej gospody na nabrzeżu i kobietę z kwiaciarni, wszyscy zareagowali bardzo serdecznie, kiedy Thesma oznajmiła im:

— To Vismaan. Mieszka ze mną od jakiegoś czasu.

Khanidor uśmiechnął się, jakby nigdy nie miał wątpliwości, że Thesma należy do tego rodzaju ludzi, którzy muszą zamieszkać z przedstawicielem obcej rasy, po czym poruszył temat nowych osiedli dla Ghayrogów i Hjortów, które planował zbudować mąż Mirifaine. Szynkarz jowialnie uścisnął dłoń Vismaana i zaprosił go na szklaneczkę (na koszt firmy), a kwiaciarka powtarzała tylko Jakie to ciekawe! Jakie to ciekawe! Mamy nadzieję, że podoba się panu nasze miasteczko!” Thesma poczuła się poniżona ich serdecznością. Miała wrażenie, że zachowują się nienaturalnie, byle tylko nie dać po sobie poznać, że ich zaszokowała, jak gdyby uważali, że Thesma ma całkowite prawo do dzikich zachowań i jakby nic, co zrobi, nie mogło ich zdziwić — przyjmą wszystko bez problemu, bez komentarza, jako coś najzupełniej zwyczajnego. Być może nie rozumieli natury ich związku, brali Ghayroga za jej lokatora? Czy zareagowaliby tak, jak tego pragnęła, gdyby powiedziała im wprost, że są kochankami, że jego ciało było w jej ciele, że robili to, co jest nie do pomyślenia między człowiekiem a obcym? Prawdopodobnie nie. Prawdopodobnie gdybyśmy nawet kochali się na ziemi na Placu Pontifexa, nikt by się szczególnie nie zgorszył, pomyślała wściekła.

Czy Vismaanowi spodobało się ich miasteczko? Jak zawsze trudno było wyczuć jego reakcję emocjonalną. Szli uliczką, skręcali w inną uliczkę, mijali przypadkowo rozplanowane place, nędzne sklepiki i małe domki na zboczach wzgórz, każdy z zarośniętym ogrodem, a Vismaan milczał. Wyczuła w tym jego milczeniu rozczarowanie i niechęć, i choć sama nie lubiła Narabalu, miała teraz ochotę go bronić. W końcu miasteczko jest jeszcze młode, jest osiedlem na dalekim krańcu drugorzędnego kontynentu, jego mieszkańcy żyją tu dopiero od kilku pokoleń.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Kroniki Majipooru»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Kroniki Majipooru» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Kroniki Majipooru»

Обсуждение, отзывы о книге «Kroniki Majipooru» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x