Terry Pratchett - Ruchome obrazki

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Ruchome obrazki» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2000, ISBN: 2000, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Ruchome obrazki: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ruchome obrazki»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Ukryte we wnętrzu kamer chochliki błyskawicznie malują kolejne klatki na celuloidowej taśmie. Świat Dysku odkrywa magię Srebrnego Ekranu! Nie wystarczy jednak usiąść w kinowym fotelu i z przejęciem śledzić losy bohaterów Porwanego wiatrem, najdziwniejszego filmu o Wojnie Domowej, jaki kiedykolwiek powstał. Przede wszystkim trzeba wyjaśnić, jaką tajemnicę skrywa wzgórze Świętego Gaju (czyli Holy Woodu), nie przejmując się tym, że Gaspode, Cudowny Pies, ma wielką ochotę na to, by uratować świat…

Ruchome obrazki — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ruchome obrazki», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Nie nadeszło. Po kolejnej zagranej bez przekonania scenie bitwy Dibbler oznajmił, że to już koniec.

— Mamy jeszcze dokręcić zakończenie — przypomniała mu Ginger.

— Zagraliście je dziś rano — odparł Soli.

— Aha.

Rozległy się piski — to demony zostały wypuszczone z pudła. Teraz siedziały na brzegu pokrywy, machały w powietrzu nóżkami i podawały sobie z ręki do ręki malutkiego papierosa. Statyści ustawili się w kolejce po wypłatę. Wielbłąd kopnął wiceprezesa do spraw wielbłądów. Korbowi wyjęli z pudeł wielkie szpule błony i odeszli do tajemniczego cięcia i klejenia, jakim korbowi zajmują się po zmroku. Pani Cosmopilite, wiceprezes do spraw garderoby, zebrała wszystkie kostiumy i podreptała gdzieś — możliwe, że chciała położyć je do łóżek.

Kilka akrów porośniętego karłowatymi krzakami terenu na tyłach wytwórni przestało być falującymi wydmami Wielkiego Nefu i stało się znowu placem na tyłach wytwórni. Victor miał uczucie, że z nim dzieje się coś podobnego.

Pojedynczo i parami twórcy ruchomych obrazków odchodzili; śmiali się, żartowali i umawiali na spotkanie u Borgle’a.

Ginger i Victor pozostali sami w coraz szerszym kręgu pustki.

— Tak się czułam, kiedy pierwszy raz widziałam, jak odjeżdża cyrk — powiedziała Ginger.

— Dibbler mówił, że jutro kręcimy następny — przypomniał Victor. — Jestem pewien, że wymyśla je na poczekaniu. Ale dostajemy po dziesięć dolarów za dzień… Minus to, co jesteśmy winni Gaspode — dodał uczciwie. I uśmiechnął się niezbyt mądrze. — Nie martw się — powiedział. — Przecież robisz to, co zawsze chciałaś robić.

— Nie bądź głupi. Parę miesięcy temu nie wiedziałam nawet, że istnieją ruchome obrazki. Bo ich nie było. Ruszyli spacerem w stronę miasta.

— A kim chciałaś zostać? — zapytał. Wzruszyła ramionami.

— Nie wiedziałam nic prócz tego, że nie chcę być dojarką. Dojarki pamiętał z domu. Spróbował sobie przypomnieć jakieś szczegóły.

— Dojenie krów zawsze wydawało mi się całkiem ciekawym zajęciem — mruknął. — No wiesz, jaskry… I świeże powietrze…

— Jest zimno, mokro, a kiedy skończysz, krowa zawsze kopie w wiadro. Nawet mi nie mów o dojeniu. Ani o pasaniu owiec. Czy gęsi. Tak naprawdę to nienawidziłam naszej farmy.

— Aha.

— I jeszcze chcieli, żebym wyszła za kuzyna, kiedy skończyłam piętnaście lat.

— Czy to dozwolone?

— Oczywiście. Tam, skąd pochodzę, wszystkie dziewczyny wychodzą za kuzynów.

— Dlaczego? — zdziwił się Victor.

— Myślę, że przynajmniej nie trzeba się martwić, co robić w sobotnie noce.

— Aha.

— A czy… ty… chciałeś kimś zostać? — spytała Ginger, wkładając w krótkie dwie litery pogardę godną całego zdania.

— Właściwie nie — przyznał Victor. — Wszystko wygląda na interesujące, dopóki człowiek nie zacznie tego robić. Wtedy przekonuje się, że to praca jak każda inna. Założę się, że nawet taki Cohen Barbarzyńca wstaje rano, myśląc: „No nie, kolejny dzień deptania moją ciężką stopą tronów wysadzanych klejnotami”.

— Tym się zajmuje? — spytała Ginger, wbrew sobie zaciekawiona.

— Według legend, tak.

— Ale dlaczego?

— Nie mam pojęcia. Pewnie taką ma pracę.

Ginger nabrała w dłoń piasku. Były w nim maleńkie muszle, które pozostały jej w ręku, gdy piasek przesypał się między palcami.

— Pamiętam, jak do naszej wsi przyjechał cyrk — powiedziała. — Miałam dziesięć lat. Dziewczyna w rajtuzach wyszywanych cekinami chodziła po linie; robiła nawet salta. Wszyscy bili brawo i krzyczeli. Mnie nie pozwalali wejść na drzewo, ale ją oklaskiwali. Wtedy podjęłam decyzję.

— Rozumiem — rzekł Victor, starając się nadążyć za psychologicznym wątkiem opowieści. — Wtedy postanowiłaś być kimś.

— Nie bądź głupi. Postanowiłam być więcej niż tylko kimś. — Rzuciła muszelkę w stronę zachodzącego słońca i roześmiała się. — Zamierzam być najsłynniejszą osobą na świecie, wszyscy będą mnie kochać i będę żyła wiecznie.

— Zawsze dobrze jest wiedzieć, o co człowiekowi chodzi — odparł dyplomatycznie Victor.

— Wiesz, co jest największą tragedią tego świata? — Ginger wcale nie zwracała na niego uwagi. — Ludzie, którzy nigdy nie odkryli, co naprawdę chcą robić i do czego mają zdolności. Synowie, którzy zostają kowalami, bo ich ojcowie byli kowalami. Ludzie, którzy mogliby fantastycznie grać na flecie, ale starzeją się i umierają, nie widząc żadnego instrumentu muzycznego, więc zostają oraczami. Ludzie obdarzeni talentem, którego nigdy nie poznają. A może nawet nie rodzą się w czasie, w którym mogliby go odkryć.

Odetchnęła głęboko.

— To są ludzie, którzy nigdy się nie dowiedzą, kim naprawdę mogliby zostać. Zmarnowane szansę. A Święty Gaj jest moją szansą, rozumiesz?

Victor nie rozumiał.

— Tak — powiedział jednak.

Magia dla zwykłych ludzi, jak to nazwał Silverfish. Człowiek kręci korbą i całe życie ulega zmianie.

— I nie tylko moją — podjęła Ginger. — To szansa dla nas wszystkich. Dla ludzi, którzy nie są magami, królami ani bohaterami. Święty Gaj jest jak wielki, bulgoczący garnek z potrawką, tylko że teraz na wierzch wypływają inne składniki. Nagle można robić całkiem nowe rzeczy. Czy wiesz, że kobietom nie pozwalają występować w teatrach? A Święty Gaj pozwala. W Świętym Gaju trolle mogą znaleźć zajęcie, nie ograniczające się do bicia ludzi. A co robili korbowi, zanim pojawiły się korby do kręcenia?

Machnęła ręką mniej więcej w kierunku Ankh-Morpork.

— Teraz próbują do ruchomych obrazków dołączyć jakoś głos. A tam żyją ludzie, którzy będą znakomicie wytwarzać… głosowce. Jeszcze o tym nie wiedzą, ale są tam. Wyczuwam ich. Są…

Jej oczy lśniły złociście. Może to tylko zachód słońca, pomyślał Victor, ale…

— Dzięki Świętemu Gajowi setki ludzi dowiadują się, kim naprawdę chcieli zostać — mówiła Ginger. — A tysiące, wiele tysięcy może dzięki temu zapomnieć o sobie na mniej więcej godzinę. Cały ten przeklęty świat trzęsie się w posadach.

— No właśnie — przerwał jej Victor. — To mnie martwi. Jakbyśmy byli przypisani do miejsca. Wydaje ci się, że wykorzystujesz Święty Gaj, ale to on ciebie używa. Nas wszystkich.

— Jak? Dlaczego?

— Nie wiem, ale…

— Spójrz na magów. — Głos Ginger wibrował poczuciem urazy. — Co dobrego przyszło komuś z ich magii?

— Magia tak jakby utrzymuje świat w całości — zaczął Victor.

— Całkiem dobrze im wychodzą magiczne ognie i różne takie, ale czy potrafią stworzyć bochenek chleba? — Ginger wyraźnie nie miała ochoty słuchać niczyich argumentów.

— Nie na długo — przyznał bezradnie Victor.

— Co to znaczy?

— Coś rzeczywistego, jak chleb, zawiera bardzo dużo… bardzo dużo… no, ty chyba nazwałabyś to „energią” — tłumaczył Victor. — Trzeba naprawdę być niezłym magiem, żeby stworzyć bochenek, który przetrwa w naszym świecie dłużej niż małą część sekundy. Ale rozumiesz, w magii chodzi o coś innego — dodał szybko. — Ponieważ świat jest…

— Kogo to obchodzi? — przerwała mu Ginger. — Nie widzisz tego? Możemy do czegoś dojść. Możemy kimś zostać. Dzięki Świętemu Gajowi. Świat otwiera się przed nami niby…

— Homar — dokończył Victor. Z irytacją machnęła ręką.

— Jaki chcesz skorupiak — rzuciła. — Właściwie to myślałam o ostrygach.

— Naprawdę? Ja pomyślałem o homarach.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Ruchome obrazki»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ruchome obrazki» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Ruchome obrazki»

Обсуждение, отзывы о книге «Ruchome obrazki» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x