To rzeczywiście prawda. Właśnie dlatego ludzie rozstępują się, kiedy przechodzi król.
Lancrańczycy nie uważają geografii za naukę szczególnie oryginalną.
Troll, forma życia oparta na krzemie, zamiast na węglu, w rzeczywistości nie jest w stanie strawić człowieka. Zawsze jednak znajdzie się ktoś, kto chciałby spróbować.
Jeśli czytelnik ma ochotę, może w to miejsce wstawić klasyczny opis: „rozżarzone do czerwoności grudy piasku”.
W przypadku Mappy ulic Ankh-Morpork od α do Ω napis brzmiałby raczej: „Słoneczne Schronisko dla Chorych Smoków, ul. Morficzna. Datki węgla prosimy zostawiać przy drzwiach kuchennych. Pamiętaj, smok jest na cafe życie, nie tylko na Noc Strzeżenia Wiedźm”.
Shawn Ogg [42] Chyba że się położył.
.
Ale nie gigantyczną według norm perukarstwa. W dekadenckiej historii istniało wiele dużych peruk, często z wbudowanymi drobnymi ciekawostkami, żeby ludzie nie musieli bez przerwy patrzeć na nudne włosy. Zdarzały się tak wielkie, że mieściły w sobie oswojone myszy albo nakręcane zabawki. Mme Cupidor, metresa obłąkanego króla Zupy II, miała perukę z klatką na ptaki, ale z okazji świąt państwowych nosiła taką, w której tkwił wieczny kalendarz, zegar kwiatowy i bar makaronowy z daniami na wynos.
Tzn. dostatecznie daleko, żeby nie wyglądało na to, że przeszkadza w rozmowie, ale dostatecznie blisko, żeby dobrze wiedzieć, co się dzieje.
Marchewki, żeby widzieć po ciemku, i ostrygi, żeby było na co patrzeć.
Bibliotekarz był małpą o gustach prostych, ale wyrazistych. Uważał epizod z tortami, wiadrami białej farby, a zwłaszcza ten kawałek, kiedy ktoś zdejmuje komuś innemu kapelusz, napełnia go czymś gęstym i lepkim, po czym wciska z powrotem na śmiertelnie poważną głowę, a orkiestra gra „LA… La… ia… łaaaa…”, za absolutnie niezbędny w każdym przedstawieniu teatralnym. Ponieważ prażony orzeszek jest pociskiem groźnym i bolesnym, jeśli zostaje ciśnięty z absolutną precyzją, reżyserzy w Ankh-Morpork już dawno zrozumieli aluzję. Wskutek tego niektóre melodramaty grand guignol wypadały odrobinę dziwacznie, uznawano jednak zwykle, że takie sztuki jak Ociekająca krwią Tragedia Szalonego Mnicha z Quirmu (ze sceną z tortami) są i tak lepsze niż pięciodniowa głuchota na jedno ucho.
Zmyślał.
Czytał dużo tekstów innych ludzi, którzy też zmyślali.
„To tylko wielki pieszczoch” (z księgi Kocich Mądrości niani Ogg).
Wiedział o tym, ponieważ w zeszłomiesięcznym numerze Zbroi dla wszystkich ukazał się artykuł „Testy najlepszych dwudziestu hełmów poniżej 50 dolarów”. Zamieszczono też drugi artykuł „Topory bojowe: Sprawdzamy dziesięć typowych modeli”, a także ogłoszenie, że redakcja zatrudni dziesięciu nowych testerów.
Najkrótszą jednostką czasu w multiwersum jest nowojorska sekunda, definiowana jako okres pomiędzy zmianą świateł na zielone i uruchomieniem klaksonu przez taksówkę z tyłu.
To falluszywa teoria.
Istnieje wiele przepisów na płaskie, okrągłe bochenki lancrańskiego chleba krasnoludów. Jednak ich zasadniczym celem jest wyprodukowanie żelaznej racji, która wytrzyma przez długi czas i którą można wypruć wrogowi flaki, jeśli ciśnie się ją płasko i dostatecznie mocno. Jadalność jest opcjonalnym dodatkiem. Większość przepisów to pilnie strzeżone sekrety-jedynym powszechnie znanym składnikiem jest żwir.
Mnisi Luzu, których niewielki, ekskluzywny klasztor ukryty jest w swobodnej, luźnej dolinie w dolnych partiach Ramtopów, przeprowadzają specjalną próbę dla nowicjuszy. Miody człowiek wprowadzony zostaje do pokoju pełnego ubrań wszelkiego typu, i zapytany: „Yo [43] To Luzacy, ale trochę staromodni.
, mój synu, która z tych rzeczy będzie najbardziej stylowa?”. Poprawna odpowiedź brzmi: „Hej, ta, którą wybiorę!”.
Niania Ogg także była doskonalą podnoszącą porzucone okruchy.
Kiedy Hwel, autor sztuk, zjawił się następnego dnia z resztą trupy, opowiedzieli mu wszystko, a on to zapisał. Opuścił jednak te części, które nie dały się wystawić na scenie, albo byłyby zbyt kosztowne, albo te, w które nie uwierzył. W każdym razie nazwał tę sztukę Poskromienie elficy, bo przecież nikogo by nie zainteresowała sztuka o tytule To, co wydarzyło się w czasie Nocy Letniej.
Istnieje również szczególna teoria, ale nikt się nią nie przejmuje, ponieważ w oczywisty sposób jest stekiem bzdur i gazu bagiennego.
Jak się przywali parę gwoździ, postoi całą noc.
Dosł. „cosie”.
Chyba że się położył.
To Luzacy, ale trochę staromodni.