Terry Pratchett - Panowie i damy

Здесь есть возможность читать онлайн «Terry Pratchett - Panowie i damy» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2002, ISBN: 2002, Издательство: Prószyński i S-ka, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Panowie i damy: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Panowie i damy»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Jest gorąca letnia noc.
Kręgi zbożowe otwierają się wszędzie, nawet na hodowli rzeżuchy Pewseya Ogga, lat cztery.
A Magrat Garlick, czarownica, rankiem ma wyjść za mąż…
Wszystko powinno być jak we śnie.
Ale Lancrański Zespół Tańca Morris upija się przy magicznych kamieniach i elfy wracają, przynosząc ze sobą wszystko to, co tradycyjnie łączy się z ich czarowną, migotliwą krainą: okrucieństwo, porwania, złośliwość i złość, straszne morderstwa. Babcia Weatherwax i jej mały, kłótliwy sabat ma tym razem pełne ręce roboty...
Pełna obsada drugoplanowa: krasnoludy, magowie, trolle, tancerze morrisa oraz jeden orangutan. Mnóstwo trali-dida-nonny-nonny i wszędzie pełno krwi.

Panowie i damy — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Panowie i damy», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— To go nie utrzyma — ostrzegła niania Ogg, przesuwając się z drugiej strony drzewa.

— Mogłabym go utrzymać na pajęczynie, Gytho Ogg. Na pajęczej nici. No, teraz weźmie się do roboty.

— Tak, Esme.

Jednorożec uniósł głowę i zarżał.

* * *

Pół miasta patrzyło, jak babcia prowadziła jednorożca, jak kopyta ślizgały się po kamieniach. Bo kiedy mówi się coś niani Ogg, to jakby się powiedziało wszystkim. Zwierzę tańczyło na niemożliwie cienkiej uwięzi, próbowało kopać nieostrożnych, ale nie udawało mu się wyrwać.

Jason Ogg, ciągle jeszcze w swym najlepszym ubraniu, czekał nerwowo w otwartej bramie kuźni. Rozgrzane powietrze falowało nad kominem.

— Mistrzu kowalu — rzekła babcia. — Mam dla ciebie pracę.

— Tego… — odpowiedział Jason. — To przecież jednorożec, nie?

— Zgadza się.

Jednorożec zarżał znowu, łypiąc przekrwionymi oczami.

— Nikt jeszcze nigdy nie przybił podków jednorożcowi — oświadczył Jason.

— Myśl o tym jak o wielkiej chwili swego życia — odparła babcia Weatherwax.

Tłum zebrał się wkoło. Ludzie starali się wszystko widzieć i słyszeć, jednocześnie trzymając się z dala od kopyt.

Jason pogładził brodę młotem.

— Sam nie wiem…

— Posłuchaj mnie, Jasonie Ogg. — Babcia mocniej pociągnęła za włos, gdy zwierzę przebiegło dookoła niej. — Potrafisz podkuć wszystko, co ci się przyprowadzi. I jest za to cena, prawda?

Jason rzucił niani przerażone spojrzenie; łaskawie zrobiła zdumioną minę.

— Ona nic mi o tym nie mówiła — zapewniła babcia, demonstrując swą zwykłą umiejętność czytania wyrazu twarzy niani przez tył własnej głowy. Pochyliła się bliżej do Jasona. — Ceną za to, że umiesz podkuć wszystko, wszystko co ci przyprowadzą… jest to, że musisz podkuć wszystko, co ci przyprowadzą. Cena za bycie najlepszym to zawsze… zawsze to, że musisz być najlepszy. I płacisz ją, tak samo jak ja.

Jednorożec wykopał kilka cali drewna z framugi.

— Ale żelazo… — protestował Jason. — I gwoździe…

— Tak?

— Żelazo go zabije. Jeśli przybiję mu do kopyt żelazo, on umrze. Zabijanie nie należy do fachu. Nigdy niczego nie zabiłem. Całą noc męczyłem się z mrówką, ale niczego nie poczuła. Nie skrzywdzę żywego stworzenia, które nic mi nie zrobiło.

— Przyniosłaś to z mojej komody, Gytho?

— Tak, Esme.

— Podaj tutaj. A ty, Jasonie, rozgrzej ogień.

— Ale jeśli przybiję żelazo…

— Czy mówiłam coś o żelazie?

Róg wyrwał kamień z muru o stopę od głowy Jasona. Kowal zrezygnował.

— Ale musi pani go przytrzymać — ostrzegł. — Nigdy nie podkuwałem takiego rumaka bez dwóch mężczyzn i chłopca, którzy by na nim wisieli.

— Zrobi, co mu każę — obiecała babcia. — Nie może mi się sprzeciwić.

— Zamordował starego Scrope’a — przypomniała niania. — Wcale by mi nie przeszkadzało, gdyby Jason go zabił.

— Więc wstydź się, kobieto — rzuciła jej babcia. — To zwierzę. Zwierzęta nie mogą mordować. Tylko my, rasy wyższe, jesteśmy zdolni do mordu. To jedna z cech, które odróżniają nas od zwierząt. Daj mi worek.

Wciągnęła wyrywającego się jednorożca przed wrota, a kilku gapiów pospiesznie zatrzasnęło je za nimi. Po krótkiej chwili kopyto wybiło dziurę w deskach.

Ridcully pojawił się zdyszany, przez ramię miał przewieszoną wielką kuszę.

— Słyszałem, że jednorożec znów się pojawił!

Kolejna deska rozpadła się w drzazgi.

— Tam jest? Niania przytaknęła.

— Przyciągnęła go tutaj aż z lasu — dodała.

— Przecież ta bestia jest całkiem dzika! Niania potarła nos.

— Niby tak… Ale ona ma kwalifikacje, prawda? Jeśli chodzi o poskramianie jednorożców. Nie ma to nic wspólnego z czarownictwem.

— Nie rozumiem…

— Myślałam, że wszyscy wiedzą o pewnych sprawach dotyczących łapania jednorożców — rzekła z godnością niania. — Usiłuję delikatnie zasugerować, kto konkretnie może je łapać. Przecież nasza Esme zawsze umiała biec szybciej od pana. Potrafiła prześcignąć każdego mężczyznę.

Ridcully stał nieruchomo z otwartymi ustami.

— Bo ja, na ten przykład — mówiła dalej niania — zawsze się potykałam o pierwszy z brzegu korzeń. Czasami całe wieki musiałam jakiegoś szukać.

— Chce pani powiedzieć, że kiedy wyjechałem, ona nigdy…

— Niech się pan nie roztkliwia. Zresztą w naszym wieku to i tak wszystko jedno. Pewnie nigdy by jej to nie przyszło do głowy, gdyby się pan znów nie pojawił. — Nagle w jej umyśle pojawiło się inne skojarzenie. — Nie widział pan przypadkiem Casanundy?

— Witaj, mój pączku różany — odezwał się wesoły i pełen nadziei głos.

Niania nie obejrzała się nawet.

— Jak zawsze podchodzisz, kiedy się akurat nie patrzy — stwierdziła.

— Jestem z tego znany, pani Ogg.

W kuźni zapanowała cisza. Potem usłyszeli stukanie Jasonowego młotka.

— Co oni tam robią? — zdziwił się Ridcully.

— Cokolwiek to jest, zwierzak przestał kopać.

— A co było w worku, pani Ogg? — zapytał Casanunda.

— To, co kazała mi przynieść — odparła niania. — Jej srebrny serwis do herbaty. Rodzinna pamiątka. Widziałam go tylko dwa razy, z czego jeden przed chwilą, kiedy ładowałam go do worka. Nie sądzę, żeby go kiedyś używała. Był tam taki dzbanek do śmietanki w kształcie śmiesznej krowy.

Coraz więcej ludzi zjawiało się przy kuźni. Tłum zajmował już cały rynek.

Stukanie młotka ucichło. Całkiem blisko odezwał się głos Jasona.

— Teraz wychodzimy.

— Teraz wychodzą — powtórzyła niania.

— Co powiedziała?

— Powiedziała, że teraz wychodzą!

— Wychodzą!

Tłum rozstąpił się. Wrota stanęły otworem.

Pojawiła się babcia prowadząca jednorożca. Kroczył statecznie; mięśnie poruszały się pod białą sierścią niczym żaby w oleju. A kopyta stukały o bruk. Ridcully nie mógł nie zauważyć, jak błyszczą.

Jednorożec przeszedł grzecznie obok czarownicy aż na środek placu. Wtedy go puściła i klepnęła lekko po zadzie. Zarżał cicho, odwrócił się i pogalopował ulicą w stronę lasu…

Niania Ogg podeszła do babci Weatherwax obserwującej biegnące zwierzę.

— Srebrne podkowy? — spytała cicho. — Nie wytrzymają długo.

— I srebrne gwoździe. Wytrzymają dostatecznie długo — stwierdziła babcia. — A ona nigdy go już nie odzyska, choćby wolała przez tysiąc lat.

— Podkuć jednorożca… — Niania pokręciła głową. — Tylko ty mogłaś pomyśleć o podkuciu jednorożca…

— Robię to przez całe życie — odparła babcia. Jednorożec był już tylko białą plamką na wrzosowisku. Patrzyły, póki nie rozpłynął się w wieczornym mroku. Niania Ogg westchnęła i przełamała czar.

— I po wszystkim.

— Tak.

— Wracasz do zamku na tańce?

— A ty?

— Cóż… Pan Casanunda zapytał, czy mogłabym pokazać mu Długiego. No wiesz. Jak należy. Pewnie dlatego, że jest krasnoludem, bardzo interesują go takie kopce.

— Nigdy nie mamy ich dosyć — potwierdził Casanunda.

Babcia westchnęła ciężko.

— Pomyśl, ile masz lat, Gytho.

— Nie muszę o tym myśleć. To mi przychodzi samo z siebie. Myśleć, że mam o połowę mniej, tak, to by była trudna sztuka. Ale mi nie odpowiedziałaś.

Ku zdziwieniu niani, Ridcully’ego i może nawet samej babci Weatherwax, babcia wsunęła rękę pod ramię nadrektora.

— Pan Ridcully i ja wybieramy się na spacer do mostu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Panowie i damy»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Panowie i damy» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Panowie i damy»

Обсуждение, отзывы о книге «Panowie i damy» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x