Neil Gaiman - Księga cmentarna

Здесь есть возможность читать онлайн «Neil Gaiman - Księga cmentarna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2008, ISBN: 2008, Издательство: MAG, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Księga cmentarna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Księga cmentarna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Książka opowiada historię Nikta Owensa (dla przyjaciół Nik), który od małego dorasta na cmentarzu. Po tym jak jego rodzice i siostra zostali zamordowani przed tajemniczego mężczyznę o imieniu Jack, Nik zostaje adoptowany przez państwa Owens. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że nie żyją oni od ponad 200 lat. Nikt zostaje obdarzony swobodą cmentarza, pozwalająca mu na mieszkanie i dorastanie wśród zamieszkałych tu duchów i zjaw. Poznaje nie tylko ich historie i zwyczaje, ale i umiejętności znane tylko im, takie jak Znikanie, Strach czy Wędrówka w snach. Będący pod czujnym okiem swych nowych rodziców i tajemniczego opiekuna Silasa młody chłopiec dorasta z wiedzą, że kiedyś będzie musiał stawić czoła tajemniczemu prześladowcy.
W 2009 roku powieść została uhonorowana nagrodą Hugo.

Księga cmentarna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Księga cmentarna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Tutaj, chłopcze! — zawołała. — Są tu dzikie nastenturencje. Może zbierzesz mi kilka i położysz na moim grobie?

Nik zebrał bukiecik żółtych i czerwonych nasturcji i zaniósł na nagrobek Mateczki Slaughter, tak spękany i zwietrzały, że pozostały na nim już tylko litery układające się w słowo:

Laugh

— śmiech, co od stu lat dziwiło miejscowych historyków. Z szacunkiem złożył przed nim kwiaty.

Mateczka Slaughter uśmiechnęła się do niego.

— Dobry z ciebie chłopak. Nie wiem, co bez ciebie poczniemy.

— Dziękuję — odparł Nik. Po chwili zapytał: — Gdzie są wszyscy? Jesteś pierwszą osobą, którą dziś spotkałem.

Mateczka Slaughter spojrzała na niego ostro.

— Co sobie zrobiłeś w czoło?

— Uderzyłem się o grób pana Jonesa. Był twardy, ja…

Lecz mateczka Slaughter ściągnęła wargi i przekrzywiła głowę. Bystre, stare oczy przyglądały się Nikowi spod czepka.

— Nazwałam cię chłopcem, prawda? Ale czas mija w mgnieniu oka i teraz jesteś już młodym mężczyzną. Ile masz lat?

— Chyba około piętnastu. Ale wciąż czuję się tak samo jak zawsze — zaprotestował Nik.

Mateczka Slaughter przerwała mu.

— A ja wciąż się czuję jak wtedy, gdy byłam drobnym stworzeniem splatającym wianki ze stokrotek na starym pastwisku. Człowiek zawsze pozostaje sobą, to się nie zmienia. Lecz on sam zmienia się nieustannie i nic na to nie poradzi. — Usiadła na pękniętej kamiennej płycie. Pamiętam noc, gdy się tu zjawiłeś, chłopcze. Powiedziałam: „Nie możemy pozwolić małemu odejść". Twoja matka się zgodziła i wszyscy zaczęli się wykłócać. Wykłócali się i wykłócali, dopóki nie zjawiła się Szara Pani. „Ludu cmentarza" — rzekła — „posłuchaj Mateczki Slaughter. Czy wy nie macie w swych kościach litości?". I wtedy wszyscy się ze mną zgodzili. — Pokręciła drobną głową. — Niewiele się tu dzieje, co odróżniałoby jeden dzień od drugiego. Pory roku się zmieniają. Bluszcz rośnie. Kamienie upadają. Ale twoje przybycie… cóż, cieszę się, że się zjawiłeś, i tyle.

Wstała, wyciągnęła z rękawa brudny kawałek płótna, splunęła na niego, sięgnęła i starła krew z czoła Nika.

— Proszę, teraz wyglądasz elegancko — rzekła surowym tonem. — A nie wiem, kiedy znów cię zobaczę. Uważaj na siebie.

Czując niepokój, jakiego nigdy dotąd nie doświadczył, Nik wrócił do grobowca Owensów. Ucieszył się, widząc oboje rodziców czekających na niego. Gdy się zbliżył, radość zmieniła się w troskę. Dlaczego pan i pani Owens stali po obu stronach grobu jak postaci na witrażu? Nie potrafił nic odczytać z ich twarzy.

Ojciec postąpił krok naprzód.

— Dobry wieczór, Niku — rzekł. — Ufam, że dobrze się miewasz.

— Znośnie — odparł Nik. Tak właśnie odpowiadał pan Owens przyjaciołom, gdy zadawali mu to samo pytanie.

— Pani Owens i ja całe życie marzyliśmy o dziecku — oznajmił pan Owens. — Nie wierzę, że moglibyśmy mieć lepszego syna od ciebie, Niku. — Spojrzał na niego z dumą.

— No tak, dziękuję, ale… — Nik odwrócił się do matki, pewien, że ona powie mu w końcu, co się dzieje. Lecz jej już tam nie było. — Gdzie się podziała?

— Ach. Tak. — Pan Owens sprawiał wrażenie skrępowanego. — Znasz przecież Betsy. Czasami tak bywa, że nie wiesz co powiedzieć. Wiesz?

— Nie — przyznał Nik.

— Spodziewam się, że Silas na ciebie czeka — oznajmił ojciec i on także zniknął.

Minęła już północ. Nik ruszył w stronę starej kaplicy. Podczas ostatniej burzy drzewo wyrastające z rynny wieżyczki runęło, pociągając za sobą garść czarnych łupkowych dachówek.

Usiadł na szarej drewnianej ławce, ale Silas się nie zjawił.

Nagle powiał wiatr. Był późny letni wieczór, kiedy zmierzch trwa wiecznie, lecz mimo ciepła Nik poczuł na ramionach gęsią skórkę.

— Powiedz, że będziesz za mną tęsknił, głuptasie — rzekł głos przy jego uchu.

— Liza? — zdziwił się Nik. Od ponad roku nie widział ani nie słyszał młodej czarownicy. Ostatnio rozmawiali w noc Jacków Wszelkich Fachów. — Gdzie się podziewałaś?

— Obserwowałam — odparła. — Czy dama musi zdradzać wszystkie swe sekrety?

— Obserwowałaś mnie?

— Zaiste, Nikcie Owensie, szkoda życia dla was żywych rzekł głos Lizy przy jego uchu. — Bo jedno z nas jest zbyt głupie, by żyć, i to nie jestem ja. Powiedz, że będziesz za mną tęsknił.

— A dokąd się wybierasz? — zdziwił się, po czym dodał: — Oczywiście, że będę za tobą tęsknić, gdziekolwiek odejdziesz…

— Za głupi — wyszeptała Liza Hempstock i poczuł na dłoni muśnięcie jej palców. — Za głupi, by żyć.

Wargi dotknęły jego policzka w kąciku ust. Ucałowała go lekko, a on był zbyt oszołomiony, zbyt zagubiony, by wiedzieć, co ma robić.

— Ja też będę za tobą tęsknić — rzekł jej głos. — Zawsze.

Powiew wiatru zmierzwił mu włosy — a może to była jej ręka? — a potem poczuł, że jest sam na ławce.

Wstał.

Podszedł do drzwi kaplicy, uniósł kamień leżący obok ganku i wyciągnął zapasowy klucz, pozostawiony tu przez dawno zmarłego kościelnego. Otworzył wielkie drewniane drzwi, nie sprawdzając nawet, czy zdoła przez nie przeniknąć. Uchyliły się, protestując głośno.

Wnętrze kaplicy było ciemne. Nik odkrył, że mruży oczy, usiłując przeniknąć wzrokiem mrok.

— Wejdź, Niku. — To był głos Silasa.

— Nic nie widzę — rzekł Nik. — Jest za ciemno.

— Już? — Silas westchnął.

Nik usłyszał aksamitny szelest, potem trzask zapałki, która zapaliła dwie wielkie świece osadzone w rzeźbionych drewnianych lichtarzach na tyłach pomieszczenia. W ich blasku zobaczył swego opiekuna, stojącego obok skórzanego kufra, z rodzaju tych, których używano na parowcach, dość dużego, by pomieścić nawet śpiącego rosłego mężczyznę. Obok niego stała czarna skórzana torba Silasa, którą Nik widział już wcześniej kilka razy, lecz wciąż niezmiernie mu imponowała.

Kufer wyłożono bielą. Nik wsunął do niego dłoń i dotknął jedwabiu i zaschniętej ziemi.

— To tutaj sypiasz? — spytał.

— Gdy jestem z dala od domu, owszem — przyznał Silas.

Nik się zdumiał. Silas przebywał tu, odkąd pamiętał i dłużej.

— To nie jest twój dom?

Tamten pokręcił głową.

— Mój dom jest daleko, bardzo daleko stąd, jeśli w ogóle nadaje się jeszcze do zamieszkania. W mojej ojczyźnie sporo się działo i wcale nie jestem pewien, co zastanę po powrocie.

— Ty wracasz? — zdziwił się Nik. Rzeczy dotąd niezmienne zaczynały się zmieniać. — Naprawdę nas opuszczasz?

Ale… Jesteś moim opiekunem.

— Byłem twoim opiekunem. Masz już dość lat, by samemu się sobą zaopiekować. A ja muszę strzec też innych rzeczy.

Silas opuścił wieko brązowego skórzanego kufra i zaczął zapinać paski i sprzączki.

— Nie mógłbym zostać tutaj? Na cmentarzu?

— Nie wolno ci — odparł Silas łagodniej niż kiedykolwiek dotąd. — Wszyscy tutejsi ludzie przeżyli już swoje życia, Niku, nawet jeśli były krótkie. Teraz nadeszła twoja kolej. Musisz żyć.

— Mógłbym pójść z tobą?

Silas pokręcił głową.

— Zobaczymy się jeszcze?

— Może. — W głosie Silasa dźwięczała ciepła nuta i coś jeszcze. — A niezależnie od tego, czy ty mnie ujrzysz, czy nie, ja bez wątpienia zobaczę ciebie. — Przysunął kufer do ściany i podszedł do drzwi w kącie. — Chodź za mną.

Nik pomaszerował śladem Silasa krótkimi spiralnymi schodami do krypty.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Księga cmentarna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Księga cmentarna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Księga cmentarna»

Обсуждение, отзывы о книге «Księga cmentarna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x