Neil Gaiman - Księga cmentarna

Здесь есть возможность читать онлайн «Neil Gaiman - Księga cmentarna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2008, ISBN: 2008, Издательство: MAG, Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Księga cmentarna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Księga cmentarna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Książka opowiada historię Nikta Owensa (dla przyjaciół Nik), który od małego dorasta na cmentarzu. Po tym jak jego rodzice i siostra zostali zamordowani przed tajemniczego mężczyznę o imieniu Jack, Nik zostaje adoptowany przez państwa Owens. Nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie fakt, że nie żyją oni od ponad 200 lat. Nikt zostaje obdarzony swobodą cmentarza, pozwalająca mu na mieszkanie i dorastanie wśród zamieszkałych tu duchów i zjaw. Poznaje nie tylko ich historie i zwyczaje, ale i umiejętności znane tylko im, takie jak Znikanie, Strach czy Wędrówka w snach. Będący pod czujnym okiem swych nowych rodziców i tajemniczego opiekuna Silasa młody chłopiec dorasta z wiedzą, że kiedyś będzie musiał stawić czoła tajemniczemu prześladowcy.
W 2009 roku powieść została uhonorowana nagrodą Hugo.

Księga cmentarna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Księga cmentarna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Neil Gaiman

Księga cmentarna

Rozrzućcie kości
Po całej włości,
To tylko nędzarz,
Nikt go nie ugości.

Tradycyjny wierszyk dziecięcy
ROZDZIAŁ PIERWSZY Jak Nikt nie odszedł z cmentarza W ciemności przesuwała się - фото 1

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Jak Nikt nie odszedł z cmentarza

W ciemności przesuwała się ręka trzymająca nóż. Nóż miał rękojeść z polerowanej czarnej kości i klingę gładszą i ostrzejszą niż jakakolwiek brzytwa. Gdyby cię skaleczył, pewnie nawet nie zauważyłbyś tego. Nie natychmiast.

Nóż zrobił już niemal wszystko, co miał do załatwienia w tym domu. Zarówno klinga, jak i rękojeść były mokre.

Drzwi wejściowe wciąż stały otworem, lekko uchylone, tak jak zostawił je nóż i człowiek, który go trzymał, gdy wśliznęli się do środka. Białe smużki nocnej mgły wnikały przez szczelinę do domu.

Ów człowiek, Jack, zatrzymał się na podeście. Lewą ręką wyciągnął z kieszeni czarnego płaszcza wielką białą chustkę i wytarł nią starannie nóż wraz z okrytą rękawiczką prawą dłonią, która go dzierżyła; potem schował chustkę. Polowanie niemal dobiegło końca. Kobietę zostawił w łóżku, mężczyznę na podłodze w sypialni. Starsze dziecko, dziewczynkę, w jej kolorowym pokoju, otoczoną zabawkami i na wpół ukończonymi modelami. Pozostał tylko chłopczyk, właściwie niemowlak. Jeszcze tylko on i zadanie będzie można uznać za wykonane.

Rozprostował palce. Jack był przede wszystkim profesjonalistą, tak przynajmniej często powtarzał i nie pozwoliłby sobie na uśmiech przed końcem roboty.

Włosy miał ciemne, oczy także. Na dłoniach nosił czarne rękawiczki z najcieńszej jagnięcej skórki.

Pokój malucha mieścił się na samej górze. Jack ruszył schodami, stąpając bezszelestnie po wykładzinie. Pchnięciem otworzył drzwi na strych i przekroczył próg. Jego uszyte z czarnej skóry buty błyszczały tak bardzo, że wyglądały jak ciemne zwierciadła: było w nich widać odbicie maleńkiego jasnego sierpa księżyca.

Prawdziwy księżyc świecił za oknem, jego słaby blask dodatkowo rozpraszała mgła. Lecz Jack nie potrzebował zbyt wiele światła. Księżyc mu wystarczał. W zupełności.

Widział już sylwetkę dziecka w łóżeczku, głowę, kończyny, tors.

Łóżeczko miało wysokie ścianki ze szczebli, niepozwalające dziecku wyjść. Mężczyzna imieniem Jack pochylił się, uniósł prawą dłoń, tę z nożem, i wycelował w pierś…

… po czym opuścił rękę. Postać w łóżeczku okazała się pluszowym misiem. Dziecka w nim nie było.

Oczy Jacka przywykły do słabego blasku księżyca, nie miał więc ochoty zapalać elektrycznych lamp. Zresztą światło nie było takie ważne. Dysponował innymi zmysłami.

Zaczął węszyć w powietrzu. Nie zwracał uwagi na zapachy, które wtargnęły do pokoju wraz z nim, zlekceważył te, które mógł bezpiecznie zignorować, i skupił się na woni tego, po którego przyszedł. Czuł dziecko: mleczny zapach podobny do ciasteczek w czekoladzie, połączony z kwaśną nutą mokrej jednorazowej nocnej pieluchy. Czuł w jego włosach szampon dla dzieci, a także coś małego i gumowego — zabawka, pomyślał, a potem: nie, coś do ssania — co miał przy sobie chłopczyk.

Był tu jeszcze niedawno, ale teraz już nie. Jack podążył za zapachem na dół, schodami w samym sercu wysokiego wąskiego domu. Sprawdził łazienkę, kuchnię, schowek na pranie i w końcu przedpokój. Nie znalazł w nim jednak nic, prócz rowerów całej rodziny, sterty pustych reklamówek, zużytej pieluchy i zbłąkanych pasemek mgły, które wniknęły do domu przez otwarte drzwi wyjściowe.

Wówczas Jack wydał cichy odgłos, sapnięcie nabrzmiałe frustracją, ale też zadowoleniem. Wsunął: nóż do pochwy w wewnętrznej kieszeni długiego płaszcza i wyszedł na ulicę. Świecił księżyc, a także latarnie, lecz mgła opatulała wszystko, przyćmiewała światła, tłumiła dźwięki, sprawiała, że noc stawała się mroczna i zdradziecka. Spojrzał w dół zbocza, w stronę świateł zamkniętych sklepów, a potem w górę, gdzie ostatnie wysokie kamienice ustępowały miejsca ciemności starego cmentarza.

Mężczyzna znów powęszył. A potem bez pośpiechu ruszył na górę.

* * *

Od dnia, gdy chłopczyk nauczył się chodzić, budził rozpacz i zarazem zachwyt rodziców, bo nie miał sobie równych w wędrówkach, wspinaczce na wszystko co się dało, wchodzeniu i schodzeniu. Tej nocy obudził go jakiś dźwięk dobiegający z piętra niżej, odgłos upadku. Zbudzony, szybko się znudził leżeniem i zaczął szukać wyjścia z łóżeczka. Owszem, miało wysokie ścianki, tak jak kojec na dole, chłopczyk był jednak przekonany, że da sobie radę. Potrzebował tylko jednego stopnia…

Podciągnął w kąt łóżeczka wielkiego, złotego pluszowego misia, a potem, przytrzymując się szczebli małymi rączkami, postawił stopę na jego brzuchu, drugą na głowie, dźwignął się na nogi i częściowo wyszedł, częściowo wypadł na zewnątrz.

Wylądował ze stłumionym łoskotem na stosiku puchatych, miękkich zabawek. Część z nich stanowiły prezenty od krewnych na pierwsze urodziny niecałe sześć miesięcy wcześniej, część odziedziczył po starszej siostrze. Zdziwił się, lądując na podłodze, ale nie krzyknął — kiedy krzyczał, przychodzili i wkładali go z powrotem do łóżka.

Na czworakach wypełzł z pokoju.

Schody wiodące w górę były groźne i trudne, nie opanował jeszcze do końca umiejętności wspinaczki. Już dawno jednak odkrył, że schody wiodące w dół są proste. Pokonywał je, siadając i zsuwając się z kolejnych stopni na solidnie opatulonym tyłeczku.

Possał chwilę gumowy smoczek, o którym matka zaczęła właśnie wspominać, że chłopiec jest już na niego za duży.

Podczas podróży na dół pampers rozpiął się i gdy chłopczyk dotarł do ostatniego stopnia w niewielkim przedpokoju i wstał, pielucha odpadła. Wyszedł z niej. Miał na sobie jedynie dziecięcą koszulkę. Schody wiodące do pokojów jego i rodziny były strome i groźne, lecz drzwi wyjściowe uchylały się zachęcająco…

Dziecko przekroczyło z lekkim wahaniem próg domu. Mgła oplotła się wokół niego niczym dawno zaginiony przyjaciel. A potem, z początku niepewnie, a potem z rosnącym zdecydowaniem i szybkością chłopczyk podreptał w górę zbocza.

* * *

Kiedy dotarł na szczyt wzgórza, mgła zaczęła rzednąć.

Na niebie świecił półksiężyc, nie tak jasno jak w dzień, bynajmniej, lecz dostatecznie jasno, by było widać cmentarz, o tak.

Spójrzcie.

Oto opuszczona kaplica pogrzebowa, żelazna brama zamknięta na kłódkę, bluszcz pnący się po ścianach wieżyczki, małe drzewko wyrastające z rynny na wysokości dachu.

Oto kamienie i grobowce, krypty i tablice. Oto przemykające od czasu do czasu wśród poszycia i przez ścieżkę królik, kret bądź łasica.

Oto, co moglibyście zobaczyć w blasku księżyca, gdybyście tylko byli tam owej nocy.

Zapewne nie zobaczylibyście jednak bladej pulchnej kobiety, która wędrowała ścieżką w pobliżu cmentarnej bramy, a gdybyście nawet ją ujrzeli, drugie uważniejsze spojrzenie upewniłoby was, że to tylko promienie księżyca, mgła i cień. A jednak pulchna blada kobieta była tam — szła ścieżką wiodącą przez grupkę pochylonych nagrobków w stronę bramy.

Brama była zamknięta; zawsze zamykano ją o czwartej po południu w zimie, o ósmej wieczór latem. Część cmentarza okalało żelazne ogrodzenie zwieńczone szpikulcami, resztę wysoki ceglany mur. Pręty bramy rozmieszczono gęsto: nie przecisnąłby się przez nie dorosły, ani nawet dziesięciolatek…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Księga cmentarna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Księga cmentarna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Księga cmentarna»

Обсуждение, отзывы о книге «Księga cmentarna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x