Margit Sandemo - Drżące Serce
Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Drżące Serce» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Drżące Serce
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Drżące Serce: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Drżące Serce»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Drżące Serce — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Drżące Serce», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Kiro uśmiechnął się.
– To znaczy, że już teraz nie znaczę dla ciebie tak wiele?
Sol roześmiała się i przelotnie pogładziła go po policzku. Kiro zrozumiał, że nie chce być zbyt natarczywa ani okazywać zbyt dużej śmiałości. Ujął ją za rękę i na moment przytulił do swojej twarzy. Był teraz bardzo poważny.
– Podzielam twoje zmartwienie, Sol, chociaż jesteśmy teraz już bezpieczni. Widzisz, rozmawiałem z jednym z tych niewolników, który sprawiał wrażenie, że ma trochę rozumu. Twierdził, że powinniśmy się cieszyć, iż tak łatwo się z tego wywinęliśmy. Podobno w Górach Czarnych jest istota, która z każdego potrafi zrobić niewolnika. I jeśli ma się bodaj odrobinę słabości, potrafi wedrzeć się w duszę.
– Wiem o tym, słyszałam o nim już wcześniej.
– No właśnie. Zabiliśmy, a to z naszej strony było słabością, mimo to jednak nic nam się nie stało. Ten człowiek powiedział natomiast coś jeszcze.
– Tak?
– Wszyscy trzydzieścioro więźniów, których zabraliśmy ze sobą, miało styczność z tym, którego nazywają Łowcą Niewolników. Oparli mu się, ale ten człowiek, wieśniak z Ciemności, podejrzewa, że przynajmniej u niektórych zaczęły się rozwijać… niedobre skłonności. Nie wiadomo, co by się z nimi stało, gdyby zostali tam dłużej. Dobrze więc, że i im udało się uciec z niewoli. Tu już nie grozi im dalsze oddziaływanie złych sił.
Sol poczuła ciarki na plecach.
– Domyślam się, o których może chodzić. To ci, którzy tak narzekają i tak wiele wymagają. Nie są zadowoleni z tego, co dla nich zrobiliśmy.
– Tak, on także sugerował coś podobnego. No, ale teraz powinnaś troszkę się zdrzemnąć, kochana.
– Chyba masz rację. Czy nie będziesz miał pretensji, jeśli położę się kawałeczek dalej od ciebie?
– Ależ skąd! – roześmiał się. – Byle nie za daleko!
– O to się nie bój. – Sol skuliła się na bladym mchu. – Kiro, jak zdołamy pomieścić ich wszystkich w Królestwie Światła? Stu osiemdziesięciu nowych przybyszy? W dodatku wielu z nich to bardzo szczególne istoty. Jak zostaną przyjęte?
– Przypuszczam, że dobrze. Przynajmniej dopóki nie trafią do miasta nieprzystosowanych, bo tam by się to nie udało. Spróbujemy im pomóc się zaaklimatyzować. Wciąż jest sporo miejsca na łąkach i w lasach Królestwa Światła, a niektórzy być może poczują się dobrze nawet między ludźmi.
– Może i tak. Kiro, a może zaadoptujemy smoka? – parsknęła śmiechem.
– Bardzo przyjemny pomysł. Świadczy o tym, że bierzesz pod uwagę czekającą nas wspólną przyszłość.
– Och, czyżbym przypadkiem ci się teraz oświadczyła?
– Ja zrobiłem to już wcześniej, tak więc ty ze swej strony nie popełniłaś żadnego nietaktu. Ale tym, co powiedziałaś, sprawiłaś mi wielką radość.
Sol usiłowała sobie przypomnieć, kiedy to Kiro się jej oświadczył, lecz doszła do wniosku, że czynił to właściwie każdym wypowiadanym przez siebie słowem.
Życie w jednej chwili stało się takie cudowne. Na niebie Sol nigdzie nie było widać ani jednej chmurki.
Zmęczeni, zasnęli bardzo prędko.
Sol obudziła się na ostry krzyk Kira. Usiadła gwałtownie, zmarznięta i mokra z jednego boku, z mchem we włosach i odciśniętym wzorem na policzku.
Zdezorientowana rozejrzała się dokoła. Kiro rzucił się na jakąś postać, która stała z głową zanurzoną w jej przepastnej, wypełnionej po brzegi różnościami torbie. Ku swemu przerażeniu ujrzała, że w półmroku oczy stwora jarzą się czerwono.
– Ach, nie! – jęknęła.
Skąd wzięła się tu ta bestia?
A potwór ochrypłym głosem syczał do Kira:
– Wy łotry, chowacie jedzenie tylko dla siebie, a nam każecie głodować!
Kiro wyciągnął obezwładniający pistolet i strzelił. Siła uderzenia odrzuciła mężczyznę w tył. Upadł na ziemię i już się nie podnosił.
– Co za szczęście, że ty… – zaczęła Sol, która zdążyła podnieść się na nogi. Nagle gwałtownie urwała. Zewsząd świeciły czerwone ślepia. Usłyszała czyjś prędko przerwany krzyk.
– Niech ktoś nam pomoże, prosimy – szepnęła cicho.
Kiro podał jej pistolet.
– Strzelaj! – powiedział. – Strzelaj po kolei do wszystkich potworów, one zabijają naszych przyjaciół!
Sol wzięła broń z jego ręki i wycelowała w najbliżej stojącą bestię. To nie jest wcale broń obezwładniająca, uświadomiła sobie, ale cóż, niech będzie jaka chce, dodała zaraz, zobaczyła bowiem martwą Meduzę i ogarnęła ją potworna wściekłość. Gdy jednak nadbiegł wieśniak z Ciemności, oddała mu pistolet, przypomniała sobie bowiem, że przecież ma własną broń, taką, która tylko obezwładnia.
Bestie zdołały dokonać katastrofalnych zniszczeń, dookoła leżały martwe istoty z baśni, a także kilku niewolników, którzy nie ulegli działaniu Łowcy.
Sol zawołała:
– Grendelu, smoku, zostańcie tam, gdzie jesteście! Oni są śmiertelnie niebezpieczni!
Rozszlochała się zrozpaczona, gdy spostrzegła, jak wiele istot zdążyły zgładzić bestie. Musiały działać bardzo prędko, zachowując całkowitą ciszę. Bez skrupułów już strzelała do każdego napotkanego potwora. Jej pistolet, co prawda, nie był śmiercionośną bronią, lecz wieśniak i Kiro, który odstąpił swój pistolet obezwładniający innemu rozumnemu niewolnikowi, strzelali tak samo bez oporów jak ona – strzelali, by zabić. Niewolnicy zła wkrótce zostali pokonani. Większość już nie żyła, a tych, którzy leżeli tylko oszołomieni, dobito bez litości.
W lesie zapadła cisza, przerywana od czasu do czasu zduszonymi jękami rannych.
Kiro przymknął oczy.
– Musimy przeliczyć żywych i opatrzyć ich zranienia.
Pomagali wszyscy, którzy mogli. Przy życiu pozostało dziewięciu niewolników i pięćdziesiąt baśniowych istot.
– Nie w taki sposób chciałam zredukować gromadę zmierzającą do Królestwa Światła – powiedziała cicho Sol do Kira. – Tak strasznie mi przykro!
– Mnie także, nic więcej nie umiem powiedzieć. One sobie na to nie zasłużyły, tak długo wszak cierpiały przez chorą wyobraźnię ludzi.
– Stali się naszymi przyjaciółmi i tak się cieszyli na życie, jakie ich czeka w Królestwie Światła. A ci dzielni dobrzy niewolnicy, którzy zginęli z rąk towarzyszy niedoli… Dlaczego oni musieli zginąć?
– Z powodu odwiecznej prawdy: umierają dobrzy, ponieważ to ich mordercy są źli. Ci, z których świat nie ma pożytku ani radości, uważają się za lepszych od innych ludzi, więc ich zabijają. Nie ma chyba bardziej wypaczonego poglądu. Chcielibyśmy przecież ocalić ofiary, a nie tych wynaturzonych nędzników.
Wspólnie pogrzebali zmarłych w dwóch znacznie oddalonych od siebie grobach. Doprawdy, bardzo starannie oddzielili dobro od zła. Sol przez cały czas nie przestawała popłakiwać i przeklinać takiej niesprawiedliwości, pięknie też przystroiła grób przyjaciół i życzyła im wiecznego spokoju w nirwanie czy tam, gdzie teraz przebywali.
Wreszcie opuścili to miejsce, milczący, przygnębieni. Ich grupa liczyła teraz sześćdziesiąt jeden istot. Sol przez cały czas trzymała Kira za rękę, a Grendel i smok starali się zbytnio od nich nie oddalać, jak gdyby chcieli ich uchronić przed kolejnym atakiem.
Dużo później, gdy wspięli się na wzgórze, dostrzegli wreszcie pierwsze blaski z Królestwa Światła.
Mieli przed sobą jeszcze bardzo długą drogę. Królestwo Światła zasłaniały częściowo inne pasma wzniesień, lecz mimo to Sol i Kiro usłyszeli nabożne westchnienie, jakie wyrwało się z wielu piersi.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Drżące Serce»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Drżące Serce» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Drżące Serce» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.