Margit Sandemo - Drżące Serce

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Drżące Serce» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Drżące Serce: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Drżące Serce»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kari odebrano wszelkie możliwości godnego życia. Los poskąpił jej urody i skazał na bycie złą. Gdy jednak w głębi Gór Czarnych spotyka przystojnego Armasa, dostrzega maleńki promyk nadziei na bodaj trochę szczęścia w życiu. Ale czy młodzieniec wysokiego rodu naprawdę zainteresuje się godną pożałowania istotą…

Drżące Serce — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Drżące Serce», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Och, zamknij się! – ostrym głosem odpowiedziała Sol. – Nie mogę przecież stać i patrzeć, jak dzieje się coś takiego!

– Wygląda na to, że starcie dobiegło końca – stwierdził Kiro spokojnie. – Zajmij się teraz tymi biedakami i ochłodź trochę swój temperament.

Ku swemu wielkiemu zaskoczeniu Sol wybuchnęła płaczem.

– Przepraszam – szlochała. – Emocje wzięły nade mną górę, w dodatku ty nie powiedziałeś ani słowa na temat tego listu. Nie chciałam nikogo zabić, ja już nie mam siły!

Kiedy znów próbowała od niego uciec, czym prędzej złapał ją i przytrzymał.

– Cicho, już cicho – szeptał, tuląc ją do siebie w najczulszym geście pociechy, na jaki stać jedynie Lemuryjczyków. Ale Sol wcale nie pociechy potrzebowała. – Cicho, cicho – powtórzył, a Sol miała wrażenie, jakby wręcz się tym bawił. Doprawdy, czy aż do tego stopnia musi ją upokarzać?

Strażnik rozejrzał się dokoła i uznał, że może poświęcić dwie minuty dla swych prywatnych celów.

– Najdroższa Sol, aparaciki Madragów tłumaczą język m ó w i o n y, nie potrafią przełożyć słów napisanych na papierze. Nie potrafiłem nawet odczytać tych znaków, które nazywacie chyba literami.

– Och! – westchnęła Sol słabym głosem. – To znaczy, że nie przeczytałeś tego, co napisałam?

– Próbowałem – zaśmiał się. – Tak bardzo chciałem się dowiedzieć, ale nie pojąłem z tego ani słowa.

Ogromne napięcie z wolna zaczęło opuszczać Sol i czarownica zaczęła się śmiać. Z początku cicho, potem coraz głośniej i głośniej.

– Cóż za ironia! – wydusiła z siebie wreszcie.

– Powiedz, co tam jest napisane – poprosił stanowczo i podsunął jej kartkę przed oczy.

Wszyscy pozostali znajdowali się w pewnym oddaleniu od nich, poza ścieżką, usiłowali oswobodzić więźniów z kajdan.

Kiro z uśmiechem przyglądał się Sol, która starała się zachować powagę, co wcale jej się nie udawało.

– No, nareszcie znów jesteś moją dawną Sol. Przez pewien czas zachowywałaś się naprawdę dziwnie, wręcz mnie to zasmucało. A teraz czytaj, to dla mnie bardzo ważne.

– Dlaczego?

– Wydaje mi się, że dobrze wiesz.

– Gdybym wiedziała, wszystko byłoby o wiele prostsze.

– Powiem ci, tylko przeczytaj, co tu jest napisane.

W kącikach ust Sol wciąż czaił się śmiech.

– A jeśli przeczytam, to czy potem pozwolisz mi odejść? I nie będziesz próbował ze mną rozmawiać przez… powiedzmy, kwadrans? Tobie też przyda się ten czas na to, by wymyślić jakąś dyplomatyczną odpowiedź.

– Dobrze, obiecuję.

Sol westchnęła i starając się powstrzymać od uśmiechu, przeczytała:

– „Ty arcygłupcze, nie pojmujesz, że strasznie się w tobie zakochałam?”

Potem uciekła.

Kiro wcale nie potrzebował aż piętnastu minut na wymyślenie odpowiedzi. Dogonił ją kilkoma krokami i mocno objął.

– Zaraz usłyszysz, co mam do powiedzenia – rzekł cicho. – Ze mną dzieje się dokładnie to samo.

Sol objęła go mocno i poczuła ową niesamowitą siłę przyciągania płynącą od Lemuryjczyka. Miała pewność, ze Kirowi chodzi właśnie o nią, z radością więc napawała się tą chwilą. Niestety, nie trwała ona długo.

– Wołają cię, Kiro – szepnęła.

– Słyszę, musimy iść. Ale nigdy w całym swoim dość długim życiu nie zaznałem takiej radości.

– Ja też nie. Na zastanawianie się czas przyjdzie później, akurat teraz wszystko jest takie cudowne.

– Moja najdroższa – powiedział wzruszony.

Wrócili do innych.

Szybko się zorientowali, że nie dopatrzyli pewnego bardzo istotnego szczegółu. Oto żadna z baśniowych postaci nie była w stanie porozumieć się z oswobodzonymi niewolnikami. Niedawni więźniowie niczego absolutnie nie pojmowali i kiedy czuli na sobie czyjeś niewidzialne ręce, budziło to w nich panicznie przerażenie.

Kiro i Sol, którzy dysponowali aparacikami Madragów, natychmiast zorientowali się w sytuacji i zaczęli na prawo i lewo udzielać wyjaśnień.

Ale niewolnicy przerazili się jeszcze bardziej.

– Potwory z sali wiatrów? – wykrzyknął któryś. – Nie wypuściliście chyba tych złych istot?

Sol wpadła w gniew.

– Czy one wyrządziły wam jakąś krzywdę? Czy tak ma wyglądać wdzięczność za to, że was uwolniły?

– Nie pojmujemy także, kim jesteście wy, którzy rozmawiacie z nami w taki dziwny sposób? Słyszymy przecież, że mówicie zupełnie innym językiem.

– Przybyliśmy z Królestwa Światła – wyjaśnił Kiro. – I jeśli zechcecie, będziecie mogli wraz z nami opuścić Góry Czarne…

Przerwał rozmowę i telefonicznie skontaktował się z Ramem. Przekazał mu, ilu niewolników zdołali ocalić – było ich trzydziestu – i dodał, że niestety pojawił się nowy poważny problem.

– My jesteśmy niewidzialni, Ramie, musimy jednak przedostać się przez granicę, mając wśród nas trzydzieścioro widzialnych. Jak sobie z tym poradzimy?

Ram po chwili zastanowienia odparł:

– No cóż, Kiro, przykro mi, ale to twój problem. Ja mam dosyć własnych tutaj. Czy nie możesz przeprowadzić ich na dwa razy? Najpierw tych, którzy są niewidzialni, a potem wrócić po resztę?

– Nie ma gdzie ich ukryć w tym czasie. Ale cóż, nie będę cię już więcej niepokoił naszymi problemami. Powodzenia z twoimi.

To ci dopiero wyrażenie, pomyślała Sol, gdy Kiro zakończył rozmowę. Powodzenia z problemami? To tak jak wtedy, gdy ktoś pyta: „Co z twoim przeziębieniem?” Co można odpowiedzieć na takie pytanie? Owszem, dziękuję, przeziębienie miewa się doskonale, tyle że mało brakuje, by mnie całkiem złamało.

Sol popatrzyła na grupę wycieńczonych niewolników i poczuła, że sama traci otuchę. Zaraz jednak, gdy przeniosła spojrzenie na Kira, życie wydało jej się jaśniejsze. Na pewno sobie poradzą!

13

Stali na szczycie wzgórza i przyglądali się rozległej panoramie. Po raz pierwszy mogli oglądać przepastne lasy Ciemności

Oswobodzeni niewolnicy, którzy wszak byli widzialni, musieli teraz leżeć płasko na ziemi.

Sol stała razem z Kirem, Grendelem i spragnionym towarzystwa smokiem. Grendel potworną ręką wskazał wąską przełęcz.

– Tam, w dole, jest granica terytorium Gór Czarnych – wyjaśnił. – Właśnie stamtąd przybyliśmy. Wprost roiło się w tym miejscu od straży, pamiętam. Pełno było tych strasznych niewolników o gorejących oczach, akurat tego rejonu powinniśmy unikać.

– Pewnie masz rację – przyznał Kiro i odwrócił się do smoka. – Czy ty trafiłeś tutaj w tym samym czasie?

– O, nie, wcale nie – odparł smok, zawsze chętny do usług. – Przybyłem tu na długo przed Grendelem i przekroczyłem granicę w zupełnie innym miejscu. Ale tam też były straże, olbrzymie larwy.

– Ach, tak, a więc i ty zawarłeś z nimi znajomość? – uśmiechnął się Kiro przyjaźnie, a smok gotów był odwdzięczyć się własnym życiem za okazanie mu takiej życzliwości. – Masz rację, Grendelu, spróbujemy przejść inną drogą.

Wszyscy doskonale wiedzieli, że sytuacja jest trudna. Gdyby byli sami, mogliby próbować przeprawy w dowolnym miejscu. Teraz jednak w ich grupie znalazło się trzydziestu widzialnych zbiegów, nad którymi należało roztoczyć opiekę. Dlatego właśnie musieli bardzo starannie wybrać drogę. Potwory z baśni nagle same przejęły rolę opiekunów.

– Powinniśmy pójść możliwie najtrudniejszą do pokonania drogą – zauważyła Sol. – Tak, by strażom nie przyszło do głowy, że porywamy się na coś do tego stopnia szalonego.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Drżące Serce»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Drżące Serce» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Drżące Serce»

Обсуждение, отзывы о книге «Drżące Serce» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x