Margit Sandemo - Morze Miłości

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Morze Miłości» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Morze Miłości: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Morze Miłości»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wysłannicy z Królestwa Światła mieli przed sobą dwa ważne zadania: odnaleźć Berengarię i Móriego, a także unieszkodliwić Lenore i Talornina, którzy ich uprowadzili. Armas nie mógł się doczekać, kiedy już wreszcie będzie się pławić w miłości i podziwie Berengarii, lecz nie dostrzegał bólu w oczach Lisy. Zaś nieśmiertelny Marco, bez którego nie daliby sobie rady, chodził roztargniony, bo po raz pierwszy w swym nieprawdopodobnie długim życiu się zakochał…

Morze Miłości — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Morze Miłości», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Przyjaciele twierdzili, że zajmie się nim Libusza. No i dobrze, ale Nim nie widział żadnej Libuszy, słyszał jedynie, że to znająca się na czarach kobieta z odległej przeszłości. Nie dziwiło go to, od dawna wszak mieszkał w Królestwie Światła wraz z wszystkimi jego mistycznymi i mitycznymi istotami.

Płaskowyż, na którym przebywali wcześniej, leżał pusty. Zamczysko zniknęło, pozostały po nim jedynie niepozorne szczątki.

Talornina dotąd nie zauważył. Gdzie mógł podziać się ich potężny wróg?

Chyba nigdzie, z tego co Nim mógł dostrzec. Ale na jednej z polan zauważył co innego… Dwukrotnie przeleciał nad okolicą, żeby się upewnić. Wrócił potem do towarzyszy, którzy już się obudzili, i złożył raport.

– Maszyna Śmierci? – z niedowierzaniem powtórzył Kiro. – Opuszczona?

– Na to wygląda – odparł Nim, dumny ze swego odkrycia. – Wydaje się, że piloci porzucili ją, uciekając na łeb na szyję. Drzwi były otwarte, a dookoła leżały porozrzucane ubrania.

Faron wolnym ruchem odwrócił się ku Indrze i popatrzył na nią z uśmiechem.

– Zdaje się, że twój prysznic okazał się bardzo skuteczny. Doskonała robota, Indro! I ty świetnie się spisałeś, Nimie! Anektujemy ją, prawda?

Wszyscy uznali to za znakomity pomysł. Ram i Indra nie wybierali się wraz z nimi do Chin, musieli bowiem kontynuować swoją „działalność misyjną” – rozpylanie eliksiru, ale Maszynę Śmierci koniecznie chcieli zobaczyć.

Wszyscy tego chcieli, być może z wyjątkiem Lenore i Lisy, lecz ich nikt nie pytał o zdanie.

Talornin dostrzegł gondolę krążącą wokół Maszyny Śmierci i natychmiast schował się w krzakach między drzewami.

Do diabła! Musi dotrzeć do samolotu pierwszy, bo przecież istnieje niebezpieczeństwo, że pilot tej gondoli powróci! Talornin przyspieszył marsz i wreszcie znalazł się na jako tako płaskiej ziemi. Jeszcze tylko kawałek i…

Ach, nie, ta gondola wraca, w dodatku nie sama! Aż pięć tych przeklętych pojazdów unosiło się w powietrzu, i to akurat teraz, kiedy od samolotu dzieliła go jedynie polana. Nie, oni nie mogą mu odebrać jego śmiercionośnej maszyny, przecież ona tak bardzo jest mu potrzebna. Musi wrócić do bazy i…

Wylądowali.

Opuścili gondole. Ilu ich właściwie jest?

To ci idioci z grupy Poszukiwaczy Przygód. Spostrzegł Rama i Indrę. O, to będzie prawdziwa przyjemność skończyć z nimi. I Faron. Faron zajął jego miejsce w Królestwie Światła. Jest jeszcze paru Strażników, ale oni to żadna przeszkoda!

Ale zjawiła się również Sol. Talornin poczuł nieprzyjemne pieczenie w żołądku. To mu się ani trochę nie podobało.

Jeszcze parę osób, ale one zupełnie się nie liczą. Na pewno bez trudu uda mu się je zastrzelić.

Dziewczyna, która ledwie trzyma się na nogach. Syn Strażnika Góry musi ją prawie nieść.

I Lenore? Skuta kajdankami? Ach, doprawdy!

Przeszli za samolot. Musi poczekać, aż znów wyjdą. Okazał się nie dość szybki, tak bardzo go zdziwiła i rozgniewała cała ta scena.

Sztywnymi rękami wyciągnął gazowy pistolet.

To Kirowi przypadł w udziale zaszczyt zbadania instrumentów w Maszynie Śmierci. Pozostali oglądali ją bardziej pobieżnie.

– Dużo tu miejsca – skonstatował Faron. – Jak sądzisz, Kiro, zdołasz nią manewrować?

– Powinno się udać. To doprawdy imponująca maszyna, tylko stanowczo za dużo w niej broni.

– Broń zniszczymy. Czy ten samolot jest szybszy od gondoli?

– O wiele szybszy, wprost trudno je porównywać.

– Zawiezie nas do Chin?

– Bez kłopotu. Nie potrzebuje paliwa.

– Doskonale. Wobec tego wybieramy tych, którzy się tam wyprawią. Oczywiście Kiro, no i ja sam.

Co do tego Faron nie miał najmniejszych wątpliwości, musi pojechać.

Podjął:

– Niestety, musimy zabrać również Lenore, potrzebujemy jej informacji o tym, gdzie mogą znajdować się zaginieni. Obecność Sol jest zawsze konieczna. Czy zostało miejsce dla kogoś jeszcze, Sardorze?

Armas zawołał z zewnątrz:

– Ja też muszę jechać!

– Ach, tak? A to dlaczego? – zdziwił się Faron.

– Ponieważ…

Nie, nie mógł powiedzieć, że Berengaria czeka, aż on przybędzie jej na ratunek. Przecież tylko on o tym wiedział.

Przeczuwał, że w przeciwnym razie czeka go marny los: będzie musiał zajmować się Lisą przez całą wieczność. Spróbował niewinnego podstępu:

– Ale czy ty, Faronie, nie obiecałeś Libuszy, że zajmiesz się Lisą? A teraz chcesz ją opuścić. Czy ona nie powinna jak najprędzej trafić do Marca?

Faron zacisnął szczęki.

– Masz rację, wobec tego ona też pojedzie z nami!

Jeśli Armas przypuszczał, że w ten sposób otrzyma bezpłatną miejscówkę, to na pewno bardzo się rozczarował. Nikt nie prosił już o jego pomoc w opiece nad Lisą.

– Faronie, nie możecie ciągnąć ze sobą tylu zbędnych osób – zaprotestowała Indra. – I Lisa, i Lenore, na co wam to? Przypuszczam, że nie uda wam się wydusić z Lenore ani słowa, ona jest więc niepotrzebna. Zabierz raczej ze sobą… Co to było?

Zaczęli właśnie okrążać Maszynę Śmierci, by przejść na jej drugą stronę, gdy nagle dostrzegli lekkie poruszenie wśród drzew.

– To pewnie jakiś ciekawski wędrowiec zapuścił się do lasu – stwierdził Ram. – Lepiej, żebyśmy jak najprędzej stąd wyruszyli.

– Nie! – zawołała Sol. – To było coś strasznego! Coś nieludzkiego…

Istota wolno poruszała się wzdłuż skraju lasu między drzewami. Momentami stawała się widoczna.

– To coś jest tam!

– Nie, ale…

– Ach, do pioruna!

Przez moment ukazała się wyraźniej.

Niejednemu ścisnęło się w brzuchu.

Istota zaraz zniknęła im z oczu.

– Co to mogło być? – jęknął Nim. – To przypominało… to niczego nie przypominało!

– Człowiek z minionych czasów? – zastanawiała się Indra. – Jakie to okropne, czy on był żywy?

– Mam wrażenie, że widziałem jakąś olbrzymią postać w za małej, za ciasnej zbroi – odparł Kiro. – Ale czy był żywy? Nie, to niemożliwe, z taką twarzą?

– A więc upiór? – spytał Armas lekko drżącym głosem.

Zapamiętali niemal zupełnie łysą czaszkę, z której zwisały jedynie rzadkie żółtawoszare kępki włosów, pamiętali puste oczodoły, które mimo wszystko zdawały się widzieć, i zęby szczerzące się spod odpadających płatów skóry.

Potem zaś dwie rzeczy wydarzyły się jednocześnie, i to tak błyskawicznie, że nie zdążyli zarejestrować, co się stało, zanim było już za późno.

Tuż koło ucha Farona przemknęła kula. Na szczęście strzelec okazał się tak niezdarny, że nie zdołał wcelować w żadnego z ludzi ani też w żadną z gondoli. Pocisk więc ze świstem przeleciał przez całą polanę i nie czyniąc żadnej szkody, upadł na ziemię w lesie po przeciwnej stronie polany.

– Ten odgłos… – powiedział Sardor. – Czy to może być…

– Gazowy pistolet Talornina? – z niedowierzaniem dokończył Faron.

– To niemożliwe.

W tym samym czasie ktoś zauważył, że Lisie udało się uciec. Zorientowała się widać, że nikt na nią nie patrzy, i na chwiejnych nogach z prędkością, na jaką było ją stać, ruszyła do lasu.

– Liso! – wrzasnął Armas. – Uważaj!

Budzący wstręt upiór, czy co też to było, dawno już zniknął im z oczu. Słyszeli jednak jego stąpanie pomiędzy drzewami, najwyraźniej chciał odciąć drogę uciekającej dziewczynie.

Wszyscy zaczęli nawoływać Lisę, zachęcając ją do powrotu.

Było już jednak za późno: Usłyszeli, że Lisa krzyczy ze strachu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Morze Miłości»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Morze Miłości» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Morze Miłości»

Обсуждение, отзывы о книге «Morze Miłości» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x