Margit Sandemo - Morze Miłości

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Morze Miłości» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Morze Miłości: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Morze Miłości»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wysłannicy z Królestwa Światła mieli przed sobą dwa ważne zadania: odnaleźć Berengarię i Móriego, a także unieszkodliwić Lenore i Talornina, którzy ich uprowadzili. Armas nie mógł się doczekać, kiedy już wreszcie będzie się pławić w miłości i podziwie Berengarii, lecz nie dostrzegał bólu w oczach Lisy. Zaś nieśmiertelny Marco, bez którego nie daliby sobie rady, chodził roztargniony, bo po raz pierwszy w swym nieprawdopodobnie długim życiu się zakochał…

Morze Miłości — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Morze Miłości», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wszystko, co przeżywała, wydawało jej się nierzeczywiste. Ten samolot, który ze świstem pędził naprzód, wszystkie te olbrzymie postaci. Armas, prawdę mówiąc, był z nich najbardziej ludzki, odruchowo przysunęła się bliżej niego.

– Ciekawe, gdzie może być Gia? – zastanawiał się Kiro.

– Straciłem z nią połączenie, wydaje mi się, że ona po prostu śpi – uśmiechnął się Faron. – Kiedy z nią ostatnio rozmawiałem, język jej się trochę plątał, ale mimo wszystko zdołała jakoś podać w miarę dokładną pozycję. Jest w pobliżu miasta Guilin. Tam, po drugiej stronie rzeki, wznosi się niesamowita góra, wąska jak szydło, cienka i wysoka, a na jej szczycie jest świątynia czy pagoda z czerwonym dachem. Sądzę, że ona przebywa właśnie tam.

– Ale czy to nie jest zbyt ryzykowne? Przecież mogą się tam pojawić jacyś ludzie?

– Nie rozpoczął się jeszcze sezon turystyczny, a przypuszczam, że mieszkańcy miasta mają ważniejsze zajęcia, aniżeli wspinaczka po pionowych skałach. W każdym razie my jesteśmy najzupełniej bezpieczni, skoro przybywamy o tak wczesnym poranku.

– To chyba to miasto, Guilin?

– Z całą pewnością. I… poczekajcie chwilę… tam… to musi być ta skała!

Krążąc, zbliżali się w jej stronę. Miasto ledwie zaczęło budzić się do życia, jedynie tu i ówdzie pojawili się rowerzyści, zmierzający do pracy o tak wczesnej porze. Maszyna Śmierci leciała tak cicho, że żaden z nich nie zadarł głowy i nie popatrzył na niebo.

Kiro najostrożniej jak potrafił wylądował na szczycie skały.

– Nie za wiele tu miejsca – oświadczył.

– To prawda, dobrze, że przylecieliśmy sami.

Gondola Marca już tam stała, trafili więc we właściwe miejsce.

Wszyscy razem skierowali się ku altanie. Nie bardzo wiedzieli, jak powinni nazwać tę budowlę, na pewno było to coś w rodzaju świątyni. Lenore także im towarzyszyła. Ręce wciąż miała skute w kajdankach, a na jej twarzy malowało się oburzenie. Lisa natomiast zrezygnowała z oporu, czuła się fatalnie i nawet na krok nie odstępowała Armasa.

W altanie ujrzeli idylliczny obrazek. Marco siedział w pozycji lotosu plecami do ściany, Gia zaś spała spokojnie z głową na jego kolanach. Zorientowali się natychmiast, że Marco jest w transie.

– Trwa to już tak długo, że musimy się 'włączyć – zdecydował Faron i strzelił palcami.

Marco otworzył oczy i Gia też się przebudziła. Zaspana wyglądała bardziej dziecinnie niż na swoje osiemnaście, dziewiętnaście lat.

– To naprawdę wy? – uśmiechnął się Marco.

A Lenore natychmiast poczuła wzbierające w niej pożądanie. Od dawna już pragnęła podbić serce księcia Czarnych Sal, lecz nigdy jakoś nie miała okazji, by zostać z nim sam na sam. Tak właśnie postrzegała całą tę sprawę. Teraz wreszcie pora dać mu taką możliwość. Och, naprawdę, ma w kim wybierać! Może powinna doprowadzić do pojedynku Marca z Faronem? Obserwowanie mężczyzn walczących o jej względy zawsze dawało jej tyle uciechy.

– Jak tu dotarliście? – zastanawiał się Marco.

– Gia nas poprowadziła. Bo ty byłeś, można powiedzieć, odcięty od rzeczywistości – odparł Faron.

Marco trochę zdziwiony popatrzył na Lenore i Lisę, ale nic nie odrzekł.

– Nawiązałeś kontakt z Mórim i Berengarią? – wypytywał go Faron.

– Tak, wiem już, gdzie są. Porozumiałem się z Mórim za pomocą telepatii, jest naprawdę w krytycznym stanie, ale niestety, fizycznie nie mogę do nich dotrzeć.

– A Berengaria?

– Nie wiem, niczego nie słyszałem. Dolg jest przy nim, to znaczy nawet on nie może do nich dotrzeć, ale nawiązał bezpośredni kontakt z ojcem.

Marco wstał, Gia także, poprawiała teraz włosy i ubranie.

– Dziękujemy ci, Gio – powiedział Faron ciepło. – Bardzo nam pomogłaś.

Dziewczyna rozjaśniła się. Nagle jednak szeroko otworzyła oczy.

– Ojej! Cóż to za maszyna?

– Wielkie nieba, to przecież Maszyna Śmierci! – wykrzyknął Marco i natychmiast do niej podbiegł.

– Tak, zarekwirowaliśmy ją – oświadczył Kiro z dumą.

Marco popatrzył na niego.

– A gdzie reszta? Gdzie Sol?

Musieli opowiedzieć mu o Talorninie. Marco nie wiedział, czy ma się śmiać czy płakać. Przede wszystkim chyba się zaniepokoił, Talornin w swej obecnej postaci mógł oznaczać katastrofę dla całej Ziemi.

– Sol bardzo chciała przylecieć tu z nami – powiedział Kiro. – Ale tam była bardziej potrzebna.

– Tu też jest bardzo potrzebna – odparł Marco przygnębiony. – Zamiast…

Zdecydował się nie kończyć zdania, uznał, że tak będzie lepiej. Rozjaśniony wskazał na Maszynę Śmierci.

– Bardzo się tym ucieszyłem, bo wiecie, co to może oznaczać?

– Nie?

Marco podszedł do samolotu i lekko go poklepał.

– Zdaje mi się, że możemy dotrzeć do Móriego i Berengarii. Tym pojazdem, nieprawdaż, Lenore? – dokończył, złowrogo błyskając oczami.

– Ja… ja nic o tym nie wiem – odparła, przerażona jego groźną miną.

– Och, doprawdy, wiesz, i to dobrze!

Odwrócił się do przyjaciół.

– Więźniowie znajdują się na stacji kosmicznej, w statku, który krąży gdzieś w przestrzeni nad tymi okolicami. To musi być pojazd, którym Talornin i jego kompania przybyła na Ziemię.

– Ojej! – westchnął Armas. – Wobec tego możemy…

Lenore podjęła decyzję. Wysunęła się w przód, mówiąc:

– Masz rację, książę Marco. Oddaję się do twojej dyspozycji. Możemy oboje tam polecieć, znam pozycję tego statku. Nikt więcej się nie zmieści.

– Chwileczkę! – wykrzyknął Faron.

Lenore odwróciła się do niego. Jej piękne oczy błysnęły uwodzicielsko.

– Owszem, możesz polecieć jeszcze i ty, lecz nikt więcej.

– Nim, zaknebluj tę kocicę! – nakazał Faron zimnym głosem. – Ale faktem jest, że należy niestety ograniczyć liczbę pasażerów. Trzeba przygotować miejsce także dla Móriego i Berengarii, bo przecież musimy sprowadzić ich tu z powrotem.

– Ale wobec tego… – zaczęła Lenore. Dalej słychać już było tylko mamrotanie, bo Nim potraktował polecenie zwierzchnika dosłownie i zawiązał jej usta. Rozzłoszczona usiłowała go uderzyć skutymi rękami, lecz to nie na wiele się zdało.

Armas spoglądał na miasto Guilin, które nie miało w sobie nic szczególnego, i powiódł wzrokiem po tym bardziej kontrastującej z nim niezwykłej okolicy.

– Niech nikt nie mówi, że nie zwiedziliśmy świata – mruknął. – Kalifornia, Góry Kruszcowe, Chiny, co tam!

– A teraz jeszcze kosmos! – uśmiechnął się Faron z nieco krzywą miną.

Marco nie krył niepokoju.

– Dolg twierdzi, że statek kosmiczny ma liczną załogę.

– To niedobrze – westchnął Faron. – Jest nas zbyt mało, tych, którzy mogą się do czegoś przydać. Ale czy oni mają na Ziemi kogoś jeszcze?

– Nie, było ich tylko czworo. Talornin, Lenore i tych dwóch pilotów.

Armas oderwał wreszcie wzrok od niezwykłego widoku.

– Marco – powiedział poważnie. – Mamy jeszcze inny problem. Lisa potrzebuje twojej pomocy.

– Widzę – odparł książę i uważnie przyjrzał się dziewczynie. – Ale czy mamy na to czas?

– Gdybyś mógł jej pomóc teraz, to nie musielibyśmy już zabierać jej ze sobą.

Lisę ogarnął gniew.

– Miałabym siedzieć tutaj na jakimś górskim szczycie w Chinach, nie wiedząc, czy wy w ogóle wrócicie? O, nie, dziękuję! Skoro już mnie tu przyciągnęliście, to doprawdy musicie do końca wziąć za mnie odpowiedzialność!

Popatrzyli na nią w zamyśleniu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Morze Miłości»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Morze Miłości» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Morze Miłości»

Обсуждение, отзывы о книге «Morze Miłości» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x