Margit Sandemo - Głód Życia

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Głód Życia» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Głód Życia: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Głód Życia»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Berengaria jest pełną radości dziewczyną o nienasyconym apetycie na wszystko, co życie może jej zaproponować. Ów głód życia zastąpił jednak ostatnio cichy smutek. Przyjaciele z jej kręgu znaleźli już swoje drugie połowy, ona natomiast czuła się samotna i opuszczona. Na szczęście wyznaczono ją do udziału w ostatniej ważnej wyprawie w Góry Czarne, mającej na celu rozprawieniem się z groźnymi ptaszyskami…

Głód Życia — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Głód Życia», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Tak, mają podejrzaną. Dziewczynę! Ma, zdaje się, na imię Lilja.

Goram nastawił uszu.

– Co z tą dziewczyną? – zawołał ostro.

Strażnik, który cokolwiek wiedział, wyjaśnił. Ale Goram chciał wiedzieć jeszcze więcej.

– Więcej o tym nie słyszałem, wiem tylko, że dziewczynę aresztowano.

– Czy możecie wstrzymać na chwilę start? Muszę jeszcze zadzwonić.

Strażnicy zawahali się.

– Nie możemy. Wszystko jest obliczone co do dziesiątej części sekundy.

– Ale ja…

– Wchodź już na pokład!

Goram czuł, że się dusi. Strażnik wspomniał, że Lilja nie ma żadnego alibi.

Myśli gnały mu przez głowę jak burza.

Ostatni start, w każdym razie do jego celu.

Najwyraźniej było przesądzone, że tam nie poleci. Miał wrażenie, że Święte Słońce nie chce go jeszcze widzieć w swej służbie. Może nigdy to nie nastąpi, jeśli teraz zrezygnuje?

Lilja w więzieniu.

Elitarny Strażnik Świętego Słońca, jego wysublimowane zadanie.

Pojazd i tak przewozi ładunek, nie musi więc przejmować się tym, że pojazd zostanie wystrzelony na próżno.

Alibi Lilji…

Wypuścił powietrze z płuc z głośnym westchnieniem. Przysięga, ta święta obietnica.

Duma jego życia, członkostwo w Elicie Strażników…

Do ręki wsunięto mu pojemnik ze świętym płomieniem.

15

Misza nie miał odwagi otworzyć przeznaczonej dla niego koperty.

Siedział w swoim pokoju w hotelu i przyciskał ją do piersi.

Był podniecony, szczęśliwy, uradowany wszystkim nowym, co go spotykało, lecz jednocześnie wystraszony i zdezorientowany.

Ale o tym nie śmiał powiedzieć nikomu.

Podróż do krainy Obcych okazała się dla niego o wiele większym szokiem, niż przypuszczał.

Z początku odnosił się do całego projektu z wielkim entuzjazmem, ale teraz miał wrażenie, jakby całe powietrze z niego uszło, jak z tych baloników, które przyniesiono mu do szpitala, żeby uczcić odzyskanie wzroku, a które po kilku dniach klapnęły na podłogę.

Przygoda, napięcie, możliwość uczestniczenia w ciekawych poczynaniach grupy, tego wszystkiego ogromnie pragnął, no i jego marzenia się spełniły. Tyle że on nie zdołał sobie z tym wszystkim poradzić.

Zwierzęta. Przeraziły go tak, że chciał uciekać i schować się w gondoli.

Misza nie był przyzwyczajony do zwierząt. Nigdy przecież żadnego wcześniej nie widział, a tym bardziej nie znał żadnego, z żadnym się nie zetknął blisko. Jedyne zwierzęta, jakie w ogóle słyszał, to koguty piejące w wiosce o wczesnym poranku, skrzekliwe wrony i koza becząca z daleka. To wszystko.

Owszem, ostatnio na ulicach Sagi widywał małe pieski, a potem nagle… musiał stanąć twarzą w twarz z dwoma olbrzymimi wilkami w pałacu Marca! Wyglądało na to, że nikt poza nim się ich nie boi, lecz one jakby wyczuły strach Miszy, choć starał się go zwalczyć i nikomu nie pokazać, bo podeszły do niego, odsłaniając swoje straszliwe zębiska w ziejących paszczękach przysuniętych tuż do jego twarzy. Ale w oczach błyszczał im śmiech. Drwiły z jego lęku.

To był doprawdy straszny moment.

Wcale nie lepiej było, gdy całe towarzystwo wpuszczono między zwierzęta w tamtej dziwnej krainie, zwierzęta wielkie jak domy, skradające się zdradziecko, patrzące spode łba i wyciągające szyje. Niektóre tak prędkie, że oczy mało nie wyszły mu z orbit. Mało brakowało, a przestałby nad sobą panować ze strachu.

Dobrze, że była przy nim wtedy Elena. Nie odstępowała go na krok i opowiadała o każdym poszczególnym zwierzęciu, choć sama nie wszystkie znała. Namówiła go, żeby pogłaskał granatowoczarnego kota po grzbiecie, a zwierzę w dowód wdzięczności pozostawiło na jego białych spodniach kilkaset czarnych włosów. Elena wyjaśniła mu, że wszystkie tutejsze zwierzęta są przyjaźnie nastawione i pragną kontaktu, ale Misza patrzył na jagnięta, które lękliwie wymykały się Gwiazdeczce i Kacie, i uznał, że wcale tak nie jest.

Elena była taka miła. Zajmowała się nim prawie tak jak rodzice, wspierała i pomagała we wszystkim, zawsze gotowa do pomocy, myślała tylko o jego dobru. Różniła się od Berengarii, ta dziewczyna nie wyglądała na osobę pełną matczynej troski, zajmowała się głównie samą sobą. (Tutaj Misza się omylił jak wiele innych osób przed nim, ponieważ Berengaria za taką właśnie pragnęła uchodzić, w taki sposób wykreowała własny image i Misza też dał się oszukać).

Siedział, uśmiechając się do siebie na myśl o Elenie, gdy zawołał go ojciec:

– Nie chcesz wiedzieć, co jest w tym liście, Misza? A w domyśle: sam jestem strasznie ciekaw i nie mam cierpliwości dłużej czekać.

– Oczywiście.

Wstał, wciąż nie bez wysiłku. Do pewnych ruchów trudniej było się przyzwyczaić niż do innych. Kłopoty sprawiało mu właśnie wstawanie z pozycji siedzącej.

Misza, rzecz jasna, nie umiał czytać, lecz zaproponowano mu naukę. Do szkoły mógł chodzić tak długo jak tylko chciał, a Elena zaofiarowała się, że chętnie nauczy go podstaw. Misza zgadzał się na wszystko.

Matka nie najlepiej radziła sobie z czytaniem, ale Elis, ojciec, był wioskowym nauczycielem, opanował więc tę sztukę.

O jednej tylko rzeczy zapomnieli: rozumieli wszystkie języki w mowie, lecz niestety, aparaciki Madragów nie potrafiły odcyfrowywać pisanego tekstu. Okazało się, że obcy jest nie tylko język, lecz i alfabet. Elis znał jedynie cyrylicę.

Musieli kogoś wezwać na pomoc, Misza zaproponował, by była to Elena, a rodzice prędko uznali, że to dobry pomysł.

Misza jeszcze przez chwilę spierał się z ojcem, który z nich zatelefonuje. Obaj nauczyli się obsługiwać aparat, lecz nie bardzo mieli do kogo dzwonić. Matka telefonu się bala. Wreszcie Elis oddał słuchawkę synowi.

Tak miło było usłyszeć głos Eleny, że Miszę kompletnie zatkało, zapomniał, że powinien mówić. Gdy jednak wreszcie wydusił z siebie pytanie, Elena zaraz powiedziała, że chętnie przyjdzie. Rozległo się ciche stuknięcie, gdy odłożyła słuchawkę, zostawiając Miszę w próżni.

Wrócił do swego pokoju, by ładnie się ubrać, i stanął zatopiony w myślach.

Gdy spotkanie w audytorium dobiegło końca, Obcy zażyczyli sobie obejrzeć jego i dzieci. Prosili, by opowiedział o swoim życiu, o ślepocie i ciężkim kalectwie. Rozdrapywanie dawnych ran było dość bolesne, musiał powrócić do świata, który pozostawił już tak daleko za sobą, że teraz wydawał mu się wprost nierzeczywisty.

Zbadali potem jego twarz, zwłaszcza okolice oczu, a potem dotykali jego ramion, mrucząc coś o cudzie.

Nieświadomi zakazu wydanego przez innych, podprowadzili go do wielkiego lustra i Misza po raz pierwszy miał okazję ujrzeć samego siebie.

Drgnął na widok wysokiego mężczyzny, widocznego w tej dziwnej ścianie. Przeraził go wygląd twarzy tego człowieka, zwłaszcza miejsc wokół oczu. Nic brzydszego dotychczas nie widział.

Upłynęła dość długa chwila, zanim wreszcie zrozumiał i był w stanie zaakceptować, że oto patrzy na siebie samego.

Stał teraz, naciągając swoją najlepszą koszulę przez głowę, kiedy znowu doznał szoku.

Powrócił do czarnej jak węgiel ciemności w swojej małej komórce za piecem, nie miał rąk ani nóg, nie miał oczu. Musiał prosić o pomoc we wszystkim. Ciemność, niemożność poruszenia się…

Gdyby wtedy Marco i Berengaria nie przyszli…

Nogi się pod nim ugięły, aż przysiadł na łóżku. Zdołał jakoś naciągnąć koszulę, lecz musiał uchwycić się poręczy łóżka, by zapanować nad gwałtownym drżeniem, jakie ogarnęło całe ciało.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Głód Życia»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Głód Życia» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Głód Życia»

Обсуждение, отзывы о книге «Głód Życia» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x