Margit Sandemo - Na Ratunek

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Na Ratunek» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Na Ratunek: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Na Ratunek»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Dobre istoty w Królestwie Światła stworzyły eliksir usuwający z ludzkich serc zło i wrogie myśli. By jednak uratować Ziemię, należy opryskać cudownym płynem wszystkich jej mieszkańców. Czasu zostało niewiele, sytuacja na świecie staje się coraz gorsza: pleni się korupcja, rządy przejęła mafia. Na szczęście wciąż jeszcze istnieje miłość…

Na Ratunek — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Na Ratunek», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

To musi chodzić o mamę. Biedaczka, co jej się stało?

Właśnie się odezwała, mówiła coś, jak to ona, rozpieszczona dama z towarzystwa, oczywiście, to mama. Ale co z jej głosem? Mówi jak zachrypnięta wrona.

– Dziękuję, żadne ciekawskie panienki nie będą mnie dotykać. Tylko doktor, jeśli mogę prosić!

Altea jęknęła, zawstydzona zachowaniem matki. Nigdy nawet na jotę nie zrezygnuje z tej swojej głupiej wyniosłości.

Sympatyczny doktor powiedział:

– Akurat teraz nie mam czasu, jeszcze nie udzieliłem pomocy twojej córce.

– Ale ja żądam…

– Dasz sobie tymczasem radę. Masz skórę stwardniałą od zbyt długiego opalania się, co teraz wyszło ci na dobre, bo wyjątkowo zniosła ten przymusowy pobyt w słońcu.

– Stwardniałą? – pisnęła urażona.

Młody chłopiec, Jori, natychmiast podbiegł do Judy z wodą i starał się ją napoić, ale ona nawet mu nie podziękowała.

– Musimy natychmiast polecieć do hacjendy – rozkazała. – Mój mąż znalazł się w rękach ludzi pozbawionych sumienia.

– Mamo, przestań! – jęknęła Altea.

– A ty milcz! Za moimi plecami próbowałaś uwieść mi męża, twojego ojczyma! Doktorze, ja i mój mąż zapłacimy sowicie, jeśli pan zrobi tak, jak mówię.

– Mamo! – wrzasnęła Altea. – Jack to potwór, tylko ty jedna nie chcesz tego widzieć! To on mnie atakował, nie odwrotnie.

– Kłamiesz! Jack by nigdy…

– Czy urywałabym mu członka, gdybym chciała się z nim kochać?

Matka milczała przez chwilę. Inni również. Musieli się otrząsnąć z szoku.

– Co ty mówisz? – wykrztusiła w końcu Judy.

– Z hacjendy wystartował helikopter mniej więcej w tym samym czasie, kiedy my opuszczaliśmy okolicę – wtrącił Jori. – Podsłuchaliśmy rozmowę przez radio.

– Zrobiliśmy coś więcej – dodała dziewczyna, nazywana Sassą. – Nagraliśmy tę rozmowę. Jak widzę, mamy tu do czynienia z rozbieżnością zdań między matką i córką. Myślę, że ta rozmowa rozwieje wątpliwości.

– Jezu! – rzekł Jori z podziwem. – Wyrażasz się strasznie dorośle, Sassa! No, ale posłuchajmy, bardzo proszę!

W aparacie odezwał się męski głos.

– To jest Devlin – wyjaśniła pospiesznie Judy Loman. – To diabeł. Prawdziwy diabeł, diabeł!

Jori wyłączył aparat.

– Czy to on przywiązał cię do tych drzwi na pustyni?

– Tak, a teraz zniknął i zostawił Jacka na pastwę losu!

Altea odniosła wrażenie, że matka nie chce mówić o tym, co się stało na pustyni. Było jednak wyraźne, że nienawidzi Devlina.

Przedtem odnosiła się do niego inaczej.

Jori ponownie włączył radio i usłyszeli głos Devlina. Rozmawiał z kimś nieznajomym, żadne imię ani razu nie padło, a Judy tego drugiego głosu nie rozpoznała. Devlin wyjaśniał, że Jack Loman jest w drodze i że powinni przygotować salę operacyjną, bo został poważnie ranny.

– O, Jack – jęknęła Judy. – Ranny?

Nieznajomy pytał o charakter rany.

– Chodzi o genitalia! – warknął Devlin ordynarnie.

Odezwał się jeszcze jeden głos.

– O, to Jack! – zawołała Judy przejęta.

Ale natychmiast cały zachwyt w niej zgasł. Loman wydał ochrypłym głosem rozkaz zamordowania swojej pasierbicy Altei, niezależnie od tego, gdzie ta diablica się znajduje. Mężczyzna po drugiej stronie zapytał, czy Lomanowi towarzyszy żona.

– Co? – wrzasnął Loman. – Ta stara, wysuszona harpia? Devlin się nią zajął. Tak, dostał ode mnie pozwolenie, żeby się zabawić z tą zarozumiałą damulką i zrobił to. Powiedział, że nie była to wielka przyjemność. A potem oddał ją sępom. Jeśli ją zechcą, bo to sama skóra i kości.

Loman przez cały czas mówił z wielkim wysiłkiem, najwyraźniej bardzo cierpiał, ale też myśl o zemście na swojej żonie i pasierbicy musiała mu sprawiać przyjemność. W głębi rozległ się ordynarny, szyderczy śmiech.

Lekarz imieniem Jaskari poklepał Alteę po policzku, a następnie poszedł do jej matki. Po drodze zwrócił uwagę Joriemu:

– Chyba trochę przesadziłeś, opowiadając im o tym wszystkim właśnie teraz, kiedy obie one w dosłownym i przenośnym sensie leżą.

– Chyba tak – przyznał Jori. – Ale byłem wściekły na koszmarną, zadufaną w sobie i taką niewdzięczną matkę. Przykro mi.

– Trochę za późno – bąknął Jaskari, ale w jego głosie nie było gniewu. – No i jak się pani czuje, pani Loman? Może obejrzymy teraz poparzenia?

Najwyraźniej uważała go za autorytet w tym gronie, bo poskarżyła się zachrypniętym głosem:

– Myślałam, że sięgnęłam już dna tam na tej pustyni. Ale i później niczego mi nie oszczędzono.

– Tylko nie próbuj płakać – poprosił Jaskari pospiesznie. – Skóra na twarzy tego nie lubi. Dostaniesz coś na sen, to ustąpią wszelkie cierpienia, i fizyczne, i duchowe.

– Kim wy jesteście? – zapytała Altea. – I skąd pochodzicie?

– Słyszeliście opowieści o skrapianiu ziemi życiodajnym deszczem?

– Tak. Czy to wy robicie?

– My stanowimy tylko niewielką grupę, część liczne – go zespołu, jest nas co najmniej czterokrotnie więcej…

Jaskari wezwał Strażnika. Ów wysoki Lemuryjczyk uśmiechnął się przyjaźnie do pań, ale Judy krzyknęła przerażona, a Altea wstrzymała oddech. Wszystko wokół niej zawirowało, po czym pogrążyła się w ciemnościach.

12

Jaskari ostrożnie smarował okaleczone ciało Judy. Przestała nareszcie odgrywać rozkapryszoną damę i rozszlochała się żałośnie. Bardzo to martwiło Jaskariego, ale nie był w stanie powstrzymać jej płaczu, który pochodził pewnie z głębi jej skołatanego serca.

– Czy nie powinniśmy dać jej do wypicia trochę eliksiru? – zapytał Jori cicho.

– Jeszcze nie teraz. Najpierw musi sobie jakoś poradzić z żalem i słusznym gniewem. I z rozczarowaniem, które musi być straszne. Chyba rzeczywiście kochała tego człowieka. Tego drania, należałoby raczej powiedzieć.

– Na to wygląda.

– Później napiją się eliksiru, i ona, i jej córka. Jori spojrzał na Alteę.

– Nie wydaje mi się, że akurat ona będzie potrzebować wiele kropel – powiedział z czułym uśmiechem. – O, znowu się budzi.

Nadal znajdowali się na przełęczy, trudno było lecieć z dwiema tak ciężko chorymi osobami na pokładzie.

Jaskari skończył opatrywać Judy i podał jej silny środek przeciwbólowy. Jej rozdzierający płacz nieco przycichł, więc mógł znowu skoncentrować uwagę na sercu Altei.

Usiadł przy niej. Zanim zdążył cokolwiek powiedzieć, ona zapytała pospiesznie:

– Co teraz będzie… Dokąd nas wieziecie?

Jaskari uśmiechnął się i przywołał do siebie Strażnika.

– Nasz przyjaciel Zinnabar należy do innej rasy niż my. Ale jest samą dobrocią.

Przerwał mu ostry głos Judy:

– Jak widzę, różni go od nas nie tylko rasa.

– To nie ma znaczenia – wtrąciła pospiesznie Sassa. – Kilka naszych najlepszych przyjaciółek wyszło za mąż za Lemuryjczyków i wszystko układa im się znakomicie.

Naprawdę? zastanowiła się w duchu. Jeszcze żadna z nich nie urodziła dziecka, więc…

– Lemuryjczycy? – zapytała Altea z zainteresowaniem. – Czy to nie był taki legendarny lud, który żył na Ziemi przed tysiącami lat?

– Tak, to prawda – odparł Zinnabar i od tego zaczęła się wielka dyskusja na temat języka. Matka i córka były początkowo zbyt wstrząśnięte, by zauważyć, że ich gospodarze rozmawiają w kilku nieznanych językach, ale nie mają żadnych problemów z wzajemnym porozumieniem.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Na Ratunek»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Na Ratunek» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Na Ratunek»

Обсуждение, отзывы о книге «Na Ratunek» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x