Nie, nie ma czasu na zastanawianie się nad każdą z run. I tak nie bardzo pamiętała, która do czego służy, było ich tak wiele.
Lecznicze runy… Czego teraz potrzebuje?
Co Móri mówił jej o chorobach?
Kiedy Nero poranił sobie łapy… Móri wyjął wtedy znak, na którym wyryto mnóstwo kółeczek. No cóż, Móri nie na to cierpiał.
A kiedy jej dokuczało przeziębienie?
Tak, ten byłby lepszy. Może te runy zdołają uleczyć Móriego?
Ale jak on wyglądał?
Na wszelki wypadek postanowiła odprawić bardziej uroczysty rytuał. Wybrała znaki, które, jak sądziła, mogą być przydatne, i ułożyła je na ciele Móriego i wokół niego.
Młot Tora umieściła na jednym ramieniu, na drugim – Pieczęć Salomona. Najlepiej zabezpieczyć się na wszystkich frontach. Pieczęć Marka, obdarzona potężną mocą, odsuwa chorobę, przeciwdziała osłabieniu i bólom, na pewno nie zaszkodzi. I jeszcze jeden znak przeciwdziałający chorobie i udręce, ten także postanowiła wykorzystać.
Węzeł Szczęścia Sæmunda Uczonego. To też brzmi nieźle.
Pieczęć Króla Salomona (jedna z wielu). Wyryta w węglu brunatnym chroni i sprowadza dobre sny
Pieczęć Marka, przeciwdziała chorobom.
Czy nie było czegoś, co nazywało się „Krzyż Chrystusa”? I „Pieczęć Ducha Świętego”? Nie, to znaki przeciwko rzuconym przekleństwom, w dodatku i tak nie pamiętała, jak wyglądają. Może znak przynoszący szczęście? Albo ostrzegający przed wszelkimi nieszczęściami na lądzie i na morzu? Nie, nie pasowały.
Był też jeden znak, przy którym należało wypowiedzieć jakąś długą formułę, z której niestety nie pamiętała ani słowa, nie wiedziała też, jak wygląda. Czy to któryś z tych, które wybrała?
No, tyle musi wystarczyć.
Ułożyła wybrane znaki wokół Móriego najstaranniej jak umiała, wypowiadając krótkie modlitwy, będące dość chaotyczną mieszaniną elementów wiary chrześcijańskiej i pogańskich wierzeń. Czarodziejskie runy były jednak także częścią pogańskiej wiary, nie sądziła więc, by to akurat miało zaszkodzić. Przeciwnie, lepiej zabezpieczyć się na wszystkie sposoby.
Pieczęć Kayyama. Leczy, przeciwdziała bólom, słabości i innym chorobom. Chroni także przed magią i nieszczęściami. Formuła jaką należy wypowiedzieć: „Chrystus, błogosławione dziecię, siedział przed drzwiami świątyni z pochodnią w jednej ręce, a księgą w drugiej.»Dlaczego płaczesz, mój synu?«spytała Maria Dziewica.»Jestem ranny i chory«, odrzekł Jezus.»Uleczę cię z bólu nóg i z bólu rąk, z bólu wywołanego żalem i myślami, i z każdego innego bólu«. Choroba odeszła”. Każdy, kto odmówi tę modlitwę, pozbędzie się choroby.
Węzeł Szczęścia Sæmunda Uczonego
Nieco wystraszona pogładziła Móriego po policzku, życząc mu szczęścia. Koniuszki palców dotykające jego skóry przeniknęło cudowne mrowienie.
Teraz Nero musiał już wyjść. Tiril bardzo nie chciała zostawiać Móriego, lecz jeśli ma się psa, trzeba brać pod uwagę i jego potrzeby.
Dla pewności wzięła swego wiernego czworonożnego przyjaciela na smycz. Jeszcze raz zerknęła na Móriego, lecz on wciąż leżał nieruchomo w kręgu zapalonych świec i magicznych znaków.
Przepełnił ją niezwykły szacunek, wręcz uniesienie. W Mórim tkwiła jakaś przerażająca wielkość, nawet teraz, kiedy leżał na prostym posłaniu, na podłodze w magazynie portowym. Znów ogarnęło ją uczucie, że on jest nie z tego świata, lecz z obcej mrocznej krainy cieni, że jak wilkołak, wampir czy inna nieśmiertelna istota jest niebezpieczny dla ludzi. Zaraz jednak przypomniała sobie, jak rozpaczliwie jego dłoń zacisnęła się na jej ręce, poszukując kontaktu, i zrozumiała jego samotność. Móri był tak niesłychanie skomplikowany.
Ale był jej przyjacielem. Ta myśl ogrzała jej serce.
Na schodach panowały ciemności, a Nerowi bardzo się spieszyło, ciągnął mocno. Tiril, żeby nie stracić równowagi, musiała przytrzymać się ściany.
Coś uderzyło ją w udo. Pomacała w kieszeni spódnicy.
Jedna z czarnoksięskich run Móriego najwidoczniej wsunęła się do kieszeni, kiedy nie chciały jej się pomieścić w dłoniach.
Wzięła znak do ręki, poczuła pod palcami przyjemną gładkość drewna. Musi pamiętać, żeby po powrocie odłożyć go na miejsce wraz z innymi.
Nero spieszył do najbliższego rogu i zaraz zaczął badać, jakie psy były tu już przed nim i zostawiały swoje wizytówki. Tiril w tym czasie delikatnie przesuwała palcami po wyrytym w drewnie znaku.
Poznała rysunek…
Nie mogła jednak sobie przypomnieć, co to za znak. Wiedziała co prawda, że jest ważny, bo dość długo o nim rozmawiali. Móri mówił podniesionym głosem… Nie, nie pamiętała.
– No, Nero, już wystarczy, idziemy do domu – oświadczyła.
Pies jednak ani myślał wracać. Pociągnął ją w głąb zaułka. Tiril zapierała się obcasami, nie dała jednak rady. Nero był silniejszy.
Bała się, że zobaczy ich ktoś, kto będzie wiedział, że dziewczyna z dużym czarnym psem jest poszukiwana.
Co prawda było już bardzo późno, o tej porze nikt się tu nie kręcił.
Byle tylko Móri zdołał się oderwać od wymyślonych przez siebie istot z bezdennych otchłani, które go nie odstępowały. Gorąco współczuła przyjacielowi, choć rozumiała te koszmary, przecież sama uległa wpływowi jego słów. Nie tylko zresztą ona, tak samo Steinar, Erling i wielu innych.
Czyż nie rozumiał, czyż inni nie mogli pojąć, że to Móri miał tak silną, potężną osobowość, że wydawało się, iż nie jest sam? Przeniósł swoje sny na rzeczywistość i nie potrafił już odróżnić marzenia sennego od prawdy. Posiadał też taką zdolność sugestii, że inni odczuwali to samo co on.
Poważnie się obawiała o jego zdrowie psychiczne. Towarzysze z innego świata? Wytwory wyobraźni. Owszem, Tiril wierzyła w nadnaturalne zdolności Móriego, w jego znajomość wiedzy tajemnej. Ale musi być w tym jakiś umiar!
Do licha! Próbowała się zatrzymać, ale Nero nie pozwolił.
W lichym świetle latarni ulicznej zobaczyła, że ulicę tuż przed nimi przecięła dama w staroświeckim stroju. Nero parł naprzód, jakby jej nie zauważył, aż wreszcie wyczuł jakiś nader interesujący zapach i gwałtownie zawrócił, nie zwracając uwagi na kobietę, z którą niemal się zderzył, ani na Tiril, którą szarpnął tak, że straciła równowagę.
Tiril oczekiwała, że zaraz spadną na nią gniewne słowa o niewychowanym psie, lecz kobieta spokojnie skierowała się do drzwi jednego z domów. Zniknęła w środku.
Ale…
Serce Tiril podskoczyło w piersi.
Kobieta przeszła przez drzwi, nie otwierając ich!
Wtedy dopiero Tiril zdała sobie sprawę, który z magicznych znaków ściskała w palcach.
Znak umożliwiający widzenie duchów.
Читать дальше