Margit Sandemo - Bezbronni

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Bezbronni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bezbronni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bezbronni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na barki młodego Dolga spada wielka odpowiedzialność. Jego pomocy potrzebują nie tylko rodzice, pojawia się też Danielle. Danielle to zastraszone i poniewierane dziecko, które przez większą część życia trzymano w zamknięciu. Kiedyś miała brata, ale rozum pomieszał mu się po tym, jak zaczął widywać ducha…

Bezbronni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bezbronni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Jaka to szkoda, że Tiril nie może go teraz zobaczyć – westchnął Nauczyciel cicho. – Że w ogóle nikt go nie może zobaczyć. Czegoś równie pięknego nie widziałem w całym moim życiu.

Hraundrangi – Móri skinął głową. W oczach starego czarnoksiężnika pojawiły się łzy. Ten, który tu leżał, był jego synem, jednym z najdoskonalszych stworzeń, jakie wydało ludzkie plemię. I był martwy. Został zamordowany przez pospolitych rzezimieszków, niegodnych nawet dotknąć jego buta.

Często tak w życiu bywa. Ci dobrzy, ci najszlachetniejsi, muszą umierać. Tylko dlatego, że na ich drodze staną ludzie źli, pozbawieni skrupułów.

Jakie to logiczne, a zarazem jakież bezsensowne.

Przewodnicy zadrżeli, nie z zimna, rzecz jasna, ale z lęku i przygnębienia. Rozglądali się po lesie, jakby oczekiwali, że pomoc nadejdzie już wkrótce. Wiedzieli jednak, że Dolg, jedyny, który mógł coś zrobić, znajduje się daleko od tego miejsca i nawet nie mieli pojęcia, gdzie. Cień prosił, by zaufali chłopcu. Obiecali mu to, lecz nie było im lekko.

Dwa duchy, Woda i Powietrze, powróciły ze złowieszczą nowiną o obudzonych wielkich mistrzach, którzy podążają krok w krok za Dolgiem.

Cień opowiadał o wyprawie Dolga pokrętnie i ostatecznie duchy nie dowiedziały się niczego.

Dni mijały.

Czekanie było straszną udręką.

– Móri w dalszym ciągu znajduje się w przedsionku śmierci – stwierdziła Pustka, która miała zdolność zaglądania w jego myśli.

– Bardzo dobrze – ucieszył się Nauczyciel.

– Ale w tej chwili jest sam. Przeciwstawił się kuszącemu go Aniołowi Śmierci, nie poszedł za nim do Wielkiego Światła.

– Wytrzymaj, Móri, mój synu – prosił Hraundrangi – Móri cicho.

– Połączmy swe siły w intensywnej prośbie do niego, by czuwał – zaproponował Nauczyciel.

Ich błagania dotarły do Móriego. „Wytrzymaj, Móri” – prosili. – „Jeszcze chwilkę. Nie poddawaj się!”

– Zdaje mi się, że nas usłyszał – stwierdziła Pustka.

Duch powietrza zsunął się z góry i dołączył do reszty. Był on ich szpiegiem w realnym świecie, podobnie jak Pustka śledziła wydarzenia w świecie, w którym teraz znajdował się Móri.

Oczy pani powietrza lśniły.

– Dolg powrócił do Theresenhof – oznajmiła radośnie. – Mam wrażenie, że wykonał to swoje dziwne zadanie, bo teraz obaj z Erlingiem pędzą tutaj co koń wyskoczy.

– Dzięki – wyszeptał Hraundrangi – Móri, a inni mamrotali coś w tym samym stylu.

Wciąż czuwali, ale teraz z nową nadzieją.

Móri nie mógł dzielić z nimi optymizmu, bo on o niczym nie wiedział. Poza tym przeżywał udrękę. Nie pozwolono mu być długo samotnym.

Przez cały czas starał się przebywać mniej więcej po – środku podłużnej groty. Nie chciał się za bardzo zbliżać do otworu prowadzącego do największych głębin śmierci, gdzie nieustannie wył wiatr, nie chciał też być blisko czarnoksiężników w przeciwległym końcu pomieszczenia.

Pozostawało mu tylko jedno miejsce. Głęboka nisza w bocznej części groty. Przedtem jakoś nie zwrócił na nią uwagi, ale teraz oczy przywykły do ciemności i widział lepiej.

W głębi, w niebieskoszarej, mrocznej poświacie zobaczył w jednej ścianie czarny otwór. Jak głęboki mógł być, Móri nie miał najmniejszego pojęcia.

Co by się stało, gdybym tam wszedł? pomyślał. Może wtedy bym się uratował?

Prośby towarzyszy docierały do jego świadomości. Otrzymał też wiadomość, że Erling przeżył upadek, wyszedł z niego cało.

Od jakiegoś czasu wiedział również, że Tiril żyje, że została uwięziona i jest w drodze na zachód, ale są przy mej Nidhogg i Zwierzę. Był teraz o nią trochę spokojniejszy.

W końcu przekazano mu informację, że Dolg z Erlingiem opuścili Theresenhof i zmierzają do zamku Graben w Szwajcarii.

To najlepsza wiadomość, jaką otrzymał od Pustki. Zaczynał teraz przeczuwać, że jego walka być może dobiega końca. Dotychczas trwał w przedsionku śmierci z uporem, ale bez nadziei.

Nowe wieści dodały mu sił.

Móri wytężył wzrok. Potworny strach przeniknął go lodowatym dreszczem.

Coś się stało w pobliżu umarłych czarnoksiężników i całej podobnej do nich reszty.

Instynktownie cofnął się o krok w stronę tajemniczego, ciemnego otworu.

Dostrzegał, że coś zsuwa się ze ściany pod sklepieniem groty, tam gdzie znajdował się ponury chór niespokojnych i zabłąkanych dusz. Dusz czarnoksiężników, morderców, zdrajców i innych nędzników, które muszą czekać, zanim zostaną włączone do nowego kręgu ludzkiego życia, po którego zakończeniu będą mogły nareszcie osiągnąć odpoczynek w cudownym świetle.

Coś jakby spływało po szorstkich skalnych ścianach.

Minęła dłuższa chwila, zanim Móri uświadomił sobie, że to jakieś istoty, które najwyraźniej mają zamiar go pojmać.

Zaczął się cofać w stronę ciemnego otworu, ale drgnął, gdy za nim rozległy się jakieś głosy.

– Chodź do nas, Móri! Tu będziesz bezpieczny.

Odwrócił się. Stała tam nieziemsko piękna kobieta, całkiem naga, z rozpuszczonymi włosami, sięgającymi do połowy uda, a nieco dalej mignęło mu jeszcze kilka podobnych postaci.

Ratunek? Czyż to możliwe? Czy rzeczywiście znajdują się tutaj pomocnicy? Ale ten przyjazny, troskliwy głos…

Mimo to było coś w tej kobiecie, co budziło jego wątpliwości. Nigdy nie miał nic przeciwko Aniołowi Śmierci. Anioł był przyjazny i szczery i pragnął jego dobra.

Ale ta tutaj?

Taka piękna, miła i godna pożądania. Z tym słodkim uśmiechem.

A mimo to…

Żeby tylko mógł lepiej widzieć! Było coś w jej oczach…

Wyciągnęła rękę.

– Chodź! Pospiesz się, bo jak nie, to ci tam zrobią krzywdę.

Miała rację teraz bowiem te paskudne istoty pełzały wszędzie po ścianach i po dnie, najwyraźniej mając tylko jeden cel: pojmać Móriego.

Nie było wyboru. Ujął dłoń kobiety i ruszył za nią.

– Nie, Móri, nie!

To Pustka go przestrzegała, w tym koszmarnym śnie, w jakim trwał, umiała dotrzeć do jego myśli.

– Ale… – chciał protestować.

– Dlaczego uważasz, że ona należy do przedsionka śmierci? Uciekaj od niej!

Ale było za późno. Kobieta wciągnęła go w mrok i nagle opasała mnóstwem ramion, jakby jakiś wielonożny stwór otoczył go swoimi kończynami. Móriemu sprawiało to przyjemność. Zorientował się teraz, że to nie jest istota ludzka, w ogóle już w niczym nie przypominała tamtej kobiety z przedsionka, była po prostu symbolem, personifikacją erotyzmu, samą zmysłowością.

Czuł jej ciało przy swoim, jej nieukojone pożądanie, które w nim także budziło podniecenie, choć bardzo tego nie chciał. Ale jak się oprzeć takiemu zwierzęcemu instynktowi? Bo przecież tak właśnie należało to określić, nie inaczej.

Móri nigdy nie zdradził Tiril, ale to tutaj nie należało przecież do rzeczywistości, wszystko odbywało się tak jak w przesyconym erotyzmem śnie w czasach chłopięcych, i dla Tiril w ogóle nie było miejsca w jego pamięci.

Podeszły do niego inne postaci kobiece, wzdychały i pojękiwały z cicha, ocierały się o niego, próbowały odepchnąć od niego tę pierwsza, ale ona je odtrącała. Móri należał do niej, jej ręce błądziły po jego ciele.

– Móri! – wołała Pustka z oddali, starając się wedrzeć w jego myśli. – Uwolnij się! Czy ty nie rozumiesz, że one cię pochwycą tak jak innych czarnoksiężników? Naprawdę z nimi nic innego cię nie czeka!

Móri był oszołomiony podniecającą bliskością pięknej kobiety, marzył, by poczuć pod dłonią jej delikatną skórę, był to przecież tylko sen, a we śnie człowiek może sobie pozwolić na wszystko, on…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bezbronni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bezbronni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Bezbronni»

Обсуждение, отзывы о книге «Bezbronni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x