Margit Sandemo - Bezbronni

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Bezbronni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bezbronni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bezbronni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na barki młodego Dolga spada wielka odpowiedzialność. Jego pomocy potrzebują nie tylko rodzice, pojawia się też Danielle. Danielle to zastraszone i poniewierane dziecko, które przez większą część życia trzymano w zamknięciu. Kiedyś miała brata, ale rozum pomieszał mu się po tym, jak zaczął widywać ducha…

Bezbronni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bezbronni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Muszę. Już wkrótce.

Och, nie zostawiaj mnie tutaj, pomyślał przestraszony, głośno zaś powiedział:

– Czy wiesz, co to były za istoty?

– Są do głębi przesycone złem, robią wszystko, by znowu znaleźć się w świecie żywych, ponownie wejść do kręgu.

– A czarnoksiężnicy nie są przeniknięci złem?

– Nie, skąd. Tylko zbyt ciekawscy. Niektórzy z was byli źli, to prawda, ale niewielu.

– Wspomniałaś o jakimś Kręgu. Co miałaś na myśli? Gwałtowny poryw wiatru o mało nie powalił ich na ziemię. Móri odgarnął kosmyk włosów z czoła.

Duch opiekuńczy odpowiedział:

– Spróbuję ci to wytłumaczyć. Musisz teraz zapomnieć o swoich towarzyszach, to, co powiem, ich nie dotyczy, oni są zbyt niepospolici. Wiesz jednak, że każdy człowiek ma swego pomocnika, ducha opiekuńczego lub duchowego przewodnika, jeśli wolisz.

– I właśnie ty jesteś takim moim duchem?

– Owszem, tak jest – westchnęła.

Móri zawstydził się. Z pewnością nie był najwdzięczniejszym podopiecznym.

– Ale gdzie wy na ogół przebywacie? To znaczy, skąd przychodzicie?

– Niegdyś my również byliśmy ludźmi. Każde z nas żyło już wielokrotnie. W różnych wcieleniach. Jesteśmy duchami, których wędrówka dobiegła końca. I właśnie ostatnim zadaniem jest, byśmy towarzyszyli nowo narodzonemu człowiekowi przez życie, byśmy go chronili, pocieszali, dawali mu poczucie bezpieczeństwa, zanim przeniesiemy się do wyższych wymiarów.

– Do wyższych wymiarów? Czy do Wielkiego Światła?

– I tak, i nie. Za każdym razem, kiedy umieramy i czekamy na kolejne wcielenie, to znaczy na to, by narodzić się ponownie, zacząć nowe życie ziemskie, przebywamy w świetle.

– Mówisz, że po każdym życiu?

– Tak. Ale w drodze do Wielkiego Światła jest wiele różnych wymiarów.

– Ja znałem to światło – powiedział Móri w zamyśleniu, a tymczasem coś wielkiego, choć niewidzialnego przeleciało koło jego głowy niczym ogromne ptaszysko, które chce mu się przyjrzeć. – Nie może być nic wspanialszego niż to złociste, ciepłe, silne, a zarazem łagodne światło. Więc ty zakończyłaś już swoją wędrówkę w kręgu i teraz udasz się dalej? Szczęśliwy duchu, jakże ja ci zazdroszczę!

Opiekunka stała bez ruchu.

– Ale następstwa posiadania ducha opiekuńczego są dwojakiego rodzaju. Dla człowieka oznacza to konieczność, że tak powiem, przyzwoitego zachowania się, bo w ten sposób człowiek pomaga swemu duchowi opiekuńczemu wspinać się wyżej.

Wiatr wciąż zawodził. Za każdym razem, gdy przybierał na sile, śpiew chóru także rozbrzmiewał głośniej.

Móri przez chwilę milczał, a potem zapytał:

– Czy ja tobie pomogłem?

– Nie – odparł duch spokojnie.

Móriemu zrobiło się przykro.

– W ostatnich latach też nie?

– Owszem, muszę przyznać, że stałeś się porządnym człowiekiem, ale w młodości podejmowałeś naprawdę szalone przedsięwzięcia, a poza tym zbyt często posługiwałeś się siłami, które nie powinny podlegać człowiekowi.

– Mimo wszystko bardzo bym chciał, byś odzyskała wolność. Czy mogę coś zrobić?

Uśmiechnęła się ze smutkiem.

– Akurat teraz? Nie sądzę, żeby to było możliwe.

– Ale ja nie mogę jeszcze umrzeć! Moi bliscy mnie potrzebują. Moje dzieci. Ponadto nie złamaliśmy jeszcze Zakonu Świętego Słońca i jego złej siły, nie poznaliśmy jego celów.

Mówił tak, ale właśnie teraz powrót na ziemię nie wydawał mu się taki ważny. Najbardziej ze wszystkiego pragnął teraz wracać do światła.

Wyjaśnił to opiekunce.

– Wiem o tym – odparła. – Wszyscy, którzy znaleźli się tak blisko śmierci jak ty, o tym marzą. Nie chcą wracać na ziemię, ich jedynym celem jest Wielkie Światło. Kiedy jednak się dobrze zastanowią, nie pragną rezygnować z życia wśród ludzi. Wiedzą przy tym, że kiedy przyjdzie im umierać, poddadzą się temu ze spokojem i ufnością.

Rzeczywiście, masz rację – Móri uśmiechnął się niepewnie. – Oczywiście, że chcę zobaczyć moich ukochanych i pomagać im znowu. Potem jednak… kiedy będę naprawdę stary, umrę tak, jak powiadasz. Bez strachu, z radością.

– My, twoi towarzysze, robimy, co w naszej mocy, byś mógł spokojnie przeżyć resztę czasu na ziemi, jaki jest ci pisany.

Opiekunka nie powiedziała tego, ale Móri wiedział, co jeszcze miała na myśli: nie ma żadnej gwarancji, że Móri po śmierci będzie mógł trafić do Królestwa Światła. Bardziej prawdopodobnym jego celem po śmierci jest kraina zimnych cieni.

Był jednak wdzięczny towarzyszącym mu istotom za wszystko, co starały się dla niego zrobić.

– Dziękuję – wyszeptał.

– Teraz muszę cię opuścić – powiedziała. – Muszę wracać do nich, bo potrzebują mnie jako łączniczki.

– Nie, nie, nie zostawiaj mnie samego! Nie tutaj! Ten chóralny śpiew… Jest taki ciężki, przygnębiający, nie ma w nim nawet cienia nadziei. Nie chcę być jednym z odtrąconych!

– Właśnie tego staramy się uniknąć – odparła swoim łagodnym głosem. – Walczymy o ciebie zaciekłe. Jesteś martwy, Móri! Nie żyjesz, pamiętaj o tym, ale my mamy wciąż jeszcze nadzieję, że uda się przywrócić cię do życia choć jest to nadzieja niezwykle wątła. Nie wolno ci się poddać! Ty też musisz walczyć o swoje życie!

– Ale czy ta walka nie łączy się z jeszcze innym ryzykiem? Bo co się stanie, jeśli nie zechcę przejść przez ostatni etap śmierci, a przy tym wam się nie uda przywrócić mnie do życia? Czy wtedy stanę się powracającym na ziemię upiorem?

– Owszem, takie ryzyko istnieje. Taki właśnie człowiek staje się duchem, ani żywy, ani do końca umarły wraca na ziemię i straszy. Boi się żyć i boi się umierać. Można tak na zawsze pozostać w granicznej sferze.

– Czy ja teraz nie znajduję się w takiej właśnie sferze?

Zastanawiała się przez chwilę.

– Ty posunąłeś się już dalej. Ale polegaj na nas! Uczynimy, co tylko można. Nie upadaj na duchu! Rób, co chcesz, ale nie wolno ci się poddać!

I zniknęła.

Móri został rozpaczliwie sam.

Rozdział 3

Siedzieli i stali wokół jego martwego ciała, Nauczyciel, Duch Zgasłych Nadziei i Pustka. Nidhogga i Zwierzęcia nie było, podążyli za Tiril, by służyć jej moralnym wsparciem i dawać choć trochę poczucia bezpieczeństwa. Panie powietrza i wody poszły za Erlingiem i uratowały mu życie.

Wrócił Hraundrangi – Móri i zdał raport.

– On się znajduje w przedsionku śmierci – rzekł krótko.

– Teraz jest naszą sprawą by go stamtąd wydobyć.

Nauczyciel skinął głową.

– Żeby on tylko pamiętał, że musi stawiać opór. Żeby się nie dał wciągnąć w głąb.

Duch Zgasłych Nadziei powiedział w zamyśleniu:

– Masz rację. Najważniejsze, żeby się nie zorientował, gdzie jest wejście do tunelu.

– Tak, do tunelu wiodącego do Wielkiego Światła – potwierdziła Pustka. – Jeśli się o tym dowie, podejdzie blisko i pozwoli się wciągnąć. A wtedy dla nas będzie stracony.

– Sądzę, że takiego ryzyka nie ma – uspokajał ich Nauczyciel. – Móri należy do tej wielkiej groty, w której teraz się znajduje. Tam czekają również inni umarli czarnoksiężnicy w nadziei, że nadejdzie jakiś ratunek. Móri znalazł się tam, gdzie powinien, jeśli nam się nie uda…

Umilkł. Wszyscy wiedzieli, że nadzieja jest bardzo wątła, ale nie odważyli się wypowiadać tego głośno. Równie wątłą nadzieję mieli też inni czarnoksiężnicy, tacy jak Nauczyciel czy Hraundrangi – Móri. Cóż, to była wspólna nadzieja ich wszystkich, Nidhogga i Zwierzęcia, Ducha Utraconych Nadziei, zwanego inaczej Duchem Zgasłych Nadziei, i Pustki. Wszyscy oni należeli do tej sfery, w której teraz znajdował się Móri, ale dano im trochę czasu, korzystali z chwili odpoczynku i mieli teraz pomagać Móriemu, być jego przewodnikami. Jeśli go utracą, utracą też siebie i będą musieli wrócić do strasznej groty.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bezbronni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bezbronni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Bezbronni»

Обсуждение, отзывы о книге «Bezbronni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x