Margit Sandemo - Bezbronni

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Bezbronni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bezbronni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bezbronni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na barki młodego Dolga spada wielka odpowiedzialność. Jego pomocy potrzebują nie tylko rodzice, pojawia się też Danielle. Danielle to zastraszone i poniewierane dziecko, które przez większą część życia trzymano w zamknięciu. Kiedyś miała brata, ale rozum pomieszał mu się po tym, jak zaczął widywać ducha…

Bezbronni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bezbronni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Dlatego postanowili wyruszyć niezwłocznie i jechać aż do zapadnięcia zmroku.

Gdy zbliżał się wieczór, byli już w głębokim lesie i tam też postanowili rozbić obóz.

Mieli ze sobą powóz na wypadek, gdyby Móri źle się czuł i nie mógł jechać w siodle. Na szczęście okazało się to niepotrzebne. Móri zapewniał, że szafir wyleczył go z wszystkich niedomagań. W tej sytuacji złożyli w powozie bagaże, żeby ulżyć wierzchowym koniom.

Siedzieli przy ognisku i zajadali prowiant, w jaki zaopatrzyły ich gospodynie we wsi, kiedy zaczęły się dziać dziwne rzeczy.

Rozkulbaczyli konie i uprząż złożyli w powozie. Dziwiło wszystkich, że ten przez całą drogę niespokojny wierzchowiec po zdjęciu siodła zachowuje się zupełnie normalnie.

– Trzeba przejrzeć jego uprząż, jak się rozwidni – powiedział Erling. – Może coś go uwierało?

Inni kiwali głowami, że tak mogło być. Wszyscy porozkładali na ziemi derki i koce, robiąc sobie posłania, ale chętnie siedzieli jeszcze przy ognisku i rozmawiali.

Jeden ze służących z Theresenhof odłożył swój stary i zniszczony koc do powozu, a przyniósł sobie końską derkę. Cisza panowała wokół, ogień trzaskał przyjemnie, ale ludzie nie czuli się dobrze w tym miejscu. Las zdawał się niebywale ciemny i ponury. Nieprzyjemny dreszcz przebiegał czasem po plecach, choć nikt nie byłby w stanie powiedzieć dlaczego. Raz po raz któryś spoglądał ukradkiem przez ramię, ale niczego szczególnego nie dostrzegał.

Zrobiło się późno. Móri chciał się dowiedzieć czegoś więcej o niebezpiecznej wyprawie Dolga na wielkie bagna, o błędnych ognikach oraz o „śpiących wielkich mistrzach”, którzy go tropili, i o tym, jak Cień ich unicestwił.

– Tak, tak, słyszałem o tym w krainie zimnych cieni – powiedział w końcu. – Wy ich naprawdę unicestwiliście, wiesz o tym, Dolg? Oni rzeczywiście już nie istnieją. Nigdzie! Ani na tym, ani na tamtym świecie.

– O, niewielka strata – mruknął jeden ze służących.

– Rzeczywiście, masz rację – potwierdził Erling.

– Jak tylko wrócimy do domu, zaraz zajmę się tymi płytami – postanowił Móri. – Może da się to jakoś załatwić, żeby się pozbyć reszty tych śpiących nędzników. Myślisz, Dolg, że moglibyśmy w tej sprawie współpracować?

Chłopiec objął mocniej woreczek z szafirem. Tego skarbu nigdy się nie wyrzeknie. Zwłaszcza po tym, jak wysłany przez kardynała puk próbował mu go ukraść.

– Na pewno dobrze nam się ułoży – uśmiechnął się do ojca.

Potem Móri dał się namówić na opowiadanie o swojej wędrówce do krainy cieni.

– Chętnie wam o tym opowiem – stwierdził. – Bo zauważyłem, że w miarę upływu czasu moje przeżycia bledną jak dogasający ogień, a przecież nie powinny. Mam do przekazania najzupełniej unikalne sprawy, myślę, że to będzie ważne dla moich następców. próbujcie więc zapamiętać jak najwięcej, bo później to wy będziecie musieli dopowiadać szczegóły. Ale co się tutaj dzieje? Czy wy czujecie to samo co ja…?

– Że nie jesteśmy tu sami? – podsunął Erling. – Właśnie się nad tym zastanawiałem, ale przyszło mi do głowy, ze to może twoi niewidzialni towarzysze.

– Nie – rzekł Móri z wolna. – Moi towarzysze z pewnością tutaj są, ale to nie oni budzą ów niepokój. To coś całkiem innego. Coś… niebezpiecznego. Spójrz na Nera! On nie reaguje na obecność duchów, są przecież jego przyjaciółmi, jeśli je w ogóle zauważa. A popatrz na niego teraz! Wytrzeszcza oczy, warczy i poszczekuje.

– Pewnie jestem głupi – zaczął jeden ze służących – ale zdaje mi się, że widziałem w powozie czyjąś twarz. Przyciśniętą do okienka. Co prawda szybki są dosyć mętne, ale widziałem wyraźnie.

Mówili teraz jeden przez drugiego, opowiadając Móriemu o czarach, jakie kardynał rzucił na nich, kiedy wyjechali z Theresenhof. O musze i o puku, które Dolg zdołał unieszkodliwić.

Czy to możliwe, żeby było coś jeszcze?

– Oczywiście, że możliwe – stwierdził Móri. Wstał i podszedł do powozu. Zajrzał przez okno do środka, ale zobaczył tylko stos uprzęży i niepotrzebnych derek.

Wrócił do ogniska.

– Uważam, że powinniśmy w nocy wystawiać wartę – powiedział spokojnie. – Niczego nie widziałem, ale nigdy nic nie wiadomo.

Potem usiadł i opowiedział im o krainie zimnych cieni, oni zaś słuchali z powaga, a niekiedy z niedowierzaniem. Kiedy jednak skończył, nikt nie traktował jego słów sceptycznie.

– Historia o Wielkim Świetle wydaje mi się bardzo piękna – rzekł jeden z ludzi dworskich.

– Bo Wielkie Światło jest piękne! Jeśli kiedykolwiek odczuwałem lęk przed śmiercią, to teraz już nie.

Drugi służący rzekł niepewnie:

– Ale ja jestem dobrym chrześcijaninem i wierzę w Boga.

Móri popatrzył na niego.

– I nadal powinieneś wierzyć. Nikt przecież nie wie, jak Bóg wygląda. Nie jest nie do pomyślenia, że on się ukrywa właśnie w Wielkim Świetle, a może jest samym Światłem. Dobrym, kochającym Bogiem. Ale tego Boga, który karze ludzi tylko za to, że w niego nie wierzą, tego, który uderza na ślepo, na przykład zabiera ludziom jedyne dziecko, tego Boga ja nie uznaję.

– Ani ja – zgodził się służący. – Na przykład nigdy nie mogłem zrozumieć, jak Pan może pozwalać na to, by mój ojciec bił i maltretował matkę, kiedy byłem mały. A mama była taka dobra dla nas, dzieci, i tyle wciąż musiała płakać. W końcu ojciec zatłukł ją na śmierć. A sam żył sobie bardzo dobrze, zarabiał sporo pieniędzy na nielegalnym handlu, okradał ludzi i oszukiwał jak się dało. We wszystkim mu się wiodło, nawet ksiądz go poważał, i dożył dziewięćdziesięciu dwóch lat. Jak można mówić o sprawiedliwości?

Móri patrzył na niego poważnie.

– Rzeczywiście, nie ma w tym sprawiedliwości. Ale Dolg już chyba zaraz zaśnie. Myślę,, że wszyscy powinniśmy się położyć.

Wziął swego dzielnego syna na ręce, położył go i otulił dokładnie kocem. Delikatnie pogłaskał go po policzku. Przytomny Dolg pewnie by na to nie pozwolił, ale teraz był taki zmęczony, taki zmęczony, że nie reagował na nic.

Wokół dogasającego ogniska noc zrobiła się ciemna. pierwszy miał pełnić wartę jeden ze służących, ale był tak przerażony tym czymś nie znanym, co się koło nich kręciło, że kolega zdecydował się dotrzymać mu towarzystwa. Móri i Erling układali się powoli na spoczynek.

Dolg miał sen.

Śniło mu się, że drzwi powozu otworzyły się powoli – po tamtej stronie, żeby nikt przy ognisku nie zobaczył. Dolg jednak widział, bo akurat we śnie człowiek sam decyduje, co widzi.

Leżał między ojcem i Erlingiem otulony w swoją derkę.

Coś wysunęło się z powozu. Podskakiwało wolno, tak że wielkie czarne skrzydła, czy co to było, podnosiły się i opadały w jakiś makabryczny sposób. To coś, co musiało chyba być człowiekiem, przemknęło dokoła powozu w ten sam osobliwy, powolny sposób, tak że cała sylwetka kiwała się w przód i w tył.

Tato, chciał wołać Dolg, ale z jego gardła nie wydobywał się żaden dźwięk. Tato, tato, ratunku!

To straszne, że otwiera się usta do krzyku, a mimo to pozostaje się kompletnie niemym.

Dziwna postać przystanęła w cieniu pod drzewami. We śnie Dolg nie widział tych dwóch ludzi, którzy mieli czuwać przy ognisku. Jeden drzemał, a drugi siedział tyłem i niczego nie dostrzegał, ale we śnie chłopca i tak ich nie było. We śnie był on w lesie sam z powozem rysującym się ostro na tle nocnego nieba i tym czymś w cieniu pod drzewami.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bezbronni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bezbronni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Bezbronni»

Обсуждение, отзывы о книге «Bezbronni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x