Margit Sandemo - Bezbronni

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Bezbronni» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bezbronni: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bezbronni»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Na barki młodego Dolga spada wielka odpowiedzialność. Jego pomocy potrzebują nie tylko rodzice, pojawia się też Danielle. Danielle to zastraszone i poniewierane dziecko, które przez większą część życia trzymano w zamknięciu. Kiedyś miała brata, ale rozum pomieszał mu się po tym, jak zaczął widywać ducha…

Bezbronni — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bezbronni», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Na miejscu, tam gdzie Móri, Tiril i Erling zostali napadnięci, czekali Duch Zgasłych Nadziei i pani powietrza Dostrzegali wielkie napięcie w białej twarzy chłopca i to, że nieustannie dotyka płóciennego woreczka, który niesie. Słyszeli też, że raz po raz powtarza prośbę: „Spraw, by tata jeszcze żył! Nie daj mu pogrążyć się w głębokich grotach śmierci, pozwól nam przyjść na czas!”

Duchy widziały, że Erling pokazuje miejsce, w którym sam został strącony ze skały do otchłani, i miejsce, w którym uprowadzono Tiril, oraz polankę, gdzie padł Móri. Wszyscy przybyli ludzie poszli po śladach, jakie zostawiło ciało Móriego, ciągniętego w stronę lasu, ale pies, Nero, wyprzedzał ich o wiele metrów.

Dobiegł do stosu gałęzi i wydał z siebie żałosne, przeciągłe skomlenie. Podniósł głowę, wyciągnął szyję i długo wył ku niebu.

Mężczyźni i chłopiec dyskutowali. Widzieli przecież, że Móri musiał leżeć w tym miejscu na ziemi, i widzieli też, że go tu nie ma.

No, nareszcie, spoglądali jeden na drugiego i w końcu duchy, które przez cały czas starały się wprowadzić do ich mózgów informację o tym, co się stało, usłyszały z wielką ulgą, jak Dolg powiedział:

– Pogrzeb! Przecież w tej małej wiosce trwa pogrzeb!

I pobiegli wszyscy jak szaleni z powrotem do wsi.

Dzięki, o, dzięki! Na koniec do nich dotarło!

Duch Zgasłych Nadziei i pani. powietrza jako ostatni opuścili skałę niedaleko zamku Graben. Nikt, ani ludzie, ani duchy, nie pragnął tu nigdy więcej powrócić.

Żeby tylko nie było za późno! Chłopi ze wsi z pewnością nie od razu odstąpią od zamiaru pochowania człowieka tak dawno już zamkniętego w trumnie.

Ceremonia żałobna w kościele dobiegła końca. Spotkało się na niej wielu ludzi, szczerze mówiąc większość mieszkańców wsi. Chętnie idzie się na pogrzeb, kiedy człowiek nie nosi żałoby po najbliższych. Lubi się przeżyć kilka uroczystych chwil w powszednim dniu, można spotkać znajomych, a po nabożeństwie porozmawiać. I proboszcz pewnie zauważy, jakich ma pobożnych parafian. Jaką wykazują troskę o spokój duszy nieszczęsnego przybysza z dalekich stron. Bardzo piękne świadectwo bojaźni Bożej.

Ludzie stali na cmentarzu przed kościołem. Prosta trumna – nie należy przesadzać, mimo wszystko – wciąż jeszcze nie została spuszczona do ziemi. Ksiądz odczytywał ostatnie modlitwy.

Wśród zebranych był Andreas. Jako najgodniejszy obywatel tej miejscowości, a poza. tym ktoś, kto zorganizował to wszystko, zajmował miejsce najbliżej trumny. Dwaj chłopi, jedyni, którzy rozmawiali z trojgiem nieznajomych, trzymali się tuż przy nim. Nieco dalej stał chłopak Trudy, sama Truda zresztą także. Przez ciekawość wyciągała szyję w gromadzie innych kobiet. Powiadano, że zmarły był niemal nieprzyzwoicie urodziwy i że nie było po nim wcale widać, iż tak długo leżał pod tymi gałęziami, w ogóle żadnych oznak śmierci, tyle tylko, że trwał bez ruchu, nie oddychał i serce nie biło. Poza tym wyglądał jak żywy.

Truda. i wiele innych kobiet chętnie by to zobaczyło. Ci, którzy z nim rozmawiali, powiadają, że miał takie dziwne oczy. Było w nim coś czarodziejskiego, magicznego i był wprost grzesznie piękny.

Ale przecież felczer, którego wzywano, oświadczył stanowczo, że człowiek nie żyje, a i prefekt szperał po lesie w pobliżu miejsca, gdzie go znaleziono, ale nie doszedł do żadnych innych, wniosków niż przedtem chłopi że jeden z obcych został zepchnięty w otchłań i tam zginął, że kobietę uprowadzili źli ludzie, którzy pojawili się za trójką przybyszów, a tego tutaj przebili mieczem, od czego umarł.

Ci, którzy rozmawiali ze złoczyńcami, twierdzą, iż mieli oni obcy akcent, więc musieli pochodzić z bardzo daleka. Jakim sposobem tedy można by ich odszukać, by sprawiedliwości stało się zadość?

Pozostawało zatem pogrzebać zmarłego i zaniechać dalszych dociekań.

Proboszcz odmówił już wymagane modlitwy. Ludzie pochrząkiwali i kaszleli, przygotowując gardła do odśpiewania odpowiedniego psalmu.

Nagle wszyscy odwrócili głowy, bo na górze w lesie usłyszeli jakieś hałasy. Tupot nóg, jakby wielu ludzi zbiegało w dół.

Wielki, czarny pies wypadł jak szalony z lasu, zawahał się na chwilę, a potem ruszył w stronę cmentarza.

Za nim pojawili się ludzie, kilku dorosłych mężczyzn i kilkunastoletni chłopiec. Biegli prosto ku zgromadzonym nad świeżo wykopanym grobem.

Psalm pozostał nie odśpiewany.

– Ja poznaję tamtego – powiedział jeden z chłopów, którzy rozmawiali z obcymi. – Ale myślałem, że on nie żyje!

Zebrani uskoczyli przed ogromnym psem, a przybyły tuż za nim chłopiec chwycił zwierzę za obrożę.

Erling wołał na cały głos:

– Stać! Przerwijcie pogrzeb! Ten człowiek nie umarł!

Zaległa głęboka cisza.

Brawo, pomyślał Nauczyciel zadowolony. Udało wam się. To znaczy uda wam się, jeśli Móri nadal znajduje się w krainie zimnych cieni. Jeśli nie został włączony do chóru umarłych czarnoksiężników.

Kapłan protestował:

– Ale felczer go badał i uznał za umarłego.

– Ja to rozumiem – zgodził się Erling, próbując sprawiać wrażenie spokojnego po zwariowanym biegu z góry w dół. – Ale to prawda: ten człowiek nie umarł.

– O, Panie Jezu! – wrzasnęła jedna z kobiet. – Nie umarł? To znaczy wampir?

– Nie, nie – uspokajał ją Erling teraz przerażony nie na żarty. – Mój przyjaciel cierpi na taką chorobę, która sprawia, że czasami wygląda jak martwy, nie oddycha, serce nie bije, ale to tylko letarg. Już kiedyś tak się zdarzyło, że o mało nie został żywcem pochowany.

– Ale on był przeszyty mieczem, całkiem na wylot – wtrącił Andreas.

Erling odwrócił się do niego.

– Tak, wiem o tym. Ale na szczęście żadne organy ważne dla życia nie zostały naruszone.

Było to kłamstwo. Takie samo jak to o chorobie Móriego, ale na szczęście felczer nie przyszedł na pogrzeb, więc nikt nie mógł podać w wątpliwość słów Erlinga.

Zgromadzenie ogarnęła wielka rozterka. Wszyscy zwracali się do księdza, by on jakoś rozwiązał tę niewątpliwie trudną sytuację.

Proboszcz czuł, że spoczywają na nim spojrzenia wszystkich zgromadzonych.

– Mój przyjacielu – zwrócił się do Erlinga. – Ten człowiek został już poświęcony Panu.

Pan może zaczekać, pomyślał Erling, ale nie odważył się powiedzieć tego głośno.

– Czy zauważyliście na jego ciele jakieś oznaki wskazujące, że nie żyje od kilku dni?

– Nie – odparł Andreas z wahaniem. – Wyglądał dokładnie tak, jakby spał. Ale przecież był nieżywy!

– To letarg – przekonywał Erling. – Ojcze… Kobiety i mężczyźni… Czy ktoś z was odważy się wziąć na swoje sumienie taką odpowiedzialność i zdecyduje się pogrzebać żywcem tego człowieka, zaryzykuje, że on się może obudzi w trumnie pod ziemią?

– Nie, nie – jęknął Andreas, a za nim proboszcz i wielu z zebranych.

– A zatem pozwolicie, byśmy go obejrzeli?

Znowu pomruki zwątpienia.

– W jaki sposób może on zostać przywrócony do życia, skoro znajduje się tylko w letargu? – zapytał kapłan niechętnie. Wyraźnie źle się czuł.

Erling wciągnął powietrze.

– Jego kilkunastoletni synek ma specjalny środek… Ale czas nagli. Człowiek leżał ranny tak długo, że wkrótce może być za późno.

Dzięki ci za to, działaj jak najszybciej, mruknęła Pustka, która śledziła, co się dzieje na ziemi, a jednocześnie obserwowała zmagania Móriego w krainie zimnych cieni. Widziała małe potworki z innego wymiaru, które ruszały do ataku na niego, widziała też Anioła Śmierci, który z pewnością mógł uratować Móriego ze szponów tych bestii, ale też zaraz będzie chciał przeprowadzić go do Wielkiego Światła, a wtedy Móri byłby stracony na zawsze. Spiesz się, spiesz, ponaglała Pustka.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bezbronni»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bezbronni» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skarga Wiatru
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Bezbronni»

Обсуждение, отзывы о книге «Bezbronni» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x