Gudrun w zamyśleniu pokręciła głową. Czy ich problemy nigdy nie będą miały końca?
Nie, problemy najwyraźniej chyba nigdy się nie skończą.
Kiedy wreszcie wjechali na podwórze przed willą, zobaczyli, że zapanował tu niemal totalny chaos. Znak rycerzy widać było już z daleka, Vesia bowiem bardzo starannie umieściła go we wszystkich wyobrażalnych i niewyobrażalnych miejscach.
A to i tak na nic się nie zda, pomyślał Jordi. Mnisi nie potrzebują drzwi ani kominów, żeby przedostać się do środka, im wystarczy siła myśli.
Chociaż właściwie będą się wystrzegać wtargnięcia do tak oznakowanego domu. Antonio i Vesla mimo wszystko postąpili słusznie.
Zło jednak przeniknęło do wnętrza willi, choć nie przybrało fizycznej, konkretnej formy.
Powoli zaczynali sobie uświadamiać, w jaki sposób mnisi się na nich zemścili.
Wycieńczeni przekraczali próg, jedno po drugim. Czekało już na nich gotowe danie, najpierw jednak musiały nastąpić ucałowania i uściski. Jørna natychmiast odesłano do łazienki, zajęto się też Antoniem.
Pedro, zazwyczaj bardzo wstrzemięźliwy w okazywaniu uczuć, przeszedł samego siebie i tulił Gudrun co najmniej przez pół minuty, nie przejmując się w ogóle stanem jej ubrania, które zabrudziło się podczas podróży, a zawsze przecież był pod tym względem taki wymagający.
– Co ci się przytrafiło? – dopytywała się Gudrun. – Dlaczego musisz tak nagle wracać do Hiszpanii?
– Oskarżono mnie o coś, czego nie zrobiłem, lecz muszę przyznać, ogromnie mnie to uraziło. Ale o tym porozmawiamy później.
Jordi zadzwonił do jednego z kolegów Antonia, prosząc, by zajrzał do nich i wypowiedział się na temat poranionego kolana brata. Lekarz obiecał przybyć po pracy.
Oczywiście przez telefony komórkowe zdążyli już opowiedzieć sobie prawie o wszystkim, co wydarzyło się podczas niebezpiecznej wyprawy w góry i jakże trudnego powrotu do domu, więc ci, którzy pozostali na miejscu, wiedzieli już o tych przeżyciach i nie trzeba było opowiadać całej historii ponownie. Teraz chodziło o to, żeby wszyscy zdołali się jakoś uspokoić.
To jednak nie wydawało się takie proste.
Wszyscy widzieli, że Vesla płakała. Unni w głębi ducha zadawała sobie pytanie, czy powodem łez może być matka dziewczyny. Wiadomo było, że trudno o drugą taką osobę. Przez wszystkie lata bardzo zaniedbywała Veslę i stale tylko stawiała przed nią wymagania.
Pedro był blady i niespokojny, sprawiał też wrażenie, jakby usiłował stłumić w sobie gwałtowny gniew. Również Morten wyglądał na kompletnie wyprowadzonego z równowagi, a co jemu mogło dolegać, tego już Unni nie potrafiła wymyślić. Chłopak siedział na krześle, ogryzając paznokcie, i ledwie odpowiadał, gdy ktoś się do niego odezwał. Powracający do domu, którym wydawało się, że tylko oni będą opowiadać, musieli teraz zrewidować swoje nastawienie.
W czasie kiedy Jordi i Vesla zajmowali się Antoniem, ubranym w same tylko bokserki, Pedro zaczął mówić:
– Zdarzyło się tu u nas wiele nieprzyjemnych rzeczy i sądzę, że postąpimy najmądrzej, mówiąc o wszystkim otwarcie. Vesla otrzymała list, w którym nazywa się ją morderczynią. Mnie wezwano do Madrytu, ponieważ zostałem oskarżony o korupcję, a nowa przyjaciółka Mortena, Monika, zwierzyła się Vesli, że jakaś nieznajoma osoba przysiadła się do jej stolika w cukierni i zaczęła jej opowiadać o Mortenie. I to, co mówiła, nie było ani trochę przyjemne.
– Nie ma w tym ani słowa prawdy! – wykrzyknął Morten grubym głosem. – Nigdy nie próbowałem nikogo zgwałcić i nie jestem też impotentem! A teraz jeszcze straciłem Monikę!
– To się jakoś da załatwić – oświadczyła spokojnie Gudrun. – Bo dostrzegamy w tym pewien wzór, nieprawdaż?
– Ataki poniżej pasa, i to najohydniejszego rodzaju – uzupełnił Jordi.
– Tak, niedawno bowiem dowiedziałam się od Jørna, że to dotknęło również Unni.
– Mnie?
– Tak. Chodzą plotki, że kradniesz po sklepach.
– Co takiego? – wybuchnęła Unni. – Ależ to…!
– Nikt z nas w to nie wierzy – czym prędzej zapewnił Jørn.
– Och, nie, wy może nie, ale… Ach, mam tylko nadzieję, że mama i ojciec nic takiego nie słyszeli!
– Z całą pewnością oni również w to nie wierzą – uspokoiła ją Gudrun.
– Człowiek stara się postępować tak uczciwie, jak to tylko możliwe, bo tak mnie wychowano, a mimo wszystko taka opinia! Co powinnam zrobić?
Odezwał się Jørn.
– Plotki o tobie, Unni, krążą już od pewnego czasu. To dlatego nie mogłaś znaleźć żadnej pracy. Wydaje mi się, że pojawiły się mniej więcej w tym samym okresie, kiedy starałaś się o tę pracę w telewizji, którą zamiast ciebie dostała Emma.
– Boże, od tak dawna? – jęknęła Unni. – I wszyscy o tym wiedzieli! Wszyscy z wyjątkiem mnie!
– Ale te pozostałe plotki są świeże, prawda? – spytał Jørn.
– Najzupełniej – przyznał Pedro. – Proponuję, żebyśmy uważnie je przeanalizowali. Osobiście absolutnie nie rozumiem, dlaczego zostałem oskarżony o korupcję, to pomówienia wyssane z palca. Ale Vesla kompletnie się załamała, kiedy jakaś podła osoba nazwała ją morderczynią. Dlaczego, Veslo? Sądzę, że najlepiej będzie, jak nam wszystko opowiesz. Jesteśmy twoimi przyjaciółmi, przecież wiesz.
Dziewczyna znów zaczęła płakać.
Antonio położył jej rękę na ramieniu i powiedział:
– Ponieważ jestem jedyną osobą, której Vesla się zwierzyła, będę mówił zamiast niej. Vesla była zmuszana przez swoją matkę – egoistkę do opieki nad chorym ojcem i dziadkami, odkąd była małą dziewczynką. Z ojcem i babcią nie było przy tym trudności, bo Vesla lubi pomagać ludziom.
– O tym wiemy wszyscy – zapewnił Jordi.
– No właśnie, gorzej było z dziadkiem. Miał sklerozę i próbował się do niej dobierać. Musiała bronić się laską, kiedy się do niego zbliżała na przykład po to, żeby pomóc mu zmienić ubranie.
– Uf! – jęknęła Gudrun.
Antonio kiwnął głową. Sama Vesla nie patrzyła na nich. Klęczała, bandażując jego zranioną nogę, ocierała przy tym łzy i nie przestawała pociągać nosem.
Antonio podjął:
– Po miesiącach i latach dosłownie katorżniczej pracy Vesla zobaczyła, że jej dziadek umiera. Miał straszną, przerażającą i bolesną śmierć, a ona nie mogła tego znieść. Ogarnął ją strach i uciekła, zostawiła go samego. Właśnie dlatego wbiła sobie do głowy, że jego śmierć obciąża jej sumienie, choć oczywiście tak przecież nie jest. Była wówczas jedynie dzieckiem, na którego barkach spoczywał zbyt wielki ciężar.
Wszyscy potwierdzili, że Antonio ma rację, i powiedzieli Vesli wiele pocieszających słów. Dziewczyna z wdzięcznością pokiwała głową.
Jordi w zamyśleniu popatrzył na brata.
– Czy ktoś mógł słyszeć, jak Vesla opowiadała ci swoją historię?
– Nie, byliśmy… chwileczkę – Antonio musiał się przez moment zastanowić. – Nie, nic, pomyślałem tylko, że… To było wtedy, gdy jechaliśmy do Stryn. Unni i Morten spali na tylnym siedzeniu.
– A jeśli jedno z nich nie spało? – spytał Jordi. – I nie mówię teraz o Unni.
– Morten? – powtórzył Antonio zamyślony. Spojrzenia wszystkich skierowały się na chłopaka, na którego twarzy odmalowało się teraz przerażenie. – Mortenie, przecież ty się ze wszystkiego zwierzałeś Emmie. Wiem, że tak było wcześniej, bo teraz już tego nie robisz.
Morten w milczeniu pokręcił głową. Siedział jak sparaliżowany.
Читать дальше