Margit Sandemo - Skrzydła Demona

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Skrzydła Demona» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Skrzydła Demona: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Skrzydła Demona»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Unni, Jordi, Juana i inni zbliżają się do celu ostatniej wielkiej ekspedycji, lecz nikt z nich nie wie, że młody sympatyczny Miguel to demon Tabris w przebraniu. Gdy Tabris odkrywa własne ciepłe uczucia dla Juany, wpada we wściekłość, gdyz przynosi to ujmę na honorze demona…

Skrzydła Demona — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Skrzydła Demona», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Oczywiście!

Taksówka wykonała karkołomny manewr, wyprzedzając tira, i skryła się za wielką ciężarówką. Potem José – Luis skręcił w boczną drogę. Samochód Thorego Andresena, który już zdążył ruszyć, nie miał szans w porę zmienić kursu, pojechał dalej główną drogą za tirem.

– Widzieli nas? – spytał Antonio.

– Wydaje mi się, że nie – odparła Sihria. – Chociaż to właściwie możliwe.

– No tak, bo przecież siedzieli i czekali. – Unni aż dech zaparło w piersiach. – A kiedy nas zobaczyli, pokazali palcem, jak gdyby chcieli powiedzieć: „Nareszcie są!”

– Czy wy właściwie nie wybieraliście się do Ramales de la Victoria? – spytał Jose – Luis.

– Owszem – odpowiedział Antonio.

– Wobec tego jedziemy tam – zdecydował Jose – Luis. – Balmaseda to bardzo przejrzyste miasteczko, trudno wam będzie się tam ukryć.

– Ale to daleko. No i Silvia miała jechać do Balmaseda.

– Daleko? Z Bilbao to zaledwie siedemdziesiąt kilometrów, a jesteśmy już w połowie drogi. Dojedziemy za trzy kwadranse. I gwarantuję, że Silvia dotrze do Balmaseda w porę.

Silvia kiwnęła głową na znak, że się zgadza. Mogła przecież zdrzemnąć się w samochodzie.

– Nam bardzo by to odpowiadało – powiedział Antonio łagodnie. – I oczywiście zapłacimy za cały wasz trud.

– Dla nas to przyjemność – stwierdził Jose – Luis.

– Skąd oni, na miłość boską, mogli wiedzieć, że będziemy tędy przejeżdżać? – spytał wciąż oszołomiony Antonio po norwesku. – Unni, zaczynam się bać.

– Oni przecież wiedzą wszystko – jęknęła w odpowiedzi. – Przez cały czas śledzą nasze ruchy. Ale mogłabym przysiąc, że nie współpracują z bandą Emmy.

– O, nie, to rzeczywiście wykluczone. Nic z tego nie rozumiem.

– Ja też nie. Ta dziwna, zmienna kobieta, o której; mówiłeś, ta, która jest teraz w samochodzie Mortena… Sądzisz, że ona może mieć coś z tym wspólnego?

– Wcale by mnie to nie zdziwiło. Po prostu nie rozumiem tylko, w jaki sposób.

Podczas jazdy samochodem wszyscy czworo się ze sobą zaprzyjaźnili. Teraz jednak Silvia i José – Luis przestali się odzywać. Antonio domyślał się, że czekają na jakieś wyjaśnienia, są tylko zbyt delikatni i obawiają się, by nie uznano ich za ciekawskich.

Im mniej ludzi wiedziało o ich wyprawie wśród cieni śmierci, tym lepiej. Teraz jednak musiał coś zrobić. Odetchnąwszy głęboko, powiedział:

– Sprawa polega na tym, że wpadliśmy na trop czegoś, co zdobyć pragnie wielu innych. Wierzcie mi, to my jesteśmy „dobrymi”. „Źli” są nasi prześladowcy, macie na to moje słowo honoru.

– Ale czegoś tu nie rozumiem – stwierdził Jose – Luis. – Widzieliśmy przecież, że uciekacie przed czymś już w Bilbao. Jak oni mogli dojechać tutaj przed nami?

– Nie, ci to zupełnie ktoś inny.

– No, to rzeczywiście, musieliście wywąchać coś wielkiego – stwierdziła Silvia cicho.

– Bo tak też w istocie jest. Sprawa ma związek z dawnymi dziejami Hiszpanii. Nam wcale nie chodzi o pieniądze, w przeciwieństwie do tamtych. Niestety, nie mogę wyjawić nic więcej, nie wdając się w opowieść, która starczyłaby na całą drogę stąd co najmniej do Santiago de Compostela. Zresztą ścigają nas nie tylko te dwie grupy, z którymi mieliście okazję już zawrzeć znajomość. Tych grup jest aż pięć.

– Możecie działać bez współpracy z władzami? – dziwiła się Silvia.

– Pomaga nam młoda uczona, zajmująca się historią Hiszpanii, a także wysoki urzędnik państwowy. Znacie nazwisko don Pedro de Verin y Galicia?

Owszem, znali. Nazwisko Pedra stanowiło dobrą gwarancję. Unni w duchu zadawała sobie pytanie, ile to już razy bardzo im się przydało stanowisko Pedra. Po pokonaniu licznych zakrętów wyjechali z powrotem na główną szosę. Teraz znajdowali się już na odcinku pomiędzy Balmaseda a Ramales de la Victoria. Unni zauważyła, że teren zaczyna się podnosić.

– Znów wjeżdżamy na wyżyny? – spytała z pewnym lękiem.

– Tak, będziemy jechać pod górę – odparł wesoło Jose – Luis.

– Wąskimi, krętymi dróżkami?

– Miejscami tak.

– Ach… Czy mogę usiąść z przodu?

– Oczywiście!

Szybko zamieniła się z Silvią na miejsca. Wielki mercedes to wspaniały i wygodny samochód na szerokie, proste drogi, ale na wąskich pełnych zakrętów górskich drożynach jego sprężynująca miękkość potrafi wyjść nosem.

– Nie widać za nami żadnych świateł samochodowych – obwieściła Unni. – Wymknęliśmy się im!

– Na pewno wkrótce odkryją swój błąd – odparł Antonio złowieszczo.

– Nie ma obawy – uspokajał ich Jose – Luis. – Tego auta nie zdołają dogonić.

Unni nie mogła się powstrzymać, żeby nie pochwalić się samochodem, będącym własnością jej rodziny.

– W Norwegii jest niewiele dużych dróg, ale w Szwecji ojciec jeździ tak szybko, że mama musi go czasami upominać i prosić, żeby zmniejszył prędkość do stu pięćdziesięciu.

– To nic takiego! – stwierdził José – Luis z niezachwianą pewnością siebie. – Ja z tego wyciskałem już dwieście.

Unni nie pozwoliła mu na łatwy triumf:

– Jednego dnia przejechaliśmy osiemset kilometrów.

José – Luis otwartą dłonią uderzył w deskę rozdzielczą.

– To jeszcze nic, mnie się zdarzyło pokonać tysiąc kilometrów w jeden dzień, do Madrytu. I to nie raz!

Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Cudownie móc się wreszcie odprężyć!

– Czy to właśnie z don Pedrem macie się spotkać w Ramales de la Victoria? – zainteresowała się Silvia.

– Nie – odpowiedział Antonio. – Tam jest trzyosobowy zespół, który jedzie z południowej części Baskonii. Don Pedro i jego grupa podążają od strony Galicii. Muszą więc najpierw przejechać całą Asturię.

– Czy oni też jadą krętymi drogami?

– Tak, z pewnością jadą przez góry.

– Muszą koniecznie spróbować serów z górskich okolic Asturii! – stwierdziła z ożywieniem Silvia. – Są naprawdę słynne.

– Ach, uwielbiam ciekawe sery! – wykrzyknęła Unni.

– I miejscowej wódki w wysokich, cienkich jak rurka butelkach – dodał Jose – Luis.

Silvia roześmiała się.

– Mój dziadek, który ma dziewięćdziesiąt sześć lat, pije codziennie kieliszeczek, nim się zdrzemnie. To go utrzymuje w dobrym zdrowiu.

– Nie ucz Unni złych zwyczajów – uśmiechnął się Antonio. – Ale to rzeczywiście brzmi nieźle.

– Czy nie możemy zadzwonić do Jordiego i poprosić go, żeby nam kupił – poprosiła Unni – mnóstwo serów i może… – Głos jej zrobił się cienki i błagalny: -… butelkę albo dwie?

– Teraz? Teraz to oni śpią i musimy im na to pozwolić.

– Ale na niebie zaczyna już jaśnieć.

– Na razie to tylko wąski pasek na horyzoncie. Unni westchnęła.

– No tak, szkoda, że jest tak ciemno! Chętnie zobaczyłabym krajobraz. A widać tylko falujący horyzont i od czasu do czasu jakieś nagie drzewo.

Górska droga była, łagodnie mówiąc, kręta.

Jakiś tir, któremu najwyraźniej się spieszyło, ciągnął tuż za nimi, nie mogąc ich wyminąć. Unni zauważyła, że José – Luis nuci pod nosem.

– Zaczynasz śpiewać za każdym razem, gdy ktoś chce nas wyprzedzić – uśmiechnęła się. – Mój ojciec reaguje podobnie, tylko że on wzdycha i pojękuje.

José – Luis roześmiał się.

– Stare przyzwyczajenie.

– Wydaje mi się, że wielu kierowców w taki czy inny sposób odreagowuje sytuacje wymagające szczególnej uwagi – włączył się do rozmowy Antonio. – Powiedz mi, Silvio, jakie atrakcje ominęły nas w Balmaseda?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Skrzydła Demona»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Skrzydła Demona» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Skrzydła Demona»

Обсуждение, отзывы о книге «Skrzydła Demona» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x