– Eldrid powinna zamknąć usta i milczeć! Tak, zdarzało się, że gdy czasami bywałem zły na kogoś i skoncentrowałem się wystarczająco mocno, to mogłem go skrzywdzić… Co się stało, Silje? Dlaczego drgnęłaś?
– Och, Tengelu, nie miałam zamiaru ci o tym opowiadać. Na dworze Benedykta zdarzyło się coś z Sol.
– Co ty mówisz?
Niechętnie opowiedziała o gniewie Sol skierowanym przeciwko synowi Abelone tego dnia, gdy zagroził, że ich wszystkich wyrzuci. O tym, jak stała w drzwiach, a potem szybko uciekła, kiedy chłopak się skaleczył. O jego oskarżeniach, że to Sol tego pragnęła. I o jej oczach, kiedy Silje ją znalazła.
Poczuła, że Tengel zesztywniał.
– Dlaczego nie opowiedziałaś mi tego wcześniej? – zapytał prawie bezgłośnie.
– Nie chciałam cię niepotrzebnie niepokoić i denerwować, sama w to nie wierzyłam. A co ty sądzisz?
– Co sądzę? – powtórzył udręczony, ściskając jej dłoń tak mocno, że aż coś w niej trzasnęło. – Dokładnie to samo robiłem jako dziecko. Uważałem, że to zabawne i interesujące…
– Opanowałeś się jednak?
– Tak, i módlmy się, żeby z Sol też tak się stało.
Silje leżała i wpatrywała się w sufit. Sol była zupełnie inna niż Tengel. Nie miała w sobie tej jego dobroci. Często była złośliwa. Zła.
Ale przecież to jeszcze tylko dziecko.
– Jest nas teraz dwoje, by się tym zająć, Tengelu – powiedziała stanowczo. – Razem sobie z tym poradzimy!
– Dzięki niech będą dobremu Bogu za ciebie, Silje – szepnął.
Nadeszło lato i Silje mogła oglądać dolinę Ludzi Lodu w najpiękniejszej szacie. Dopiero teraz dostrzegła piękno tej okolicy, nauczyła się kochać góry, zachody słońca, jezioro i górskie brzozy.
Była niewypowiedzianie szczęśliwa. Wódz, wyraźnie zaskoczony jej wyborem, połączył ich podczas prostej ceremonii. Widocznie kiedy Heming wyrwał się z doliny, z rozpaczy musiała zadowolić się Tengelem. Wódz nigdy nie poznał przyczyny ucieczki Heminga, nikt nie śmiał mu tego opowiedzieć. Tak więc mieszkańcy doliny, choć może nie wprost, to jednak okazali się lojalni w stosunku do Tengela. Myśl o tym uspokoiła ją nieco.
Silje była teraz małżonką Tengela. Wszyscy w rodzinie cieszyli się dobrym zdrowiem i przyszłość wydawała się jasna. W pracach domowych znajdowała teraz dużo więcej radości, mieszkali przecież razem, towarzyszyła mężowi, kiedy wiosną orali pole, gdy siali i gdy kosili trawę na łąkach.
Nie mieli tylko żadnego inwentarza. Obora była w złym stanie, a Silje miała wystarczająco dużo roboty z dziećmi. Woleli pomagać Elkdrid i w zamian za to brać od niej mleko. Sol dostała od Eldrid kociątko; Tengel zamyślił się chwilę, gdy dziewczynka wybrała czarnego jak węgiel kociaka. Kot i koń były ich jedynymi zwierzętami domowymi.
Choć Tengel wydawał się bezgranicznie szczęśliwy, często zdarzało się, że musiała go nocą budzić ze złych snów. Jego, który twierdził, że nic mu się nie śni! Teraz, kiedy byli już małżeństwem, sypiali pod kołdrą nago, jak nakazywał obyczaj. Kiedy budził się mokry od potu, od razu szukał w ciemności jej twarzy, chcąc przekonać się, czy naprawdę tam jest.
– Silje – wzdychał. – Nie odchodź ode mnie! Nigdy ode mnie nie odchodź!
Zapewniała, że na pewno tego nie zrobi. Tuliła go do siebie, starała uspokoić, wyrwać z koszmaru. Gdy drżał na całym ciele, to, mimo że był już u niej tego wieczoru, otwierała przed nim swe łono, bo to przynosiło mu ukojenie.
Czyniła tak z pewnym smutkiem, gdyż jak większość kobiet uznawała wspólnotę duchową za ważniejszą. Zawsze jednak udawało mu się porwać ją za sobą, poprowadzić ku oszałamiającym wyżynom. Świadomość, że uczynił ją wolną i szczęśliwą, przepędzała zmory i zasypiał spokojnie w ramionach ukochanej. Niekiedy bywało jej bardzo niewygodnie i z trudem zdobywała dla siebie trochę miejsca.
Jest prawie tak jak w moim śnie, myślała z ironią. Używam swego ciała, by odpędzić złe myśli mężczyzny. Dlaczego to zawsze musi wiązać się ze zmysłowością? Cóż za tajemne opętanie sprawia, że do tego właśnie się uciekam? Czy nie jestem więcej warta? Czy liczę się tylko jako obiekt męskich żądz? Czy to moja własna niepewność? Lęk, że nie sprawdzę się w innych dziedzinach? Te natrętne myśli nie dawały jej spokoju.
Więcej mieli teraz kontaktów z innymi mieszkańcami doliny. Małżeństwo Tengela z Silje sprawiło, że lękali się go mniej. Chłopi rozmawiali z nim, żartowali i dyskutowali, choć mimo wszystko gdzieś w kącikach ich oczu zawsze czaił się strach i gotowi byli uciekać na pierwszy znak zbliżającego się niebezpieczeństwa.
Eldrid również przeżywała wiosnę swego życia. Fakt, że Silje związała się z potomkiem złego ducha Ludzi Lodu, dodał jej odwagi; przyjęła propozycję zalotnika, który starał się o nią od dłuższego czasu. Około świętego Jana wyszła za mąż.
Mąż Eldrid był jednym z tych, którzy musieli uciekać przed ludźmi wójta; przez ostatnie lata ukrywał się w dolinie Ludzi Lodu. Silje bardzo cieszyła się z losu przyjaciółki, z tego, że nie musiała już tak ciężko pracować, a na starość uniknie samotności. Eldrid była już w wieku, który wykluczał posiadanie dzieci, nie musiała więc niczego się obawiać. Ona na pewno nie przedłuży rodu.
Silje miała tak wiele pracy, że nie starczało jej czasu na tkanie, i trochę tego żałowała. Ale w zamian doznawała tylu innych przyjemności. Tengel zabierał ją i dzieci, pokazywał im swe ukochane miejsca. Dzięki temu dużo przebywali na świeżym powietrzu, a ich twarze nabrały ładnej brązowej barwy. Tengel nosił Daga na plecach w specjalnym worku, a obok kroczyła Sol z kociątkiem w koszyku. Z ulgą obserwowali, że napady złości stawały się u małej coraz rzadsze. Być może rodzinna harmonia działała na nią uspokajająco.
Czasami jednak Sol ich przerażała. Jak wtedy, gdy doszli do wodospadu, a jej oczy zrobiły się nieprzytomne.
– Nieżywa pani – oświadczyła.
Tengel drgnął.
– Skąd ona może to wiedzieć? Pewna kobieta rzuciła się tutaj do wody jakieś… tak, to musiało być jakieś dwadzieścia lat temu.
Zdarzały się też inne zagadkowe sytuacje. Kiedyś w górach przybiegła z krzykiem.
– Do domu! Pod drzewem jest niebezpieczny człowiek! – Jej oczy znów były zupełnie dzikie.
W takich przypadkach szli za nią, lecz nigdy nie udało im się wyjaśnić zachowania małej.
Późną jesienią z Silje zaczęło się coś dziać. Schudła, straciła apetyt, jej skóra zrobiła się przezroczysta i pełna jasnobrązowych plam. Tengel planował odwiedziny u Benedykta, ale odłożył wyjazd.
Wysłał tam woźnicę, który dość szybko powrócił z wiadomością, że we dworze nie brakuje im niczego, tylko że Abelone wciąż tam mieszka i uprzykrza im życie. Wieści o nowej, małej rodzince uradowały ich bardzo, przesyłali gratulacje i dary – rozmaite smakołyki i ubranka dla dzieci.
– Gdybyśmy tylko mogli coś dla nich zrobić? – powiedziała Silje wzruszona. – Gdybyśmy potrafili usunąć tych gości-darmozjadów!
– Tak – przyznał Tengel. – Ale teraz nic nie mogę uczynić. Moje miejsce jest przy tobie.
Silje rozejrzała się po zagrodzie, którą pobielił już pierwszy mróz. Zamknęła drzwi, by zatrzymać ciepło w środku.
– Boję się, Tengelu. Co się ze mną dzieje?
Popatrzył na nią badawczo i musiał się uśmiechnąć. Jej niewiedza była rozbrajająca.
– Minęło już wiele czasu, odkąd po raz ostatni odmawiałaś mi z powodu kobiecych słabości.
Читать дальше