Margit Sandemo - Zimowa Zawierucha

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Zimowa Zawierucha» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zimowa Zawierucha: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zimowa Zawierucha»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Siedemnastoletnia Villemo Kalebsdatter zakochała się bez pamięci w starszym od niej o osiem lat Eldarze Svartskogenie. Jednak Eldar pochodził ze złej rodziny, a poza tym był uwodzicielem bez skrupułów. Villemo musiała drogo zapłacić za swoje uczucie do Eldara, który, mimo młodego wieku, popadł w złe towarzystwo i wdał się w krwawe rozgrywki…

Zimowa Zawierucha — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zimowa Zawierucha», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Tak, wiem o tym. Ale mimo wszystko nie rozumiem.

– A co ty byś wolała? Dawać czy brać niczym żebrak?

Pominęła milczeniem te dwa ostatnie słowa, ale zaczęła się zastanawiać nad tym, co powiedział przedtem.

– Dawać, oczywiście – powiedziała na koniec.

Eldar skinął głową.

Jaki on jest dojrzały, budzi tyle szacunku, pomyślała z bezgranicznym dziecinnym podziwem.

– Jesteś naprawdę bardzo inteligentny – dodała po chwili. – A ja myślałam, że potrafisz być tylko brutalny.

Spostrzegła, że mięśnie twarzy mu się napinają, ale zdołał zachować spokój.

– A ja myślałem, że ty jesteś głupia gęś – odparł krótko.

– I co, nadal tak myślisz?

– Nie wiem, nie zastanawiałem się.

Andreas wołał na dziedzińcu:

– Nie widział kto Eldara?

Młody człowiek pospiesznie wyszedł ze stajni. Gdyby Andreas znalazł się teraz blisko niej, Villemo byłaby w stanie go udusić.

Powoli i ona wyszła ze swoim ciężarem.

Niklas wyszczerzył do niej zęby.

– Villemo, jak ty wyglądasz?

– Jak wyglądam?

– Całą brodę masz umazaną na czarno.

Miała ochotę zawyć z rozpaczy. Ależ się wygłupiła! Przewracała oczami i robiła uwodzicielskie miny, a cała broda czarna!

O, wstydzie.

Pracowała jak wół przez całe przedpołudnie. Gdy koło trzeciej rozległ się gong wzywający na obiad, poszła wraz ze wszystkimi do dużego stołu w kuchni. Próbowała usiąść obok Eldara, ale się spóźniła, bo zbyt dużo czasu poświęciła na mycie. Naprzeciwko też już nie było miejsca. Rozdrażniona usiadła z dala od niego, po tej samej stronie stołu, bez żadnej możliwości kontaktu. Widziała tylko jego ręce, kiedy łamał chleb albo nabierał zupę z wazy, i tym musiała się zadowolić.

Prowadziła natomiast zbyt głośną rozmowę z Niklasem. Żeby Eldar słyszał, jaka jest elokwentna.

Potem wstydziła się tej swojej głupiej, pustej gadaniny.

Domownicy nie pozwolili jej wrócić po jedzeniu do pracy. Nie chcieli mieć na sumieniu zniszczonego ubrania.

Nie pomogły żadne protesty, wraz z innymi kobietami została posłana do zmywania. Próbowała przysłuchiwać się ich rozmowom, ale one ani razu nie wspomniały o Eldarze. Sama też nie chciała wymieniać tego imienia, bo to by się mogło wydać podejrzane.

Gdy skończyły, poszła do starego wuja Branda: Miał teraz sześćdziesiąt cztery lata i srebrne pasma w czarnych włosach. Czy może raczej odwrotnie: czarne pasma w srebrzystych włosach. Przez cały dzień nadzorował pracę, a teraz odpoczywał po obiedzie. Wkrótce zamierzał znowu wyjść.

– Wuju Brandzie, ca to za ludzie ci Wollerowie?

Popatrzył na nią zdziwiony znad buta, który właśnie wkładał.

– Wollerowie? Mówisz o tych właścicielach Woller w parafii Eng?

– Tak.

– Zbyt dobrze ich nie znam – odparł z wolna.

– Spotkałem ich zaledwie parę razy przy jakichś większych okazjach. To Duńczycy z pochodzenia.

– Czy oni są mili?

– O, co to, to nie! – wykrzyknął spontanicznie. – Nie, to znaczy ja ich naprawdę mało znam, więc nie powinienem się wypowiadać.

– Proszę powiedzieć, co wuj o nich wie. To dla mnie ważne.

– Dlaczego? Zaprzyjaźniłaś się z kimś z tej rodziny?

– Nie, przeciwnie!

– No, skoro tak, to będę szczery. Sam właściciel majątku jest wyjątkowo niesympatycznym człowiekiem. Podobno bija swoją służbę, nie znosi sprzeciwu ani mieszania się w jego sprawy. W posiadanie majątku też nie weszli uczciwym sposobem. Ludzie mówią, że jego synowie szybko działają, kiedy trzeba z kimś wyrównać rachunki.

– A poprzedni właściciele?

– Właściciele Woller? Ja nie wiem, kto… Ależ tak, to chyba byli ludzie ze Svartskogen. Nie, uf, to poplątana i niezbyt wesoła historia, Villemo. Nie sądzę, że powinniśmy się do tego mieszać.

– Jeden z tych ze Svartskogen powiada, że Wollerowie chcą ich wykończyć.

– Wcale by mnie to nie zdziwiło. Między nimi od dawna toczy się walka. Podobno krwawa zemsta. Ale to tylko pogłoski, Villemo. Nie powinniśmy brać tego zbyt poważnie.

– To jest poważna sprawa, wuju.

Brand zmarszczył brwi.

– Porozmawiam o tym z Mattiasem. Chyba jednak niewiele możemy zrobić. Zresztą ludzie ze Svartskogen nas też nie kochają, sama wiesz.

– To może wójt?

– Ten wójt, którego teraz mamy, rozgląda się tylko za wódką i kobietami, a jest tak przekupny, że Wollerowie łatwo go pozyskają dla swojej sprawy. Ale jeszcze dzisiaj porozmawiam z ludźmi ze Svartskogen. A teraz, Villemo, powinnaś chyba iść do domu. Ojciec będzie się niepokoił.

Przyznała wujowi rację. Rozmawiała już przecież z Eldarem. Nie można prosić jednego dnia dwa razy o to samo.

– Długo będziecie remontować tę stajnię?

– Przy tym tempie pojutrze będziemy gotowi. Ci ze Svartskogen umieją pracować, jeśli tylko chcą.

Villemo życzyłaby sobie, żeby praca nie posuwała się tak szybko. Gdyby miała kilka dni, może udałoby jej się stopić ten lodowy pancerz Eldara.

Gdy przechodziła przez podwórze, odwróciła się do pracujących i pomachała im ręką, dziękując za wspólną pracę. Eldar robił właśnie coś na dachu. Po chwili wahania wyciągnął rękę w nader powściągliwym pozdrowieniu.

Obok niego siedział na dachu syn Jespera, rówieśnik Niklasa. Ten długo patrzył w ślad za Villemo.

– Ale dziewczyna – westchnął w końcu pełen najwyższego uznania, jakby próbował smakowitego deseru. – Taką chciałbym mieć na sianku!

Eldar odwrócił się z prychnięciem.

– To już bym wolał iść do łóżka z jeżem.

Syn Jespera uznał to za niebywale śmieszne:

– Z jeżem? Do łóżka? O, niech mnie… Nie mogę!

Eldar ani razu nie spojrzał za Villemo.

Następnego dnia Villemo stawiła się do pracy, lecz Eldar nie przyszedł. Już bez tego entuzjazmu, który ożywiał ją wczoraj, pomagała głównie Niklasowi, ale udało jej się porozmawiać w cztery oczy z bratem Eldara.

– Niezbyt dużo was dzisiaj przyszło – powiedziała zaczepnie.

– Naprawdę? – odparł tamten ze złością. – Tylko Eldara nie ma.

– Ano właśnie! A gdzie on się ukrywa?

– Ma co innego do roboty.

Villemo miałaby ochotę zapytać, czy przyjdzie jutro, ale to już by chyba było zbyt wyraźne zainteresowanie. Nawet ona to rozumiała.

Dość szybko tego dnia opuściła swoje dobrowolne zajęcia i powlokła się do Grastensholm. Udało jej się tam zastać Mattiasa samego w jego pokoju. Zbliżał się teraz do pięćdziesiątki, ale trudno było w to uwierzyć. Dawny wyraz dziecięcej niewinności nigdy nie zniknął z jego twarzy, choć przeżył wiele zmartwień i widział wiele nędzy wśród ludzi, których leczył.

Villemo krążyła w rozmowie jak kot wokół szperki, podejmowała rozmaite manewry tak, by to najważniejsze pytanie zabrzmiało naturalnie i raczej obojętnie.

– A właśnie, wuju Mattiasie, czy nie mogłabym zobaczyć tajemnego skarbu Ludzi Lodu? Nigdy go jeszcze nie widziałam.

Mattias drgnął. Sprawa wydawała się poważna. Villemo wkraczała w niebezpieczną strefę, może najbardziej niebezpieczną z możliwych. Gdyby się dowiedziała, że to Niklas ma dziedziczyć skarb, doznany zawód mógłby rozpalić w niej pragnienie posiadania go. Widywano już skutki czegoś takiego.

By zyskać na czasie, powiedział:

– No, niewiele już tego zostało. A co byś chciała obejrzeć?

– Czy to prawda, że są tam prawdziwe czarodziejskie zioła i mikstury?

Oj, trzeba się mieć na baczności!

– Wiesz, różne bywają czarodziejskie środki – roześmiał się. – Ale to prawda, że w zbiorze jest mnóstwo dziwnych rzeczy.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zimowa Zawierucha»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zimowa Zawierucha» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Gdzie Jest Turbinella?
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Przeklęty Skarb
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Kobieta Na Brzegu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Miasto Strachu
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Magiczne księgi
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Wiosenna Ofiara
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Zimowa Zawierucha»

Обсуждение, отзывы о книге «Zimowa Zawierucha» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x