• Пожаловаться

Margit Sandemo: Czy jesteśmy tutaj sami?

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo: Czy jesteśmy tutaj sami?» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Margit Sandemo Czy jesteśmy tutaj sami?

Czy jesteśmy tutaj sami?: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czy jesteśmy tutaj sami?»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Długa i niebezpieczna walka Ludzi Lodu z Tengelem Złym dobiegła końca. Tanghil, zakała i największe zagrożenie świata, przestał istnieć. Nie znaczy to jednak, że w przyszłości już wszystko będzie dobrze. Nadal na wiele pytań nie udzielono odpowiedzi. Rodzina ma więc przed sobą rok pełen napięć…

Margit Sandemo: другие книги автора


Кто написал Czy jesteśmy tutaj sami?? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Czy jesteśmy tutaj sami? — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czy jesteśmy tutaj sami?», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Tiili zdawała sobie sprawę, że będzie musiała umrzeć. To był taniec ofiarny. Nie wiedziała tylko, czemu ma służyć ta ofiara, jakich bogów ma udobruchać, przeczuwała natomiast, że to chwila, w której dopełni się jej los, co do tego nie mogło być żadnych wątpliwości.

Zabij mnie, myślała. Zlituj się i zabij mnie!

Ale kiedy to Tan-ghil się nad kimś zlitował?

Na wpół przytomna czuła, że ktoś zrywa z niej ubranie.

– Nie – szeptała błagalnie.

Nikt jednak nie słyszał jej rozpaczliwych próśb.

Nagle rozległ się potężny huk. Tiili otworzyła oczy i zobaczyła, że w górskiej ścianie powstał otwór.

To ja sprawiłam, przyszło jej na myśl. Te bębny, pieśń szamanów, mój taniec… Odbywa się tutaj jakiś magiczny rytuał.

A w takim razie może… może nie będę musiała umierać?

Słabiutka nadzieja rozpaliła się w jej sercu. Tiili była jednak za bardzo zmęczona, by liczyć na coś więcej.

Zresztą mogę umrzeć, myślała zrezygnowana. To lepsze niż dostać się w łapy tych podnieconych do nieprzytomności mężczyzn. W łapy tych bladych, na czarno ubranych mężczyzn, albo, co jeszcze gorsze, Tan-ghila. Dobrze wiem, czego oni ode mnie chcą, ale żaden z nich nie może mnie dotknąć. Nie może! Nie może! Tysiąc razy bardziej wolę śmierć.

Nie była już w stanie złapać tchu. Stąpała niepewnie, zataczała się często. Serce waliło jak młotem.

Zostały z niej zerwane ostatnie części ubrania.

Ludzie w habitach krzyczeli. Szamotali się, by podejść do niej. Tan-ghil jednak wciąż trzymał ich w miejscu.

Dziewczyna była jego zdobyczą.

Powoli traciła świadomość. Nie mogła już oddychać, nie miała siły się poruszać. Nogi odmówiły jej posłuszeństwa dokładnie w chwili, gdy otwór w górskiej ścianie powiększył się do rozmiarów sporej bramy.

Tiili z bolesnym jękiem osunęła się na ziemię. Mamo, zdążyła pomyśleć, zanim ogarnął ją mrok.

ROZDZIAŁ II

Ocknęła się otoczona jakąś niezwykłą, czerwoną poświatą.

Była naga. Próbowała osłaniać się rękami, ale one były jak przyklejone do… górskiej ściany? Z dołu wiał ciepły wiatr. I stamtąd też pochodziła ta czerwona poświata. Tiili znajdowała się w miejscu przypominającym wejście do groty.

Ku jej rozpaczy znajdował się tam również Tan-ghil. A także ci budzący lęk urodziwi mężczyźni.

Wyglądali na przestraszonych. W gruncie rzeczy byli przerażeni, a sprawiał to ów ciepły wiatr i czerwony blask!

Musiała chyba śnić, to nie mogła być prawda. Zaraz się obudzi na własnym posłaniu w domu matki. Jednak ból w rękach i w nogach mówił jej, że nie śpi.

Tan-ghil przemawiał surowo do ubranych na czarno mężczyzn. Tiili pojmowała, że ostrzega ich, by nie ważyli się jej tknąć. Kiedy jednak Tan-ghil odwrócił się, by wypowiedzieć jakieś niezrozumiałe dla niej zaklęcie, jeden z tamtych przemknął się bliżej, jakby miał zamiar dotknąć jej nagiego ciała; prawdopodobnie pragnąłby zrobić z nią znacznie więcej, było to po nim widać. Tiili, przerażona, chciała krzyczeć, ale uznała, że lepiej go nie płoszyć. Kiedy znalazł się już w strumieniu ciepłego powietrza, wyciągnął rękę ku dziewczynie, nagle przeraźliwie zawył. Bardzo chciał się wycofać, lecz było za późno. Skóra na jego ręce spaliła się w jednej chwili, a pod nią ukazało się coś srebrzystobiałego. Zaraz potem mężczyzna zniknął, wessany do rozpadliny, grotę wypełnił swąd zwęglonej żywej tkanki.

Reszta mężczyzn w czarnych habitach z przerażeniem opuściła przejście, w którym znajdowała się dziewczyna. Tan-ghil odwrócił się w ostatniej chwili, by jeszcze zobaczyć, co się stało, i na jego wargach ukazał się paskudny, złowrogi uśmiech.

Tiili była chora z obrzydzenia i wstrząśnięta. Wiedziała jednak, że bladzi mężczyźni nie będą jej już więcej dręczyć.

Została teraz sama z Tan-ghilem i wisiała rozpostarta, przymocowana do skały za ręce i nogi, zamykając wejście do groty.

Szlochając, spoglądała błagalnie na swego prześladowcę.

On jednak nie miał dla niej litości.

– Do tego zostałaś przeznaczona jeszcze przed twoim urodzeniem – rzekł w końcu krótko i brutalnie. – Mój skarb jest teraz ukryty we wnętrzu góry za tobą. Nikt nie potrafi przejść obok ciebie. Nikt, prócz mnie. Bo ja wiem, jak można ciebie otworzyć.

Czy ten grymas miał oznaczać uśmiech? Tiili patrzyła przerażonymi oczyma, kiedy prezentował, w jaki sposób wejście może zostać otwarte.

– Tutaj… jest twój zamek – rzekł wskazując na jej łono. – A to jest klucz!

Rozchylił swoją brudnoszarą pelerynę, spod której ukazało się coś, na widok czego Tiili zrobiło się niedobrze. Długi, pomarszczony członek unosił się w górę. Kiedy odwróciła wzrok, Tan-ghil zaśmiał się złowieszczo.

– Jeszcze nie teraz, dziecino, jeszcze nie! Musisz się jeszcze na jakiś czas uzbroić w cierpliwość. Najpierw będę musiał wykorzystać usługi twojego brata. Zabiorę go ze sobą na kontynent, do pewnego człowieka, do Szczurołapa, który potrafi mi pomóc. Jeszcze nie nadszedł czas, bym mógł zasiąść na tronie świata. Świat nie jest jeszcze na to dość dobry. Ale za jakieś pół wieku ja tutaj powrócę. I wtedy będziesz mogła przeżyć swoją utęsknioną chwilę łaski w moich objęciach! A potem…

Zrobił w jej stronę gest, jakby chciał rozwiać unoszący się w powietrzu pył.

Tiili była bliska omdlenia z rozpaczy. Targenor… Potwór będzie teraz starał się go zmusić do służby! Nie wolno mu tego robić! Nie z Targenorem!

Biedna mama!

Jeśli chodzi o te pięćdziesiąt lat, o których Tan-ghil mówił, to ponura zapowiedź początkowo do niej nie dotarła, bo zbyt wiele wydarzyło się naraz. Bliska utraty zmysłów z rozpaczy, przerażenia i samotności, nie była w stanie myśleć rozsądnie.

W końcu Tan-ghil sobie poszedł.

Najpierw przyjęła z ulgą fakt, że nie musi już na niego patrzeć. Poza tym wyobrażała sobie, że mama i Targenor, a także inni ludzie ze wsi, będą się o nią niepokoić i tylko dzięki tej myśli była w stanie dalej żyć.

Tiili nigdy nie należała do wybranych ani dotkniętych. Nie posiadała takiej zdolności, która by jej pozwoliła słyszeć na odległość, że Targenor ją woła. Zresztą nie potrafiłaby mu również odpowiedzieć.

Wkrótce uświadomiła sobie, że wszystkie funkcje jej ciała ustały. Oddychała wprawdzie i serce jej biło, ale to wszystko. Nie potrzebowała jeść, pić ani spać.

To ostatnie okazało się wyjątkową udręka. Czas i tak wlókł się niemiłosiernie, nawet gdyby nie musiała nieustannie czuwać.

Oczywiście, wzywała pomocy, bo odzyskała zdolność mowy. Ale któż mógłby ją tu usłyszeć?

Od czasu do czasu migały jej w oddali budzące grozę, choć urodziwe postacie w czarnych habitach. Stały u wejścia do korytarza i ukradkiem zaglądały do środka, nigdy jednak nie odważyły się zbliżyć.

Ciepły strumień powietrza był dla nich śmiertelnie niebezpieczny, Tiili natomiast utrzymywał przy życiu.

Tyle łez…

W końcu nie miała już siły płakać.

Gdyby tylko mogła przestać myśleć! Przestać się lękać o los swoich najbliższych. Lękać się o swoją przyszłość. Gdyby potrafiła odrzucić od siebie wszystko i trwać jako istota doskonale pusta w środku!

Ale wciąż jeszcze umiała odczuwać upływ czasu.

A miała przed sobą wiele długich, budzących grozę lat.

Strasznie długo musiała czekać, zanim nadeszła pomoc.

Zaczęło się od tego, że w wielkiej przestrzeni, którą dostrzegała po drugiej stronie rozpadliny, usłyszała jakieś wołania. To nie były głosy tych bladych, ubranych na czarno mężczyzn, mogłaby przysiąc, że nie.

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czy jesteśmy tutaj sami?»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czy jesteśmy tutaj sami?» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Sandemo Margit: Sol Z Ludzi Lodu
Sol Z Ludzi Lodu
Sandemo Margit
Margit Sandemo: Ogród Śmierci
Ogród Śmierci
Margit Sandemo
Margit Sandemo: Góra Demonów
Góra Demonów
Margit Sandemo
Margit Sandemo: Nieme Głosy
Nieme Głosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo: Cisza Przed Burzą
Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo: Odrobina Czułości
Odrobina Czułości
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Czy jesteśmy tutaj sami?»

Обсуждение, отзывы о книге «Czy jesteśmy tutaj sami?» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.