• Пожаловаться

Margit Sandemo: Czy jesteśmy tutaj sami?

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo: Czy jesteśmy tutaj sami?» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. категория: Фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Margit Sandemo Czy jesteśmy tutaj sami?

Czy jesteśmy tutaj sami?: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Czy jesteśmy tutaj sami?»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Długa i niebezpieczna walka Ludzi Lodu z Tengelem Złym dobiegła końca. Tanghil, zakała i największe zagrożenie świata, przestał istnieć. Nie znaczy to jednak, że w przyszłości już wszystko będzie dobrze. Nadal na wiele pytań nie udzielono odpowiedzi. Rodzina ma więc przed sobą rok pełen napięć…

Margit Sandemo: другие книги автора


Кто написал Czy jesteśmy tutaj sami?? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Czy jesteśmy tutaj sami? — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Czy jesteśmy tutaj sami?», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Mamo! Targenorze! Ratunku!

Zapadał już szary zmierzch, gdy jej strażnik przystanął. Dziewczyna oddychała ciężko po forsownym marszu i od dławiącego ją wciąż płaczu. Uniosła zalaną łzami twarz i spoglądała na szczyty, które wznosiły się tuż nad nią. Zdawało jej się, że wyglądają bardzo groźnie, nic zresztą dziwnego, w tym nastroju… Mrok, ta ponura postać obok niej, niepewność, przerażenie…

Targenor zawsze się nią opiekował i ochraniał ją. Ale teraz nie wiedział, co się dzieje z jego siostrzyczką. Matka także nie.

Na niebie zapłonęły przyjaciółki Tiili, gwiazdy. Tego wieczora jednak zdawały się martwe i niedostępne, jakby cofnęły się z obrzydzeniem i w strachu przed jej przewodnikiem.

Tiili czuła się tak bezgranicznie samotna i bezbronna.

I niemal oszalała ze strachu.

Tan-ghil wydał z siebie ostry, ptasi krzyk, skierowany ku skale naprzeciwko nich. Odpowiedziało mu echo.

Dziewczyna zadrżała i zaniosła się głuchym szlochem.

A po chwili…

To przywidzenie, czy też…?

Na tle stromej skały pojawiły się wysokie ludzkie postacie w mnisich habitach. Piękne postacie o dziwnie czujnych spojrzeniach.

Tiili o mało nie straciła przytomności z wrażenia. Bardzo niewyraźnie uświadamiała sobie, że Tan-ghil rozmawia z nimi w jakimś niezrozumiałym, bełkotliwym języku, a one mu odpowiadają z przymilnymi uśmiechami.

A potem zaczęły się zbliżać do niej…

Ta nienasycona żądza w ich oczach… Kiedy postacie uśmiechały się szerzej, Tuli widziała ostre kły.

Jęknęła przerażona. Śmiertelnie przerażona.

Tan-ghil jednak je powstrzymał. Uniósł rękę i zawołał coś swoim przenikliwym głosem, wykrzykiwał jakieś długie ostrzeżenia, których ona nie rozumiała. Sens jednak był dla niej oczywisty: Łapy przy sobie, to moja owieczka ofiarna!

I jedna, i druga możliwość wydawała się Tiili równie straszna.

Co starzec zamierzał z nią zrobić, nie miała pojęcia. Czym ona mu się naraziła?

Mamo… Targenorze! Ratujcie mnie! Błagam was! Ratujcie mnie!

Tan-ghil nakazał mężczyznom, by się zatrzymali. Stali teraz nieruchomo, jakby ich skuł niewidzialnymi łańcuchami.

On sam zaś rozpoczął obrzęd.

W rzeczywistości wypowiadał tylko zaklęcia, lecz Tuli nie pojmowała różnicy.

W pobliżu zaczęły się gromadzić nowe istoty, nie wiadomo skąd się tu brały. Na niewielkiej wyniosłości, tuż pod dwoma przypominającymi kamienie nagrobne szczytami, siedziało trzech niewysokich, budzących odrazę mężczyzn; na skrzyżowanych nogach trzymali wielkie, płaskie bębny.

Jak oni okropnie wyglądają! Zdawali się być karykaturami najstarszych mieszkańców Doliny Ludzi Lodu, tych, którzy wraz z krewnymi Tuli przybyli tu kiedyś ze wschodu, z Taran-gai. Wiedziała, że byli wśród nich szamani, nie myślała jednak, że wyglądają aż tak paskudnie.

Na skale znajdowali się Kat, Kat-ghil i Zimowy Smutek. Potomkowie Tan-ghila. Nic więc dziwnego, że robili takie odpychające wrażenie i przejmowali grozą.

Mała pokraka na ziemi dała im znak ręką, po czym zwróciła się z dziwnie zadowolonym uśmieszkiem do Tiili. Nigdy nie widziała czegoś równie obrzydliwego jak ten uśmiech.

Tego było dla niej za wiele.

Jęknęła rozpaczliwe, odwróciła się na pięcie i chciała uciekać.

Magiczna siła Tan-ghila była jednak niewątpliwie wielka. Zatrzymał ją gestem dłoni, a Tiili widziała przed sobą jedynie jego straszne oczy, czuła, że kręci jej się w głowie, świat wokół zaczyna wirować, a w centrum jarzą się te żółte ślepia. One pozostawały nieruchome.

Kiedy potwór stwierdził, że dziewczyna znajduje się w jego mocy, zwrócił się na szamanów. Na dany sygnał wszyscy trzej zaczęli uderzać w swoje bębny, rytmicznie, najpierw ciężko, tak te ich głos odbijał się od skał niczym echo grzmotu.

Grupa mężczyzn w mnisich habitach stała bez ruchu, wyczekując.

Tan-ghil ponownie zwrócił się do Tiili.

– Tańcz! – powiedział syczącym jak u węża głosem, plując przy tym na wszystkie strony. – Ja wiem, że tamta kobieta nauczyła cię prastarych tańców. Ruszaj więc!

„Tamta kobieta”? W ten sposób wyrażał się o jej ukochanej matce. I rzeczywiście, Dida, pragnąc ocalić coś z dawnej kultury wschodu, a zresztą także dlatego, że Tiili miała tyle gracji i tak bardzo lubiła tańczyć, nie szczędziła czasu na lekcje z córką. Były to chwile pełne radości i śmiechu.

Teraz się okazało, że Tan-ghil podglądał je wtedy z ukrycia.

Ta myśl sprawiała dziewczynie ból.

Tiili nie chciała być temu nędznikowi posłuszna, ale została całkowicie pozbawiona woli. Ponadto głos bębnów okazał się tak sugestywny, że nie potrafiła mu się opierać, choć bardzo tego nie chciała. Rytm przybierał na sile, tempo się wzmagało, wkrótce szamani zaczęli też śpiewać. Jeśli można nazywać śpiewem to ich monotonne, falujące zawodzenie.

– Dalej! – syknął Tan-ghil.

Stopy Tiili zaczęły tańczyć same. Gdy tak poruszała się w rytm bębnów drobnymi, szybkimi krokami, jakby przytupując, tak jak nauczyła ją matka, kątem oka zdążyła dostrzec coś nowego: Wokół szamanów zaczęły krążyć dziwne istoty, przezroczyste, kiwające się niby w głębokich pokłonach; to zbliżały się do nich, to cofały.

Tiili nie wiedziała nic o duchach Kata i Kat-ghila, które bezustannie im towarzyszą. Teraz była przerażona, nie stać ją było na inną reakcję. Znajdowała się całkowicie we władaniu tego hipnotycznego rytmu, tańczyła jak w transie, z oczu wciąż płynęły jej łzy.

Tempo stawało się coraz szybsze i szybsze. Słyszała podniecone westchnienia ubranych na czarno mężczyzn, wprost nie mogli ustać w miejscu. Gdyby ich wola Tan-ghila nie powstrzymywała, rzuciliby się natychmiast na dziewczynę, co do tego nie miała wątpliwości. Na małej polance śmierdziało czymś obrzydliwym, odór był intensywny, przypominał zapach starych kozłów. Po zmrużonych oczach Tan-ghila poznawała, że i jego to podnieca. Oddychał teraz jakoś ciężko.

Domyślała się, że tak działa pieśń szamanów. Nie wiedziała, o czym oni śpiewają, ale wyczuwała coś, o czym słyszała jeszcze w dzieciństwie. Atmosferę pierwotnego rytuału z kraju na wschodzie, rytuału składania w ofierze młodej dziewicy w obecności plemiennej starszyzny, najstarszych członków rodu. Ich życiowe soki zaczynały znowu żywiej krążyć, gdy dziewczyna tańczyła swój ostatni taniec. Tiili płakała z rozpaczy, ale cóż mogła zrobić? Musiała się poddać swojemu losowi.

Piękni, bladzi mężczyźni byli dużo bardziej niebezpieczni niż starzy członkowie plemienia. Były to istoty z samej swej natury niezwykle erotyczne, zdążyła to zrozumieć. Teraz zaś ich podniecenie osiągało szczyty, gdy tymczasem nie mogli się ruszyć z miejsca. Robili na jej oczach obrzydliwe rzeczy, Tiili próbowała odwracać spojrzenie, ale tamci otaczali ją niemal zwartym kręgiem, a taniec zmuszał, by kręciła się w kółko, i w kółko. Mogła jedynie zamknąć oczy.

We wzroku Tan-ghila widać było triumf, kiedy obserwował ich podniecenie. Ale było w nich też coś więcej. Tiili ogarniały mdłości, kiedy to dostrzegła. Zacisnęła mocno powieki, ale wtedy potykała się, bo ziemia była nierówna. Musiała ponownie otworzyć oczy.

Zaczynała czuć się zmęczona, zresztą nic dziwnego po takich przejściach. Po morderczej wspinaczce nieludzkie było zmuszać ją do takiego tańca, bez chwili przerwy. To po prostu bezlitosne.

Pozwól mi przestać, błagała bezgłośnie, ale nie odważyła się wypowiedzieć tej prośby.

Dźwięk bębenków stawał się coraz bardziej szalony, dziki, śpiew szamanów wznosił się aż do krzyku. Bladzi ludzie w habitach wyli z podniecenia, a Tan-ghil wciąż popędzał: szybciej, szybciej!

Читать дальше
Тёмная тема

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Czy jesteśmy tutaj sami?»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Czy jesteśmy tutaj sami?» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Sandemo Margit: Sol Z Ludzi Lodu
Sol Z Ludzi Lodu
Sandemo Margit
Margit Sandemo: Ogród Śmierci
Ogród Śmierci
Margit Sandemo
Margit Sandemo: Góra Demonów
Góra Demonów
Margit Sandemo
Margit Sandemo: Nieme Głosy
Nieme Głosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo: Cisza Przed Burzą
Cisza Przed Burzą
Margit Sandemo
Margit Sandemo: Odrobina Czułości
Odrobina Czułości
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Czy jesteśmy tutaj sami?»

Обсуждение, отзывы о книге «Czy jesteśmy tutaj sami?» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.