Margit Sandemo - Anioł O Czarnych Skrzydłach

Здесь есть возможность читать онлайн «Margit Sandemo - Anioł O Czarnych Skrzydłach» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Anioł O Czarnych Skrzydłach: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Anioł O Czarnych Skrzydłach»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Już jako mała dziewczynka Tula Backe odkryła, że różni się od innych dzieci. Nie zawsze wykorzystywała swe nadzwyczajne zdolności w służbie dobra, wiedziała więc, że jest jedną z dotkniętych z Ludzi Lodu…
Zła moc, nieskończenie potężniejsza od niej, knuła diabelskie plany. Tengel Zły wybrał sobie Tulę jako tę, która miała obudzić go ze snu…

Anioł O Czarnych Skrzydłach — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Anioł O Czarnych Skrzydłach», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

To także nie.

Echo! Lepiej nie potrafiła tego określić. Echo niesione wiatrem.

Ech, co za głupstwa sobie wyobraża!

Drgnęła. Z lasu wyłoniło się dwoje ludzi. Zauważyli ją i właśnie do niej się zbliżali.

Czy już w żadnym miejscu nie może mieć nawet odrobiny spokoju?

Przybysze, mężczyzna i kobieta, byli pięknie ubrani, choć może ich stroje nie stanowiły ostatniego krzyku mody. Wydawały się jakby ponadczasowe. Obydwoje odznaczali się niezwykłą urodą, mogli mieć około trzydziestu lat, może nawet mniej. Mężczyzna o bardzo ciemnych włosach i śniadej cerze przywodził na myśl ludzi z Południa, kobieta była ruda, o wyrazistych rysach twarzy. Tula wpatrywała się w nich oszołomiona. Czy byli rodzeństwem? Przecież tak bardzo różnili się kolorem włosów i skóry, ale ich oczy…?

Oczy mieli tak zdumiewająco podobne, w identycznym bursztynowym kolorze, o odcieniu tak niezwykłym, że nie mogły istnieć na świecie dwie rodziny, których potomkowie mieliby oczy o takiej barwie.

Więcej nie zdążyła pomyśleć, gdyż kobieta przemówiła do niej:

– Przynosimy pozdrowienia od twoich rodziców, Tulo. Pragną, byś natychmiast wróciła do domu.

Tula odczuła narastającą irytację, która nachodziła ją zawsze, gdy coś zakłócało jej ulubione zajęcie.

Mężczyzna powiedział pięknym, niskim głosem:

– Bardzo się o ciebie niepokoją. Jeśli możesz, spędzaj z nimi więcej czasu. Nie oddalaj się i nie ukrywaj, bądź znów dawną Tulą, którą wszyscy tak kochali!

Chciała zaprotestować, wyjaśnić, że więcej z niej pożytku, kiedy jest w lesie, i że dość długo już dawała dowody swej głupoty, grzecznie się sprawując. Jednakże struna przebiegłości, której nie poznawała – jak gdyby ktoś inny ją nastroił – nakazywała jej milczenie. Zaleciła uległość, udawanie, że nadal jest miłą, dobrą dziewczynką.

– Nie wiedziałam, że się niepokoją – odparła swym dawnym dziecinnym głosem, co robiła wówczas, gdy chciała wywrzeć korzystne wrażenie. – Zaraz wracam do domu.

Ukłoniła się głęboko i pobiegła przez las.

Dopiero później zorientowała się, że obcy przybysze nie zdradzili swoich imion, a ją dobrze znali!

Narastało tkwiące w niej niezadowolenie. Ale czy w niej? Czy nie tkwiło ono w powietrzu? Czy nie otoczył jej nagle lodowaty, zimny chłód? Czy nie hulały wokół niej rozgniewane wiatry?

– I co mam teraz zrobić? – poskarżyła się głośno i przystanęła. Podniosła głowę, spoglądając w niebo. – Przecież przed chwilą byłeś ze mnie taki zadowolony!

Słysząc wypowiedziane przez siebie samą słowa, jęknęła. Czyżby naprawdę z kimś rozmawiała?

Ci ludzie…? Sprowadzili na nią jeszcze większy niepokój, teraz nie wiedziała już, czego ma się trzymać.

Targane podmuchami powietrze wirowało wokół niej ze świstem niczym stado rozdrażnionych smoków. Wzburzona, zdezorientowana, wyciągnęła z kieszeni zaczarowany flet i zaczęła grać.

Gdzie się podziało owych pięć tonów?

Jakie one były?

Tula wpadła w histerię. Wichry zawodziły wokół niej, rozwiewały włosy, niemal zrywały ubranie.

Jęknęła ze strachu, ale to nie rozhulane wiatry tak ją przeraziły, lecz fakt, że nie mogła przypomnieć sobie tych pięciu dźwięków.

Nie pamiętała, jak brzmiały!

– I co ja teraz zrobię? – rozszlochała się zrozpaczona – Zapomniałam! Wszystko zapomniałam!

Całkiem przybita weszła na podwórze.

Gunilla wybiegła jej na spotkanie.

– O, jesteś nareszcie! Wejdź do środka, przyszedł list!

Matka była taka uradowana! Tula jednak zachowała całkowitą obojętność.

Kiedy weszły do ciepłej, przytulnej kuchni, gdzie siedział ojciec z wyrazem zadowolenia na twarzy, matka wzięła do ręki leżący na stole list.

– To od Heikego i Vingi – mówiąc to aż zarumieniła się z radości. – Vinga pisze, że odwiedzili kochaną Annę Marię Olsdotter, chyba ją pamiętasz? Ach, Boże, czy to już naprawdę upłynęło pięć, a może sześć lat od jej konfirmacji?

Tula na odczepnego pokiwała głową. Naturalnie, pamiętała Annę Marię, cichą, spokojną i łagodną dziewczynę, ale cóż, u licha, obchodziła ją świętoszkowata konfirmantka?

Aż się wzdrygnęła, zdając sobie sprawę z własnych myśli. Nigdy dotąd nie myślała w ten sposób!

Matka mówiła dalej, a ojciec, słuchając jej słów, rozjaśniał się coraz bardziej.

– Wyobraź sobie, Tulo, że Anna Maria wychodzi za mąż! Za bardzo sympatycznego człowieka, który jak ulał pasuje do tej poważnej dziewczyny. Nazywa się Kol Simon, pochodzi z Walonów. I najważniejsze: Heike i Vinga są w drodze do nas! Są… No tak, mogą tu być w każdej chwili, poczta przecież kursuje niewiele szybciej niż podróżni. Ach, musimy natychmiast przejrzeć zapasy; trzeba ich ugościć tym, co mamy najlepszego, na pewno przyjadą zmęczeni i głodni! Erlandzie, gdzie ich położymy?

Matkę i ojca pochłonęły plany przyjęcia tak mile widzianych gości.

Tula jednak odczuła dławiący niepokój. Wuj Heike tutaj? Dlaczego? Ta myśl była odpychająca aż do obrzydzenia. Tula nie mogła pojąć, dlaczego tak się dzieje, przecież zawsze bardzo podziwiała Heikego.

Ach, nie wolno mu tu przyjeżdżać, co mam robić, myślała gorączkowo, zaciskając zimne, spocone dłonie.

– Ja… chyba nie najlepiej się czuję – oznajmiła. – Czy mogę się położyć?

Rodzice od razu stali się natarczywie troskliwi, ale Tula szczęśliwie znalazła się w łóżku jak chciała. Była przy tym tak wzburzona, że zapomniała zapytać o owych dwoje ludzi spotkanych w lesie, tych, którzy przynieśli wiadomość od rodziców.

Matka i ojciec także nie wspomnieli o nich ani słowem.

Ktoś ma władzę nad moimi snami.

Taka była pierwsza myśl Tuli, kiedy obudziła się następnego dnia rano.

Najtrudniejszy w tym wszystkim był jednak fakt, że tak rzadko pamiętała, co jej się przyśniło.

Ktoś kierował ku niej ogromny gniew.

Świadomość, że jest narażona na złość tak groźną, działała na nią paraliżująco.

Ten ktoś, kogo często widywała w snach, lecz rano nigdy nie mogła przypomnieć sobie jego wyglądu… Ten ktoś oznaczał wielkie niebezpieczeństwo.

Wielkie niebezpieczeństwo. Nie pomagało, że czasami wyrażał swą aprobatę i chwalił za dobre sprawowanie, zachęcał ją uśmiechem. W pamięci Tuli zawsze zostawało wrażenie czegoś straszliwego, przed czym się cofała, usiłując uciec. Choć jednocześnie starała się robić wszystko, byle tylko go zadowolić i doczekać się słowa uznania.

Jakie to wszystko skomplikowane!

– Co mam robić? – szepnęła żałośnie.

Nagle pojawiło się wspomnienie ze snu.

Dźwięki. Niesamowite dysonanse.

Melodia! Pięć zapomnianych tonów!

Już je prawie złowiła… Uchwyciła w każdym razie przybliżone brzmienie, ale mimo usilnych prób nie mogła zanucić ich dokładnie. Flet? Nie, w domu nie mogła ćwiczyć.

Do diabła!

Tula zdawała sobie sprawę, że żałosne dźwięki, które wydobyła, nie wystarczały. Wiele jeszcze brakowało do skończonej melodii, to był zaledwie okruch, urywek, jeszcze nawet nie takt. A i tak go zgubiła!

Że też nie zanotowała sobie ich nigdzie, kiedy miała je świeżo w pamięci! Choć jak miała zapisać takie nuty? No, mogła przecież odrysować wzór otworów na flecie i w jakiś sposób je oznaczyć.

Poderwała się z łóżka i zaczęła ubierać. Czuła akceptację, jakby napływające zadowolenie. Tak, właśnie tak powinna postąpić. Straszliwy gniew przestał już być tak intensywny.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Anioł O Czarnych Skrzydłach»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Anioł O Czarnych Skrzydłach» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Margit Sandemo - Skrzydła Kruka
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Zbłąkane Serca
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Lód I Ogień
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Książę Czarnych Sal
Margit Sandemo
libcat.ru: книга без обложки
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Skrzydła Demona
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Stygmat Czarownika
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Milczące Kolosy
Margit Sandemo
Margit Sandemo - Tajemnica Gór Czarnych
Margit Sandemo
Отзывы о книге «Anioł O Czarnych Skrzydłach»

Обсуждение, отзывы о книге «Anioł O Czarnych Skrzydłach» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x