Neil Gaiman - Interświat

Здесь есть возможность читать онлайн «Neil Gaiman - Interświat» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Interświat: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Interświat»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Joey Harker nie jest bohaterem. W istocie potrafi się zgubić nawet we własnym domu. Lecz pewnego dnia Joey naprawdę się gubi. Ze swego świata przechodzi do innego wymiaru. Wędrówka między światami ściąga na niego uwagę dwóch straszliwych potęg. Armie magii i nauki zrobią wszystko, byle zdobyć jego moc, umożliwiającą podróże między wymiarami. Odkrywszy, jak wielkie zło czynią obie potęgi, Joey dołącza do armii, złożonej z różnych wersji samego siebie, pochodzących z alternatywnych Ziemi i bez wyjątku dysponujących podobną mocą. Razem gotowi są walczyć w obronie wszystkich światów.

Interświat — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Interświat», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

To był marsz pogrzebowy.

Muzyka ucichła. Wstałem i niepewnym krokiem podszedłem do okna. Wyjrzałem.

Na dużym placu zebrało się około pięciuset osób. Bardzo różnych osób. Stali w szeregach wokół skrzyni. Leżało na niej ciało okryte czarną flagą.

Wiedziałem, do kogo należy.

I wiedziałem, czyje życie ocalił jego właściciel, za kogo zginął.

Na podeście stał mężczyzna, który wyglądał trochę jak ja, gdybym dożył wieku średniego. Wiedziałem, że właśnie kończy mówić dobre rzeczy o Jayu, choć ledwie słyszałem jego słowa.

A potem ludzie zaczęli krzyczeć. Krzyczeli pięciuset różnymi głosami, bez słów, i w owym krzyku brzmiał żal, poczucie straty, ale także zwycięska nuta. Było to zawodzenie, jęki i wrzaski, wyrywające się z pięciu setek gardeł.

Skrzynia z trumną w środku zamigotała i poruszyła się. Potem zaś rozbłysła i zniknęła bez śladu.

Orkiestra znów zagrała żałobnego marsza, tym razem jednak pojawił się w nim cień optymizmu. Zdawał się mówić, że życie toczy się dalej.

Wróciłem na łóżko i usiadłem. Bez wątpienia przebywałem w czymś w rodzaju szpitala w okrytej kopułą Bazie. I właśnie oglądałem pogrzeb Jaya.

Nagle rozległo się pukanie do drzwi.

– Proszę – rzuciłem.

To był starszy mężczyzna, ten sam, który wygłosił mowę.

– Cześć, Joey – rzekł; mundur miał czysty i odprasowany. – Witaj w Bazie. – Jedno oko miał piwne, zupełnie jak moje, drugie było sztuczne: wyglądało jakby w oczodole osadzono kilka kolorowych diod.

– Pan także jest mną – zauważyłem.

Skłonił głowę – być może miało to być przytaknięcie.

– Joe Harker. Tu nazywają mnie Starym, najczęściej za plecami. Kieruję tym miejscem.

– Przykro mi z powodu Jaya. Przyniosłem jego ciało.

– Dobrze się spisałeś – rzekł. – I, co jeszcze ważniejsze, przyniosłeś też jego kombinezon. Zostało nam ich zaledwie tuzin, już ich nie robią. Świat, który je produkował, już… nie istnieje.

Uznałem, że powinienem coś powiedzieć.

– Nie istnieje? Cały świat?

– Światy są tanie, Joey. Wiem, to brzmi strasznie, ale najczęściej nawet najstraszniejsze słowa kryją choćby odrobinę prawdy. Dla Binarium i RUN światy są czymś bardzo tanim, a życie jeszcze tańszym… Ale wróćmy do ciebie. Dobrze się spisałeś, przynosząc tu ciało, bo dzięki temu mogliśmy się pożegnać. A w kombinezonie pozostała ostatnia wiadomość Jaya. – Znów zawiesił głos. – Pamiętasz, jak cię tu sprowadziliśmy? Wyglądałeś, jakbyś był w malignie, cały czas mnie wołałeś.

– Naprawdę?

– Tak. Powiedziałeś, że Jay zginął przez ciebie, że ratował ci życie. Opowiedziałeś o mudlufie i wężowym tyranozaurze. Mówiłeś, że zachowałeś się głupio i wszystko stało się przez ciebie.

Spuściłem wzrok.

– Tak.

Otworzył notes i coś sprawdził.

– Jay kazał powiedzieć Staremu, że mu przykro i przeprasza, że stracił jednego agenta. Mówił, że następca ma jego pełne poparcie.

– Ja to powiedziałem?

– Tak. – Znów zajrzał do notesu, a potem spytał: – Co to jest Noc Mrozu?

– Noc Mrozu? Nie wiem. Jay kazał to panu powiedzieć. Że nie możecie stracić nawet jednego agenta, że zbliża się Noc Mrozu.

– Mówił o niej coś jeszcze?

Pokręciłem głową.

Stary mnie przerażał. To znaczy, jasne, był mną, ale mną, który widział tak wiele. Zastanawiałem się, jak stracił oko. I czy naprawdę chcę to wiedzieć.

– Moglibyście mnie odesłać do domu? – spytałem.

Skinął głową, po czym rzekł:

– Możemy, owszem. Wymagałoby to sporego wysiłku i oznaczało, że ponieśliśmy klęskę. Musielibyśmy wymazać ci wspomnienia, usunąć wszelkie informacje na temat tego miejsca, a także zniszczyć twoje zdolności Wędrowania między światami. Lecz owszem, moglibyśmy to zrobić. Pewnie zastanawialiby się, gdzie się podziałeś, ale w różnych światach czas biegnie w różnym tempie. Zapewne jak dotąd nie było cię najwyżej pięć minut… – Chyba dostrzegł nadzieję malującą się na mojej twarzy. – Naprawdę chciałbyś nas opuścić?

– Proszę pana, bez urazy, ale ja nawet was nie znam. Niby czemu miałbym dołączyć do waszej organizacji?

– Cóż, masz najlepsze możliwe poparcie. Jay tak powiedział. Jak mówił, nie stać nas na stratę nawet jednego agenta.

– Ja… ja jestem następcą, o którym wspominał?

– Obawiam się, że tak.

– Ale przecież właśnie przeze mnie zginął!

– Tym lepszy powód, by tu zostać. Utrata Jaya to tragedia. Utrata was obu byłaby katastrofą.

– Rozumiem… – Pomyślałem o domu: moim prawdziwym domu, nie jego nieskończonych cieniach. – Czyli moglibyście mnie odesłać?

– Tak. I jeśli tu oblejesz, może będziemy musieli.

Gdy zamykałem oczy, wciąż widziałem Jaya, patrzącego na mnie tuż przed śmiercią, leżącego na czerwonej ziemi. Westchnąłem.

– Wchodzę w to – oznajmiłem. – Nie dla pana. Dla Jaya.

Wyciągnął rękę. Ja także to zrobiłem, chcąc uścisnąć mu dłoń, on jednak zamknął moją w swej własnej, twardej i wielkiej, i spojrzał mi głęboko w oczy.

– Powtarzaj za mną – polecił. – Ja, Joseph Harker…

– Uhm… Ja, Josehp Harker…

– …świadom, że we wszystkim musi panować równowaga, niniejszym zobowiązuję się czynić, co tylko w mej mocy, by chronić i strzec altiwersum przed tymi, którzy chcieliby je zniszczyć bądź nagiąć do swej woli, i robić wszystko w obronie InterŚwiata oraz wartości, które symbolizuje.

Powtórzyłem jak najlepiej umiałem. Kiedy się zająknąłem, podpowiedział mi.

– Doskonale – rzekł. – Mam nadzieję, że wiara Jaya w ciebie miała podstawy. Musisz pobrać sprzęt u kwatermistrza; magazyny są w kwadratowym budynku po drugiej stronie placu apelowego. Teraz mamy jedenastą, dość czasu, byś do jedenastej czterdzieści pięć urządził się w koszarach. Lunch jest o dwunastej, o dwunastej czterdzieści rozpoczynasz szkolenie podstawowe.

Wstał, szykując się do wyjścia. Miałem do niego jeszcze jedno pytanie.

– Proszę pana? Czy wini mnie pan za śmierć Jaya?

Jego sztuczne oko zalśniło zimnym błękitem.

– Hm. Tak, oczywiście, że tak. Podobnie jak pięćset innych osób w tej bazie. Masz naprawdę wiele do nadrobienia, chłopcze.

Wyszedł.

***

Czułem się jak nowy uczeń w znienawidzonej szkole, tyle że jeszcze gorzej – jak nowy uczeń w znienawidzonej szkole, kierowanej przez wojsko na dość sadystycznych zasadach. Szkole, w której każdy pochodzi z innego kraju i wszystkich łączy tylko jedno.

To, że cię nie znoszą.

Mogło być gorzej. Nikt nie pluł mi do talerza, nikt nie ciągnął mnie za barak, żeby mnie skopać, nikt nie wpychał mi głowy do kibla i nie spuszczał wody. Ale też nikt się do mnie nie odzywał, chyba że musiał. Nikt mi nie pomagał. Jeśli szedłem na zajęcia w złą stronę, nikt nic nie mówił, a gdy widzieli, jak biegam wokół placu, spocony i zdyszany, bo zjawiłem się pięć minut po czasie – cóż, tylko wtedy dostrzegałem na twarzach pozostałych rekrutów uśmiech.

I kiedy ktoś wywracał mnie przypadkiem podczas wspinania się po linach; kiedy dostawałem najsłabszy dysk antygrawitacyjny na lekcjach jazdy na dyskach; kiedy wybierałem najstarszą, najpaskudniejszą i najsłabszą różdżkę na podstawowym kursie magii; kiedy jadłem obiad sam przy stole pośrodku zatłoczonej stołówki… Wiecie co się działo?

Nie miałem nic przeciw temu.

A nawet się cieszyłem. Nie karali mnie dotkliwiej, niż na to zasługiwałem. Jay ocalił mi życie. Uratował mnie ze statku pośrodku Nigdzie-Nigdzie; więcej niż raz ocalił mnie przed moją własną głupotą. A ja odpłaciłem mu, doprowadzając do jego śmierci.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Interświat»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Interświat» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Interświat»

Обсуждение, отзывы о книге «Interświat» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x