Neil Gaiman - Interświat

Здесь есть возможность читать онлайн «Neil Gaiman - Interświat» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Interświat: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Interświat»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Joey Harker nie jest bohaterem. W istocie potrafi się zgubić nawet we własnym domu. Lecz pewnego dnia Joey naprawdę się gubi. Ze swego świata przechodzi do innego wymiaru. Wędrówka między światami ściąga na niego uwagę dwóch straszliwych potęg. Armie magii i nauki zrobią wszystko, byle zdobyć jego moc, umożliwiającą podróże między wymiarami. Odkrywszy, jak wielkie zło czynią obie potęgi, Joey dołącza do armii, złożonej z różnych wersji samego siebie, pochodzących z alternatywnych Ziemi i bez wyjątku dysponujących podobną mocą. Razem gotowi są walczyć w obronie wszystkich światów.

Interświat — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Interświat», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

I jeśli wszyscy ustawili się w kolejce, by mnie potępić, ja stałem na samym jej czele.

***

Fala deszczu uderzyła mnie w twarz. Przypiąłem kubek z powrotem do pasa i odwróciłem się do skały.

– Dobra – rzuciłem. – Czas ruszać na górę.

Jo nie odpowiedziała. Zatrzepotała skrzydłami, strząsając z nich lodowatą wodę i także przywarła do ściany. Zaczęła się wspinać. Po paru minutach ruszyłem za nią.

Cały dygotałem, teraz jednak szło mi łatwiej: Jo chyba instynktownie odnajdowała uchwyty i oparcia, a ja podążałem tuż za nią. Wszystko szło świetnie do czasu, gdy deszcz rozpadał się na dobre.

Uniosłem głowę. Kamień, na którym stała Jo, pękał pod jej stopami.

– Hej! – krzyknąłem, rozpaczliwie machając ręką.

Ona jednak nie zwracała na mnie uwagi. A potem skalna krawędź pękła i Jo zaczęła się zsuwać w gradzie kamyków. Spadła wprost na mnie, odrywając mnie od ściany.

Od ziemi dzieliła nas daleka droga. Spadaliśmy razem, obracając się w powietrzu.

Chwyciłem ją w pasie i odepchnąłem się nogami od skały. Jo natychmiast zorientowała się, co robię, i mocno uderzyła skrzydłami. Może i nie zdoła zbyt długo utrzymać nas w powietrzu, ale też nie potrzebowaliśmy zbyt wiele czasu.

Wylądowała na półce, na której wcześniej posiliłem się zupą.

– Próbowałem ci powiedzieć – oznajmiłem.

– Tak – odparła. – Wiedziałam, że chcesz zwrócić moją uwagę. Po prostu nie zamierzałam na ciebie patrzeć.

Zadrżałem, stojąc w deszczu.

– Jak poznałaś Jaya? – spytałem.

– Tak samo jak my wszyscy. Pewnego dnia zaczęliśmy Wędrować, a on zjawił się i sprowadził nas tutaj. Zazwyczaj po drodze wybawiał nas z niezłych tarapatów.

– Mnie też tak znalazł i po drodze trzy czy cztery razy uratował mi życie. Poświęcił swoje, bylebym tylko tu dotarł. Nie sądzę jednak, by tak mnie traktował. I nie sądzę, żeby pozwolił wam tak mnie traktować.

Zapadła cisza. W końcu Jo spojrzała mi prosto w twarz swymi piwnymi oczami, które wyglądały, jakbym patrzył w lustro.

– Masz rację, ja też nie przypuszczam, by to zrobił. Dam znać innym.

Wspięliśmy się w milczeniu na szczyt, ale było to przyjazne milczenie.

Potem było już lepiej. Może nie do końca, ale jednak lepiej.

Rozdział 10

A ja sądziłem, że sprawdziany u pana Dimasa były trudne.

Na widok egzaminów końcowych w InterŚwiecie nawet oddziałowi Mensy opadłyby szczęki ze zdumienia. Naszym najlepszym mózgowcom dym wychodziłby uszami. Jak odpowiedzieć na pytanie typu: „Czy czynnik nieprawdopodobieństwa w świecie odwróconego czasu jest solipsystyczny, czy też fenomenologiczny?". Albo: „Podaj sześć zastosowań pandemonium przeciwżywiołowego". A może: „Objaśnij gnozę istot klippotycznych siódmego rzędu".

Spróbujcie zmierzyć się z czymś takim, kiedy ledwie zaliczyliście ZPT.

Od dwudziestu tygodni przebywałem w obozie szkoleniowym InterŚwiata. Dwadzieścia tygodni nieustannych ćwiczeń, nauki sztuk walki, o których nigdy nie słyszałem (jeden z naszych instruktorów pochodził ze świata, w którym Japonia połączyła się z Indochinami, tworząc między innymi style walki, w porównaniu z którymi taekwondo wygląda jak tańce na wieczorku u cioci), sposobów przetrwania, dyplomacji, magii stosowanej, nauk przyrodniczych i mnóstwa innych rzeczy, których zazwyczaj nie znajduje się w programach szkół średnich – czy nawet M.I.T.

Po dwudziestu tygodniach na diecie InterŚwiata, tygodniach intensywnych ćwiczeń, intensywnej nauki – do diabła, wszystko tam było intensywne – byłem chudy jak pasek suszonego mięsa, a moje odruchy i mięśnie zaczynały przypominać te, o jakich zawsze marzyłem i które oglądałem na reklamówkach drukowanych na tylnych okładkach starych komiksów. Moją głowę wypełniały fakty, zwyczaje i inne ezoteryczne informacje, pozwalające (przynajmniej teoretycznie) udawać tubylca na całkiem licznych Ziemiach, na których ludzkość wyglądała jak ja.

Oczywiście nowo nabyte umiejętności wtapiania się w tło i przeżycia na niewiele by się zdały na innych znanych nam Ziemiach. Choćby na tej, z której pochodziła Jakon Haarkanen. Jakon wyglądała, jakby trzydzieści tysięcy lat temu do jej drzewa genealogicznego przybłąkał się wilk. Była szczupła, drapieżna i ważyła niecałe czterdzieści kilogramów, na które składały się głównie chude, żylaste mięśnie, porośnięte krótkim, ciemnym futrem. Uwielbiała robić nam dowcipy; często przysiadała na jednej z belek pod sufitem sali na piętrze i zeskakiwała na człowieka, kiedy przechodził pod nią, przewracając go na podłogę. Miała ostre zęby, jasnozielone oczy i nadal wyglądała trochę jak ja.

Jak zapewne wywnioskowaliście z opisu, Jakon jest jedną z moich dalszych kuzynek.

W tym momencie staliśmy – Jakon i ja, a także Josef Hokun i Jerzy Harhkar – na jednym z najwyższych balkonów Bazy podczas rzadkiej przerwy w nauce i obserwowaliśmy stado podobnych do antylop stworzeń, pędzących w dole środkiem wąskiej rzecznej doliny. Zbliżało się południe i pola ochronne przekręcono tak, by przenikał przez nie rześki, chłodny wietrzyk planety. Obok mnie rosła wysoka idesia, uginająca się pod ciężarem kiści pomarańczowoczerwonych jagód. Przed nami ciągnęły się klomby lilii królewskich, cyklopii, jupiterowca i błękitnego lotosu. Były tu też cykady, drzewa szpilkowe i kwiaty nieistniejące na większości Ziem od milionów lat. Od ich połączonych zapachów kręciło mi się w głowie, zwłaszcza po suchym, filtrowanym powietrzu niższych poziomów.

Baza, podobnie jak trzy czy cztery inne latające miasta pod kopułami, w których stacjonowały siły InterŚwiata, nie znajdowała się w jednym stałym miejscu. Zamiast tego, napędzana połączeniem magii i nauki unosiła się nad powierzchnią świata, w którym ludzie wciąż iskali się nawzajem i zjadali swoje pchły. Przypominało to nieustanną wycieczkę po parku narodowym wielkości planety – jeden spektakularny widok zastępowały następne. Przemykaliśmy ponad puszczami porastającymi pół kontynentu, wisieliśmy nad wodospadem, który nigdy nie będzie nosił nazwy Niagara. Z bezpiecznej odległości oglądaliśmy wybuchy wulkanów, trąby powietrzne, powodzie…

Istniały gorsze szkoły.

Sunęliśmy na wschód i właśnie zbliżała się pora kolejnego przesunięcia fazowego. Nastąpiło o czasie – na naszych oczach krajobraz w dole zamigotał i jakby się rozpłynął. Na moment ujrzeliśmy psychodeliczne kolory Pomiędzy, a potem powróciliśmy do rzeczywistości. Kiedy zorza przygasła, zawiśliśmy nad mroźną tundrą. Wysoko nad nami płonęło słońce. Widziałem odbiegające w dal stado żubrów oraz garstkę ponurych, ociężałych mastodontów, metodycznie obgryzających rozłożystą wierzbę. Powietrze było zimniejsze, a w dali dostrzegłem błyszczące urwiska olbrzymich lodowców, skradających się ku nam i jaśniejących w słońcu niczym szklane góry.

Ta sama dolina. Inny świat.

Zazwyczaj nasze przybycie zaskakuje miejscowych, dlatego właśnie trzymamy się czasów prehistorycznych. To zmniejsza szansę odkrycia. Wszystko stanowi część środków bezpieczeństwa, które musi stosować InterŚwiat, by uniknąć wykrycia przez agentów Binarium i RUN. Szybujące miasta pod kopułami przeskakują losowo pomiędzy skupiskami kilkunastu tysięcy Ziem, mniej więcej w połowie środka Łuku. Dlatego właśnie mimo mojego talentu do Wędrowania Pomiędzy potrzebowałem pomocy, by znaleźć właściwy świat, w którym pozostawała właśnie Baza.

Pomoc stanowiło owo osobliwe równanie, które Jay nakreślił w krwistoczerwonym piasku. Podobnie jak większość rzeczy z InterŚwiata, działało dzięki połączeniu magii i nauki; jμ = 4μ nie było do końca formułą matematyczną, ani też zaklęciem magicznym. Stanowiło paradoks, coś jak pierwiastek kwadratowy z minus jeden, kombinatoryczna abstrakcja, twierdzenie naukowe stworzone za pomocą środków magicznych; jμ = 4μ było talizmanem memetycznym, który każde z nas nosiło w głowie i nigdzie indziej i który pozwalał nam namierzyć Bazę poprzez ostatnie kilka warstw rzeczywistości, niezależnie od jej położenia. Stanowiło klucz, ale by przekręcić go w zamku, trzeba było być Wędrowcem. Latające statki, zasilane energią Wędrowców zamkniętą w butelkach, nie mogły tego dokonać. Podobnie statki kosmiczne krążące wśród białych szumów podprzestrzeni, zasilane przez zamrożonych Wędrowców, martwych w dziewięćdziesięciu dziewięciu procentach. Trzeba było być prawdziwym, żywym Wędrowcem, przechowującym w głowie klucz. I fakt ten w zasadzie uniemożliwiał obu imperiom odnalezienie InterŚwiata.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Interświat»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Interświat» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Interświat»

Обсуждение, отзывы о книге «Interświat» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x