Neil Gaiman - Interświat

Здесь есть возможность читать онлайн «Neil Gaiman - Interświat» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Interświat: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Interświat»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Joey Harker nie jest bohaterem. W istocie potrafi się zgubić nawet we własnym domu. Lecz pewnego dnia Joey naprawdę się gubi. Ze swego świata przechodzi do innego wymiaru. Wędrówka między światami ściąga na niego uwagę dwóch straszliwych potęg. Armie magii i nauki zrobią wszystko, byle zdobyć jego moc, umożliwiającą podróże między wymiarami. Odkrywszy, jak wielkie zło czynią obie potęgi, Joey dołącza do armii, złożonej z różnych wersji samego siebie, pochodzących z alternatywnych Ziemi i bez wyjątku dysponujących podobną mocą. Razem gotowi są walczyć w obronie wszystkich światów.

Interświat — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Interświat», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Uhm…

Część tych zagadnień liznęliśmy na zajęciach z fizyki pana Lernera. Pamiętam też, że czytałem artykuł na stronie Discovery. No i oglądałem odcinek klasycznego Star Treka, w którym Spock miał brodę, a Enterprise był pełny kosmicznych piratów. Ale tak naprawdę nie znałem się na tym ani trochę lepiej od zwykłego domowego kota.

Tak też powiedziałem. Jay zlekceważył moje słowa.

– Nieważne. Szybko nauczysz się tego, czego potrzebujesz; to się nazywa przenikanie kulturowe. Na razie musisz pamiętać, że pewne decyzje – ważne, takie które wzbudzają mocne fale w strumieniu czasu – mogą sprawić, że alternatywne światy się rozszczepiają i rozchodzą w dwa różne kontinua czasoprzestrzenne. Zapamiętaj to, bo w przeciwnym razie nie będziesz mógł dokonać żadnego wyboru: altiwersum nie stworzy nowego wspaniałego świata tylko na podstawie decyzji, że dziś zamiast czerwonych włożyłeś zielone skarpetki, a jeśli nawet, ów świat przetrwa tylko kilka fantomsekund i znów zostanie „zrecyklingowany", łącząc się z rzeczywistością, od której się oddzielił. Jeśli jednak twój prezydent próbuje zdecydować, czy urządzić naloty dywanowe na jakiegoś potrząsającego szabelką kacyka z Bliskiego Wschodu, czy też nie, obie możliwości się ucieleśniają – bo w miejscu jednego świata powstają dwa. Oczywiście Pomiędzy oddziela je od siebie, toteż prezydent nigdy się o tym nie dowie.

– Chwileczkę. Próbujesz powiedzieć, że stworzenie nowych alternatywnych światów to świadoma decyzja?

– Niczego nie próbuję, właśnie to powiedziałem. A może mnie nie słuchałeś?

– Ale o czyją świadomość chodzi? Boga?

Jay wzruszył ramionami; wirujące kolory nieba tańczyły i spływały po jego błyszczącym kombinezonie.

– To fizyka, nie teologia. Nazwij to jak chcesz – Bóg, Budda, Latający Potwór Spaghetti, Niewzruszony Sprawca Ruchu, Wszechistnienie – to nie ma znaczenia. Świadomość pozostaje czynnikiem w każdym aspekcie multiwersum. Matematyka kwantowa potrzebuje punktu widzenia, w przeciwnym razie nie działa. Spróbuj tylko zapamiętać, by nie mylić świadomości z ego. To dwie całkowicie odmienne rzeczy – i z nich dwóch ego można się pozbyć.

Chciałem podpytać go dalej, ale zdążył już zmienić temat.

– Wyobraź sobie ten fragment multiwersum jako łuk, oczywiście z kilkunastoma dodatkowymi wymiarami. – Splótł dłonie i machnął rękami. – Na obu końcach łuku znajdują się stolice dwóch hegemonii – imperiów, z których każde kontroluje niewielki procent indywidualnych Ziem z łuku. Jedno z nich nazywamy Binarium. Korzysta z zaawansowanej technologii – zaawansowanej w porównaniu z poziomem, który osiągnęła większość innych Ziem – by posuwać się po łuku, podbijając po drodze światy. O mało nie spotkałeś paru przedstawicieli Binarium na Ziemi, na którą zawędrowałeś – to ci chłopcy na latających dyskach, opór byłby nieproduktywny. Uwielbiają mówić podobne rzeczy. Drugie to imperium RUN, ich artyleria opiera się na magii: zaklęciach, talizmanach, ofiarach.

– Chwilkę. – Uniosłem dłonie, układając je na kształt litery T, tak jak trener prosi o czas. – Zaczekaj moment. Magii? No wiesz, jak abrakadabra, hokus-pokus?

Mowa ciała Jaya zdradzała irytację, lecz w tonie jego głosu nie usłyszałem zniecierpliwienia.

– No cóż, nigdy nie słyszałem, by ktoś z nich mówił „hokus-pokus". Ale owszem, mniej więcej na tym to polega.

Miałem wrażenie, że mózg wypływa mi uszami.

– Ale to nie…

– Możliwe? Kiedy ściągnąłem cię z „Lacrimae Mundi" wyglądałeś, jakbyś w to wierzył.

Otworzyłem usta, po czym, kiedy z mego gardła nie wydobył się żaden dźwięk, postanowiłem je zamknąć. Jay odchylił się z wyraźną ulgą.

– Świetnie. Przez moment bałem się, że spróbujesz użyć racjonalnych argumentów. Pamiętaj… wśród nieskończonych światów wszystko jest nie tylko możliwe, ale i nieuniknione.

Wracając do rzeczy, Binarium i Hegemonia RUN toczą walkę, zarówno otwartą, jak i skrywaną, o całkowite panowanie nad altiwersum. Trwa to od setek lat, lecz czynią bardzo skromne postępy. Przeszkadza im sam rozmiar przedsięwzięcia – o ile dobrze pamiętam, podczas ostatniego zliczania, którego wyniki przechwyciliśmy, istniało coś w okolicach kilku milionów bilionów trylionów Ziem, a kolejne z nich wyskakują w próżni szybciej niż bąbelki w szampanie.

Rząd RUN tworzy Rada Trzynastu, a Binarium włada sztuczna inteligencja nazywająca samą siebie 01101. Jedni i drudzy chcą tego samego: rządzić wszystkim. I nie umieją pogodzić się z faktem, że altiwersum funkcjonuje najlepiej, kiedy siły magii i nauki pozostają w równowadze. Tu właśnie zaczyna się rola InterŚwiata.

– Wspominałeś o nim – czy może o nich – już wcześniej.

– Zgadza się. To właśnie dla nich pracuję i tam właśnie nas prowadzisz.

Urwał, by zaczerpnąć tchu. Miałem więcej pytań, niż istniało Ziem, ale nim zdążyłem je zadać, usłyszeliśmy ryk.

Dobiegał z daleka, nie przypominał niczego, co kiedykolwiek słyszałem, ale bez wątpienia wydawała go polująca bestia, zapewne tak wielka, że obu nas z Jayem mogłaby potraktować jako przekąskę.

Jay zerwał się z ziemi.

– Chodź! – Nawet w masce wyglądał na zdenerwowanego. – Ten świat wciąż leży na granicy Pomiędzy, a to jak na mój gust stanowczo za blisko.

Ruszyliśmy szybkim krokiem po spieczonej i popękanej ziemi. Zastanawiałem się, co ją tak wysuszyło. Temperatura była całkiem przyjemna, czułem nawet lekki chłód – oceniałem ją na około dwudziestu stopni. Uniosłem wzrok, spoglądając na kłębiące się kolory, i uznałem, że nie wyglądają już fascynująco. Miałem wrażenie, że owe barwy lada moment poleją się nam na głowy, niczym wrzący ołów spadający z zamkowych murów. Zadrżałem i przyśpieszyłem kroku.

To miejsce miało przynajmniej jedną zaletę – nic nie mogło się do nas podkraść. Nadal jednak mi się nie podobało. Byliśmy odsłonięci jak para myszy na boisku hokejowym. Szliśmy i szliśmy, a góry w ogóle się nie zbliżały.

I wtedy dostrzegłem kątem oka plamę koloru.

Spojrzałem w bok i ujrzałem coś, co sprawiło, że zamarłem. Na pierwszy rzut oka wyglądało jak wielka bańka mydlana – naprawdę wielka, rozmiarów piłki do kosza – wypływająca z szerokiej szczeliny w ziemi. Uniosła się jednak zaledwie kawałek, a potem zatrzymała, podskakując niczym balon próbujący zerwać się z uwięzi.

– Co to? – spytałem.

Jay odwrócił srebrną głowę w stronę bańki. Stałem dość daleko, by widzieć swe odbicie na jego policzku i szczęce.

– Nie mam pojęcia, nigdy czegoś takiego nie widziałem. To z pewnością jakiś mudluf, co oznacza, że musimy założyć, że jest niebezpieczny, i odejść. – Znów ruszył naprzód.

Raz jeszcze obejrzałem się na bańkę – wygląda niemal jak żywa, pomyślałem – i obróciłem się, żeby pójść za Jayem.

Nagle usłyszałem dobiegający z tyłu rytmiczny stukot. Skojarzył mi się z wleczonym po kamieniach długim kawałem łańcucha albo z grzechotnikiem.

Odwróciłem się, nie dostrzegłem jednak niczego, co mogłoby aż tak hałasować. Ujrzałem natomiast małą bańkę szarpiącą się rozpaczliwie na wszystkie strony, jakby próbowała przed czymś uciec. Jej kulista powierzchnia pulsowała szybko najróżniejszymi kolorami – przeważnie ciemną czerwienią i pomarańczem przechodzącymi w fiolet.

Bała się. Nie mam pojęcia, skąd to wiedziałem, ale wyraźnie widziałem, że ów mały stwór jest spłoszony.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Interświat»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Interświat» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Interświat»

Обсуждение, отзывы о книге «Interświat» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x