Neil Gaiman - Interświat

Здесь есть возможность читать онлайн «Neil Gaiman - Interświat» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Interświat: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Interświat»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Joey Harker nie jest bohaterem. W istocie potrafi się zgubić nawet we własnym domu. Lecz pewnego dnia Joey naprawdę się gubi. Ze swego świata przechodzi do innego wymiaru. Wędrówka między światami ściąga na niego uwagę dwóch straszliwych potęg. Armie magii i nauki zrobią wszystko, byle zdobyć jego moc, umożliwiającą podróże między wymiarami. Odkrywszy, jak wielkie zło czynią obie potęgi, Joey dołącza do armii, złożonej z różnych wersji samego siebie, pochodzących z alternatywnych Ziemi i bez wyjątku dysponujących podobną mocą. Razem gotowi są walczyć w obronie wszystkich światów.

Interświat — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Interświat», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Zorientowałem się, że Jay trzyma mnie zdrową ręką za ramię i potrząsa.

– Joey! Słuchaj, musimy się stąd zabierać. Nie masz sprzętu ochronnego, bez niego nie wytrzymasz długo Pomiędzy.

– Gdzie?

Niechętnie odwróciłem wzrok od czegoś, co wyglądało jak naprawdę fajny pokaz graficzny – ogromne wieże, materializujące się i wznoszące tylko po to, by się rozpłynąć w jeziora rtęci i zacząć od nowa. Jay chwycił mnie i przygwoździł metalicznym spojrzeniem.

– Musimy ruszać, z tak rozwaloną ręką nie dam rady doprowadzić nas do InterŚwiata Jeden. Ból za bardzo mnie rozprasza, a gdybym zażył jakieś leki, zupełnie uniemożliwiłyby mi koncentrację. Ty będziesz musiał znaleźć drogę.

Popatrzyłem na niego zdumiony. Piętnaście metrów dalej trapezoid doścignął i zapędził w kąt mniejszy romboid, a potem „zjadł" go, nakrywając i pochłaniając. Dokładnie nade mną pojawiło się znikąd zupełnie zwyczajne okno. Zasłony uniosły się, szyba poleciała w górę, odsłaniając wyjącą czerń, z której dobiegały żałosne krzyki, jęki i płacze. Uznałem, że to albo otwarte okno do piekła, albo do mojego własnego umysłu.

Nie wiedziałem, co byłoby gorsze.

– Jak mam znaleźć drogę w tym… tym… Jak je nazwałeś?

– Pomiędzy. – Głos Jaya zabrzmiał głucho pod metalową maską. Zdrową ręką przytrzymywał zranioną. Rana nie krwawiła zbyt mocno, ale zdecydowanie wyglądała, jakby potrzebowała czegoś więcej niż paru plasterków. – To międzywęzłowe fałdy pomiędzy różnymi płaszczyznami rzeczywistości. Jeśli chcesz, możesz to nazwać „hiperprzestrzenią" albo „tunelem podprzestrzennym". Albo myśl o tym jako o mrocznych zakamarkach pomiędzy zwojami twojego mózgu bądź miejscu, w którym magik ukrywa królika, nim wyciągnie go z kapelusza. Jasne? Tak naprawdę nie ma znaczenia, jak to nazwiesz, liczy się tylko przejście i powrót do InterŚwiata Jeden. To właśnie musisz zrobić, Joey.

– Masz nie tego faceta – próbowałem mu powiedzieć. – Nie znalazłbym swojej własnej ręki, nawet gdybyś na dłoni wypisał mi wskazówki.

– To dlatego, że twój talent nie polega na nawigacji na płaszczyznach, tylko między nimi. A tu właśnie jesteśmy. Uważaj – ciągnął, uciszając mnie gestem, gdy próbowałem mu przerwać. – Pomiędzy to miejsce niebezpieczne. Istnieją… stworzenia, które tu żyją, czy przynajmniej częściowo tutaj. Nazywamy je mudlufami, to skrótowiec. MDLF oznacza multiwymiarowe, dynamiczne, labilne formy życia. Wiem, że to bezsensowna nazwa, w końcu my też jesteśmy multiwymiarowymi formami życia. Tyle że ty i ja możemy się poruszać swobodnie jedynie w trzech wymiarach i linearnie w czwartym. Tymczasem mudlufy dysponują całkowitą swobodą w nie wiadomo ilu. W tym, w wielu przypadkach, w czwartym.

Większość tego, co mówił, przelatywało mi nad głową tak wysoko, że obawiałem się o bezpieczeństwo lokalnych korytarzy powietrznych. Oglądałem jednak powtórki Strefy zmroku i wiedziałem, co oznacza czwarty wymiar.

– Chcesz powiedzieć, że potrafią poruszać się w czasie?

– Uważamy, że niektóre owszem. Trudno to określić, bo pomiędzy płaszczyznami istnieje pewne przesunięcie temporalne, które ma wpływ na nas wszystkich. Kiedy Wędrujesz, uczysz się to kompensować, w przeciwnym razie mógłbyś spędzić miesiąc w jednym świecie i odkryć, że w innym minęło zaledwie parę dni. Można się w tym bardzo szybko pogubić, toteż próbujemy korzystać z tego tylko w razie absolutnej konieczności. Ale teraz to nieważne. Chodzi mi o mudlufy – trzymaj się od nich z daleka. Nie są inteligentne, ale mogą być niebezpieczne. Zazwyczaj trzymają się Pomiędzy, lecz zdarzało się, że niektóre przeciskały się niczym wielowymiarowa pasta do zębów do najróżniejszych światów.

Wszystko to kompletnie mnie oszołomiło. Zacząłem się zastanawiać, ile z tego, co mówi mi Jay, jest prawdą, a w ilu sprawach po prostu mnie nabiera.

– Jasne. Zaraz jeszcze mi powiesz, że to one odpowiadają za wszystkie legendy o elfach, goblinach i tak dalej.

Spodziewałem się, że Jay się zaśmieje, ale on tylko pokręcił głową.

– Nie, zwykle to zwiadowcy RUN. Zwiadowcy Binarium wyglądają zazwyczaj jak szare ludziki i wszystkie te bzdury z Roswell. Podejrzewam, że mudlufy dały początek niektórym historiom, o demonach. Ale tego wszystkiego dowiesz się podczas zajęć z podstaw wiedzy o altiwersum. Teraz musimy tylko pilnować, żeby nie wpaść na żadnego z nich, a jeśli wpadniemy, uskoczyć jak najszybciej. – Złapał mnie, obrócił i popchnął. – Na co czekasz? Szok już mija i runiczna rana zaczyna boleć. Potrzebna mi gorąca kąpiel i pełne żyły środków przeciwbólowych. Ruszaj zatem i wybieraj, Wędrowcze! Znasz drogę! Dalej!

Znów zacząłem mu mówić, że ma niewłaściwego faceta – ale nagle zamilkłem. Spojrzałem przed nas, w ową szaloną, wirującą Mandelbrotowską kipiel, zwaną Pomiędzy, i nagle pojąłem, że ma rację.

Faktycznie, znałem drogę.

Nie wiem, skąd ją znałem – nie wiem nawet, skąd wiedziałem, że ją znam. Lecz była tam, jasna i wyraźna w mojej głowie i tym razem wcale się nie oszukiwałem. To się działo naprawdę.

Jednocześnie z tym zrozumieniem pojąłem coś jeszcze – że Jay ma rację co do mudlufów. Były wśród nich stwory, którym wystarczylibyśmy na dwa kęsy, i które mogłyby użyć naszych kości udowych zamiast wykałaczek. Nie chciałem natknąć się na żadnego z nich, a im dłużej przebywaliśmy Pomiędzy, tym większe groziło nam niebezpieczeństwo. Mogły nas wytropić zmysłami, na które nie mamy nawet nazwy.

Ruszyłem zatem, a Jay podążył za mną. Wskoczył na moją fioletową ścieżkę i jakiś czas trzymaliśmy się jej, uskakując pod wijącymi się wstęgami Moebiusa i pulsującymi butelkami Kleina. Siła ciążenia – czy też czegoś innego, co utrzymywało nas na ścieżce – jakby się pojawiała i znikała. Gdy pojąłem, że nadszedł czas, by zejść z fioletowej rampy, zostało nam tylko jedno wyjście: zeskok. Wymagało to sporo odwagi, wierzcie mi na słowo – miałem wrażenie, że wskakuję w otchłań, w porównaniu z którą skok ze statku to była pestka. Lecz droga jaśniała w moim umyśle, wstrzymałem więc oddech i zszedłem ze ścieżki.

Mój żołądek próbował przebić się przez gardło i uciec. Całe Pomiędzy zawirowało o dziewięćdziesiąt stopni w najróżniejszych kierunkach równocześnie – a potem dół przestał być dołem. Unosiłem się wokół leniwie dryfujących brył geometrycznych, mijając coś, co częściowo przypominało otwartą szafę – dostrzegłem wewnętrzne drzwi wiodące do cudownych, rozświetlonych słońcem krain – i nadal podążałem wedle wskazań mapy w mej głowie w stronę czegoś w rodzaju wiru.

Jay unosił się tuż za mną. Najwyraźniej nie był to stan nieważkości – też mi niespodzianka, biorąc pod uwagę otoczenie – bo gdzieś czytałem, że próby pływania w nieważkości do niczego nie prowadzą; wszystkie ruchy po prostu kasują się nawzajem. Trzeba przeciągać się za pomocą uchwytów albo, co jeszcze lepsze, dysponować jakimś napędem.

My jednak nie mieliśmy ani jednego, ani drugiego, a jednak lekko płynęliśmy naprzód, zupełnie jakby napędzała nas wewnętrzna prawość. Kiedy jednak zorientowałem się, że nasza droga prowadzi w sam środek owego leniwie kręcącego się maelstromu, tornada, czy jak go nazwać – w Pomiędzy człowiekowi szybko zaczyna brakować słów – poczułem niepokój.

Jay nadal płynął tuż za mną i gdy się zatrzymałem – wymagało to jedynie myślowego „naciśnięcia hamulca" – zderzył się ze mną łagodnie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Interświat»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Interświat» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Interświat»

Обсуждение, отзывы о книге «Interświat» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x