Jacek Piekara - Arrivald z Wybrzeża

Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Piekara - Arrivald z Wybrzeża» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Arrivald z Wybrzeża: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Arrivald z Wybrzeża»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Mimo podeszłego wieku, obdarzony nadzwyczajną siłą fizyczną i niemałymi (chociaż nie popartymi gruntownymi studiami) zdolnościami czarodziejskimi Arivald wiedzie żywot, jakiego nie powstydziłby się znacznie młodszy miłośnik kobiet i mocnych trunków. Ochoczo stawia czoło danskarskim piratom, rozprawia się z wampirami, spieszy z odsieczą księżniczkom uwięzionym w innym wymiarze, wyjaśnia zagadkę złowieszczych kopalń Ghorlagru. Z pewnością trudno by go nazwać ozdobą salonów, ale i jemu niezbyt tam było spieszno: po dniu pełnym przygód najchętniej zasiada w gospodzie przy suto zastawionym stole, z wiernymi kompanami u boku, i snuje opowieści o swych nadzwyczajnych dokonaniach, zerkając z ukontentowaniem na urodziwą karczmarkę…

Arrivald z Wybrzeża — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Arrivald z Wybrzeża», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Grzeczniej! – syknął Arivald zdziwiony, że Borrondrin poczłapał posłusznie w stronę drzwi.

Ale Borrondrin też miał już dość lekceważącego traktowania, nazywania go zakatarzonym czarodziejem i wydawania rozkazów w jego własnym domu. Otworzył drzwi, a przez nie wleciała ogromna żeliwna wanna i huknęła u stóp Krullga. Mag z innego świata odskoczył i próbował rzucić jakieś zaklęcie ochronne, ale znowu mu się nie udało. Po chwili nadleciało majestatycznie wiadro pełne soli i pozbyło się zawartości prosto na jego głowę. Arivald w duchu podziwiał siłę zaklęć Borrondrina. Musiał być naprawdę zły, skoro wszystko tak świetnie mu wychodziło. Krullg jakoś wstrzymywał się z wyrażaniem swojego podziwu. Borrondrin spokojnie zamknął drzwi, podszedł do wiadra i zaklęciem zebrał sól z podłogi, po czym wsypał ją do wiadra.

– Co dalej? – zapytał chłodno i Arivaldowi przypomniał się ten nieustraszony czarodziej, na dźwięk czkawki którego strzygonie ze Strzyżnego Lasu chowały się w najgłębsze dziury.

– Wsypać sól do wody i zamieszać – powiedział Krullg niepewnym tonem.

– A dalej?

– Wylać roztwór na pomidory – rzekł Krullg. – I…?

– I już. Zwiędną.

– Cholerny oszust! – ryknął Borrondrin. – Sami byśmy na to wpadli.

– Ale po jakim czasie? – złośliwie zapytał Krullg. – Po rzuceniu ilu zaklęć bojowych? A wiesz, jakie one mają tempo rozmnażania? – Postarał się usadowić w fotelu. Udało mu się to osiągnąć po krótkiej pyskówce z zacnym meblem. – I tak zdradziłbym wam ten sposób. Rzadko popełniam błędy, ale nigdy nie wzdragam się przed ich naprawieniem. Nie naraziłbym was na wojnę z pomidorami.

– Bardzo ładnie z twojej strony – mruknął Arivald, ale co dziwne, uwierzył Krullgowi.

I nagle sposób, który wymyślił, aby go zneutralizować, wydał mu się zbyt okrutny. Lecz z drugiej strony, czy wiadomo, ile jeszcze błędów popełni Krullg i czy będzie potrafił je tak łatwo zlikwidować jak w tym wypadku?

Poradzenie sobie z problemem pomidorów zabrało im kilka minut. Pomidory najpierw próbowały zniszczyć lecącą wannę skoncentrowanym atakiem mentalnym, potem uderzyły zaklęciem Odbicia. Ale że wanna nie miała rozumu ani nie była czarem, nie wywarło to na niej najmniejszego wrażenia. Dostojnie rozlała osoloną wodę na pomidory, które wrzeszcząc próbowały uciec. Lecz nim zdołały odpełznąć, rozpoczął się proces więdnięcia. Czarodzieje słyszeli, jak wrzask pomidorów powoli zamiera, aż wreszcie cichnie raz na zawsze. Odetchnęli z ulgą.

Nie obyło się, oczywiście, bez strat. Pomidory zniszczyły szklarnię Borrondrina, zjadły wszystkie młodziutkie kalafiory i obgryzły roczne drzewko pomarańczy. Ale takie straty były do naprawienia.

– Czas na spłatę długu – zauważył wesoło Krullg, który nauczył się już tworzyć wokół swej osoby gorący mikroklimat i w związku z tym pozbył się płaszcza, szala i czapki. A w zamian zyskał dobry humor.

– Zgadza się – rzekł poważnie Arivald – musimy jechać do Silmaniony. Wielki Mistrz wyda ci patent zezwalający na nauczanie.

– To lubię! – Krullg zamiótł ogonem, o mały włos nie zbijając z nóg Borrondrina.

Wyjechali na drugi dzień. Borrondrin żegnał Arivalda z pewną ulgą, jako że czuł się winny całej tej afery, a sama obecność Arivalda była jak chodzący wyrzut sumienia. Poza tym miał szczerą chęć odpocząć po mrożących krew wydarzeniach. I tak wiedział, że jeszcze długo będą mu się śnić po nocach. Jednocześnie był zły na siebie, iż żegna Arivalda z ulgą, bo zdawał sobie sprawę z własnej niewdzięczności. A znowu ta niewdzięczność znów budziła wyrzuty sumienia. I tak w kółko.

Mazgiller był szczerze niezadowolony z wyjazdu Arivalda, mimo że czarodziej zostawił w domu Borrondrina dość chytre i dobrze zakodowane zaklęcie, które przeraźliwym miauczeniem miało przypominać o wyczarowaniu codziennej miski śmietanki. Arivald był pewien, że Borrondrin będzie wolał wyczarować ten przysmak, niż trudzić się rozkodowywaniem zaklęcia lub wysłuchiwać cały dzień miauczenia. Mazgiller w dość godny sposób podziękował Arivaldowi, ale oczy błyszczały mu już nieprzyzwoitym łakomstwem.

– Byłem na uboczu wydarzeń – poskarżył się czarodziejowi na odchodne. – Stanowiłem jedynie zabawny rekwizyt w całej tej historii. A przecież mogłem okazać się zaklętym w kota złym czarodziejem, przez którego wszystko to się stało.

Arivald roześmiał się głośno.

– Lepiej być przyzwoitym kotem niż nieprzyzwoitym czarodziejem – rzekł. – Przynajmniej ja tak sobie to wyobrażam.

– Tak – mruknął nieprzekonany Mazgiller – ale może jestem wielkim magiem, który został zmieniony w kota i stracił pamięć?

– Nie słyszałem o podobnym przypadku – odparł rozbawiony Arivald.

– No cóż, wy, czarodzieje… – Mazgiller podrapał się za uchem. – Wpadnij jeszcze kiedyś.

– Pilnuj Borrondrina – poprosił Arivald, pomachał kocurowi ręką i wspiął się na siodło. – Do zobaczenia.

Wyprawa z Krullgiem nie była zbyt sympatyczna, bo jaszczuropodobny mag narzekał ciągle, a to na pogodę, a to że musi iść piechotą (żaden koń nie chciał go wziąć na grzbiet), a to że gospody są nędzne i jedzenie ohydne, a to że budzi niezdrowe zainteresowanie tłuszczy. Arivald nie chciał już tłumaczyć Krullgowi, że wyjaśniał ludziom, iż Krullg jest nowym eksponatem do zoo w Silmanionie. Rozsądnie uważał, że Krullgowi niespecjalnie by się to spodobało.

Wieść o wiedzionym przez silmaniońskiego maga dziwnym stworze dotarła do Bractwa jeszcze przed przybyciem Arivalda.

Znano tam jego dziwactwa i dlatego wśród magów zapanował lekki niepokój. Czarodziej od razu poprosił o audiencję u Harbularera i krótko wyjaśnił całą sytuację.

– Coś ty zrobił! – Wielki Mistrz był naprawdę przerażony. – Ten kontrakt to tragedia!

– Znajdziemy mu bardzo mało zdolnych uczniów – rzekł Arivald.

– Nie ma tak mało zdolnych, aby dobry mag nie potrafił ich nauczyć choćby podstaw. I tym gorzej! Coś ty zrobił! – powtórzył.

Nalał sobie kieliszek wina (jak zwykle był to jakiś stary, paskudny sikacz, ale za to sprzedawany na wagę złota).

– Pozwoliłem sobie zaprosić w twoim imieniu pewnego gościa – powiedział Arivald.

– Co za gościa? – Harbularer patrzył w ścianę martwym wzrokiem. Zastanawiał się zarówno nad tym, co zrobić z Krullgiem, jak i co zrobić z Arivaldem.

Arivald klasnął w dłonie i do komnaty wszedł służący.

– Poproś Dundina – rzekł.

Po chwili do komnaty wszedł potężny krasnolud o siwej brodzie zaplecionej w dwa zatknięte za pas warkocze. Bujną czuprynę miał nasączoną orzechową farbą i zaczesaną w koński ogon. Nosił prosty skórzany kubrak, ale za to na palcach lśniły mu złote pierścienie z wyjątkowo dużymi rubinami. A z piersi zwisał złoty łańcuch o tak grubych ogniwach, że było aż dziwne, jak krasnolud radzi sobie z jego dźwiganiem. Był to Dundin Krzywousty (przydomek Krzywoustego dano mu po bitwie pod Hurraldin, gdzie gizarma kobolda rozcięła mu wargę i policzek), handlowiec i przemytnik, nieoficjalny przywódca wszystkich silmaniońskich krasnoludów, z którego zdaniem liczono się też (i to poważnie liczono) w klanach.

– Witajcie, panie czarodzieju – skłonił lekko głowę – i wy, panie czarodzieju – obrócił się w stronę Arivalda.

– Może wina? – zaproponował Arivald. Dundin spojrzał na karafkę.

– Raczej nie – odparł grzecznie.

Krasnoludy również znały nieporównane zalety Harbularerowego wina. Choć wino robione przez Arivalda, przyzwoity trunek z winogron, pomarańczy, cytryn i soku z pigwy, który nigdy nie leżakował dłużej niż rok, piły z prawdziwą przyjemnością.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Arrivald z Wybrzeża»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Arrivald z Wybrzeża» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jacek Dąbała - Prawo Śmierci
Jacek Dąbała
Jacek Komuda - Imię Bestii
Jacek Komuda
Jacek Piekara - Łowcy Dusz
Jacek Piekara
Jacek Dukaj - Inne pieśni
Jacek Dukaj
libcat.ru: книга без обложки
Jacek Komuda
libcat.ru: книга без обложки
Jacek Komuda
Jacek Dukaj - Czarne Oceany
Jacek Dukaj
Jacek Piekara - Miecz Aniołów
Jacek Piekara
Jacek Piekara - Sługa Boży
Jacek Piekara
libcat.ru: книга без обложки
Jacek Dukaj
Отзывы о книге «Arrivald z Wybrzeża»

Обсуждение, отзывы о книге «Arrivald z Wybrzeża» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x