Jacek Piekara - Arrivald z Wybrzeża

Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Piekara - Arrivald z Wybrzeża» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Arrivald z Wybrzeża: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Arrivald z Wybrzeża»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Mimo podeszłego wieku, obdarzony nadzwyczajną siłą fizyczną i niemałymi (chociaż nie popartymi gruntownymi studiami) zdolnościami czarodziejskimi Arivald wiedzie żywot, jakiego nie powstydziłby się znacznie młodszy miłośnik kobiet i mocnych trunków. Ochoczo stawia czoło danskarskim piratom, rozprawia się z wampirami, spieszy z odsieczą księżniczkom uwięzionym w innym wymiarze, wyjaśnia zagadkę złowieszczych kopalń Ghorlagru. Z pewnością trudno by go nazwać ozdobą salonów, ale i jemu niezbyt tam było spieszno: po dniu pełnym przygód najchętniej zasiada w gospodzie przy suto zastawionym stole, z wiernymi kompanami u boku, i snuje opowieści o swych nadzwyczajnych dokonaniach, zerkając z ukontentowaniem na urodziwą karczmarkę…

Arrivald z Wybrzeża — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Arrivald z Wybrzeża», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wreszcie po blisko dwóch tygodniach intensywnych przygotowań czarodzieje byli gotowi. Przyszykowali sadzonki, odprawili nad nimi odpowiednie rytuały, przygotowali specjalny zestaw nawozów, na który poszła taka ilość drogocennych preparatów, iż można byłoby pewnie za to kupić furę pomidorów. Sadzonki znalazły się w specjalnie przygotowanej szklarni i teraz wypadało tylko czekać. Według zapewnień Krullga ziemniako-pomidor miał dojrzeć po trzech dniach od momentu zasadzenia.

– Przejdziemy do historii! – radował się Borrondrin. Arivald był nastawiony nieco bardziej sceptycznie.

– Po pierwsze, nie wiadomo, czy to się da jeść, a po drugie, cena jednego krzaczka to w tej chwili równowartość dobrego konia. A koszta osobowe? Też uważasz, jak Krullg, że hasło „czarodziej w każdej wsi” powinno być realizowane? Kto będzie przygotowywał ziemię i sadzonki?

– Jesteśmy w fazie eksperymentów – burknął Borrondrin niezadowolony, że sprowadza go się na ziemię. – Co ty byś chciał, wszystko od razu?

Przez te trzy dni, kiedy czekali na warzywa, zabrali się znowu do porządków i tym razem także Borrondrin wykazywał pewien entuzjazm. Udało im się nawet znaleźć „Necromanticon” Medloka (podręcznika o nawożeniu nie było jednak obok) i Arivald za zgodą Borrondrina zapakował go do swego bagażu, by oddać niebezpieczną księgę do silmaniońskiej biblioteki. Wreszcie nadszedł długo i niecierpliwie oczekiwany dzień. Wstali z samego rana i pognali natychmiast do szklarni, nawet nie jedząc śniadania. Roślinki wyglądały przepięknie. Z gałązek zwisały dorodne żółte, czerwone i zielone pomidory.

– Kop, zobaczymy, czy jest ziemniak – niecierpliwił się Borrondrin.

Arivald zagłębił szpadel w ziemi. I w tym momencie pomidory wrzasnęły. Nie tak naprawdę, ale w głowie Arivalda i Borrondrina.

– Nie ruszaj mnie! – to zdanie przebijało z całą mocą przez ich wrzask.

A potem jakaś niewiarygodna siła trzasnęła w mózg Arivalda i gdyby Borrondrin w tym samym momencie nie rzucił Mentalnej Tarczy Pafnucego (jednak Borrondrin, kiedy przychodziło co do czego, był sprawnym czarodziejem), to Arivald z pewnością straciłby przytomność. Obaj zrejterowali w popłochu ze szklarni.

– Co za licho? – zasapany Borrondrin z trudem łapał dech. – Ależ to miało siłę!

Arivald otarł pot z czoła i spojrzał na krzaki pomidorów, które teraz, z daleka, wyglądały całkiem normalnie.

– A to nas wrobił ten twój kumpel – powiedział.

– Mój kumpel… – obrażony Borrondrin już chciał zacząć się kłócić, ale nagle urwał. – Dobra, spalmy to paskudztwo. Cholera, moja szklarnia… Gotowy?

– Gotowy.

Jak na komendę wyjęli różdżki, wykonali idealnie zgraną sekwencję ruchów, wyrecytowali odpowiednie zaklęcie i przez parę minut trwali w skupieniu. Po chwili trawa wokół szklarni zajęła się niebiesko-różowym płomieniem. Było to jedno z najprostszych zaklęć bojowych, tak zwana Podpałka Treboniusza, i Arivald swojego czasu często stosował je do zapalania mokrego drewna. Zaklęcie działało krótko i na małą odległość, ale w tym wypadku powinno zdać egzamin. Powinno, a jednak nie zdało. Ogień po prostu zgasnął, zanim dopełznął do szklarni.

– Cholera – mruknęli Arivald i Borrondrin jednocześnie, bo wyczuli wyraźne zawirowanie Aury.

Pomidory potrafiły się obronić i potrafiły albo korzystać z Aury, albo chociaż ją zakłócać.

– No to porozmawiamy sobie z Krullgiem – rzucił Arivald wściekle i ruszył w stronę domu.

Borrondrin pełen najgorszych przeczuć podreptał za nim. Krullg pojawił się w kuli jak zwykle po krótkiej chwili.

– I jak, smaczne? – spytał radosnym tonem.

– Nawet bardzo – warknął Arivald. – W coś ty nas wrobił? Te pomidory żyją i potrafią korzystać z magii. Co tu jest grane?

– Znowu! – westchnął Krullg. – Myślałem, że u was będzie inaczej. Właśnie dlatego miałem kłopoty. Moje pomidory rozmnożyły się i dopiero w bitwie pod Hzwwynizgh zostały ostatecznie pokonane. Sądziłem, że w waszym świecie może się udać.

– W bitwie? – spytał z niedowierzaniem Arivald, a Borrondrin tylko szeroko otworzył oczy.

– Ach, co to była za bitwa! – rozmarzył się Krullg. – Szarża ciężkozbrojnej konnicy załamała się, magiczny deszcz ognia został rozproszony i dopiero grad meteorów, wywołany przez stu dwudziestu dwóch najpotężniejszych magów królestwa, przyniósł nam zwycięstwo nad tymi krwiożerczymi pomidorami.

– On żartuje – mruknął Arivald do Borrondrina – ale to bardzo specyficzne poczucie humoru. Co mamy z nimi zrobić? – zwrócił się do Krullga. – Tylko serio.

– Jest pewna metoda, ale sami nie dacie rady. Potrzebujecie Wielkiego Krullga…

– Zaczyna się – mruknął Arivald.

– …i jego magicznej potęgi. No więc wydostańcie mnie stąd, a ja wam wtedy pomogę.

– Wydostańcie?

Krullg odsunął się od swojej kuli i wtedy czarodzieje zobaczyli, że pokój, w którym przebywa, to niewielka cela. Wyraźnie dostrzegli zakratowane okna i solidne żelazne drzwi. Sam Krullg okazał się natomiast jaszczuropodobną istotą z długim ogonem i kolczastym grzebieniem na plecach.

– Sto trzydzieści lat więzienia – westchnął – a minęło dopiero siedemnaście. Tak właśnie nagradza się w moim świecie proroków.

– No, ładnie – żachnął się Borrondrin – jeszcze się okazuje, że zadawaliśmy się z kryminalistą. Jestem chory. Mój Boże, znowu skoczyło mi ciśnienie, chyba się pójdę położyć…

– Cicho! – warknął Arivald, nie na żarty rozzłoszczony. – Poradzimy sobie bez ciebie, paskudo – zwrócił się do Krullga. – Nie uwierzę, że jakieś cholerne pomidory mogą się obronić przed zaawansowaną magią.

– Spróbować nie zawadzi – zgodził się beztrosko Krullg, nie reagując na epitet – tylko pośpieszcie się, bo one okropnie szybko się rozmnażają.

– Co to znaczy: okropnie szybko? – zmarszczył brwi Arivald.

– No, jutro będzie ich pięć do sześciu razy więcej. A może sześć do siedmiu, nie pamiętam. W każdym razie sporo. Już niedługo zaczną wypełzać.

– O matko! – Borrondrin położył dłoń na piersi.

– Nie ma się czym przejmować – pocieszył go Arivald. – Dzisiaj do popołudnia przygotujemy Wielki Pożar Firacego i będzie po wszystkim.

Wielki Pożar był już naprawdę solidnym zaklęciem, o skomplikowanym kodzie i trudnej do złamania strukturze. Wymagał kilku godzin solidnej pracy, ale efekty były zwykle ze wszech miar zadowalające. Firacy Długouch opracował go kilkaset lat temu i czar mimo swego wieku nadal cieszył się uznaniem. Zresztą Firacy stworzył jeszcze kilka nadzwyczaj użytecznych zaklęć, spośród których wyróżniało się to nazwane Zaporą Firacego. Można je było stosować w połączeniu z Wielkim Pożarem, bo przynajmniej czarodziej mógł być pewien, że nie ogarną go skutki Pożaru.

– Nie radzę – mruknął Krullg. – One mają potężne odbicie. Możecie oberwać swoim własnym czarem albo pożar zostanie przeniesiony gdzieś dalej. Mówię wam, potrzebujecie fachowca.

Arivald zgrzytnął zębami. Albo to była prawda, albo znowu jakieś krętactwo. Ale jeżeli te dziwne rośliny potrafiły odbijać magię, to skutki Wielkiego Pożaru rzeczywiście mogły być opłakane. I większości innych czarów również. A opracowanie odpowiedniej neutralizacji odbicia mogło zająć nawet kilka dni.

– Co za bezczelność! – wybuchnął Borrondrin. – Myślałem, że jesteś uczonym, a nie zwykłym szantażystą!

– Też byś poszedł na całość, byleby nie siedzieć stu trzydziestu lat w celi – stwierdził bez gniewu Krullg.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Arrivald z Wybrzeża»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Arrivald z Wybrzeża» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Jacek Dąbała - Prawo Śmierci
Jacek Dąbała
Jacek Komuda - Imię Bestii
Jacek Komuda
Jacek Piekara - Łowcy Dusz
Jacek Piekara
Jacek Dukaj - Inne pieśni
Jacek Dukaj
libcat.ru: книга без обложки
Jacek Komuda
libcat.ru: книга без обложки
Jacek Komuda
Jacek Dukaj - Czarne Oceany
Jacek Dukaj
Jacek Piekara - Miecz Aniołów
Jacek Piekara
Jacek Piekara - Sługa Boży
Jacek Piekara
libcat.ru: книга без обложки
Jacek Dukaj
Отзывы о книге «Arrivald z Wybrzeża»

Обсуждение, отзывы о книге «Arrivald z Wybrzeża» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x