Marina Diaczenko - Szrama

Здесь есть возможность читать онлайн «Marina Diaczenko - Szrama» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Szrama: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Szrama»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Szrama” jest drugim tomem kultowego cyklu Tułacze.
Opowieść o zbrodni, karze, pokucie i odkupieniu. Sławny w swoim mieście gwardzista, kobieciarz i hulaka, porucznik Egert Soll zabija w sprowokowanym przez siebie pojedynku niewinnego studenta. Za ten czyn zostaje ukarany przez wędrownego maga, który piętnuje jego twarz niegroźną z pozoru raną.
Szrama zabliźnia się szybko, równie szybko jednak okazuje się, że stała się dla młodego zabijaki przekleństwem: całkowicie zmienia jego psychikę i przydaje mu cechę, którą zawsze gardził, podobnie jak jego otoczenie, mianowicie bezmierne tchórzostwo.
Gwardzista zmuszony jest opuścić pułk i rodzinne miasto. Tułając się po świecie, spotyka kobietę, którą skrzywdził, narzeczoną zabitego studenta. Czy zdoła okupić swą winę i pozyskać przychylność Torii? Magię można pokonać jedynie magią.
W zaskakującym finale Soll stanie przed niezwykle trudnym wyborem.

Szrama — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Szrama», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Wizyty u kapitanowej zawsze uskrzydlały Egerta, miał więc nadzieję, że kolejna wyzwoli go od dziwnej przypadłości.

Zmierzchało się już. Egert jak dawniej nie lubił szarej godziny, lecz myśl o czekających go rozkoszach sprawiła, że zapanował nad tym uczuciem. Pokojówka była, naturalnie, od dawna przekupiona. Otulona w ażurowy peniuar Dilia przywitała kochanka z szeroko otwartymi oczyma.

– Niebiosa, a manewry?!

Zdziwienie szybko rozpłynęło się w uśmiechu, rozanielonym i chytrym zarazem. Jak bardzo trzeba być rycerskim, żeby chyłkiem opuścić obóz wojskowy, by spotkać się z ukochaną! Pokojówka przyniosła na tacy wino i półmisek z owocami, przyozdobiony pawim piórem, znakiem gorącej miłości. Zadowolona Dilia przeciągnęła się na pościeli jak syta kocica.

– Och, Egercie… Gotowa byłam już źle myśleć o tobie – rzekła z dwuznacznym uśmieszkiem. – Wolałeś ostatnio zajmować się walką niż miłością… Zazdrościłam pojedynkującym się z tobą!

Potrząsnęła głową w taki sposób, by ciemne loki rozłożyły się bardziej malowniczo.

– Jeśli nawet rzeczywiście kogoś zabiłeś, czy to jest powód, żeby na tak długo zostawiać swoją Dilię?

Egert, starając się nie patrzeć w ciemny kąt sypialni, wymamrotał jakiś uroczy komplement. Kobieta zamruczała i mówiła dalej aksamitnym głosem:

– Ale teraz… twój wyczyn daje mi prawo wybaczyć. Wiem, czym są manewry dla gwardzisty… Odrzuciłeś dla mnie swą ulubioną zabawę i zostaniesz za to wynagrodzony.

Dilia pochyliła się ku niemu z półotwartymi ustami i mężczyzna poczuł zapach różanych perfum.

– Odpowiednio wynagrodzony…

Wstrzymał oddech. Zręczne paluszki zmagały się tymczasem z guzikami munduru.

– Niech mój mąż sobie śpi pod namiotem, stając się pastwą komarów, prawda, Egercie? Mamy dla siebie całą noc… I ranek. A także następny dzień. Tak, Egercie? Ładnie ci z tą szramą… Zróbmy wszystko, żeby spędzić ten czas jak najprzyjemniej…

Pomogła mu zdjąć ubranie. Nurkując za nią w pościeli, poczuł jakim żarem bije jej atłasowa skóra. Wodząc dłońmi po gładkiej talii, nagle się wzdrygnął. Jego dłonie natrafiły na metalową opaskę, rozgrzaną ciepłem ciała. Dilia zaśmiała się dźwięcznie.

– To pas cnoty! Podarunek od twego kapitana, Egercie!

Zanim zdążył się w tym połapać, wydobyła spod poduszki mały, stalowy kluczyk.

Zapomniał na jakiś czas o swoich problemach, śmiejąc się z całej duszy, gdy słuchał historii tegoż klucza, „zrodzonego z mydełka”. Przed wyjazdem kapitan postanowił skorzystać z łaźni. Dilia zadbała o wszystko i kiedy zazdrośnik omdlewał pod strugami gorącej wody oraz razami brzozowych witek, zdołała wykraść kluczyk, wiszący zwykle na mężowskiej szyi, i odcisnęła go w kawałku mydła. Kapitan odjechał na manewry czysty i szczęśliwy…

Pas cnoty spadł z brzękiem na posadzkę.

W domu panowała martwa cisza. Reszta służby miała naturalnie wychodne, a pokojówka już się położyła. Pieszcząc kapitanową, Egert nie mógł się pozbyć natrętnej myśli, że od wojskowego obozu do miasta są tylko dwie godziny drogi.

– Och, Soll – szeptała namiętnie kobieta, obnażając w rozkosznym uśmiechu piękne ząbki. – Jak to już dawno… Obejmij mnie mocniej…

Egert uczynił to, czując także przypływ gorącej fali namiętności. Piękność wyprężyła się, jakby jego pocałunek dotarł do samego centrum rozkoszy. Gnąc się w słodkich i rytmicznych poruszeniach oboje byli gotowi zatonąć całkowicie w oceanie miłości, kiedy nagle ucho Solla wyłowiło jakiś szmer za drzwiami.

Tak się kurczy rozżarzona stal, gdy rzucą ją do zimnej wody. Egert zamarł. Jego skóra pokryła się w mgnieniu oka zimnym potem. Kapitanowa oprzytomniała nieco i rozwarła przepełnione zdumieniem oczy.

– Egercie?

Przełknął głośno lepką, gęstą ślinę. Szmer się powtórzył.

– To pewnie myszy – oświadczyła z westchnieniem ulgi. – Co się z tobą dzieje, ukochany?

Egert sam tego nie wiedział. Oczyma duszy widział pochylonego za drzwiami kapitana, podglądającego ich przez dziurkę od klucza.

– Pójdę zobaczyć – wydyszał i ruszył ku drzwiom ze świecznikiem w dłoni.

Maleńka szara myszka wyskoczyła mu spod nóg, lecz będąc najwyraźniej odważniejszą od porucznika, nie uciekła prosto do norki, ale obserwowała go uważnie czarnymi ślepkami, stojąc w ściennej dziurze.

Egert był gotów ją zabić.

Kobieta czekała na niego z lekceważącym uśmieszkiem.

– Ech, ci gwardziści… Co to za kaprysy, Soll, czy to żarty? Chodź do mnie, mój poruczniku…

Znowu go objęła, lecz Egert, gładząc zręcznie jej ciało, pozostawał zimny i jakby najeżony.

Przybliżając wargi do jego ucha, zaszeptała wdzięcznie:

– Jesteśmy naprawdę sami… Twój kapitan jest teraz daleko, Egercie. Nie usłyszysz jego kroków na schodach. Jest teraz pod namiotem w obozie. Pilnuje swego stada… To odpowiedzialny oficer, więc sprawdza warty co godzina. Obejmij mnie, mój dzielny Egercie, mamy dla siebie całą noc.

Ukołysany jej szeptem, przestał w końcu nasłuchiwać i młoda krew znów wzięła górę. Jego ciało ożyło i nabrało twardej gibkości. Dilia jęczała z rozkoszy i gryzła jego ramię. Egert wbił się w nią z całej siły, czując nadchodzący moment absolutnego szczęścia, gdy nagle usłyszał stuknięcie drzwi wejściowych i z dołu zaczęły zbliżać się czyjeś kroki.

Egertowi pociemniało w oczach. Cała krew uciekła mu z oblicza, pobladłego w jednej chwili jak chusta. Na delikatną skórę piękności znowu skapnęły krople zimnego potu. Egert odsunął się od niej na brzeg łóżka, trzęsąc się jak w gorączce.

Z dołu dobiegały stłumione głosy. W kuchni zadźwięczały naczynia. Egert zdumiał się, jak bardzo się ostatnio wyostrzył jego słuch! Znowu kroki… Stłumione przekleństwo, głośne skrzypienie schodów…

– To służba wróciła – wyjaśniła Dilia znużonym głosem. – Brawo, Egercie… Tak się nie postępuje z ukochaną…

Siedząc na skraju posłania, objął dłońmi gołe ramiona. Niebiosa, za co to wszystko?! Miał ochotę uciec, nie oglądając się za siebie, nie chciał jednak pozostawić nieświadomej niczego kobiety. Myśląc o tym, zacisnął szczęki.

– Co z tobą, przyjacielu? – zapytała cicho za plecami.

Miał ochotę gryźć własną dłoń. Nie poczuł jednak zbyt silnego bólu, więc rozwarł zaciśnięte zęby.

– Egercie… – W jej głosie pojawiła się nutka urazy. – Już mnie nie kochasz, poruczniku Soll?

Jestem chory, chciał jej odpowiedzieć, lecz w porę ugryzł się w język. Jakie to wszystko głupie…

– Kocham – odpowiedział ochryple.

Służący na dole pokładli się wreszcie spać i dom znowu pogrążył się w ciszy.

– Wygląda na to, że na próżno zdjęłam pas cnoty? Przepełnione jadem słowa ugodziły go niczym sztylet wbity w plecy.

Znowu się przemógł. Oblany zimnym potem wpełznął pod koronkową kołdrę. Z równym skutkiem Dilia mogłaby obejmować zimnokrwistą jaszczurkę. Odwróciła się odeń, urażona. Zdrętwiałymi dłońmi chwycił ją i przyciągnął do siebie.

Jego ciało okazało się nad podziw zdrowe i sprawne. Chociaż przeżył dwukrotny szok, znowu zapragnął miłości i zapłonął, jak polane wodą ognisko, rozpalające się ponownie z jednej iskierki.

Dilia także się ożywiła. Kilka następnych chwil sypialnię wypełniały triumfalne jęki. Egert zmierzał do celu, nie myśląc już o przyjemności, byle tylko szybciej z tym skończyć i ocalić choćby resztki dawnej reputacji. Niewiele brakowało do upragnionego finału, podczas gdy mieszkańcy domostwa, miasta i świata oblanego księżycowym, kojącym blaskiem pogrążeni byli w głębokim śnie. Nic więc, zdawałoby się, nie przeszkadzało porucznikowi dokończyć dzieła, gdy znowu ujrzał oczyma duszy kapitana wdzierającego się do komnaty w towarzystwie Drona i innych gwardzistów. Wizja była tak wyraźna, że dostrzegał nawet spękane żyłki w białkach oczu dowódcy… Wydało mu się, że dłoń zdradzanego męża wyciąga się ku kołdrze i zaraz nastąpi szarpnięcie…

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Szrama»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Szrama» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Marina Diaczenko - Zoo
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Tron
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Rytuał
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Ostatni Don Kichot
Marina Diaczenko
Marina Dyachenko - The Scar
Marina Dyachenko
Marina Diaczenko - Miedziany Król
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Następca
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Awanturnik
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Dzika energia
Marina Diaczenko
Marina Diaczenko - Odźwierny
Marina Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
libcat.ru: книга без обложки
Marina i Siergiej Diaczenko
Отзывы о книге «Szrama»

Обсуждение, отзывы о книге «Szrama» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x