To nasi przywódcy sprawiają, że przychodzimy i odchodzimy.
Porcelanowy spodeczek dotknął mojej ręki. Wzięłam go ostrożnie w palce. Łatwiej by było podłożyć dłoń pod spodeczek, ale takie zachowanie nie przystoi damie. Umiałam pić herbatę według zasad etykiety, która obowiązywała przed ponad stu laty. Następne niebezpieczeństwo, jakie wiąże się z gorącym napojem lewitującym, polega na tym, że kiedy filiżanka przestaje lewitować, staje się cięższa. Na początku prawie każdy wylewa trochę herbaty. Nie ma się czego wstydzić.
Ja nie wylałam nawet kropelki. Piłam herbatę z babcią, od kiedy skończyłam pięć lat.
– Chciałabym powiedzieć ci coś o królowej, moje dziecko, ale nie potrafię. Mogę cię tylko nakarmić. Tu są, złotko, paszteciki. Trochę ciężkostrawne jak na podwieczorek, ale wiem, że za nimi przepadasz.
– Z baranim farszem? – spytałam.
– Z rzepą i ziemniakami, tak jak lubisz.
Uśmiechnęłam się.
– Na dzisiejszym bankiecie z pewnością nie zabraknie jedzenia.
– Nie sądzę, żebyś chciała tam coś jeść – zauważyła.
Miała rację. Podniosłam pasztecik. Mały talerzyk podleciał pod ciasteczko.
– Co myślisz o pierścieniu?
– Nic.
– Jak to nic?
– To znaczy, złotko, że mam tak mało informacji, że trudno mi nawet zgadywać.
– Czy to Cel próbował nas zabić? Chyba najbardziej wkurza mnie to, że ten ktoś chciał poświęcić Galena, żeby tylko rozprawić się ze mną. Zupełnie jakby Galen nie miał żadnego znaczenia.
Pasztecik pachniał smakowicie, ale głód nagle mnie opuścił. Herbata, którą wypiłam, przelewała się w moim żołądku, jakby chciała wrócić. Zawsze miałam kłopoty z jedzeniem, kiedy byłam zdenerwowana. Odłożyłam pasztecik na unoszący się obok mnie talerzyk, a on odleciał na stolik.
Babcia złapała mnie za rękę. Paznokcie pomalowane miała na kolor burgunda, o prawie takim samym odcieniu jak jej skóra.
– Nie znam się na wielkiej magii, moja magia opiera się na wrodzonych zdolnościach. Ale jeśli zamachowiec chciał cię zabić, dlaczego zostawił zielony sznurek? Kolor wierności, owocnego życia rodzinnego? Dlaczego?
– Jedynym wyjaśnieniem, jakie przychodzi mi w tej chwili do głowy, jest to, że przygotował to zaklęcie do innych celów i posłużył się nim w ostatniej chwili. Bo z jakich jeszcze powodów to zaklęcie mogło tam być?
– Nie wiem, złotko, i bardzo tego żałuję – powiedziała babcia.
Podniosłam rękę. Pierścień zabłysnął w ciężkim jesiennym świetle.
– Ktokolwiek nałożył to zaklęcie, użył pierścienia, żeby je wzmocnić. Wiedział, że pierścień tam będzie. Komu królowa ufa na tyle, żeby powierzyć mu taką informację?
– Królowa ufa niewielu, ale wielu boi się jej sprzeciwić. Mogła dać pierścień i list każdemu, wierząc, że zrobi to, co mu kazała. Nie przyszłoby jej do głowy, że strażnik może być nieposłuszny. – Babcia ścisnęła moją rękę. – Widzę, że nie masz zamiaru jeść tych pysznych pasztecików. Odeślę je na dół. Moi goście na pewno je docenią.
– Przepraszam, babciu. Nie mogę jeść, kiedy jestem zdenerwowana.
– Nie uraziłaś mnie, Merry. Jestem po prostu praktyczna. – Dała znak ręką – drzwi otworzyły się, ukazując mały korytarzyk kończący się schodami. Talerze z jedzeniem zaczęły gromadzić się za drzwiami.
– Dlaczego miałaby mnie i Galena skazywać na śmierć? – spytałam.
Talerze wciąż wirowały za drzwiami w nerwowym tańcu. Mimo że babcia odwróciła się do mnie, nie wyszła z rytmu ani nic nie wylała.
– Powinnaś raczej zapytać, dlaczego znalazłaś jej pierścień owinięty miłosnym zaklęciem przeznaczonym dla ciebie.
– Ale ono nie musiało być przeznaczone dla mnie. W tym samochodzie mógł się znaleźć każdy.
– Nie sądzę – powiedziała babcia. Wzięła mnie za rękę i przesunęła palcem po pierścieniu. Nie odpowiedział na jej dotyk, tak jak odpowiadał na dotyk Galena. – To jest pierścień królowej, a w twoich żyłach płynie królewska krew. Gdyby Essus urodził się wcześniej, to on byłby królem. Ty zostałabyś królową, a nie Andais. I to twój kuzyn Cel byłby drugi w kolejce do tronu, a nie ty.
– Ojciec nigdy nie pochwalał tego, jak Andais rządzi dworem.
– Wiem, że byli tacy, którzy radzili mu zabić siostrę i zasiąść na tronie – powiedziała babcia.
Nie próbowałam ukryć zdziwienia.
– Nie wiedziałam, że jest to powszechnie wiadome.
– A dlaczego, twoim zdaniem, został zabity? Ktoś przestraszył się, że Essus może posłuchać rady i wszcząć wojnę domową.
Chwyciłam ją za rękę.
– Wiesz, kto kazał go zabić?
Pokręciła głową.
– Gdybym wiedziała, powiedziałabym ci. Szkopuł w tym, że ja nigdy, tak naprawdę, nie byłam częścią dworu. Ledwie mnie tam tolerowano, i tyle.
– Ale ojciec miał do ciebie inny stosunek.
– Rzeczywiście. Pozwolił mi obserwować, jak dorastasz i z dziecka zmieniasz się w kobietę. Zawsze będę mu za to wdzięczna.
Uśmiechnęłam się.
– Ja również.
Babcia wyprostowała się, dłonie złączyła na kolanach – znak, że czuła się nieswojo.
– Gdyby tylko twoja matka umiała dostrzec jego dobroć… Ale była zaślepiona faktem, że pochodził z Dworu Unseelie. Żałowała, że zgodziła się być częścią traktatu pokojowego. Król Taranis posłużył się Besabą jak przedmiotem. Nie powinien tego i obić.
– Matka chciała wyjść za księcia z Dworu Seelie. Jednak żaden z nich nie chciał jej tknąć, bo niezależnie od tego, jak wysoka i piękna była, bali się zmieszać swoją czystą krew z jej. Nie chcieli jej zwłaszcza po tym, jak jej siostra bliźniaczka Eluned zaszła w ciążę po jednej nocy spędzonej z Artaganem, zmuszając go do małżeństwa.
Babcia skinęła głową.
– Twoja matka zawsze uważała, że Eluned zniszczyła jej szanse na małżeństwo z Seelie.
– Bo tak było – powiedziałam. – Zwłaszcza kiedy urodziła się jej córka i… – spojrzałam na twarz babci – wyglądała jak ty.
Dotknęłam jej dłoni.
– Wiem, co Seelie myśląc moim wyglądzie, dziecko. Wiem też, co o tym myśli moja wnuczka.
– Matka zgodziła się odejść z moim ojcem, bo Król Taranis obiecał, że po trzech latach będzie mogła wrócić i wziąć sobie za kochanka kogoś z Dworu Seelie. Nie spodziewała się, że zajdzie w ciążę.
– Co sprawiło, że umowa na czas określony stała się umową na zawsze – powiedziała babcia.
Skinęłam głową.
– Dlatego jestem zmorą Besaby. Moje przyjście na świat przywiązało ją do Dworu Unseelie. Zawsze mnie za to nienawidziła.
Babcia pokręciła głową.
– Twoja matka jest moją córką i kocham ją, ale jest bardzo… zdezorientowana, sama nie wie, kogo kocha i dlaczego.
Pomyślałam, że moja matka po prostu nie kocha nikogo oprócz siebie, ale nie powiedziałam tego głośno. Babcia była przecież jej matką.
Słońce było coraz niżej.
– Muszę zameldować się w hotelu i przebrać na przyjęcie.
Babcia dotknęła mojego ramienia.
– Powinnaś zatrzymać się tutaj.
– Chciałabym, ale nie mogę.
– Postawiłam straże.
– Na tyle mocne, żeby powstrzymały Królową Powietrza i Ciemności? Lub kogoś innego, kto będzie próbował mnie zabić? Wątpię. – Objęłam babcię. Przycisnęła mnie do siebie z siłą, której próżno by się spodziewać po jej delikatnym ciele.
– Bądź ostrożna. Nie zniosłabym, gdyby ci się coś stało.
Pogładziłam ją po tych jej cudownych włosach i zobaczyłam nad jej ramieniem zdjęcie. Przedstawiało ją i Uara Okrutnego, jej byłego męża. Był wysoki i muskularny. Siedział na krześle. Ona stała obok. Trzymała rękę na jego ramieniu. Włosy spadały wokół niego złotymi falami. Miał na sobie czarny garnitur i białą koszulę. Na pierwszy rzut oka nic szczególnego. Nic, jeśli nie liczyć twarzy. Miał bardzo jasną karnację. Jego oczy zaś były niebieskimi kręgami. Był dokładnie tym, czego pragną kobiety. Szkopuł w tym, że nie nazywano go „okrutnym” tylko dlatego, że spłodził trzech synów potworów.
Читать дальше